dzień jak co dzień (tomik)
()
About this ebook
Józef Czechowicz
Polski poeta dwudziestolecia międzywojennego, w latach trzydziestych związany z grupą literacką Kwadryga, przedstawiciel tzw. drugiej Awangardy, której twórczość cechował katastrofizm. Jako ochotnik jeszcze przed zdaniem matury wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Z wykształcenia, zamiłowania i zawodu nauczyciel (ukończył też studia w zakresie pedagogiki specjalnej). Redaktor m. in. czasopism dla dzieci "Płomyk" i "Płomyczek". Współpracował z wieloma pismami: "Reflektorem" (tu debiutował jako poeta w 1923 r.), Zet, Głosem Nauczycielskim, Pionem i Kameną, w Polskim Radiu pracował w dziale literackim, pisał słuchowiska radiowe. Zginął tuż po wybuchu II wojny światowej, podczas bombardowania.
Charakterystyczną cechą wierszy Czechowicza jest niestosowanie wielkich liter i znaków interpunkcyjnych, co decyduje o poetyckiej wieloznaczności tekstów.
Zm. 9 września 1939 r. w Lublinie
Najważniejsze dzieła: ballada z tamtej strony, żal, nic więcej, nuta człowiecza, tomy wierszy: Kamień (1927), Dzień jak co dzień (1930), Ballada z tamtej strony (1932), W błyskawicy (1934), Nic więcej (1936), Nuta człowiecza (1939).
Read more from Józef Czechowicz
Nic więcej (tomik) Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsnuta człowiecza (tomik) Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related to dzień jak co dzień (tomik)
Related ebooks
Poezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBrudnomaszynopis Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsI część: krzyż człowieczy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMoja Legia: Monolog przed lustrem Rating: 0 out of 5 stars0 ratings1942, 1943, 1944 Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKlatki z codzienności Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPióra albo sekretna historia literatury polskiej Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSkazany na kolory Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsLambro: Powstańca grecki. Powieść poetyczna w dwóch pieśniach Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsCzerwone wino Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsAd astra: Dwugłos Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDymy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJubiler słowa Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSiedem stopni miłości Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsOda do karty kredytowej Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPopioły Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsIrydion Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety krymskie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWodnymi kroplami się śmieję Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety krymskie. Sonety odeskie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsCórka wiatru. Przebudzenie 2 Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTrzy po trzy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSiostra Felicja Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZłoty garnek: Bajka nowożytnych czasów Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBut w butonierce Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZa doliną róż Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related categories
Reviews for dzień jak co dzień (tomik)
0 ratings0 reviews
Book preview
dzień jak co dzień (tomik) - Józef Czechowicz
2016
[Dedykacja]
wiersze z lat 1927 1928 1929
wiersz jedyna dedykuję pani marji grzegorzewskiej
wiersz światło popołudniu zechce przyjąć pani marja maćkowska
wiersz wąwozy czasu zechce przyjąć pan wilam horzyca
wiersz świat zechce przyjąć pan jan wydra
wiersz narzeczona zechce przyjąć pan wiktor ziółkowski
książkę poświęcam matce mej i siostrze
daleko
wiatraki kołyszą horyzont
chaty pachną stepem
chatom źle
stoją na palcach o zachodzie ślepe
wspinają się jak konie
za chwilę się pogryzą
nie step ucichłe morze
rozlewa się wieczór bez szumu
świecące szyby otoczyły kolejowy dworzec
zachód mozolnie żuje gumę
ostajcie zdrowo matuś
z wojska napiszę list
nad parowozem dym białe kwiaty
gwizd
w niedzielę pociąg odjechał
w inną niedzielę przyjdzie
pracują czerwone obłoki pchają się ku słońcu
na stacji dzień jak co dzień tydzień jak tydzień
a szyny
szyny się nigdzie nie kończą
na wsi
¹
siano pachnie snem
siano pachniało w dawnych snach
popołudnia wiejskie grzeją żytem
słońce dzwoni w rzekę z rozbłyskanych blach
życie pola złotolite
wieczorem przez niebo pomost
wieczór i nieszpór²
mleczne krowy wracają do domostw
przeżuwać nad korytem pełnym zmierzchu
nocami spod ramion krzyżów na rozdrogach
sypie się gwiazd błękitne próchno
chmurki siedzą przed progiem w murawie
to kule białego puchu
dmuchawiec
księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać
przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem
jesień
uliczka za uliczką rzucona