Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Skazany na kolory
Skazany na kolory
Skazany na kolory
Ebook157 pages1 hour

Skazany na kolory

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Tom Skazany na kolory stanowi podsumowanie wieloletniej twóczości literackiej Aleksandra Rozenfelda, będąc jednocześnie wyborem najciekawszych tekstów, ktore zyskują po latach nowe znaczenia.

Aleksander Rozenfeld (ur. 30 czerwca 1941 w Tambowie) – polski poeta i dziennikarz żydowskiego pochodzenia, publicysta Gazety Polskiej.

Urodził się w Tambowie w Związku Radzieckim, gdzie podczas II wojny światowej przebywali jego rodzice Adam i Elżbieta z domu Nissenbaum. Wiele lat mieszkał, tworzył i pracował w Lublinie.

W latach 1980-1981 pracownik NSZZ „Solidarność”, w latach 1982-1987 na emigracji. Zamieszkał w Izraelu, skąd wrócił do Polski przez Rzym. W Europie Zachodniej oczekiwał na przywrócenie obywatelstwa polskiego. Po powrocie zamieszkał w Złotowie w Wielkopolsce.

Wydał m.in. tomik poezji Wiersze na koniec wieku, Poemat o mieście Złotowie i trochę innych wierszy, Bzyk - wiersze nie dla dzieci, Szmoncesy oraz Opowieści lasku żydowskiego.
LanguageJęzyk polski
Publishere-bookowo.pl
Release dateOct 12, 2016
ISBN9788378597315
Skazany na kolory

Related to Skazany na kolory

Related ebooks

Related categories

Reviews for Skazany na kolory

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Skazany na kolory - Aleksander Rozenfeld

    Aleksander Rozenfeld

    Skazany na kolory

    wiersze 1966-2016

    © Copyright by

    Aleksander Rozenfeld

    Projekt okładki: Franciszek Maśluszczak

    ISBN druk 978-83-7859-730-8

    ISBN e-book 978-83-7859-731-5

    pozycja dofinansowana przez

    Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną

    Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

    www.e-bookowo.pl

    Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl

    Wszelkie prawa zastrzeżone.

    Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

    bez zgody wydawcy zabronione

    Wydanie I 2016

    Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

    XXX

    Ocalić się przed sobą przed innymi

    zapomnieć że deszcz ze mróz

    iść między ludzi

    być między ludźmi

    z krzyżem za pan brat

    na wozie pod wozem

    w pociągu i pieszo

    dochodzić słońca dzielić się słońcem

    jak chlebem

    witać dzień nagim

    żegnać nieubranym

    żebrać by dać mniejszym od siebie

    z wielkimi na ty

    z małymi na ty

    gazetą na śniadanie

    książką na obiad

    ocalić siebie

    dla siebie dla innych.

    mojej Gosi

    Śpij moja maleńka

    niech ci się wyśni niebo całe słoneczne

    rączką swoją podpierasz świat by się nie zawalił

    uśmiechasz się przez sen

    śpij – twoja lalka bezpieczna

    oddycha twoim oddechem

    niepotrzebne światło cię nie zbudzi

    luli moja mała luli

    stań się tęsknotą wszystkich złych ludzi.

    XXX

    Jesteś skazana na mnie

    jak słońce na promień

    radość na bliski żal

    róża na przekwitanie

    panie nie jestem godzien

    jestem skazany na ciebie

    jak deszcz na dochodzenie ziemi

    wiatr na sypanie pamięcią w oczy

    jesteśmy skazani na wieczne zrywanie jabłek

    codzienne wygnanie z ziemi.

    XXX

    Żebyś była moja – żebym ja był twój

    gdyby wszystkie ptaki świata

    dały mi swój strój

    gdybym cię mógł widzieć wszędzie

    w porze każdej nocy – dnia

    żebyś była dla mnie niobe nieborowską

    w pochyleniu głowy marmurowy kształt

    żebyś była nefretete

    wenus z milo ale żywą

    klio euterpe polihymnią

    ale jesteś

    jesteś tylko tym zaśpiewem

    tym refrenem

    żebyś była moja – żebym ja był twój.

    XXX

    bądź tą ostatnią od której

    będę uciekać

    bądź tą najpierwszą do której

    przyjdę się korzyć

    stawaj się tym kim dla mnie nikt być nie umiał

    pożądaną i pożądaniem swym

    chciej mnie przyciągnąć

    pierwszą i ostatnią literą alfabetu

    przecinkiem kropką i znakiem zapytania

    bądź szczodrą tak by ręka pusto

    od ciebie nie wracała

    i nie wódź mnie na doświadczenia ojców moich

    daj wytrwać przy sobie…

    drzewo

    gdy burze ciągle… łamie się w końcu

    XXX

    Dlaczego nie kłaniacie się kominom,

    nie kłaniacie się kominom,

    Kominom…

    Ktoś powie – przecież to tylko cegła,

    to tylko cegły,

    Cegła…

    Ale tam mieszkają ptaki,

    Mieszkają ptaki,

    to są nasze ptaki,

    to są nasze matki,

    to są nasi ojcowie,

    matki

    ojcowie.

    XXX

    Ale mi nigdy nie bądź blizną

    bądź mi na stopy

    bądź mi na dłonie

    światłem mi bądź i ciemnością

    bądź mi odświętna biało – czerwona

    na co dzień czarna od znoju

    bądź mi kominem w niebo strzelistym

    piaskiem na papier sypanym

    tak mi dopomóż osiemnasty

    tak mi dopomóż czterdziesty czwarty

    bądź też gdy trzeba krzykiem co budzi

    ze snu nazbyt wczesnego

    kilofem łopatą arem ziemi

    na którym róże rok cały kwitną

    ale mi nigdy nie bądź blizną.

    XXX

    Rabinowe córki były ładne

    Rabinowe córki były mądre

    były bardzo ładne i mądre

    za warkocze wciągnięto je do nieba

    bez skrzydeł bez włosów bez kości

    i powstawały nowe modlitwy do pana boga esesmanów

    moje dziecko majn kind moj rebionok

    moje dziecko jest ładne

    moje dziecko jest mądre

    moje dziecko jest ładne i mądre

    jak rabinowa córka

    XXX

    To były takie dziwne wykopaliska

    najpierw czaszki wyszczerzone szczękami

    potem ręce i nogi rozrzucone

    po polu

    a tak było ciekawie

    że wróble i wrony zleciały się

    stadami

    to były takie inne miejsca

    listy stamtąd nie docierały

    nie były dzwony

    choć codziennie marli

    Kominami wylatywały ptaki

    pana arystofanesa

    a na pobliskich polach

    nie rosło zboże

    teraz tam owocuje

    już tylko pamięć

    ale i ta jabłoń

    ma coraz mniejsze owoce.

    ***

    majn idisze mame

    moja matka żydowska nad Jordanem

    miast ziemniaków je pomarańcze

    na moją matkę nie śnieg

    na mego ojca na moją siostrę nie śnieg pada

    tam słońce częściej tam niebo bardziej niebieskie

    tam może los czy na długo łaskawszy

    ale nie ma wron nie ma czarnych wron

    na białym śniegu

    a z dworcowego głośnika nie pada głos

    Warszawa główna dzień dobry proszę wysiadać

    XXX

    Powiedziałaś że chcesz być dla mnie Polską

    to znaczy piachem nadwiślańskim

    krasiczyńską kaplicą boską

    Wawelem wyniosłym i otwocką sosną

    powiedziałaś że kroplę krwi każdą

    chcesz dać za chwilę spokoju

    że dużo chłodu położysz na rozpaloną głowę

    powiedziałaś … o w końcu już mówiłaś tak wiele

    słowa ci lawiną leciały moja głowa była w popiele

    i nie wiem czy usłyszę kiedyś że ktoś dla mnie

    chce znaczyć tak bardzo

    to ja może jednak zostanę

    * * *

    to ja może jednak zostanę.

    * * *

    A te buty małe buty

    do chodzenia i do zdarcia

    nie chodziły długo ani krótko

    nawet w sam raz nie wydreptały

    dochodzenia siebie samych

    a na bucie cętki rdzawe

    kropki kreski i przecinki krwawe

    to są buty bardzo stare

    ci co nieśli je na nogach

    i ci co na rękach nieśli

    już nie noszą swoich marzeń

    oni nie oddychają

    XXX

    W tobie jest moja siła

    w tobie

    bez wątpienia

    w twojej dłoni

    pomocnej

    przy lada potknięciu

    ty jesteś przy mnie

    nawet gdy cię nie ma

    oczy twoje mnie bronią

    gdy drogi pobłądzę

    ty piszesz ten wiersz

    ja stawiam litery

    nieudolnie

    bacząc

    by błędu uniknąć

    czuję cię przy sobie

    twój oddech i tkliwość

    podniosłaś mnie

    dzięki ci

    że urosłem

    urodziłem się

    po przestąpieniu progu

    twojego

    w chwilę

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1