Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

O nieskorym kochaniu (polish po polsku)
O nieskorym kochaniu (polish po polsku)
O nieskorym kochaniu (polish po polsku)
Ebook43 pages23 minutes

O nieskorym kochaniu (polish po polsku)

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

„Odi? Trzeba przyznać, że kiedyś nie dałabym za niego dwóch groszy. Taki miał już charakter, że raz był czarujący, a kiedy indziej zupełnie nie szło z nim wytrzymać. Grymasił, foszył się jak panienka, taka kawiarniana wysiadywaczka. No wiecie, taka kokietka w rogowych raybanach, ubrana w sposób absolutnie planowo niedbały w markowe szmatki z cudzych szaf, a w dłoni nieodłączny tekturowy kubek z kawą. Znacie takie, prawda? On też je znał. Na wylot. Może dlatego tak się czasem zachowywał? Taka poza, której nie potrafił już oddzielić od prawdziwego siebie. Maska, którą przywdziewał ilekroć wychodził szlifować śródmiejskie trotuary. Kursował wtedy między Żurawią, a placem Zbawiciela, jak samotny ryś w poszukiwaniu zdobyczy. Bo tym były dla niego te wszystkie Kasie, Anie i Beaty. Zwierzyną. Trofeami myśliwego. Banalne, mówicie? Być może, ale tak to właśnie wyglądało i jeśli można mieć do kogokolwiek pretensję, to nie do niego. Bo czy można winić kota, że ciągnie go do myszy?
Ja w każdym razie, nigdy nie miałam mu tego za złe bo wiedziałam co nim powoduje. A zresztą, jakże mogłabym być o nie zazdrosna? O co? O te wymuszenie radosne twarze, kolorowe ciuszki, wystudiowane pozy i przeintelektualizowane rozmowy polegające na powtarzaniu zasłyszanych w telewizji morałów? O chętne sięganie po postępowych autorów, jeśli tylko napisano o nich w gazecie, a ich publikacje nie były grubsze od instrukcji obsługi czajnika elektrycznego? Ha, nigdy. Wybaczcie, ale samo porównywanie siebie do nich wpływa na mnie deprymująco. To jakby kazać, no nie wiem, baletnicy tańczyć hip-hop... ech, ale wróćmy do niego, bo to dłuższa opowieść, a nie chciałabym uprzedzać faktów.”

Poszukiwanie miłości w wielkim mieście, gdzie wszystko jest tylko pozorem, z pewnością do łatwych nie należy. Ale miłość ma też różne oblicza i czasem trafia do nas zupełnie nieoczekiwanie. Nowela ta opowiada o właśnie takim niespodziewanym spotkaniu. Trochę drwi sobie z dzisiejszego wielkomiejskiego społeczeństwa, a trochę gra na naszych uczuciach. Intryguje i bawi, ale nie traćmy już czasu. Kochajmy się.

LanguageJęzyk polski
Release dateOct 7, 2016
ISBN9788393425655
O nieskorym kochaniu (polish po polsku)
Author

Filip Dąb-Mirowski

Piszę od szesnastego roku życia. Mój pierwszy artykuł ukazał się w 1997 roku, w miesięczniku komputerowym „Magazyn Amiga” wydawnictwa Lupus. Tematem publikacji były komputerowe gry wieloosobowe, wtedy zupełnie niszowa gałąź rozrywki. Także w tym okresie powstaje moje pierwsze opowiadanie.Po kilku latach pracy redakcyjnej dostaję się na studia prawnicze, a moja działalność odtąd skupia się na prowadzeniu własnej firmy. Tylko okazjonalnie publikuję w „Czasie Warszawskim”, magazynie „eXec” oraz różnych portalach internetowych. Próbuję sił w poezji, piszę treatment scenariusza serialu telewizyjnego. Jednak nie odnoszę sukcesów.Do regularnego pisania powracam w 2011 roku. Wykorzystując rosnącą falę zainteresowania ebookami, publikuję swoje pierwsze opowiadanie „Post Mortem – czyli w związku ze zgonem” (science-fiction). W dodatku odpłatnie. Pozytywny odbiór i liczba sprzedanych egzemplarzy, zachęcają mnie do dalszego twórczego rozwoju.Pracuję jako copywriter w agencji reklamowej, tworzę reklamy radiowe, prasowe, social media. Regularnie publikuję w portalach Grupy Onet. Szukam swojego miejsca i ostatecznie wiążę się z TwojePC.pl. Przez cały czas staram się rozwijać warsztat, próbując sił w różnych gatunkach. Kolejno wydaję: „Wilczy skowyt” (satyra wiedźmińska – nagroda portalu Fantastyka.pl, 2011/2012), „Ja, powstaniec” opowiadanie grozy w realiach powstania warszawskiego (2014) i „O nieskorym kochaniu” (romans, 2016).Prowadzę swojego bloga, na którym niejako w oderwaniu od pisania na zlecenie i odpłatnego, publikuję artykuły z szerokiego zakresu: recenzje teatralne i filmowe, opracowania historyczne i polityczne, światopoglądowe. Teksty o terroryzmie i geopolityce czyta kilkanaście tysięcy osób, pozytywnie wypowiadają się o nich dziennikarze i eksperci. To skłania mnie do przygotowania całościowego opracowania tematu zmian w światowym porządku. Tak powstaje największa i najpoważniejsza do tej pory publikacja – „Globalna gra” (literatura faktu, 2017).Interesuję się historią, polityką, wojskowością, podróżami i gotowaniem.

Read more from Filip Dąb Mirowski

Related to O nieskorym kochaniu (polish po polsku)

Related ebooks

Reviews for O nieskorym kochaniu (polish po polsku)

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    O nieskorym kochaniu (polish po polsku) - Filip Dąb-Mirowski

    „O nieskorym kochaniu"

    autor: Filip Dąb-Mirowski

    ©2016 All rights reserved

    filipdm.blogspot.com

    Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji jest zabronione bez pisemnej zgody autora.

    Projekt okładki: Filip Dąb-Mirowski

    Autor zdjęcia: Aleksandra Korszuń

    www.korszun.com

    Korekta: Marta Staniszewska

    ISBN 978-83-934256-5-5

    ***

    Odi? Trzeba przyznać, że kiedyś nie dałabym za niego dwóch groszy. Taki miał już charakter, że raz był czarujący, a kiedy indziej zupełnie nie szło z nim wytrzymać. Grymasił, foszył się jak panienka, taka kawiarniana wysiadywaczka. No wiecie, taka kokietka w rogowych raybanach, ubrana w sposób absolutnie planowo niedbały w markowe szmatki z cudzych szaf, a w dłoni nieodłączny tekturowy kubek z kawą. Znacie takie, prawda? On też je znał. Na wylot. Może dlatego tak się czasem zachowywał? Taka poza, której nie potrafił już oddzielić od prawdziwego siebie. Maska, którą przywdziewał ilekroć wychodził szlifować śródmiejskie trotuary. Kursował wtedy między Żurawią, a placem Zbawiciela, jak samotny ryś w poszukiwaniu zdobyczy. Bo tym były dla niego te wszystkie Kasie, Anie i Beaty. Zwierzyną. Trofeami myśliwego. Banalne, mówicie? Być może, ale tak to właśnie wyglądało i jeśli można mieć do kogokolwiek pretensję, to nie do niego. Bo czy można winić kota, że ciągnie go do myszy?

    Ja w każdym razie, nigdy nie miałam mu tego za złe bo wiedziałam co nim powoduje. A zresztą, jakże mogłabym być o nie zazdrosna? O co? O te wymuszenie radosne twarze, kolorowe ciuszki, wystudiowane pozy i przeintelektualizowane rozmowy polegające na powtarzaniu zasłyszanych w telewizji morałów? O chętne sięganie po postępowych autorów, jeśli tylko napisano o nich w gazecie, a ich publikacje nie były grubsze od instrukcji obsługi czajnika elektrycznego? Ha, nigdy. Wybaczcie, ale samo porównywanie siebie do nich wpływa na mnie deprymująco. To jakby kazać, no nie wiem, baletnicy tańczyć hip-hop… ech, ale wróćmy do niego, bo to dłuższa opowieść, a nie chciałabym uprzedzać faktów.

    I. Jesień.

    Pierwszy raz zobaczyłam go właśnie w jednej z tych kawiarni. Byłam tam zupełnie przypadkiem. Przysięgam, naprawdę nie chodzę na kawę trzaskać słit focie na fejsa. Robiłam jakieś drobne zakupy w niedalekim butiku bieliźnianym na Marszałkowskiej, a dzień był szary i deszczowy jak to bywa na jesieni. Wiatr nieprzyjemnie targał moim płaszczem, mierzwił włosy i wyrywał z ręki papierową torebkę. Zadrżałam z zimna, stawiając trenczowy kołnierz.

    – No mała, dobrze ci zrobi gorąca, słodka kawa – powiedziałam sobie i czym prędzej podreptałam w kierunku placu Zbawiciela.

    Z westchnieniem przywitałam na wpół spaloną tęczę – metalową konstrukcję częściowo okrytą kolorowymi wstążkami, stojącą pośrodku ronda. Najwyraźniej była w połowie swojego życiowego cyklu. W tamtym czasie jej ciągłe podpalanie i odbudowywanie stało się pewną formą ideologicznego dyskursu, pomiędzy ludźmi o skrajnie różnych od siebie poglądach. Oczywiście, jak to często bywa w takich przypadkach, ogień nieomylności podpalał nie tylko serca i umysły. Tylko przewróciłam oczami, ludzie zawsze pozostaną tacy sami. Obeszłam plac dookoła, szukając skrytego pod arkadami lokalu, w którym nie było zbyt wielu gości. Nie

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1