Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Poezje: Wybór
Poezje: Wybór
Poezje: Wybór
Ebook95 pages38 minutes

Poezje: Wybór

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Tom zawiera wybór poezji Tadeusza Gajcego, polskiego poety czasu wojny i żołnierza Armii Krajowej. W wierszach, które powstawały przed drugą wojną światową, widoczne jest pragnienie filozoficznego zrozumienia świata, losu i życia człowieka. Przeważa ton refleksyjny, pesymistyczny i momentami buntowniczy, lecz pojawiają się także pozytywne akcenty. W poezji z czasu wojny Gajcy podejmuje problemy ponadczasowe: dojrzewania, poszukiwania wartości, budowania fundamentów dla dorosłego życia. To, co wyróżnia wojenną poezję Gajcego na tle innych poetów tamtego okresu, to przede wszystkim odmienny, niepowtarzalny styl pisania o brutalnej rzeczywistości. Okrucieństwa okupacji ukazuje poeta w postaci apokaliptycznych wizji, które nie odbierają nic z ich okropności, a za to nie nużą dosłownością opisu.
LanguageJęzyk polski
PublisherKtoczyta.pl
Release dateJan 8, 2018
ISBN9788381364683
Poezje: Wybór

Related to Poezje

Related ebooks

Related categories

Reviews for Poezje

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Poezje - Tadeusz Gajcy

    Tadeusz Gajcy

    Poezje

    Wybór

    Warszawa 2018

    Spis treści

    1942. Noc wigilijna

    Bajka

    Bajka druga

    Ballada czarnoksięska

    Ballada o chłopcu przydrożnym

    Betlejem

    Chwila biblijna

    Czarne okna

    Czas

    Do zmarłej

    Droga tajemnic

    Epitafium

    Groteska bardzo smutna

    * * * [Jestem tutaj...]

    Jezioro

    Kantyczka wołania pełna

    Kolęda

    Korale

    Legenda o Homerze

    Miłość bez jutra

    Modlitwa za rzeczy

    Moja mała

    Na progu

    Nad ranem

    Noc

    Nowo narodzonemu

    O nas

    O szewcu zadumanym

    Oczyszczenie

    Opowieść z innego świata

    Pieśń nostalgiczna

    Piosenka o przemijaniu

    Po raz pierwszy modlitwa

    Poemat letargiczny

    Portret

    Przed odejściem

    Przed snem

    Przejście

    Przesłanie

    Przez zamieć wiosenną

    Przyjacielowi w drodze

    Przystań

    Schodząc

    Stygmat

    Śpiew murów

    Temu, który przyjdzie

    Ukochanej

    Wczorajszemu

    Wezwanie

    Wiersz o szukaniu

    Wstecz

    Z listu

    Żebrak smutku

    Żegnając się z matką

    1942. Noc wigilijna

    Wieczorny szatan monetę zimną

    ważył na dłoni...

    Parzyła izby zamieć świeczek,

    kiedy śmieszne figurki zatargały jak w dzwonnicach sznurkiem,

    uniosły stopy na bojaźliwy centymetr –

    nie mogły odlecieć.

    Wplatał lepkie palce w oczy śnieg,

    no i szeptał, uporczywie szeptał;

    szatan załkał w szubienicę jak w flet

    i rozwiesił płacz w drzewie jak szkiełka.

    Więc choinka. – A na sznurku pajacyk,

    kolędować Małemu, niech krzepnie,

    pójdź – złóż dary – nie wystarcza popatrzeć –

    drzewko smutne, a u ciebie świece.

    Lulajże w powrozie, lulajże na haku,

    niech się wyśni obrus biały i błyszcząca jodła.

    Szept przygarnął – z tego szeptu twój opłatek

    i ojczyzna ciemniejąca w nagłych gwiazdach z ognia.

    Bajka

    Chiński cesarz w malowanej trumience

    zamknął oczy skośne jak łódki,

    włos falisty zacisnął w ręce,

    włosa strzegły jelenie malutkie.

    Już ostatnie spłynęły łezki,

    czarny bonza przyklękał nad szarfą,

    kiedy Lojola w pantoflach niebieskich

    stanęła krucho i płakała bardzo.

    Lojoli lekki lok, jej lok

    cesarz tulił do martwego kimona,

    jak dzwoneczek kołysał lok blond,

    o Lojolo, Lojolo, Lojolo!

    Była jak ziarnko ryżu lub deszczu

    przezroczysta i lekka taka –

    Ach, jak grała, co wieczór

    na berle większym od niej

    ulubione jedwabne melodie,

    że słowiki słuchały w klatkach.

    Wtedy cesarz żółty jak księżyc

    mrużył oczki skośne jak łódki

    i palcami przebierał w jej lokach –

    w malowanej trumience leży,

    a Lojola

    – mandarynkę obiera ze smutkiem.

    Bajka druga

    Konie gradem bułanym

    rozdwoiły tętent –

    Nad strumieniem za siedmioma lasami

    myły pieniste ramiona boleściwe panny

    żalem zdjęte.

    Siedem tęcz w uszach miały,

    siedem zmierzchów nad rzęsą,

    nad strumieniem za siedmioma górami,

    za ciszą leśną.

    A w komnatach szklanego zamku

    o zamyślonych kolumnach

    więdły kwiaty z płonącego laku

    nad trumną.

    Jabłko w trumnie leżało

    pomarszczone jak twarz,

    zapach bardzo był mocny,

    więc przymykała oczy

    pałacowa straż.

    Za oknami jasnymi

    na stołeczkach o nóżkach złoconych

    siedmiu garbusków patrzało w wędki –

    Przekrzywiły się na głowach porcelanowe korony

    ku pannom żalem zdjętym.

    Ballada czarnoksięska

    Pod sierpem żółtej źrenicy

    ludzkiej, jastrzębiej czy kociej,

    na słowie wyjętym z gwiazdozbiorów nocnych

    żałobny utknął paznokieć.

    Rysę na dźwięku słowa

    zaznaczył mocno aż do krwi

    i sokiem tym począł rysować

    wzory substancji modrych.

    Pod pokrywą z martwego srebra

    zakipiała woda baśniowa

    i burzyły się zioła, skręcały

    aż gestem musiał prostować.

    Brwi skupiły tu noc gęstą nazbyt,

    język świecy się zwijał i kruszył,

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1