Wiersze
()
About this ebook
Read more from Aleksander Fredro
Zapiski starucha Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSatyry i epigramaty Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPan Jowialski Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBallady Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTrzy po trzy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBajki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZemsta Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŚluby panieńskie czyli Magnetyzm serca Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDamy i Huzary Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNieznany zbiór poezji Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWielki człowiek do małych interesów Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŚwieczka zgasła Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNieszczęścia najszczęśliwszego męża Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŚluby panieńskie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze ulotne Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDożywocie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMąż i żona Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related to Wiersze
Related ebooks
Sonety odeskie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziady Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziady, część IV Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezja polskiego baroku Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze ulotne Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBallady i romanse Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsCzem chata bogata, tem rada Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTreny Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWierszyki, piosenki, płochych słów igraszki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziady. Poema Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMyśli moje Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsAnafielas. Pieśń I. Witolorauda Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsFaust, część pierwsza Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSielanki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziejba leśna (tomik) Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSzopka Wiersz Or-Ota Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsAnafielas Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNapój cienisty Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBalady i romanse Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJestem... Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSkazany na kolory Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWodnymi kroplami się śmieję Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNa Wzgórzu Śmierci Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPowieść o rozumnej dziewczynie (cykl) Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDamnata Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related categories
Reviews for Wiersze
0 ratings0 reviews
Book preview
Wiersze - Aleksander Fredro
Podziękowania
Stary śpiewak
Nie drwijcie sobie z méj staréj bandury,
Że posklejana od dołu do góry,
Jaki pan, taki kram;
Nie drwijcie sobie, że mój głos już stary,
Mało w nim sztuki, ale dużo wiary,
Śpiewam, co w sercu mam.
Nie łajcieże mnie wyuczone wieszcze,
Jeżeli czasem odezwę się jeszcze,
Wszak ci to cichy śpiew;
A za dawniejsze, dawniejsze przewiny,
Żem kiedyś sięgał po wasze wawrzyny,
Niech zmięknie słuszny gniew.
Niegdyś młodemu czucie w piersiach grało,
Że to natchnienie zamarzyłem śmiało,
Nuż śpiewać tak i siak;
Aż głos wasz zagrzmiał: O! mistrzowie sztuki
„Cicho z oklaskiem! Tu barwy, nauki,
Poezyi całkiem brak".
Wprawdziem Parnasu nie poznał w obozie,
Wszystko się działo w wyrazistéj prozie,
Wzdłuż i wszerz, jak Bóg dał;
Chcieć więc być wieszczem, bez doktorskiéj czapki,
Zdroju waszego nie łyknąwszy kapki
Był to błąd, był to szał.
Zamilkłem, milczę, uwierzyłem, wierzę,
Że w niskiéj tylko kręciłem się sferze,
Za prac moich lichy plon.
Lecz nigdy, nigdy, to potomność przyzna,
Zawiści, zemsty i fałszu trucizna,
Nie tknęły moich stron.
Jakiebądź były méj myśli natchnienia,
Zawsze jednakże aż przez dno sumienia
Czysty ich płynął zdrój;
Karciłem niemi zuchwałą głupotę,
Kochałem niemi prawdy świętą cnotę,
Współbraci i kraj mój.
Stłukliście lutnię w moim młodym ręku,
Niechże przynajmniéj bandury pobrzęku
Nie sięga już wasz gniew;
Jeśli dziś śpiewam, to tylko pacierze,
Za wiernych jeszcze ojczyźnie i wierze,
Łabędzi to mój śpiew.
Spalić nie spalić
Nieraz chętka mnie bierze wszystko puścić z dymem,
Co późniéj napisałem jak prozą tak rymem,
Bo jeżeli zrozumieć trudno mi przychodzi,
Co teraz przedstawiają autorowie młodzi,
To młode pokolenie nowości niesyte
Nie zechce już pójść za mną w tory raz ubite.
Może portret prababki z lamusu dobyty
Był niegdyś i podobnym, lecz dziś pyłem skryty,
Stracił już świeżość a z nią połysk życia razem
I stał się tylko zimnym i martwym obrazem.
Odmieniają się czasy, i my także z niemi,
Prawda, prawda, bo wszystko kręci się na ziemi.
Byle wzruszyć, zadziwić, w dzikiem jakiem dziele,
O prawdę i o dążność nie troszczą się wiele.
Niech i tak będzie, ale najrozsądniéj zatém
Nie chcieć uplatać wieńców przywiędłym już kwiatem.
Z drugiéj zaś strony biorąc, cóż to szkodzić może,
Jak się już pod murawą wygodnie ułożę,
Że gdzieś, na jakiéjś scenie na lodzie osiędę;
Złym poetą nie pierwszym, nie ostatnim będę
I jak klaskać lub gwizdać będą w mojéj sztuce
W grobie się nie ucieszę, ani się zasmucę.
Daléj więc na tandytę moje stare graty,
Może kto i oceni, co było przed laty.
Łyskawice
Jak łyskawice mija rok po roku
Po łyskawicy ciemniéj przed oczyma
A kiedy w życiu już się ma do zmroku
Tych co kochałem już ich przy mnie niema.
Kiedy modlitwę za zmarłych powtórzę
Rodzeństwa długi, długi poczet mieszczę
A zaś kolegów? O, mój miły Boże!
Łatwiéj policzyć tych co widzę jeszcze.
Co mi z pamięci, którą się nie dzielę,
Która jak martwa powieść gdzieś zaszumi
I w duszy mojéj, co było tak wiele,
Może kto wzgardzi, albo nie zrozumie.
Niech drudzy kleją pamiętników karty,
Gdzie celem chluba a bajka ozdobą,
Ja moich wspomnień zawitek rozdarty
Pod czarne wieko zabiorę ze sobą.
Do Dominika
Nie przelewki to Panie Dominiku
Stojem obydwa na trzecim krzyżyku,
Czas przestać zamki budować na lodzie,
Czas o istotnéj pomyśléć swobodzie.
Pomyśléć łatwo i myśléć nie wadzi
Lecz gdzież jest droga, co do niéj prowadzi?
Ja powiem szczérze, że w szaréj godzinie,
Gdy z lulką w ręku siędę przy kominie
I moją przyszłość chcąc roztrząsnąć ściśle,
Tak mocno ważę, tak głęboko myślę,
Zadaję, zbijam, bronię zdania własne,
Aż się zapomnę i nareszcie zasnę....
A gdy żar pryśnie, lub kłoda się stoczy
I ja się zerwę przecierając oczy,
Znów daléj myślę i myślę i myślę
A gdy świat cały obiegnę, określę,
Czy z sobą w zgodzie, czy się z sobą kłócę
Zkąd wyruszyłem, tam na końcu wrócę,
To jest, że co złe, to trzeba odmienić,
Wierz mi, dalibóg trzeba nam się żenić.
Prawda to wielka wszystko ma dwie strony,
Bywa i kłopot obok lubéj żony;
Dziś sam co robię, to dla siebie robię,
Zdaję rachunek lecz samemu sobie
I acz w mych dziełach będzie błędów wiele,
To się tak wyśpię jak sobie pościelę;
Ale gdy żona, gdy dziatki obsiędą:
„Tato pieniędzy!" przebąkiwać będą,
A Tato goły kręci się i wzdycha.....
Ach Dominiku! Fe! To źle u licha!
No, między nami, i to nie są plotki,
Że mamy wszyscy na czole łaskotki,
Gdzie czasem nie chcąc, gdy się człek podrapie,
Zkąd i jak nie wié za wyrostek złapie.
Boże mnie chowaj bym miał tym wyrazem
Ściągnąć uwagę nad jakim obrazem,
Bym na płeć piękną zwalał całą winę....
Jeślim to myślał, niechaj zaraz zginę;
Kto więcéj winien, Bóg to sądzić będzie,
Ale tymczasem rożki widać wszędzie;
Trudno świat jednak ze złego wyplenić,
A nam dalibóg potrzeba się żenić.
I jak miarkuję przyjemnie mi będzie,
Kiedy starego rodzina obsiędzie,
A ja na środku na lasce oparty,
Po raz zapewne już dwudziesty czwarty,
Ruszę pod Moskwę, na walną wyprawę,
Daléj pod Dreznem stoczę boje krwawe,
A gdy pod Lipskiem hukną działa nasze,
Razem i dzieci i żonę przestraszę.
Lecz żart na stronę, kiedy polot myśli
Obraz nam szczęścia czasami zakreśli,
I zdobi błahe lecz lube utwory,
W kwiatów marzenia najczystsze kolory,
Cóż ściąga światło, w całym blasku stawa,
Jeśli nie