Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Szepty o nas
Szepty o nas
Szepty o nas
Ebook473 pages6 hours

Szepty o nas

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

„Whispers of Us" zaprasza Cię w literacką podróż, która bada zawiłości miłości, rodziny i nieustanne echa przeszłości. Ta przejmująca opowieść rozgrywa się przez pokolenia, splatając gobelin emocji, które na długo pozostaną w Twoim sercu.


LanguageJęzyk polski
PublisherDaniel
Release dateJan 20, 2024
ISBN9798869136473
Szepty o nas

Related to Szepty o nas

Related ebooks

Reviews for Szepty o nas

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Szepty o nas - I J N

    Szepty o nas

    Ten tekst został pierwotnie opublikowany w Indiach w roku 2023.

    Zmiany i układ tej wersji są objęte prawami autorskimi © 2023

    by I J N

    Niniejsza publikacja nie jest powiązana z pierwotnym Autorem ani firmą wydawniczą.

    Szepty o nas

    Ja J.N

    Indie

    2023

    ZAWARTOŚĆ

    ROZDZIAŁ 1 - AVERY STAFFORD, AIKEN, KAROLINA POŁUDNIOWA, DZIEŃ OBECNY

    ROZDZIAŁ 2 - MAJ CRANDALL - Hrabstwo AIKEN, KAROLINA POŁUDNIOWA, DZIEŃ OBECNY

    ROZDZIAŁ 3 – AVERY STAFFORD, KAROLINA POŁUDNIOWA, DNI OBECNE

    ROZDZIAŁ 4 - RILL FOSS - W MEMPHIS, TENNESSEE, 1939

    ROZDZIAŁ 5 - AVERY

    ROZDZIAŁ 6 - RILL

    ROZDZIAŁ 7 – AVERY

    ROZDZIAŁ 8 - RILLALITAT

    ROZDZIAŁ 9 - MAJ CRANDALL

    ROZDZIAŁ 10 - RILL

    ROZDZIAŁ 11 - AVERY

    ROZDZIAŁ 12 - RILL

    ROZDZIAŁ 13 - AVERY

    ROZDZIAŁ 14 - RILL

    ROZDZIAŁ 15 - AVERY

    ROZDZIAŁ 16 -RILL

    ROZDZIAŁ 17 - AVERY

    ROZDZIAŁ 18 - RILL

    ROZDZIAŁ 19 – AVERY

    ROZDZIAŁ 20 - RILL

    ROZDZIAŁ 21 - AVERY

    ROZDZIAŁ 22 - RILL

    ROZDZIAŁ 23 - AVERY

    ROZDZIAŁ 24 - RILL

    ROZDZIAŁ 25 - AVERY

    ROZDZIAŁ 26 - MAJ CRANDALL

    ROZDZIAŁ 1 - AVERY STAFFORD, AIKEN, KAROLINA POŁUDNIOWA, DZIEŃ OBECNY

    Kiedy siedzę przesunięty na skraj siedzenia i poprawiam kurtkę, gdy limuzyna zatrzymuje się na palącym asfalcie, na zewnątrz ustawiają się wozy informacyjne, aby podkreślić jej znaczenie, gdy zbieram się na pozornie niewinne spotkanie dzisiejszego ranka.

    Jednak ten dzień nie wydarzy się przypadkowo. Przez ostatnie dwa miesiące w Południowej Karolinie dopracowywaliśmy szczegóły, aby pięknie ze sobą współgrały – zmiany, które sugerują, ale nie ujawniają zbyt wielu informacji.

    Nie należy składać żadnych ostatecznych oświadczeń.

    Jeszcze nie; przynajmniej nie za mojego życia.

    Pragnienie zapomnienia, dlaczego wróciłem do domu, mój ojciec nie czytał swoich notatek ani nie otrzymywał odpraw od Lesliego – jego niezwykle skutecznego sekretarza prasowego – jest niezaprzeczalnym przypomnieniem. Ale nie było ucieczki przed naszym wrogiem, który jechał z nami cicho na tylnym siedzeniu; ukryty pod szarym, szytym na miarę garniturem, który wisiał zbyt luźno na jego szerokich ramionach, czaił się w pobliżu.

    Tata wygląda przez okno, przechylając się w jedną stronę z głową przechyloną w jedną stronę. Zostawił Leslie i innych jego współpracowników w innym pojeździe.

    Jak się czujesz? – pytam, po czym sięgam i odgarniam długie blond włosy – moje – z jego siedzenia, żeby nie przylegały do spodni, kiedy wyjdzie. Moja mama przyniosłaby mini pędzelek, ale wróciła wcześniej do domu, aby przygotować się na drugie wydarzenie: robienie rodzinnych zdjęć bożonarodzeniowych kilka miesięcy wcześniej… na wypadek, gdyby stan taty się pogorszył.

    Siada prosto, podnosząc głowę. Ładunek elektrostatyczny spowodował, że jego gęste, siwe włosy sterczały prosto. Chciałbym mu to załagodzić, ale to naruszyłoby protokół.

    Moja mama angażuje się we wszystkie aspekty naszego życia, od zbierania kłaczków po planowanie rodzinnych zdjęć bożonarodzeniowych w lipcu, podczas gdy mój ojciec wyróżnia się jako wyspa męskości w naszym kobiecym domu. Chociaż bardzo troszczy się o moją matkę i dwie siostry – rzadko wyraża tę miłość na głos – wiem, że jestem jego ulubienicą, a jednocześnie najbardziej zakłopotaną; trudno mu zrozumieć pochodzenie z czasów, gdy kobiety szły na studia tylko po tytuł MRS, w obliczu trzydziestoletniej córki, która ukończyła Columbia Law z najlepszym wynikiem w swojej klasie i faktycznie cieszy się życiem zawodowym w amerykańskich kancelariach adwokackich!

    Ponieważ w mojej rodzinie role perfekcjonistycznej córki i słodkiej córki były już obsadzone, zawsze byłam mądrą córką. Szkoła była czymś, na co z niecierpliwością czekałem i zawsze towarzyszyło mi podstawowe założenie, że to ja zostanę niosącym pochodnię, tym, który będzie niósł rodzinną pochodnię po moim ojcu. Jakoś zawsze wyobrażałam sobie, że do tego czasu będę starsza, żeby nikogo nie zaskoczyć ani siebie!

    Mój tata zawsze uczył nas cenić służbę publiczną, co tatuś nadal ceni po ukończeniu West Point. Teraz, kiedy na niego patrzę, myślę: Jak możesz tego nie chcieć, Avery? W końcu na to pracował całe swoje życie, a pokolenia Staffordów przed nim poświęciły tak wiele. Od czasu ukończenia West Point nasza rodzina pozostaje wierna służbie publicznej – dotyczy to również tatusia.

    W Fort Point i jako lotnik wojskowy, zanim się urodziłem, z godnością i determinacją podtrzymał nasze nazwisko.

    „Oczywiście, że tego chcesz" – przypominam sobie. Zawsze tego pragnąłeś.

    Tylko nie spodziewaj się, że to się jeszcze stanie i w taki sposób. To wszystko!

    W tajemnicy nadal mam nadzieję, że w Aiken wszystko ułoży się dobrze i że moich wrogów uda się pokonać zarówno na froncie politycznym, jak i medycznym. Przy odrobinie szczęścia mój ojciec zostanie wyleczony po operacji już na początku letniej sesji Kongresu połączonej z regularnymi dawkami chemioterapii, którą podaje mu pompa chemiczna przypięta do jego nogi; w ten sposób mój powrót do domu będzie tymczasowy.

    Rak nie będzie już częścią naszego życia.

    Innym osobom się to udało i senatorowi Wellsowi Staffordowi również może się to udać.

    Mój tata jest jednym z najwspanialszych ludzi, jakie kiedykolwiek żyły. Żadna inna osoba nie jest tak blisko.

    Gotowy? – pyta, prostując garnitur, przynosząc mi ulgę, gdy usuwa koguci ogon z włosów – nie spodziewałem się, że tak szybko zostanę jego opiekunką.

    „Tuż za tobą. Zrobiłabym dla niego wszystko, ale mam nadzieję, że nie będziemy musieli od razu odwracać ról. Obserwowanie, jak mój ojciec zmaga się z podejmowaniem decyzji w imieniu mojej matki, jest wystarczającym dowodem na to, jak trudne może to być".

    Od tego czasu moja niegdyś pełna życia i pełna humoru babcia Judy przygasła, stając się prawie nie do poznania dla taty i całej naszej rodziny. Niestety, nikt poza nim samym nie wie o zaistniałej sytuacji i dlatego nie może o niej szerzej rozmawiać. Jeśli media dowiedzą się, że przenieśliśmy ją do ekskluzywnego obiektu na niedalekim osiedlu, tylko pogorszy to jej sytuację polityczną. Biorąc pod uwagę niedawną serię przypadków bezprawnych zgonów i molestowania związanych z placówkami opieki nad osobami starszymi w naszym stanie, polityczni przeciwnicy mojego ojca prawdopodobnie zwróciliby uwagę, że tylko osoby posiadające pieniądze mogą sobie pozwolić na usługi opieki premium; mogą również oskarżyć mojego tatę o to, że zapewnia zakwaterowanie swojej matce, ponieważ nie troszczy się o osoby starsze, a nawet mogą powiedzieć, że przymyka oczy na wszelkie problemy związane z opieką nad osobami starszymi w jego placówce opiekuńczej.

    Nie należy poświęcać potrzeb bezbronnych ofiar, jeśli ma to przynieść korzyść ich przyjaciołom i współpracownikom kampanii.

    W obecnej sytuacji jego decyzje dotyczące babci Judy nie mają w żaden sposób charakteru politycznego; jesteśmy jak każda inna rodzina pod względem poczucia winy, bólu i wstydu związanego z demencją. Każda dostępna droga prowadzi nas w stronę wstydu z powodu Babci Judy; każdy krok prowadzi do strachu, gdzie może zakończyć się ta droga upadku; sprawia, że wszyscy jesteśmy załamani myślą o tym, dokąd może zaprowadzić ta podróż. Tuż przed przeniesieniem mojej babci do domu opieki udało jej się wymknąć opiekunom i personelowi domowemu, dzwoniąc po taksówkę i znikając na cały dzień – by w końcu wynurzyć się później tego wieczoru w jej ulubionym centrum handlowym – dlaczego udało jej się to, kiedy niemożność zapamiętania nas jest nie do pojęcia.

    Dzisiaj mam na sobie jedną z jej ulubionych biżuterii; Ledwo to zauważyłem, kiedy wychodziłem z limuzyny. Chociaż może się wydawać, że wybrałam tę bransoletkę z ważką na cześć kobiet ze Stafford, tak naprawdę służy ona jako ciche przypomnienie, że czasami robienie tego, co konieczne, nawet jeśli nie chcemy, może sprawić, że poczujemy się niekomfortowo – domy opieki nigdy nie były jednym z moich ulubionych Ulubione miejsca. Miejsce dzisiejszego wydarzenia przyprawia mnie o dreszcze; domy opieki nigdy nie wydawały mi się odpowiednie.

    Jak sobie powtarzam, to spotkanie i przywitanie potrwa tylko godzinę. Jesteśmy tu jako dziennikarze relacjonujący wydarzenie, a nie po to, by zadawać pytania; zamiast tego podamy sobie ręce, zwiedzimy budynek, dołączymy do mieszkańców podczas obchodów urodzin i będziemy świadkami imponującego wyczynu: jedna kobieta kończy sto lat, a jej mąż dziewięćdziesiąt dziewięć! Rzeczywiście spore osiągnięcie.

    Trojaczki mojej siostry właśnie wypuściły strumień środka dezynfekującego w sprayu na korytarz mojej siostry, pozostawiając w powietrzu sztuczny zapach jaśminu. Leslie pociąga nosem, po czym kiwa głową z aprobatą, gdy stoimy w otoczeniu fotografów i stażystów/współpracowników przygotowujących się do popołudniowego forum w ratuszu bez ochroniarzy; w przeszłości mojemu ojcu grożono śmiercią od skrajnych grup, bojówek Minumen, a także od osób podających się za snajperów, bioterrorystów lub porywaczy; chociaż mój tata rzadko traktuje te groźby poważnie, podczas gdy jego ludzie z ochrony traktują je poważnie.

    Po skręceniu za rogiem wita nas dyrektor domu opieki i dwie ekipy informacyjne z kamerami. Kiedy jesteśmy w trasie, filmują, a mój ojciec dodaje mu uroku, ściskając dłonie, pozując do zdjęć i poświęcając czas na pogawędkę.

    Rozmawiaj z ludźmi, pochylaj się nad wózkami inwalidzkimi i wyrażaj nasze podziękowania pielęgniarkom za wszystko, co wkładają w każdą codzienną pracę.

    Gdy podążam dalej i robię to, co sugerują, wytworny starszy pan w tweedowym meloniku flirtuje ze mną ze swoim uroczym brytyjskim akcentem i mówi, że mam piękne niebieskie oczy. „Gdyby to było pięćdziesiąt lat temu – żartuje – „mógłbym cię oczarować, abyś zgodził się na randkę!

    „Wierzę, że już to zrobiłeś" – żartuję, gdy razem się śmiejemy.

    Jedna z pielęgniarek informuje mnie, że pan McMorris to apodyktyczny siwowłosy Don Juan; aby zademonstrować ten punkt, mruga do niej, aby pokazać, że to prawda.

    Idąc korytarzem, aby uczcić setne urodziny, zdaję sobie sprawę, że właściwie dobrze się bawię. Wszyscy tutaj wydają się szczęśliwi; chociaż ten dom opieki nie może się równać z domem dla seniorów Babci Judy, jego kierownictwo znacznie przewyższa wiele obiektów wymienionych przez powodów w ostatnich procesach sądowych. Istnieje prawdopodobieństwo, że powodowie nigdy nie zobaczą żadnych pieniędzy z tytułu przyznanego przez sąd odszkodowania; finansiści stojący za sieciami domów opieki korzystają z licznych spółek holdingowych i korporacji fasadowych, które mogą łatwo rozwiązać, aby uniknąć płacenia roszczeń. Dlatego też szczególnie rozczarowująca była wiadomość o powiązaniach między jedną z tych sieci a najstarszym przyjacielem mojego ojca i największym darczyńcą, potencjalnie szkodliwych łańcuchach, które od dawna trzymała blisko policja, oraz o jego wysokim stanowisku, które może służyć jako łatwy cel dla publiczny gniew i polityczne wytykanie palcami.

    Złość i poczucie winy mogą być potężnymi narzędziami w rękach opozycji. Oni to wiedzą.

    W świetlicy zainstalowano niewielkie podium. Zajmuję miejsce obok szklanych drzwi prowadzących do ogrodu przypominającego oazę, wypełnionego żywymi kwiatami pomimo dokuczliwego letniego upału.

    Jedna z osłoniętych ścieżek ogrodowych była domem samotnej kobiety. Odwrócona twarzą wydawała się nieświadoma otoczenia, wpatrując się w dal z rękami opartymi na lasce i ubrana w prostą kremową bawełnianą sukienkę z białym swetrem pomimo jego ciepła, z grubymi szarymi lokami splecionymi w warkocze wokół głowy i warkocze wokół środkowych pasm mocno owinięty wokół tego wszystkiego.

    Jej długa, bezbarwna suknia i pozbawiona ozdób głowa sprawiają, że wygląda niemal jak duch; być może jakaś dawno zapomniana pozostałość ze starożytnej przeszłości. Wiatr szeleści kratą glicynii, nigdy nie dotykając jej bezpośrednio, co jeszcze bardziej wzmacnia efekt, że jej już nie ma.

    Gdy tylko wszedłem, moja uwaga skupiła się na dyrektorze domu opieki. Serdecznie wszystkich powitała i zauważyła cel dzisiejszego spotkania – przeżycie całego stulecia nie jest łatwym zadaniem, nie mówiąc już o małżeństwie przez większą część z ukochaną osobą wciąż u boku; w istocie ta okazja powinna uzasadniać wizytę senatorską!

    Mój ojciec miał zwolenników tej pary od czasów, gdy pracował w rządzie stanu Karolina Południowa; technicznie rzecz biorąc, znają go dłużej niż ja! Kiedy podczas jakiegokolwiek wydarzenia lub ceremonii wymieniane jest jego imię, nasza uhonorowana i jej mąż podnoszą chude dłonie wysoko w powietrze i wściekle klaszczą, okazując swoje oddanie.

    Reżyser opowiada historię Luci i Franka, dwójki czarujących kochanków siedzących naprzeciwko siebie przy środkowym stole. Luci urodziła się we Francji, kiedy po ulicach wciąż jeździły powozy konne – trudno to zrozumieć! Służyła we francuskim ruchu oporu podczas drugiej wojny światowej; Frank, jej mąż pilot myśliwca, został zestrzelony podczas walki; ich historia przypomina film: Luci pomogła go przebrać i przemycić rannego poprzez łańcuchy ratunkowe, zanim wróciła później; znalezienie Luci wciąż mieszkającej na ich farmie, gdzie się ukryła – tylko po to, by odkryć, że nadal mieszka pod ziemią – w swojej piwnicy z rodziną we Francji!

    Ci dwaj raz po raz udowadniali, że się mylę; ich historia budzi we mnie podziw. Ich miłość jest prawdziwa i silna; ludzie całkowicie poświęcają się sobie nawzajem, pomimo wszelkich niezbędnych poświęceń; jest to coś, czego życzę sobie i naszemu współczesnemu pokoleniu, ale czasami zastanawiam się, czy takie zaangażowanie jest możliwe do osiągnięcia, biorąc pod uwagę brak możliwości skupienia uwagi i braku wolnego czasu.

    Patrząc na mój pierścionek zaręczynowy, zdałem sobie sprawę, że Elliot i ja jesteśmy właściwą parą; znamy się tak dobrze; zawsze byliśmy razem...

    Solenizantka powoli wstaje z krzesła, chwytając partnera za ramię. Razem idą powoli, opierając się o siebie, gdy razem pochyleni i krzywo zbliżają się do emerytury – to podnosi na duchu i żałuję, że moi rodzice nie dożyli tego etapu życia – mam nadzieję, że pewnego dnia, kiedy mój ojciec w końcu zdecyduje się zwolnić tempo lub przejść na emeryturę, mam nadzieję, że moi rodzice zasługują na spokojną emeryturę z mnóstwem spokojnych dni spędzonych razem i spokojnymi porami roku, zanim mój ojciec w końcu odejdzie, gdy w końcu zdecyduje się przestać pracować i odpocząć na emeryturze... po latach, kiedy mój ojciec zdecyduje się zwolnić z moją chorobą lub w końcu przejdzie na emeryturę, zasługuje na dłuższą emeryturę, w której co roku mijają spokojne pory roku i czas spędzony na cieszeniu się sobą i spędzaniu wartościowego czasu razem!

    Kiedy odpycham te myśli, w mojej klatce piersiowej pojawia się delikatne uczucie i przypominam sobie, aby nie okazywać przytłaczających emocji w miejscach publicznych – o czym często nam przypominała Leslie, ponieważ kobiet nie stać na to w tej dziedzinie; okazywanie zbyt wielu emocji może zostać odebrane jako dowód niekompetencji lub słabości.

    Jak już wiedziałem, sala sądowa może budzić strach. Zwłaszcza prawniczki stają przed dodatkowymi wyzwaniami, próbując poruszać się po tym polu minowym zasad i oczekiwań.

    Mój ojciec salutuje Frankowi, gdy spotykają się w pobliżu podium. Frank zatrzymuje się, prostuje i odwzajemnia salut z wojskową precyzją, spotykając wzrok mojego ojca. Ich spojrzenia spotykają się, tworząc czystą chwilę, która może wyglądać idealnie w aparacie, ale w rzeczywistości mogła nie być przeznaczona dla tego aparatu; Usta mojego ojca zacisnęły się w wąską linię, próbując nie uronić łzy podczas tej interakcji.

    Zwykle nigdy nie okazuje swoich uczuć.

    Kiedy nadeszła kolejna fala emocji, wziąłem kolejny głęboki oddech i odwróciłem wzrok od niej, aby spojrzeć przez okno na kobietę ogrodniczą, która wciąż tam stoi, wpatrując się w przestrzeń – zastanawiając się, kim ona może być, czego mogą chcieć lub potrzeba itp.

    „Wszystkiego najlepszego" grzmi przez okno i stopniowo przyciąga ją do siebie, wciągając mnie w swój uścisk, gdy patrzę. Wiedząc, że kamery mogą pojawić się w moją stronę i sprawić, że będę wyglądać na rozkojarzonego, wciąga mnie z powrotem wpatrzenie się w ścieżkę na zewnątrz; mając nadzieję przynajmniej dojrzeć przebłyski jej twarzy; czy puste jak letnie niebo? A może po prostu jest zdezorientowana i zagubiona i od razu pomija uroczystości?

    Leslie ciągnie mnie za kurtkę od tyłu, zmuszając mnie do wyprostowania się jak uczeń szkoły podstawowej przyłapany na mówieniu poza kolejnością.

    „Szczęśliwych narodzin. Skup się" – śpiewa mi ciocia tuż przy uchu, odchodząc, aby znaleźć optymalną pozycję do robienia zdjęć telefonem komórkowym na stronę mojego ojca na Instagramie. Na szczęście senator zna wszystkie najnowsze platformy mediów społecznościowych; jego menedżer ds. mediów społecznościowych zna wszystkie sztuczki.

    W trakcie ceremonii salę rozświetliły flesze aparatu, a mój ojciec wręczył oprawiony w ramkę list gratulacyjny, a członkowie rodziny kibicowali mu oraz robili zdjęcia i nagrywali filmy.

    Podczas zwijania tort oświetlają setki świec.

    Leslie jest zachwycona! Szczęście i emocje wypełniają jej pokój niczym przepompowany balon z helem; jakakolwiek większa radość mogłaby wysłać nas wszystkich w kosmos!

    Moja dłoń i nadgarstek zostały nagle dotknięte, palce nieznajomego nagle splątały moje palce tak niespodziewanie, że moją instynktowną reakcją było odsunięcie się, a potem zatrzymanie się, aby nie robić niepotrzebnej sceny. Ich uścisk był zimny i kościsty, a mimo to mocny pomimo słabego wyglądu; Odwróciłem się i zobaczyłem kobietę z ogrodu stojącą prosto, z oczami w kolorze hortensji z Drayden Hill z jaśniejszą mgiełką na krawędziach - jej plisowane usta lekko zadrżały w odpowiedzi.

    Zanim zdążyłem się zebrać, szybko przyszła pielęgniarka, żeby ją zabrać. – May – błagała przepraszająco. – Chodź, nie powinieneś niepokoić naszych gości.

    Wydaje się zdesperowana, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego trzyma się tak mocno. Nie rozumiem, co ją powstrzymuje – co może ją tam trzymać?

    Przeszukała moją twarz, rozciągając się w górę.

    Paproć? – szepcze cicho. Na zawsze i zawsze!

    ROZDZIAŁ 2 - MAJ CRANDALL - Hrabstwo AIKEN, KAROLINA POŁUDNIOWA, DZIEŃ OBECNY

    Czasami mam wrażenie, że mój umysł stracił zatrzaski i pozwala, aby drzwi otwierały się dowolnie, bez ostrzeżenia – oferując przebłyski wnętrza tutaj, pustą przestrzeń tam, a nawet po prostu ciemne zakątki, do których boję się wejść.

    Nigdy nie wiadomo, co mnie spotka.

    Nikt nie wie, kiedy i dlaczego bariera otworzy się szeroko.

    Psychologowie pracujący w programach telewizyjnych nazywają wyzwalacze wyzwalaczami, porównując to do zapalania zapałki i wysyłania kul w dół lufy zbrojowni. To trafna analogia.

    Jej twarz coś prowokuje.

    Nieoczekiwane drzwi otworzyły się do mojej przeszłości, wciągając mnie początkowo nieświadomie i zastanawiając się, co może kryć się w środku. Kiedy wymawiam imię Fern, wiem, że to nie o niej myślałem, ale o Queenie!

    Queenie, nasza silna mama, wyróżniła nas wszystkich swoimi pięknymi, złotymi lokami; wszyscy z wyjątkiem biednej Camellii, która padła ich ofiarą.

    Moje myśli krążą zwinnie po wierzchołkach drzew i dnach dolin, przenosząc mnie z powrotem do chwili, gdy ostatni raz widziałem Queenie – na nisko położonym brzegu rzeki Mississippi – gdzie ciepłe nocne powietrze Memphis wciąż delikatnie wirowało wokół nas obojga – tylko po to, żeby wszystko się skończyło. była iluzoryczną iluzją!

    Nie okazuje miłosierdzia. Nie wybacza.

    Od tej nocy nie będzie już odwrotu.

    Mając dwanaście lat, wciąż chudy i guzowaty jak słupek werandy, zwisałem nogami pod relingiem naszej szanty, wypatrując wszelkich śladów oczu aligatora łapiących bursztynowy blask świateł latarni. Chociaż aligatory nigdy nie powinny zapuszczać się tak daleko w górę rzeki Missisipi, ostatnio pojawiły się doniesienia o ich obserwacjach; czyniąc ich szukanie zabawną zabawą wśród dzieci ze szant, które szukają rozrywki, gdziekolwiek ona istnieje.

    W tej chwili potrzebujemy czegoś, co odwróci naszą uwagę bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

    Fern wspina się po poręczy i przeszukuje las w poszukiwaniu świetlików, ucząc się je liczyć, gdy ma prawie cztery lata. Pokazuje na nich grubym palcem, nie zastanawiając się ani chwili nad pobliskimi aligatorami. „Widziałam jednego, Rill! Widziałam go!" – krzyczy podekscytowana.

    „Tym razem nie spadnij. Nie goń mnie".

    Prawdę mówiąc, prawdopodobnie nie ucierpiałaby zbytnio, gdyby spadła. W rzeczywistości może to nawet służyć jako dobra lekcja. Nasza łódź została uwiązana w przyjemnym rozlewisku naprzeciwko Mud Island; jego głębokość sięga mi do bioder za rufą Arkadii; Fern może sięgnąć na palcach, by dotknąć dna, ale i tak cała nasza piątka pływa jak pollywogi; Gabion nadal nie potrafi jeszcze mówić pełnymi zdaniami! Urodzenie się nad rzekami staje się dla nich drugą naturą, wszystkimi dźwiękami, sposobami i stworzeniami - naprawdę naszym domem i bezpieczną przystanią!

    Ale coś jest nie tak... coś, co według mnie jest nie tak. Po moich ramionach pojawia się gęsia skórka, kłująca policzki; czai się we mnie niewygodna świadomość, którą ukrywam, a mimo to jest zawsze obecna. W tę bezwietrzną letnią noc nad gęstymi chmurami wielkimi jak melony, które wydają się gotowe pęknąć, przechodzą mnie dreszcze; z pewnością nadchodzi burza... jednak wyczuwam coś więcej.

    Ciche jęki Queenie wzmagały się z każdym pchnięciem Miz Foss. Jej nieplanowane dziecko wyszło na świat niewłaściwie i prawdopodobnie nie przeżyłoby; ty też byś tego nie zrobił – to wszystko; teraz uspokój się i bądź spokojny.

    Queenie wydaje niski, przenikliwy dźwięk, który brzmi, jakby ktoś wyciągał but z gęstego błota na bagnach. Choć kiedyś urodziła naszą piątkę szybko i bez wysiłku, tym razem wydaje się, że trwało to znacznie dłużej. Wycieram pot z ramion i czuję, że w pobliżu czai się coś złowrogiego – coś, co patrzy na nas skądś z zewnątrz; może nawet szuka bezpośrednio samej Queenie?

    Mam ochotę zbiec po trapie na brzeg i krzyknąć: „Uciekaj teraz, nie zabieraj mojej mamy!"

    Nie boję się, że zostanę zjedzona żywcem przez aligatory, więc zamiast tego siedzę nieruchomo jak jeleń na swoim gnieździe i słucham, jak mówi położna – jest na tyle głośno, że równie dobrze mogę tam być!

    „O nie! Ona ma więcej niż jednego w środku!"

    Mój tata mamrocze coś, czego nie słyszę; jego kroki przecinają podłogę, po czym wahają się, zanim ponownie przekroczą próg.

    Mista Foss, nic nie mogę zrobić. Jeśli ta kobieta nie uda się wystarczająco szybko do lekarza, jej dzieci nie dożyją tutaj, a dzisiejszy dzień może być także ostatnim dniem ich mamy".

    Briny nie odpowiada natychmiast. Zamiast tego uderza mocno obiema pięściami w ścianę, aż zabrzęczą ramki ze zdjęciami Queenie. Coś się poluzowało i słychać głośny brzęk metalu o drewno, dzięki któremu wiem dokładnie, gdzie i co to jest; coś mi mówi, że to musi być blaszany krzyż Queenie ze smutnym mężczyzną na górze, którego mam ochotę wbiec do środka i chwycić, klęcząc obok Queenie w burzliwe noce, kiedy Briny zostawia ją samą na pokładzie ich łodzi szantowej, a deszczówka leje się z dachu i fale uderzają w jego kadłub.

    Ale nie mówię w tym dziwnym i obcym języku, którego Queenie nauczyła się od rodziny, zanim uciekła z Briny nad rzekę. Jakiekolwiek polskie słowa, które znam, spowodowałyby tylko zamieszanie.

    Powiąż je wszystkie razem, ale gdybym mógł teraz chwycić krzyż Queenie, powiedziałbym mu je, gdy nadejdzie burza.

    Zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, aby ułatwić proces porodu Queenie i zobaczyć jej uśmiech jeszcze raz.

    Po drugiej stronie drzwi but Briny'ego trze o deski, a jego krzyżyk głośno uderza o podłogę. Briny wygląda przez pochmurne okno z wiejskiego domu, który zburzył, aby zbudować łódź, zanim się urodziłem – kiedy jego matka umierała, a plony były suszone przez kolejny rok, bankierzy prawdopodobnie i tak przyszliby po jego dom. Briny zdecydował, że życie na rzece będzie w tamtych czasach idealne – a kiedy nadeszła depresja, on i Queenie radzili sobie na wodzie; nawet Depresja nie mogłaby pozbawić ich życia – coś, co Briny powtarza za każdym razem, gdy opowiada tę historię – ma swoją magię, która dba o swoich ludzi… zawsze będzie.

    Jednak dziś wieczorem wydaje się, że ta magia uległa rozkładowi.

    „Mista, słyszysz moje wołanie? – zażądała położna. „Nie będę tu dłużej stać, podczas gdy ich krew plami mi ręce. Zabierz ją teraz do szpitala albo poniesiesz konsekwencje!

    Briny zaciska twarz za szybą i mocno zamyka oczy. Przybliża pięść do czoła, po czym uderza nią w ścianę z ogromną siłą – „burza…" szepcze ochryple.

    „Pani Foss, nie obchodzi mnie, kto obok tańczy. Nic nie mogę zrobić dla tej dziewczyny, nic".

    „Ona nigdy nikomu nie sprawia kłopotów... nigdy nie jest gorzej…"

    Queenie wydaje wysoki i głośny krzyk, który rezonuje jak wołanie żbika w ciemności.

    „Jeśli coś przeoczyłem, nigdy wcześniej nie rodziła dwójki dzieci jednocześnie.

    „Pozwól mi to teraz zrobić" – mówię Fern i zabieram ją, aby dołączyła do Gabionu (dwa) i Larka (sześć). Camellia patrzy na mnie przez frontowe okno, po czym zamyka bramę po trapie i zamyka ich wszystkich na werandzie, a ja mówię im, czego od nich wszystkich oczekuję.

    Camellia marszczy brwi w odpowiedzi. Mając dziesięć lat, ma pasmo muleya Briny'ego, a także jego ciemne włosy i oczy; nie lubi, gdy mówi się jej, co ma robić, i często potrafi być uparta jak pień dębu; jeśli małe dzieci zaczną się denerwować, wpadniemy w jeszcze większe kłopoty niż wcześniej.

    „Wszystko będzie dobrze – zapewniłem ich, gładząc ich miękkie, złote główki niczym szczenięta. „Queenie ma po prostu ciężkie chwile; nikt nie musi jej niepokoić; po prostu zostań na miejscu, bo Stary Roguerou kręci się dziś wieczorem w okolicy; przed chwilą słyszałem jego oddech – niebezpiecznie jest wychodzić! Teraz, gdy mam dwanaście lat, nie wierzę już tak bardzo w Starego Rougeou, robala i Szalonego Kapitana Jacka z Piratów Rzecznych; Camellia też mogła nigdy nie uwierzyć w szalone opowieści Briny na ich temat!

    Chwyta za klamkę drzwi.

    – Nie – odpowiedziałem z oburzeniem. Pójdę.

    Briny kazała nam trzymać się z daleka, co rzadko mówi bez sensu, a jednak w tej chwili wydaje się bezradny i martwię się o Queenie i mojego nowego braciszka lub siostrę, których imię nie miało jeszcze paść – nawet wcześniej niż Gabion, który przyszedł na ten świat, zanim Briny zdążyła znaleźć kogoś, kto pomoże w procesie porodu.

    To nowe dziecko nie wydaje się mieć ochoty ułatwiać nikomu życia; być może, kiedy przybędzie, będzie wyglądać podobnie do Camellii i będzie równie zbuntowana.

    Dzieci, pomyślałem. I dotarło do mnie, że noworodków, takich jak szczenięta, jest wiele – to nie jest normalne. Queenie zrobiła zasłonę łóżka z worków po mące Złotego Serca; trzy życia leżały na wpół ukryte w jego cieniu; trzy ciała desperacko próbowały się rozdzielić, ale nie mogły.

    Zanim zdążę zdecydować, czy wejść, czy nie, położna leży na mnie i jej dłoń zaciska się na moim ramieniu z taką siłą, że mam wrażenie, jakby jej palce dwukrotnie owinęły się wokół mnie. Patrząc w dół, widzę ciemną skórę na tle bladej skóry, wiedząc, że mogłaby mnie rozerwać jednym ruchem; dlaczego nie może ocalić mojego młodszego brata lub siostry i zamiast tego sprowadzić go na ten świat?

    Queenie chwyta się zasłony, krzyczy i szarpie, podnosząc się z łóżka, aż sześć drucianych haczyków się poluzuje. Widzę twarz mojej matki: długie blond włosy o jedwabiu kukurydzianym, przyklejone do jej skóry, piękne, miękkie, niebieskie oczy, które naznaczyły nas wszystkich z wyjątkiem wystającej Camellii, napiętą skórę policzków naciągniętą na tyle mocno, że koronkowe żyły niczym skrzydła ważki mogły przez nią przecinać się na raz - jej skóra napięła się tak mocno, rozciągając się w koronkowe żyły jak skrzydła ważki.

    Tatuś? Mój szept następuje tuż po wrzasku Queenie, a mimo to nadal wydaje się zakłócać atmosferę w pomieszczeniu. Zwykle nie nazywam Briny czy Queenie swoimi rodzicami, dopóki nie wydarzy się coś poważnego; ich wiek oznaczał, że nigdy nie nauczyli mnie tych terminów jako takich; W naszym wieku zawsze wydawaliśmy się bardziej przyjaciółmi niż rodzicami; jednak czasami, gdy dzieje się coś strasznie złego, jak wtedy, gdy widzieliśmy kogoś wiszącego martwego na pobliskim drzewie... Czasami jednak potrzebuję, aby oboje wkroczyli jako mój tata lub mama - jak wtedy, gdy widzieliśmy kogoś wiszącego martwego na wyrwanym drzewie.. ale niedawno, kiedy widzieliśmy kogoś martwego wiszącego na gałęziach drzew...

    Czy Queenie będzie tak wyglądać, jeśli umrze? A może dzieci pójdą pierwsze, przed nią?

    Mój żołądek zaciska się tak mocno, że nie czuję już tej dużej dłoni obejmującej moje ramię; może nawet cieszę się, że tam jest, trzymając mnie nieruchomo i zakotwiczając w moim miejscu – bojąc się podejść do Queenie bliżej.

    Powiedz mu! Położna mną mocno potrząsa i to boli.

    Jej białe zęby błyszczą w świetle latarni.

    W pobliżu rozległ się grzmot, a podmuch wiatru uderzył w prawą burtę, wysyłając Queenie i mnie do przodu. Queenie spojrzała na mnie jak niewinne dziecko i błagała o moją pomoc, najwyraźniej przekonana, że mogę w jakiś sposób pomóc.

    „D-tatuś?" Znowu się jąkam, a on patrzy prosto przed siebie, z odwróconą twarzą, jakby wyczuwał niebezpieczeństwo w pobliżu.

    Z zewnątrz zobaczyłam Camellię przyciśniętą do szyby. Małe dzieci wspięły się na pobliską ławkę, żeby zajrzeć do środka. Lark miała łzy spływające po jej grubych policzkach - jej wielka niechęć do krzywdzenia jakiejkolwiek żywej istoty jest widoczna, gdy wrzuca wszystkie przynęty z powrotem do rzeki, kiedy tylko to możliwe; ilekroć Briny strzela do jakichkolwiek zwierząt (oposy, kaczki itp.), Lark zawsze wrzuca z powrotem do niego wszystkie przynęty, po czym rzuca przeciwko niemu napady złości.

    Mijając wiewiórki lub jelenie, udaje, że tuż przed nią zabili jednego z jej najlepszych przyjaciół.

    Queenie potrzebuje ratunku, tak jak oni wszyscy. Czuję się odpowiedzialny.

    Gdzieś w oddali widać błyskawicę, która odpycha żółtą poświatę oleju węglowego, zanim zapadnie zmrok. Próbuję odliczać wstecz, żeby wiedzieć, jak daleko jest burza, ale jestem zbyt zaskoczona, żeby to śledzić.

    Briny musi jak najszybciej oddać Queenie w ręce lekarza – czas ucieka, ponieważ obozujemy wzdłuż dzikiego brzegu, a Memphis leży po drugiej stronie Mississippi.

    Kiedy kaszlę gulę w gardle i sztywnieję szyję, aby uniknąć dalszych komplikacji, Briny przypomina mi, żebym natychmiast przeniósł ją na drugą stronę wody. – Briny, natychmiast przeprowadź ją przez wodę.

    Powoli odwraca się w moją stronę, a jego oczy wciąż są szkliste od snu, ale wyglądają tak, jakby czekały, aż ktoś inny niż położna powie im, co mają robić.

    – Briny, musisz ją natychmiast przewieźć łodzią, zanim nadejdzie burza. Przemieszczanie szanty zajęłoby zbyt dużo czasu – Briny zauważyłby to natychmiast, gdyby jego umysł był wystarczająco jasny.

    Powiedz mu! – zachęcała położna, pchając mnie i prowadząc w stronę Briny. Jeśli ciężarną kobietę pozostawi się na pokładzie łodzi do nadejścia rana, może umrzeć w ciągu kilku godzin, a konsekwencje będą szkodliwe zarówno dla matki, jak i dziecka.

    ROZDZIAŁ 3 – AVERY STAFFORD, KAROLINA POŁUDNIOWA, DNI OBECNE

    „Avery! Proszę, zejdź tutaj!"

    Nic nie przenosi Cię szybciej od trzydziestu do trzynastu lat niż dźwięk, który mówi Twoja mama na szczycie schodów: „Idę! Zaraz tam będę".

    Elliot śmieje się wygodnie do swojego telefonu. Ten znajomy, ale pocieszający dźwięk przenosi mnie z powrotem do dzieciństwa, kiedy jego matka i ja zapewniały ścisły nadzór nad naszym zachowaniem i nigdy nie pozwalały, aby wydarzyła się jakakolwiek forma psot; byliśmy mniej więcej skazani na to, aby pozostać razem dobrymi. – Wygląda na to, że już jesteśmy, kochanie! „Brzmi nieźle, kochanie. Zróbmy to!"

    „Rodzinne zdjęcie świąteczne". Pochylając się w stronę lustra, odgarniam blond korkociągi z twarzy tylko po to, by ponownie opadły po powrocie z imprezy w domu opieki do stajni. Szybki spacer tam po powrocie przywołał loki Babci Judy; coś, co wiedziałem, że się stanie; jednakże po tym, jak byłem tak przytłoczony ekscytacją wywołaną wyźrebieniem klaczy zeszłej nocy (nowe dziecko!) i brakiem prostownicy, po prostu nie mogę się oprzeć! Teraz płacę cenę.

    Żadna bryza nie może się równać z tą wiejącą z rzeki Edisto.

    „Zdjęcia świąteczne w lipcu?" Elliot zakaszlał i przypomniało mi się, jak bardzo za nim tęsknię. Mieszkamy tak daleko od siebie od dwóch miesięcy, a to wyzwanie może być zniechęcające.

    „Niepokoi się chemią; choć zapewniano ją, że nie spowoduje to utraty włosów, obawia się, że może to spowodować. Żaden lekarz na świecie nie może poprawić mamie nastroju po diagnozie taty – raka okrężnicy; mama zawsze przejmowała kontrolę i nie odsunie się teraz na bok; jeśli mama przewidzi, że przerzedzą mu się włosy, to prawdopodobnie tak się stanie.

    „Twoja matka bardzo przypomina mi moją!" Elliot znów się śmieje, gdy jego i moje matki, Bitsy i Bitsie, są kuzynkami wyciętymi z dwóch rogów tego samego materiału.

    „Ona po prostu boi się stracić tatusia". Dławię się ostatnim słowem, bo te ostatnie miesiące rozebrały nas doszczętnie od środka i sprawiły, że każdy z nas cicho krwawił pod skórą.

    Elliot patrzy na mnie przez coś, co wydaje się wiecznością, zanim znów się odezwie, klawisze komputera delikatnie klikają za jego plecami i pamiętam, że jego firma maklerska jest dla niego wszystkim; wzywanie narzeczonej do pracy mogłoby jedynie odwrócić jego uwagę od bieżących zadań. „Dobrze, że tam jesteś, Aves – podsumował Elliot po kolejnej ciszy ze strony Aves – „dobrze, że ona też tam jest. „Dzięki, Aves, dobrze cię mieć w pobliżu".

    „Mam nadzieję, że moje pisanie pomaga. Czasami mam wrażenie, że moje wysiłki mogą w rzeczywistości wywołać więcej stresu, niż go złagodzić".

    „Musisz zostać" – powtarza mi Elliot wielokrotnie podczas tej rozmowy – szczególnie za każdym razem, gdy chcę złapać samolot z powrotem do Maryland i wznowić pracę w biurze prokuratora Stanów Zjednoczonych, gdzie nie było potrzeby leczenia raka, zdjęcia z wczesnych Świąt Bożego Narodzenia, wyborczynie lub kobiety wyglądające na zdesperowane, takie jak ta z domu opieki, która w desperacji chwyciła mnie za ramię.

    Hej, Aves. Proszę poczekać chwilę. To był pełen wrażeń poranek; Elliot zawiesił mnie podczas odbierania innego połączenia, co opóźniło nasze spotkanie aż do teraz. „ „Poczekaj chwilkę; Dziś rano wszystko tutaj jest szalone!"

    Moje myśli wracają do dzisiejszego poranka, gdy przypominam sobie May stojącą w ogrodzie w swoim białym swetrze i stojącą obok mnie, trzymającą cienkie jak kość dłonie, które mocno ściskają mój nadgarstek kościstym uściskiem, trzymając w dłoni laskę. Jej wyraz uznania w oczach był niepokojący – jakby już wiedziała, kim jestem!

    Paproć? Fernie, to ja. Łzy napływają jej do oczu. Och, kochanie, bardzo za tobą tęskniłem.

    Powiedzieli mi, że już cię tu nie ma; ale wiedziałem, że nie złamiesz naszej obietnicy i mnie nie zostawisz.

    Przez chwilę poczułem potrzebę zostania Fern, żeby przestała być taka samotna i samotna, wpatrując się w glicynie. Wyglądała na zagubioną.

    W tym momencie interweniuje mój asystent, czerwony na twarzy i wyraźnie wstrząśnięty. Pani Crandall właśnie przeprowadziła się tu z innego stanu; Przepraszam, szepcze bezpośrednio do mnie; Pani Crandall jest tu nowa – pani Crandall wydaje się silna, więc opiekunka mocno obejmuje ramieniem pani Crandall, jednocześnie odciągając rękę pani Crandall od mojej, aby krok po kroku poprowadzić panią Crandall z powrotem do jej pokoju, aż do momentu, gdy pielęgniarka zacznie mówić cicho mówiąc: Chodź, May, zabiorę cię tam z powrotem

    Patrzę, jak odchodzi, czując, że nie mogę jej pomóc. Ale co mogę zrobić?

    „Sztywna górna warga; wiem, że sobie z tym poradzisz. Po tym, jak już wcześniej widziałeś, jak walczysz z obrońcami z wielkiego miasta, Aiken nie powinien być dla ciebie zbyt wielkim problemem".

    – Wiem – mruczę do niej, gdy

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1