Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Game on 2: Sąsiedzka pomoc
Game on 2: Sąsiedzka pomoc
Game on 2: Sąsiedzka pomoc
Ebook159 pages1 hour

Game on 2: Sąsiedzka pomoc

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Lucas boi się swojego sąsiada. Naprawdę się boi. Jest blady i zawsze nosi długą czarną skórzaną kurtkę. Pewnego dnia sąsiad puka do jego drzwi i mówi, że dom Lucasa jest atakowany - z Internetu. W kierunku jego domu zmierza ogromna siła. Nie ma zbyt wiele czasu na działanie i niewiele można zrobić. Chyba, że uda się nawiązać kontakt z MegaMonkey, Jumpkidd, Major Powers i Pixie w Servercity.-
LanguageJęzyk polski
PublisherSAGA Egmont
Release dateMar 8, 2023
ISBN9788728278185
Game on 2: Sąsiedzka pomoc

Related to Game on 2

Titles in the series (11)

View More

Related ebooks

Reviews for Game on 2

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Game on 2 - Frederik Hansen

    Rozdział 1

    Najfajniejszy miecz

    Czterech poszukiwaczy przygód stało przed wejściem do groty. Grota miała kształt czaszki z szeroko otwartą szczęką i była tak duża, że mógłby w niej stanąć kościół. Przyszli tu walczyć. Walczyć z czymś, co kryło się w środku. Z groty rozległ się ryk tak głośny, że zatrzęsła się cała góra. Ze zbocza posypały się odłamki skalne, kamienie i żwir. Wylądowały u podnóża góry, a czwórkę poszukiwaczy przygód pokryła cienka warstwa pyłu.

    – To jakiś obłęd. Ja odpadam! – wrzasnął D3XT3R i wylogował się.

    Teraz zostało ich trzech.

    Ryk odbił się echem i wybrzmiał. Zastąpił go chór cienkich, ostrych pisków, które brzmiały tak, jakby sto noży skrobało po pustym talerzu. Dźwięki stawały się coraz głośniejsze, by w końcu przeszyć ich uszy przenikliwym zgrzytem.

    – Nadchodzą. Formować szyk! – zawołał LUC@S do dwóch pozostałych graczy.

    Wyciągnął swój miecz i uniósł ostrze na wysokość twarzy. Światło słoneczne padające na niebieski kryształowy miecz rozpraszało się, tworząc morze maleńkich promieni. Kryształ Katana był najfajniejszym mieczem, jaki kiedykolwiek posiadał. Po lewej stronie Lucasa ustawił się Krasnolud b00mbUR z uniesionym dwuręcznym toporem, a z prawej stanął FladnaG w swojej szarej pelerynie. Kołysał się z boku na bok z długim kosturem w rękach. Piski eksplodowały im w uszach, a niebo zrobiło się czarne od chmary nietoperzy, która wyleciała z groty. Mali włochaci zabójcy krążyli wokół nich, atakując ich ostrymi jak brzytwa pazurami i kąsając.

    Illustration

    B00mbUR wymachiwał toporem na wszystkie strony, lecz za każdym razem, kiedy udało mu się posiekać na kawałki jakiegoś nietoperza, w jego miejsce pojawiał się nowy.

    – LUC@S, CO ROBIMY? JEST ICH O WIELE ZA DUŻO! WYLOGOWUJĘ SIĘ – spanikował mały, gruby wojownik.

    – Zostajesz i walczysz, b00mbUR! – rozkazał mu LUC@S.

    Studiował ruchy nietoperzy pomimo tego, że atakowały go zaciekle i wysysały z niego życiową energię. Nagle oślepił go blask dobiegający z miecza. Rozpromienił się.

    – Mam plan! Przestańcie zabijać nietoperze. Za każdym razem, kiedy jakiegoś załatwimy, aktywujemy ich cykl spawnowania!

    – Jaaaki cykl? – zapytał b00mbUR i rozpłatał na dwie części jeszcze jednego nietoperza.

    – Cykl spawnowania! Czyli to, co sprawia, że przez cały czas przybywa nowych nietoperzy. Natychmiast przestańcie je zabijać! Wiem, co musimy zrobić! – LUC@S odwrócił się do czarodzieja w szarej pelerynie. – FladnaG, kiedy ci powiem, rzucisz na mój miecz zaklęcie paraliżujące.

    – What? Serio?! Te piekielne latające szczury zrobią z nas za chwilę sito, a ty chcesz, żebym rzucił czar na twój miecz?! – krzyknął FladnaG.

    – Dokładnie tak. Po prostu rób, co każę – nakazał LUC@S.

    Uniósł miecz w powietrze, kierując jego czubek w górę. – Rzuć zaklęcie! – zawołał do FladnaG.

    Człowiek w szarej pelerynie trochę poburczał, ale w końcu wycelował kostur w kryształowy miecz LUC@S’a. Z czubka kostura wystrzeliło magiczne niebieskie światło, które trafiło w sam środek miecza. Widok przypominał kulę disco na szkolnej dyskotece. Z miecza trysnęły promienie zaklęcia paraliżującego, które dosięgły wszystkich zwierząt. Porażone nietoperze spadały z nieba jak deszcz, a b00mbUR wiwatował:

    – TAAK, ZIOMALU! LUC@S! JESTEŚ ŚWIREM!

    Gruby krasnolud podskakiwał i tańczył w kółko.

    – Świetny plan, LUC@S – pochwalił FladnaG. Ich radość przerwał jednak kolejny głośny ryk dobiegający z groty. Ziemia zadrżała im pod nogami, a z góry znowu posypały się wielkie odłamki skalne.

    – Co to było?! – jęknął b00mbUR.

    Poprzez donośny ryk do uszu Lucasa przebił się dźwięk pobrzękujących kluczy i naciskanej klamki.

    – Shit! To moja mama!

    Rozdział 2

    W biegach nie ma drużyn

    – Cześć, mamo! – powiedział szybko Lucas, starając się brzmieć jak osoba, która odrabia właśnie lekcje.

    Mama weszła do kuchni i pocałowała go w czoło. Sekundę wcześniej wyłączył grę i przełączył widok ekranu na Worda.

    – Odrabiasz lekcje? Co masz zadane na poniedziałek? – zapytała mama.

    Wyjęła z torby ekologiczne odtłuszczone mleko, główkę biodynamicznej kapusty i nasiona chia, a następnie włożyła zakupy do lodówki, w ogóle na nie nie patrząc. Kiedy wyciągała pudełko patyczków higienicznych i kładła je na półce w lodówce, jej spojrzenie nadal było utkwione w Lucasie.

    – Eeechh, mamo. Czy to nie powinno się znaleźć w łazience? – zapytał Lucas.

    – O Boże, no tak! Oczywiście, że w łazience – przyznała.

    Mama kontynuowała układanie zakupów na półkach i zdążyła już całkowicie zapomnieć o lekcjach.

    – O Boże! Wiesz co, Lucasie? Nie kupiłam komosy ryżowej. Skoczysz do sklepu ze zdrową żywnością i kupisz mi jedną torebkę? Będziesz mógł też kupić dla siebie słodki przysmak daktylowy – uśmiechnęła się mama, machając pięćdziesięciokoronowym banknotem.

    – Okej, czyli najpierw każesz mi siedzieć w domu i odrabiać lekcje, ale teraz, kiedy mam coś dla ciebie załatwić, to jednak mogę wyjść z domu, tak? – odpowiedział.

    – Lucas! Daj spokój. Przecież powiedziałam, że możesz wychodzić. Jeżeli będziesz chciał się zapisać, na przykład, na piłkę nożną. Albo na piłkę ręczną. A może na unihokej? Myślę, że to byłoby coś w sam raz dla ciebie.

    – Przestań, mamo. Naprawdę nie mam na to siły. Zawsze wybierają mnie jako ostatniego, kiedy kompletują drużynę!

    – No dobrze, ale mógłbyś na przykład biegać. W biegach nie ma przecież drużyn, Lucasie.

    Przez krótką sekundę Lucas rozważał, czy nie wspomnieć, że w biegach też są drużyny, na przykład w sztafecie, ale dał sobie spokój. Nie opłacało się.

    – Po prostu chciałabym, żebyś zrobił sobie przerwę od tych strasznych gier komputerowych. One tylko stresują umysł i hamują twój rozwój.

    Lucas słyszał tę śpiewkę z ust mamy już milion razy. Mama podniosła iPada z kuchennego stołu i pomachała nim.

    – Dzisiaj rano czytałam niesamowicie ciekawy artykuł na Facebooku. Pisali, że gry komputerowe wywołują autyzm u dzieci. Autyzm, Lucasie! Powinieneś być wdzięczny, że tak się o ciebie troszczę. Chyba nie chciałbyś być autystyczny, prawda?

    Mama spojrzała na niego pytającym wzrokiem, wkładając równocześnie iPada do lodówki i kontynuując układanie produktów na półkach.

    Lucas już chciał coś powiedzieć, ale zabrakło mu na to siły. Niech mama trochę się postresuje, szukając później iPada. Zamknął komputer.

    Komputer należał do taty. Stary komputer Lucasa spalił się dwa tygodnie temu, kiedy wspólnie z czterema bohaterami ze świata gier powstrzymali szalonego superzłoczyńcę Bunny’ego Hopa przed unicestwieniem wszystkich telefonów komórkowych na świecie. Użyli jego komputera jako portalu do świata gier, a kiedy portal

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1