Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika
Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika
Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika
Ebook66 pages54 minutes

Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

– Dzień dobry – powiedział Kowalik, gdy wszedł do swego mieszkania i na kanapie zobaczył niezupełnie Obcą Panią.
– Przyszedł pan nareszcie. Proszę podejść do mnie, muszę zobaczyć, bo coś tak panu pod krawatem błyszczy – powiedziała niezupełnie Obca Pani i założyła nogę na nogę, odsłaniając gołe kolana.
Kowalik posłusznie zbliżył się i stanął tuż przed nią.
– Ach to tylko się Panu lekko rozchylił zamek w spodniach – powiedziała i wsuwając palce za pasek spodni, przyciągnęła go bliżej. – Tak się dzieje, gdy za często się rozpina spodnie – powiedziała.
– Przysięgam, że nie rozpinam częściej niż należy – zapewnił Kowalik.
– Już ja wiem, o czym mówię. Ja się znam na zamkach. Zamki kryją bardzo często tajemnice – powiedziała niezupełnie Obca i powoli zaczęła obsuwać suwak zamka. – Ogromnie lubię tajemnice – już cichszym głosem powiedziała Obca Pani. – W każdym zamku powinien być strażnik. Czyżby tutaj na warcie nikogo nie było? O, jest tu ktoś... ale chyba zasnął. Oj, nieładnie tak spać, gdy zamek stoi otworem! – zganiła Kowalika szeptem niezupełnie Obca Pani. – Wstawaj, panie rycerzu. No, obudź się. No, nareszcie jesteś. Pokaż się rycerzu, chciałabym zobaczyć, jak wyglądasz – powiedziała niezupełnie Obca Pani. – Och, jak ja kocham rycerzy. Chodź, mój drogi, niech cię ucałuję. Poza tym zrobiłam się bardzo głodna i muszę coś wziąć do ust. Bardzo nie lubię być na czczo. A pan mógłby się czymś zająć w tym czasie. Mógłby pan na przykład pozwiedzać okolicę. Na pewno się panu spodoba. Pan przecież tak lubi ładne okolice.
– Zrobię to z wielką przyjemnością. Szczególnie gdy są to niezupełnie mi znane okolice – powiedział Kowalik.
– Mam nadzieję, że zaspokoi pan swoją ciekawość miłośnika natury – powiedziała niezupełnie Obca Pani.
– Ja tak lubię wędrować po nieznanej okolicy. Można wiele ciekawych rzeczy odkryć i przeżyć, a i wiele przy tym doznać.
– Tak, niech pan odkrywa, bardzo proszę, niech pan wreszcie odkrywa i doznaje – mówiła trochę zniecierpliwionym już głosem niezupełnie Obca Pani; choć dobrze wiedziała, że nieładnie jest mówić, mając pełne usta.
Kowalik, gdy uznał, że góry go już w pełni usatysfakcjonowały, opuścił je, ześlizgując się coraz niżej po lekko falującym terenie w kierunku niewielkiego lasku, który dostrzegł w niewielkiej dolinie. – „Tam chyba jest pięknie – pomyślał”.
Obca Pani zajęta czymś nie odzywała się więcej. Kowalik nie miał również ochoty na konwersacje i zanurzył się w lesie. W samym środku lasu odkrył ukryte, zacisznie położone miejsce. – Chyba zostanę tu dużej – pomyślał. – W takich miejscach najczęściej się znajdują źródełka. Ułożył się wygodniej i zanurzył usta w zdroju.
– Jest pan bardzo zachłanny – przerwała długą ciszę niezupełnie Obca Pani. – Chce pan, jak jakiś samolub, korzystać z przyrody. Fe, a nieładnie. Proszę zrobić mi tę przyjemność i ustąpić miejsca memu rycerzowi. On także chciałby rozkoszować się tak jak i pan – powiedziała nie bardzo już Obca.
– Ależ bardzo chętnie sprawię pani tę przyjemność. Ja bardzo lubię robić coś przyjemnego. Szczególnie Obcym Paniom.

LanguageJęzyk polski
PublisherBruno Wioska
Release dateApr 25, 2017
ISBN9781370689873
Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika
Author

Bruno Wioska

Bruno Wioskaurodził się w Mysłowicach.Ukończył studia na Akademii Sztuk Pięknych w KrakowiePoza malarstwem pisze powieści, najczęściej związane ze sztuką.Autor pięciu wydanych powieści.Do druku w języku polskim ma przygotowane następujące książki. SzczegółyNa druk czeka książka "Z ziemi polskiej do włoskiej". Jest to drugą książka podróżnicza po "Rowerem na koniec świata" w której autor opisał swoją podróż rowerem od Reims, wzdłuż doliny Loary aż do Bretanii nad Atlantykiem.

Read more from Bruno Wioska

Related to Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika

Related ebooks

Related categories

Reviews for Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika - Bruno Wioska

    Bruno Wioska

    Niesamowite

    i erotyczne przygody

    niejakiego Kowalika

    oraz inne opowiadania

    Ryby

    Kowalik był bardzo spokojnym człowiekiem. Nigdy nikomu nie robił krzywdy, nie jeździł nigdy po świecie, mało kiedy ruszał się dalej jak do powiatu i to tylko w sprawach służbowych. Nie wiadomo dlaczego nagle znalazł się w hotelu w Casablance. Po prostu stał w hotelowym basenie po kolana w wodzie, w pidżamie i w długim podbitym flanelą, jedwabnym szlafroku. Trochę się tym zdziwił, ale uznał to za fakt, z którym nie można dyskutować.

    W basenie pływało parę osób.

    – Czy wolno w basenie pływać w pidżamie? – myślał. Nikt jednak nie zwracał na niego uwagi. Ludzie pływali, chlapali się wzajemnie wodą.

    Kowalik zaczerpnął obiema garściami wody, chcąc przeanalizować jej jakość. Woda była krystalicznie czysta.

    Zauważył, że obok niego przepływa jakaś ryba. Nie zdziwił się wcale. Przecież ryba w wodzie to normalna rzecz. Być może w basenach

    w wielkim świecie jest tak, że wraz z ludźmi pływają ryby i nie należy się temu dziwić... a tym bardziej tutaj w Casablance, gdzie wszystko jest możliwe. Po chwili zauważył drugą i następną. Za moment obok niego pojawiło się pełno ryb.

    Obudziła się w nim rybacka żyłka. Szeroko rozstawiając nogi, zaganiał ryby do brodzika dla dzieci, który oddzielony był od basenu niskim murkiem. Ryby, uciekając z trwogą, przeskakiwały murek w nadziei na ocalenie. Jego nie interesowały jednak same ryby. Owszem – gotowe, przyrządzone przez jego żonę...

    Opanowała go wściekła gorączka polowania. Zauważył, że przypływają coraz większe okazy. Włożył ręce do wody i próbował wrzucić którąś do brodzika. Te jednak zwinnie mu się wymykały. Stawały się zarazem trochę agresywne. Nie uciekały już, ale płynęły w jego kierunku, otwierając paszcze jak do ataku. Nagle udało mu się złapać jedną. Ryba wcale się nie wyrywała, tylko patrzyła groźnie Kowalikowi w oczy... Podał ją żonie, która niepostrzeżenie zjawiła się i pomagała mu zaganiać ryby do kąta.

    – Ta jest mała, wypuść ją, pewnie ma dużo ości. Daj mi twój płaszcz. Przeszkadza ci w polowaniu – rzekła. Kowalik zdjął płaszcz i poskładał w kostkę na brzegu basenu. Zanurzył ponownie ręce i złapał największą, jaka właśnie obok niego przepływała. Ryba zaczęła się trzepotać w jego rękach. Tę także podał żonie.

    – Co ja mam zrobić z tą rybą? Mieszkamy przecież w hotelu! Gdzie ja to usmażę? A poza tym ty przecież nie umiesz zabić nawet muchy – powiedziała. – Nie wiemy nawet, czy te ryby tutaj są jadalne.

    Kowalik pokornie wpuścił rybę z powrotem do wody. Ryba głośno kłapiąc paszczą, aż echo rozległo się pod sklepieniem basenu, wskoczyła do wody.

    Zaczęła zataczać kręgi wokół Kowalika. Także inne ryby, zbliżając się, zataczały coraz ciaśniejsze kręgi wokół niego. Trochę zaniepokojony wyskoczył na brzeg. Leżało już tam sporo ryb. Nawet nie zastanawiał się, skąd się wzięły na brzegu... Wszystkie otwierały szeroko, uzębione paszcze, próbując dosięgnąć zaniepokojonego, a nawet już bardzo przerażonego Kowalika. Cofał się coraz dalej do kąta, czując się osaczony. Na całym basenie rozległo się głośne echo kłapiących rybich paszczęk, jakby dźwięk kołatek wielkanocnych.

    W basenie i na brzegu było pełno kotłujących się ryb. Grzechot ich szczęk odbijał się coraz głośniejszym echem w olbrzymiej hali i stawał się nieznośny.

    Zauważył, że jego żona znika właśnie w drzwiach, a na basenie nie było już nikogo.

    – Chyba pójdę już także – pomyślał.

    Cały basen i jego brzegi roiły się od kłębiących i kłapiących szczękami ryb, a powietrze było wypełnione kłapaniem. Kowalik spostrzegł, że droga do wyjścia została odcięta. Wszędzie leżały i skakały olbrzymie ryby. Bezmyślnie skoczył do wody.

    – O, jak bardzo daleko do brzegu. Pidżama przeszkadza mi w pływaniu – doszedł do wniosku. – Czy ja na pewno dopłynę na drugą stronę? Tu jest głęboko i tyle ryb, a ja przecież nie umiem pływać.

    Karta

    – Proszę o befsztyk – powiedział Kowalik do kelnera.

    – Ależ chętnie. Zaraz podam panu kartę.

    – Ja nie gram jedną kartą. A jeżeli, to gram tylko swoimi kartami – powiedział Kowalik.

    – To nie fair, pańskie mogą być znaczone – powiedział kelner. – Poza tym może wpaść do nas kontrola. Sam pan rozumie. Gdyby odkryto u nas znaczone karty, moglibyśmy mieć duże kłopoty.

    – Rozumiem, a mogę dostać?

    – No nieee! – przerwał mu kelner. – To nie u nas! U nas pan nie dostanie. Co pan sobie myśli? My jesteśmy porządnym lokalem.

    U nas się nie bije, chyba że tylko kotlety lub befsztyki w kuchni.

    – No właśnie, to poproszę o befsztyk, ale kotlet też może być.

    – Już mówiłem panu, że bez kart u nas

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1