Dziecię Symchy
()
About this ebook
Feliks Brodowski
Polski krytyk literacki, pisarz i publicysta.
Ur. 9 maja 1864 w LublinieZm. 18 marca 1934 w Warszawie
Najważniejsze dzieła: Chwile, Liote, Drzewa, Dom cedrowy, Mariem
Related to Dziecię Symchy
Related ebooks
Budnik Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsChata za wsią Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJesienią Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsRené Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJasnowłosa piratka Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKiedy u nas o zmroku... Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziwna historia Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZa doliną róż Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsLato leśnych ludzi Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNowele i opowiadania Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsOpowieści nadzwyczajne - Tom II Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWieś czternastej mili Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsLudzie bezdomni Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsHistoria kołka w płocie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPowieści mniejsze Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSzara dola Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSiostra Felicja Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMeir Ezofowicz Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsUltimus Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMoment Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWieś opuszczona Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsLala Świstak Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsCzarny warkocz Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWalka z szatanem: Nawracanie Judasza Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNie z salonu Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPopioły Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSzatan i Judasz. Święty dnia ostatniego Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsGolem Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNieśmiertelne głupstwo Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsAnielka Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Reviews for Dziecię Symchy
0 ratings0 reviews
Book preview
Dziecię Symchy - Feliks Brodowski
błoto?
I
Była to mała, głucha stacyjka, — kąt, mimo niedalekie wielkiego miasta sąsiedztwo, zabity deskami, — dziura, do której przez większą część roku nikt zajrzećby nie chciał, chyba z przymusu, lub za karę. Dobrowolnie, a może chętnie nawet, zaglądano tu w ciągu paru letnich miesięcy.
Od października poczynając — zupełne pustkowie. Widziało się w pobliżu stacyi domostwa pozamykane szczelnie, z zaryglowanemi okiennicami, ale nie widziało się dostępu do nich przez szeroko rozlane, czarne lub zielonkawe kałuże, a później przez zaspy śniegu. Sklepy zamknięte, wszędzie cisza. Gdyby nie karczma, koło której zatrzyma się czasem furmanka, a wewnątrz napotkać można paru włościan z sąsiednich wiosek lub robotnika kolejowego, — wszystko to miałoby pozór miasteczka śpiącego nawet w dzień, lub wymarłego. Opasywał je lasek z młodych, cienkich a wybujałych sosenek.
W zimie nawet pociągi, przebiegające tędy, nie miały mocy ożywiania pustki — o ile nie brać w rachubę ukazania się na peronie posługacza, który uderzał w dzwon stacyjny — i szuby baraniej z kołnierzem szopowym, szczelnie opiętej z przodu, a z wierzchu nakrytej czerwoną czapką zawiadowcy. Ruchom tej szuby brak było żywości i dla wykonania ich mógł wystarczyć nieskomplikowany, umieszczony wewnątrz niej mechanizm. Robotnik zaś, co do któregonie zachodziła wątpliwość, iż jest żywą istotą, miewał w chwili nadejścia pociągu niezadowoloną minę człowieka, o bezużyteczności zabiegów swych przeświadczonego. Jakoż w istocie dźwięki dzwonu nie sprowadzały na stacyę nikogo, tylko rozchodząc się po wagonach i wpadając do uszu podróżnych, budziły w tych, którym chciało się wyglądać z okien, pytanie:
— Po jakie licho zatrzymujemy się w miejscu, gdzie nikt nie wysiada i skąd nikt wsiąść nie może, bo wszystkiego jest tu dwu ludzi, którzy nie mogą opuścić swych stanowisk.
Złośliwi dodawali, że właściwie jest jeden tylko niezaprzeczenie żywy, bo co się tyczy szuby, to dopiero po