Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

W nicość śniąca się droga (cykl)
W nicość śniąca się droga (cykl)
W nicość śniąca się droga (cykl)
Ebook40 pages21 minutes

W nicość śniąca się droga (cykl)

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Bolesław Leśmian

Wybitny polski poeta, eseista, prozaik i tłumacz tworzący w Młodej Polsce i dwudziestoleciu międzywojennym. Pochodził ze spolszczonej inteligenckiej rodziny Lesmanów. Spokrewniony z A. Langem i J. Brzechwą. Ukończył studia prawnicze w Kijowie. Współtworzył »Chimerę« i Teatr Artystyczny w Warszawie. Jego poezję cechował symbolizm, sensualizm, mistycyzm, spirytyzm, zainteresowanie paranormalnością, postulowanie powrotu do natury (poeta jako „człowiek pierwotny”), poszukiwanie miejsca Boga w świecie, ale i egzystencjalne spory ze stwórcą. Nawiązywał do ludowości (tworząc neologizmy oraz własne mity i postaci), stylistycznie do baroku i romantyzmu, ideowo do filozofii Nietzschego i Bergsona. Mistrz wiersza sylabotonicznego. W 1933 r. został członkiem Polskiej Akademii Literatury.

Ur. 22 stycznia 1878 r. w Warszawie
Zm. 7 listopada 1937 r. w Warszawie
Najważniejsze dzieła: zbiory wierszy: Sad rozstajny (1912), Łąka (1920), Napój cienisty (1936), Dziejba leśna (1938); zbiory baśni prozą: Klechdy sezamowe (1913), Przygody Sindbada Żeglarza (1913) i Klechdy polskie
LanguageJęzyk polski
PublisherBooklassic
Release dateAug 5, 2016
ISBN6610000028917
W nicość śniąca się droga (cykl)

Read more from Bolesław Leśmian

Related to W nicość śniąca się droga (cykl)

Related ebooks

Related categories

Reviews for W nicość śniąca się droga (cykl)

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    W nicość śniąca się droga (cykl) - Bolesław Leśmian

    2016

    Cmentarz

    Wędrowiec, na istnienie spojrzawszy z ukosa,  

    Wszedł na cmentarz: śmierć, trawa, niepamięć i rosa.  

    Był to cmentarz Okrętów. Pod ziemią wrzał głucho  

    Trzepot żagli pośmiertną gnanych zawieruchą.  

    Wędrowiec czuł, jak wieczność z traw się wykojarza,  

    I, ciszę swą do ciszy dodając cmentarza,  

    Przeżegnał to, co bliżej: pszczół kilka, dwa krzaki  

    I na pierwszym grobowcu czytał napis taki:  

    Zginąłem nie na ślepo, bo z woli wichury  

    I wierzyłem, że odtąd nie zginę raz wtóry,  

    Że znajdę przystań w śmierci, a śmierć w tej przystani,  

    Ale śmierć mnie zawiodła! Umarłem nie dla niej!  

    Trwa nadal wiatr przeciwny i groza rozbicia,  

    I lęk, i niewiadomość, i wszystko prócz życia!  

    Szczątki moje podziemne, choć je nicość nuży,  

    Jeszcze godne są steru i warte są burzy!  

    Nikt nie wie, gdzie ten wicher, który żagle wzdyma?  

    Kto raz w podróż wyruszył — już się nie zatrzyma.  

    Znam tę głąb, gdzie się Okręt mocuje nieżywy.  

    Snu — nie ma! Wieczność — czuwa! Trup nie jest szczęśliwy!  

    Za wytrwałość mych żagli, które śmierć rozwija,  

    Przechodniu, odmów — proszę — trzy Zdrowaś Maryja!  

    Wędrowiec dla nikogo zerwał liście świeże  

    I ukląkł, by żądane odmówić pacierze.  

    Za grobem

    Nad brzegami zagęstwionych nicości  

    Szumi wiara w wiekuiste sitowie.  

    Nikt już nie dba o swe ciało i kości!  

    Nikt nikomu nic już odtąd nie powie!  

    Z resztek życia śmierć swawolna po ciemku  

    Wydmuchuje bańkę trudną i złotą,  

    By przyświecać młodziuchnemu widemku,  

    Co się bawi skrzepłą w kukłę tęsknotą.  

    Z zaprószoną wspomnieniami źrenicą  

    Cień zmarłego, co drętwotę pokonał,  

    Mknie pośmiertnie urojoną ulicą,  

    Aby wśnić się w dom, gdzie mieszkał i skonał.  

    W rozwiewisku zagrobowej pokrzywy  

    Dziwaczeje pleśniejąca Niedziela...  

    Szukam brata, który nie był szczęśliwy!  

    Szukam siostry, co nie znała wesela!  

    Cienie, cienie! Darmo w mroku was gonię!  

    Pustkę tylko chwytam dłońmi obiema...  

    Więc nie wszyscy tu się znajdą po zgonie?  

    Więc są tacy, których nie ma, bo nie

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1