Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Wejście do baśni
Wejście do baśni
Wejście do baśni
Ebook143 pages1 hour

Wejście do baśni

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Tomek wpadł do Zaczarowanej Krainy, gdyż nie chciało mu się robić porządku w swoich zabawkach. Zła Kucharka zrobiła porządek za niego: wszystkie zabawki wyrzuciła. Chłopiec wędrował po całej Krainie, spotykając dziwne osoby: Piaskopanie, Zmarmurzałe Boginie, Brubasa i zwierzątka. Na koniec udało mu się wszystkich uratować i każdy dostał budyniu i mógł się bawić.

LanguageJęzyk polski
PublisherEmma Popik
Release dateApr 11, 2016
ISBN9788394469726
Wejście do baśni
Author

Emma Popik

Emma Popik – ukończyłam filologię polską, napisałam pracę magisterską u pani prof. Marii Janion. Pani profesor zaproponowała mi temat rozprawy doktorskiej.Otrzymawszy nakaz pracy, uczyłam w szkole podstawowej, a po roku w średniej. Zaproponowano mi stanowisko asystentki w Wyższej Szkole Nauczycielskiej w Bydgoszczy. Porzucałam te zajęcia, poniechałam również studiów doktoranckich. Pracowałam jako redaktor w Wydawnictwie Instytutu Morskiego. Zaczęłam się interesować fenomenem UFO, szukając wewnętrznych reguł i ukrytych praw rządzących rzeczywistością.Zamieszczałam artykuły na ten temat w czasopismach poświęconym temu zjawisku USA i w Wielkiej Brytanii, w rezultacie zaproszono mnie do amerykańskiego stowarzyszenia „Mutual UFO Network”. Moje artykuły zostały przetłumaczone i zamieszczone w wielu krajach - w Finlandii, Anglii i nawet w Chinach, co stało się bez moich starań. Porzuciłam te zainteresowania, uznawszy, że stoją za nimi ziemskie firmy lotnicze wielkich mocarstw, starające się ukryć doświadczenia naukowe z dziedziny przemysłu wojennego.Pisałam wiersze i poświęcono stronę na ich zaprezentowanie w gdańskim czasopiśmie literackim "Litery". Redagował je Antek Fac, który pokazywał twórczość gdańskich pisarzy i zasłużył się w kulturze. Wkrótce wydawnictwo "Iskry" wydało "Almanach literacki młodych", zamieszczając w nim również moje wiersze.Pisałam wiele opowiadań fantastycznych, zbierając je w tom i przygotowując do druku. Pierwsze moje opowiadanie wydrukowałam pod nazwiskiem Emma Popiss na łamach „Fantastyki” w 1983 roku w numerze 3. Nosiło tytuł „Mistrz”. Zaliczono je do stu najlepszych polskich opowiadań.Pierwszy tom opowiadań ukazał się w roku 1986 pod tytułem "Tylko Ziemia". Moje opowiadania zamieszczano również w czasopismach, na przykład w „Przeglądzie Technicznym”. W latach osiemdziesiątych ukazywało się wiele książek z gatunku sf, toteż moje nazwisko się w nich pojawiało. Odnotowano je również w "Oxford Dictionary of Contemporary World Literature" i to w dwóch kolejnych latach.Po roku 1989 wpadły w kłopoty duże wydawnictwa państwowe, jak "Iskry" i "Czytelnik". Wszystko się zmieniało, szukano funduszy na książki. Maciek Parowski, redaktor naczelny "Fantastyki" zdołał zdobyć fundusze na wydanie almanachu "Co większe muchy". Jako honorarium sprezentował autorom egzemplarze książki, dziękujemy mu za to bardzo. Były to trudne lata, polscy pisarze byli w niełasce, czytelnicy odczuwali ogromne zainteresowanie autorami kultury zachodniej, do której nareszcie otrzymali szeroki dostęp. W roku 1989 wyjechałam do Londynu, zaproszona przez towarzystwo "Mutual UFO Network" na zjazd ufologiczny. Wysokie honoraria autorskie za dwie książki, wydane tuż przed wyjazdem, zapewniły swobodny tam pobyt, bez konieczności podejmowania pracy przez czas jakiś. Powróciłam do kraju w 1995 roku. Związałam się z pewnym wydawnictwem, tłumaczyłam i wydawałam książki. Od roku 2000 byłam redaktor naczelną miesięcznika "Nowy Kurier Nadbałtycki". Wydawcą był Wydział Edukacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Wydawca zamknął czasopismo 31 grudna roku 2011. Byłam redaktor prowadzącą periodyku "Gazeta WPiA UG". Pisałam do dzielnicowej "Twojej Gazety".

Read more from Emma Popik

Related to Wejście do baśni

Related ebooks

Reviews for Wejście do baśni

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Wejście do baśni - Emma Popik

    ROZDZIAŁ I - POKÓJ PEŁEN ZABAWEK

    Tomek wpadł do pokoju.

    Gdzie samochodziki?!

    Chciał się bawić w wyścigi samochodowe na chodniku przed domem. Koledzy niecierpliwili się, czekając, aż powróci z kieszeniami wyładowanymi wyścigówkami. A samochodów miał dużo, i były nadzwyczaj szybkie. Na pewno wygra te wyścigi.

    Gdzie one są?!

    Na samym środku pokoju stała skrzynia z zabawkami, jej wieko było odchylone. A w skrzyni znajdowała się góra zabawek. Tomek wsunął rękę w tę górę, aby wyciągnąć samochodziki, a wtedy zabawki zaczęły spadać na podłogę. Ręka jednak nie natrafiła na samochodziki. Włożył drugą rękę aż po ramię i rozgarniał zabawki na wszystkie strony. Teraz zabawki spadały ze stosu o wiele szybciej, jedna za drugą, pac, pac, pac.

    Nagle jego palce natrafiły na zabawkę, która kształtem przypominała samochodzik. Zacisnął dłoń i wyciągnął ręce ze skrzyni. Kiedy otworzył rękę, spojrzał: na dłoni leżała łódeczka. Westchnął i odrzucił ją od siebie. Łódka upadła na gromadkę zabawek, leżących na podłodze.

    -Jak odnaleźć samochodziki?

    Chłopcy na pewno się niecierpliwią. Byle tylko nie ominęła go taka wspaniała zabawa. To wszystko przez ten bałagan!

    Tomek nie tracił jeszcze nadziei na odnalezienie samochodzików. Być może leżały na samym dnie skrzyni, przywalone wszystkimi zabawkami. Musi je stamtąd wyjąć. Wyjął jedną zabawkę i znudzony odrzucił. Wyjął drugą i odrzucił w druga stronę.

    Beznadziejna praca! I jaka nudna! A jak długo trwa!

    Szybciej! Zagarnął ramionami całe naręcze zabawek, a kiedy je uniósł, zabawki zaczęły wypadać mu z rąk. Jedna z drugą zsuwały się na podłogę.

    Pochylił się, by je podnieść, a wtedy wypadły następne, bęc, bęc. Zrezygnowany, upuścił je wszystkie z powrotem do skrzyni.

    Rozejrzał się po pokoju. Zabawki były wszędzie. Zajmowały całą podłogę. Leżały na fotelu i pod fotelem, gdzie stał lewy but i prawy but. Do nich również wetknięto zabawki.

    Kiedy Tomek zobaczył ten okropny nieład, zapragnął, aby ktoś za niego zrobił porządek. Chciał, aby nagle wszedł zaczarowany Siłacz, który jednym ruchem ręki wygarnie zabawki ze skrzyni. Mógłby ewentualnie zjawić się Czarodziej, którą swą magią potrafi wszystkie zabawki poukładać w rządkach.

    W pokoju był jednak tylko on sam.

    Jak zrobić porządek?- pomyślał.

    Trzeba przyjąć jakąś zasadę układania. Czy poukładać czerwone z czerwonymi? Czy może duże z dużymi, a małe z małymi? A może zupełnie inaczej?

    Musi szybko to odgadnąć, bo w wyobraźni widział swoich kolegów, którzy okręcają się na pięcie i odchodzą. Pobiegnie za nimi. Ale co im powie? Czy ma się przyznać, że nie odnalazł samochodzików, bo w pokoju rządził bałagan? Musiałby stanąć wprost przed nimi i powiedzieć: Zabawy nie będzie. Wyobraża sobie ich miny! Czekaliby na wyjaśnienia, a on musiałby dodać: To wszystko moja wina. Wyobraża sobie ich spojrzenia!

    Nie, nigdy tego nie powie.

    Zapragnął uciec od tego okropnego nieporządku. Rzucił się do drzwi. Były zamknięte!

    Szarpnął je do siebie, by otworzyć. I wtedy zobaczył coś strasznego. Wciśnięty pod drzwi leżał Szmaciany Król z oczkami z guziczków. Jeśli pociągnie drzwi, zmiażdży go, a jest to jego najstarsza zabawka, dość zniszczona, ale ukochana. Król zawsze siedział na księdze z baśniami na półce. Jak spadł, jak dostał się do szpary pod drzwiami?

    Przez okno wpadły okrzyki, to koledzy ponaglali Tomka.

    Tomek lekko pociągnął drzwi do siebie, tylko kawałek. Nagle stało się coś strasznego! Drzwi przygniotły Szmacianego Króla! Tomek odepchnął drzwi od siebie, ale to nie uwolniło zabawki. Pochylił się więc, wyciągając ramię, by wyjąć zabawkę, a wtedy odezwały się wołania kolegów. Tomek się wyprostował, cofnął rękę, słuchając, czy koledzy odchodzą.

    Tak bardzo chciał wyjść z pokoju i pójść się bawić z kolegami.

    I wtedy stało się!

    Wejście do baśni się zaczęło się otwierać bezszelestnie. Po cichutku, w zaczarowany sposób i nie wiadomo gdzie.

    ROZDZIAŁ II - TOMEK WPADA DO BAŚNI

    Drzwi, prowadzące do pokoju, zamieniły się w bramę, a jego pokój stał się zaczarowanym Zamkiem. Był bardzo piękny i wysoki. Tomek stał przed bramą, prowadzącą do baśni.

    Bujna trawa łąki sięgała mu aż po kolana. Rosły tu różne gatunki traw, na ich wysokich łodyżkach powiewały złociste kitki, które rozczesywał Wiatr. Wiatr siedział ze skrzyżowanymi nogami w oknie kamiennej baszty, która stała nieopodal bramy.

    Było tak pięknie i beztrosko, że Tomek zapragnął pobiegać sobie przez chwilę na łące. Pobiegł w jedną stronę, a potem w drugą, jednak nie czuł się zbytnio zadowolony.

    Jakże by mu się przydały jego zabawki! Ale ich nie było. Musi powrócić do swego pokoju i przynieść sobie zabawki. Wtedy dopiero będzie pięknie i beztrosko! Przypomniał sobie, że pozostawił w pokoju okropny bałagan, mimo to zapragnął tam powrócić i ruszył w kierunku bramy.

    Kiedy przejdzie przez bramę, znajdzie się z powrotem w swoim pokoju. Gdyż po tej stronie bramy widać zaczarowany zamek krainy baśni, a po tamtej stronie jest jego pokój pełen zabawek.

    Tomek podszedł do bramy. Nagle usłyszał hałas, dobiegający z tamtej strony bramy. Był to hałas bardzo głośny taki, jaki robi ktoś okropnie rozzłoszczony. Tomek stanął i nadstawił uszu.

    Co tam się działo za bramą? Słyszał odgłosy przesuwania przedmiotów. Potem usłyszał szuranie, bo ktoś zsuwał je na gromadkę! Teraz ktoś zgarniał je szufelką! Co to znaczy!? Ktoś tam robił porządki! Ten ktoś chodził ciężko, dużymi krokami i był bardzo energiczny.

    Nagle ten ktoś rzucił ciężkim krzesłem. Krzesło się przewróciło i stukając swymi czterema ciężkimi nogami, toczyło się po kamiennej posadzce. Straszny to był łoskot!

    Potoczyło się i ustało.

    Nagle Tomek usłyszał okropny wrzask. Tak wrzasnął ktoś, kto natrafił na Szczura w swojej kuchni. Rozległy się szybkie kroki i plask! Coś ciężkiego upadło na ziemię tuż niedaleko.

    Tomek musiał koniecznie sprawdzić, co się tam dzieje. Był ogromnie ciekawskim chłopcem. Czuł również pewien niepokój z powodu bałaganu, jaki zostawił w swoim pokoju. Jego pokój zamienił się w zaczarowany Zamek. Tam właśnie ktoś robił porządki. Zebrał wszystkie zabawki na gromadkę i zgarnął je na szufelkę. Co z nimi zrobi?

    Tomek obawiał się, że już nigdy nie zobaczy swoich zabawek.

    Cisza nagle zapadła po tamtej stronie. Tomek zbliżył się jeszcze o parę kroków do bramy. Zobaczył wtedy, jak nieporządnie jest zbita ze zwykłych desek, pomiędzy którymi prześwitywały szpary. Szpary były wystarczająco szerokie, by przez nie zajrzeć na drugą stronę.

    Osłonił oczy dłońmi i zajrzał na drugą stronę bramy. Zobaczył tam niewielki dziedziniec, wybrukowany płaskimi kamieniami. Kamienie były równe i można było przeskakiwać z jednego na drugi.

    Po drugiej stronie dziedzińca wyłożonego kamieniami zobaczył drzwi do kuchni. Te duże i ciężkie drzwi umiały głośno się zatrzaskiwać. Chociaż stały otworem, wcale nie wpuszczały światła do kuchni. Kuchnia była bardzo duża i ciemna.

    Nagle z dużej i ciemnej kuchni dobiegł wrzask. To wrzeszczała Zła Kucharka.

    Zamiataj, Gamoniu! Z prawej do lewej strony!

    Nie wiem, gdzie jest prawa strona, Kucharko - odpowiedział Gamoń.

    Prawa jest przeciwna do lewej - odpowiedziała Zła Kucharka.

    A Gamoń jak to gamoń, zapomniał nawet, gdzie jest lewa strona.

    Tomek usłyszał głośne kroki. Zła Kucharka szła w stronę drzwi, głośno waląc buciorami.

    To ona rzuciła ciężkim krzesłem! To ona wrzeszczała! To ona poniewierała biednym Gamoniem i zmuszała go do ciężkiej pracy w ciemnej i brudnej kuchni. Jest straszna! Zaraz stanie na progu!

    Jeśli złapie Tomka, również zapędzi go do brudnej pracy! Nigdy nie wypuści go z ciemnej kuchni na słoneczko i łąkę, gdzie rośnie piękna trawa. Nie pozwoli mu bawić się jego ukochanymi zabawkami. Będzie na niego ciągle wrzeszczeć! I nigdy nie ugotuje mu budyniu.

    Tomek odskoczył od bramy i odbiegł jak mógł najdalej.

    ROZDZIAŁ III - PIERWSZE SPOTKANIE Z MIESZKAŃCAMI ZAMKU

    Kiedy odbiegł kawałek, zobaczył, że trawa jest tak wysoka i bujna i może go ukryć. Zła Kucharka na pewno go nie zauważy.

    Do uszu Tomka dobiegły dziwne dźwięki. Przypominały odgłosy upadku przedmiotów, które ktoś wyrzucał przez drzwi kuchni. Rzucał je wprost na brukowany dziedziniec. Odgłosom uderzania się o kamienie towarzyszyły głośne okrzyki.

    Och! Ach! Oj! Mój ogonek!

    Też coś! Wypraszam sobie!

    Okrzyki wydawały zwierzątka, które Zła Kucharka zebrała na szufelkę i wyrzuciła przez szeroko otwarte drzwi kuchni. Zwierzątka spadały na kamienie, jednakże się nie potłukły. Pozbierały się od razu i podwinąwszy ogonki, przemykały pomiędzy szparami w bramie na łąkę, by się ukryć w bujnej trawie.

    Srebrzyste kłoski dzikiego żyta rozchylały się na boki, by mogły przebiec, a kiedy przemknęły, gęste trawy od razu się zamykały i nikogo nie było widać.

    Odezwały się również ciche i zmieszane okrzyki.

    Prędzej! Pośpieszcie się!

    Och, nie! Podarła go na strzępy!

    Kogo podarła Zła Kucharka?

    Szmacianego Króla!

    Co teraz będzie?

    - Zbierać Jaśnie Pana! - odezwał się basowy głos. - Pośpieszać!

    Pośpiesam, Wasa Wielmozność - zaseplenił ktoś w odpowiedzi, przebiegając niewidocznie wśród traw.

    Wierna zwierzastra zbierała kawałki Szmacianego Króla, którego Zła Kucharka podarła na kawałeczki.

    - Susłak! Kto niesie nogę Jaśnie Pana? - zapytał basem Borszuj Dalipan nazywany Wasą Wielmoznością.

    - Świsteł! On zawse bieze, co nie tseba - zaseplenił Susłak.

    - Spadł z niej pantofel! - zawołał wesoły głos.

    - Nicpoń, poszukaj go, to sprawa wagi państwowej! - napomniał go bas. Tomek

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1