Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Pustka Przez Całą Drogę w Dół
Pustka Przez Całą Drogę w Dół
Pustka Przez Całą Drogę w Dół
Ebook423 pages5 hours

Pustka Przez Całą Drogę w Dół

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Kapitan Lana Fiveworlds ma cholernie dużo problemów.

Ślizga się w pustce na starzejącym się siedmiusetletnim statku kosmicznym, szperając na obrzeżach cywilizowanej przestrzeni, próbując znaleźć wystarczająco lukratywny ładunek, by opłacić rachunki, a jednocześnie nie okazać się tak ryzykownym, że ją zabije. Ma obcego religijnego dziwaka za nawigatora, niegodnego zaufania androida za pierwszego oficera, zhańbioną jaszczurkę za negocjatora handlowego i dezertera z floty działającego jako jej główny inżynier.

I to na długo przed pojawieniem się byłego członka załogi, który chce, aby Lana uratowała barbarzyńskiego księcia z dawno upadłej kolonii.

Niestety dla Lany, problemy, o których nie wie, są jeszcze bardziej niebezpieczne. W rzeczywistości mogą one wystarczyć do zniszczenia rozklekotanego, ale bardzo lubianego statku Lany, Gravity Rose, i wyrzucenia jej i jej załogi w pustkę bez skafandra kosmicznego.

Jest jednak jedna rzecz, której nigdy nie można powiedzieć niezależnemu kosmicznemu handlarzowi. To szanse...

***

O SERII SLIDING VOID

Księga 1, 2 i 3 Omnibus - Pustka Przez Całą Drogę w Dół.

Księga 4 - Napęd Anomalny.

Księga 5 - Piekielna Flota.

Księga 6 - Podróż Zagubionych w Kosmosie.

***

O AUTORZE

Stephen Hunt jest twórcą uwielbianej serii "Far-called" (Gollancz/Hachette), a także serii "Jackelian", publikowanej na całym świecie przez HarperCollins wraz z innymi autorami science fiction, Isaakiem Asimovem, Arthurem C. Clarke'em, Philipem K. Dickiem i Rayem Bradbury.

***

RECENZJE

Pochwały dla powieści Stephena Hunta:

"Pan Hunt startuje z prędkością wyścigową".
 - THE WALL STREET JOURNAL

"Wyobraźnia Hunta jest prawdopodobnie widoczna z kosmosu. Rozrzuca koncepcje, które inni pisarze wydobyliby na trylogię jak opakowania po batonikach czekoladowych".
- TOM HOLT

"Wszelkiego rodzaju dziwaczna i fantastyczna ekstrawagancja".
- DAILY MAIL

"Kompulsywna lektura dla wszystkich grup wiekowych".
- GUARDIAN

"Pomysłowe, ambitne dzieło, pełne cudów i dziwów".
- THE TIMES

"Hunt wie, co lubią jego widzowie i daje im to z sardonicznym dowcipem i starannie rozwiniętym napięciem".
- TIME OUT

"Pełen inwencji".
-THE INDEPENDENT

"Powiedzieć, że ta książka jest pełna akcji, to prawie niedopowiedzenie... wspaniała eskapistyczna przędza!"
- INTERZONE

"Hunt zapakował historię pełną intrygujących sztuczek... poruszających i oryginalnych".
- PUBLISHERS WEEKLY

"Rycząca przygoda w stylu Indiany Jonesa".
-RT BOOK REVIEWS

"Ciekawa mieszanka części przyszłości".
- KIRKUS REVIEWS

"Pędząca przędza... historia pędzi naprzód... ciągła pomysłowość trzyma czytelnika w napięciu... finał to niesamowita seria cliffhangerów i zaskakujących powrotów. Świetna zabawa".
- SFX MAGAZINE

"Zapnijcie pasy na szalone spotkanie kotka i myszki... ekscytująca opowieść".
- SF REVU

LanguageJęzyk polski
PublisherStephen Hunt
Release dateMay 8, 2024
ISBN9798224068159
Pustka Przez Całą Drogę w Dół

Read more from Stephen Hunt

Related to Pustka Przez Całą Drogę w Dół

Related ebooks

Related categories

Reviews for Pustka Przez Całą Drogę w Dół

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Pustka Przez Całą Drogę w Dół - Stephen Hunt

    Pustka Przez Całą Drogę w Dół

    Stephen Hunt

    image-placeholder

    Green Nebula

    Omnibus sezonu pierwszego Sliding Void.

    Składa się z trzech nowel: Sliding Void, Transference Station, Red Sun Bleeding.

    Po raz pierwszy opublikowany w 2015 roku przez Green Nebula Press.

    Copyright © 2015 by Stephen Hunt.

    Skład i projekt Green Nebula Press.

    Prawo Stephena Hunta do bycia zidentyfikowanym jako autor tego utworu zostało przez niego potwierdzone zgodnie z ustawą o prawie autorskim, wzorach i patentach z 1988 roku.

    Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być powielana lub rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób, ani przechowywana w bazie danych lub systemie wyszukiwania, bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy. Każda osoba, która podejmie jakiekolwiek nieuprawnione działania w związku z niniejszą publikacją, może podlegać odpowiedzialności karnej i roszczeniom cywilnym o odszkodowanie.

    Niniejsza książka jest sprzedawana z zastrzeżeniem, że nie może być, w drodze handlu lub w inny sposób, wypożyczana, odsprzedawana, wynajmowana lub w inny sposób rozpowszechniana bez uprzedniej zgody wydawcy w jakiejkolwiek formie oprawy lub okładki innej niż ta, w której została opublikowana, oraz bez nałożenia podobnego warunku, w tym niniejszego warunku, na kolejnego nabywcę.

    Aby śledzić Stephena na Twitterze: https://twitter.com/s_hunt_author

    Aby śledzić Stephena na Facebooku: http://www.facebook.com/SciFi.Fantasy

    Aby zgłosić wszelkie literówki, błędy itp. w tej pracy, należy skorzystać z formularza na stronie http://www.stephenhunt.net/typo/typoform.php.

    Aby otrzymywać automatyczne powiadomienia e-mailem, gdy nowe książki Stephena będą dostępne do pobrania, skorzystaj z bezpłatnego formularza rejestracyjnego na stronie http://www.StephenHunt.net/alerts.php.

    Więcej informacji na temat powieści Stephena Hunta można znaleźć na jego stronie internetowej pod adresem www.StephenHunt.net

    Również autorstwa Stephen Hunt i opublikowany przez Green Nebula

    ~ SERIA PRZESUWAJĄCEJ SIĘ PUSTKI ~

    Kolekcja Omnibus sezonu 1 (#1 & #2 & #3): Pustka Przez Całą Drogę w Dół

    Napęd Anomalny (#4)

    Piekielna Flota (#5)

    Podróż Zagubionych w Kosmosie (#6)

    *

    ~ TAJEMNICE AGATY WITCHLEY: JAKO STEPHEN A. HUNT ~

    Sekrety Księżyca

    *

    ~ SERIA POTRÓJNEGO KRÓLESTWA ~

    Dla Korony i Smoka (#1)

    Twierdza w Mrozie (#2)

    *

    ~ SERIA PIEŚNI STAREGO SOLA ~

    Pustka Między Gwiazdami (#1)

    *

    ~ SERIA JACKELIAN ~

    Misja do Mightadore (#7)

    *

    ~ INNE PRACE ~

    Sześć Przeciw Gwiazdom

    Piekło Wysłane

    Steampunkowa Kolęda Bożonarodzeniowa

    Pasztunski Raj Dla Chłopców

    *

    ~ LITERATURA FAKTU ~

    Dziwne Wtargnięcia: Przewodnik dla ciekawskich UFO i UAP

    *

    Linki do wszystkich tych książek można znaleźć na stronie http://stephenhunt.net

    Pochwały dla Stephen Hunt

    „Pan Hunt startuje z prędkością wyścigową".

    - THE WALL STREET JOURNAL

    *

    „Wyobraźnia Hunta jest prawdopodobnie widoczna z kosmosu. Rozrzuca koncepcje, które inni pisarze wydobyliby na trylogię jak opakowania po batonikach czekoladowych".

    - TOM HOLT

    *

    „Wszelkiego rodzaju dziwaczna i fantastyczna ekstrawagancja".

    - DAILY MAIL

    *

    „Kompulsywna lektura dla wszystkich grup wiekowych".

    - GUARDIAN

    *

    „Pomysłowe, ambitne dzieło, pełne cudów i dziwów".

    - THE TIMES

    *

    „Hunt wie, co lubią jego widzowie i daje im to z sardonicznym dowcipem i starannie rozwiniętym napięciem".

    - TIME OUT

    *

    „Pełen inwencji".

    -THE INDEPENDENT

    *

    „Powiedzieć, że ta książka jest pełna akcji, to prawie niedopowiedzenie... wspaniała eskapistyczna przędza!"

    - INTERZONE

    *

    „Hunt zapakował historię pełną intrygujących sztuczek... poruszających i oryginalnych".

    - PUBLISHERS WEEKLY

    *

    „Rycząca przygoda w stylu Indiany Jonesa".

    -RT BOOK REVIEWS

    *

    „Ciekawa mieszanka części przyszłości".

    - KIRKUS REVIEWS

    *

    „Pędząca przędza... historia pędzi naprzód... ciągła pomysłowość trzyma czytelnika w napięciu... finał to niesamowita seria cliffhangerów i zaskakujących powrotów. Świetna zabawa".

    - SFX MAGAZINE

    *

    „Zapnijcie pasy na szalone spotkanie kotka i myszki... ekscytująca opowieść".

    - SF REVU

    Spis treści

    1.Planeta kulek

    2.Świat zimy, świat wojny

    3.Przesuwająca się pustka

    4.Dziewczyna znikąd

    5.Prezent na pożegnanie

    6.Bycie kapitanem statku kosmicznego to bardzo dobra rzecz

    7.Najlepsze koty

    8.Oczy Androida

    9.Po jednym na każdą łodygę

    10.Pewnego dnia nadejdzie prawdziwa supernowa

    11.Dwie nogi źle. Sześć nóg dobrze.

    12.Węzeł macierzysty

    13.Wszystko, co trzeba zostawić za sobą

    14.Statek osadników

    15.Spacer po wnętrznościach Heezy'ego

    16.Epilogów

    1

    Planeta kulek

    Na tym polegał problem z kosmitami, pomyślała Lana. Byli tak cholernie obcy . Oczywiście nie wszyscy. Ten, który siedział po jej lewej stronie, Skrat, wyglądał jak jaszczurka wielkości człowieka, ale równie dobrze mógłby być człowiekiem w porównaniu do dwóch rzeczy kołyszących się naprzeciwko nich. Negocjatorzy ze świata, wokół którego krążył statek Lany, byli serią papkowatych pomarańczowych kul połączonych ze sobą cielistą pajęczyną. Nie widziała oczu, ust ani uszu - tylko dwa małpie ramiona, na których mogli chodzić lub używać ich do huśtania się po komorze na różnych kablach zwisających z sufitu. Nie wiedziała, gdzie patrzeć, kiedy tył był równie dobry jak przód. Ich umysły były tak pomieszane, że na próby Lany zdobycia ładunku na powrotny etap podróży odpowiadał strumień świadomości z tłumacza podłączonego do komputera pokładowego. Z tego, co zrozumiała, ta paplanina mogła być raczej poezją niż poważną próbą negocjacji.

    Lana wyłączyła na chwilę translator i pochyliła się do Skrata. „Nie wiem, co mówią, nie znam nazwy tego świata, nie wiem, co było w zapieczętowanych kontenerach, które wyładowaliśmy, i nie wiem, co do cholery wciąż robimy zadokowani do ich tak zwanej stacji handlowej.

    „Cierpliwości - szepnął Skrat. „Jest tu coś do zrobienia, staruszko, czuję to".

    Lana westchnęła. Biorąc pod uwagę, jak zniszczone było życie Skrata, zanim wyciągnęła go z tego parszywego, telewizyjnego, korporacyjnego dołu gladiatorów, z pewnością był optymistą. Spojrzała na dwóch agentów dostawczych, z których jeden maniakalnie wirował na końcu liny, wydając odgłosy przypominające klikanie delfina, pulsując górną kulą do wewnątrz i na zewnątrz, jednocześnie uderzając w nią jak w bęben. Jego przyjaciel skakał w górę i w dół na jednej ręce / nodze (wybierz) i drapał spód drugiej. Czy to pielęgnacja? Całowanie? Podziękowanie za dostawę statku; na czas i zgodnie z harmonogramem?

    Lana ponownie włączyła translator, przez kilka sekund bezprzewodowe połączenie z komputerem lingwistycznym na pokładzie Gravity Rose nabierało prędkości, a potem głośnik na szczycie jej laski zaczął się jąkać: „Radość pochodzi z przypadku. Przypadek jest wszystkim. Handel jest przypadkiem. Jestem napalona. Umieram. Mam wyłączność i biorę minutę."

    „Na słoneczne wiatry z tym - mruknęła Lana. Wstała i ukłoniła się ironicznie dwóm kołyszącym się kolekcjom piłek. „A ja się stąd zmywam. Wykorzystaj swoją minutę i dodaj kilka dekad, zanim mój statek ponownie zbliży się do twojego świata na odległość dziesięciu parseków.

    Pełny efekt wybuchu Lany został nieco zrujnowany przez nieporęczny kombinezon środowiskowy, który nosiła, aby chronić się przed zielonym gazem, który kule wirowały wokół komory dla gości jako atmosfera. Ale co tam, musiały być jakieś przywileje bycia kapitanem własnego statku.

    Skrat był szybko za nią, machając potężnym ogonem w irytacji, a wizjer jego hełmu zaparował, gdy wypluwał swoje słowa. „Dobrze poszło. Jeszcze godzina, Lano, a moglibyśmy wynegocjować naprawdę wyjątkowy ładunek do wysłania poza system. Gwarantuję to.

    W tej chwili Lana cieszyła się, że kombinezon zakrywał Skrata. Poza kombinezonem wyglądał jak dwunożny smok - wszystkie lśniące zielone łuski, solidne mięśnie, ostre białe zęby, para oczu jak płonące węgle unoszące się na chlorofilowym stawie młyńskim - i nikt przy zdrowych zmysłach nie chciał, aby humanoidalny smok ich denerwował. W rzeczywistości smok był jednym z grzeczniejszych przezwisk dla rasy Skrat wśród ludzkości. Podobnie jak smoki, ich gatunek był gotowy do walki, ale zdecydowanie bardziej lubił handel. Jego gatunek wolałby mieć nad tobą przewagę w negocjacjach, niż wbić ci sztylet w plecy.

    „Co, z Mister I Am Dying and I Am Horny? Shizzle, Skrat. Zamierzałeś sprzedać nas do ich lokalnego burdelu."

    „Awaria systemu, warknął translator, wciąż aktywny w jej dłoni po tym, jak zabrała go ze stołu. „Restart rdzenia. Śmiertelny błąd grupy aglutynacyjnej.

    „Ha - powiedział Skrat, a jego namagnesowane buty trzeszczały w tunelu śluzy łączącym stację orbitalną z ich statkiem. Korytarze stacji były niskie dla mierzącej sześć stóp Lany. Skrat był o trzy cale wyższy i musiał pochylić się jeszcze bardziej niż ona, gdy szedł szybko za nią. „Wiedziałem. Błędy językowe. Zdecydowanie powinniśmy byli dać przerywanemu komputerowi więcej czasu na dostosowanie się do ich dialektu.

    Lana stuknęła w bok hełmu. „To nie ich język, liczy się to, co jest tutaj. Jeśli chcesz zaspokoić potrzeby planety, musisz zrozumieć, jak myślą jej mieszkańcy. Co takiego mają, czego ktokolwiek chce? Laski do drapania się po tyłku? Mówiłem ci, kiedy przyjmowaliśmy ładunek, że to będzie robota w jedną stronę. Zapieczętowane kontenery zawsze takie są".

    „A żeby udowodnić, że masz rację, odpływamy stąd z pustą ładownią" - westchnął Skrat.

    „Pusta ładownia na moim statku - przypomniała mu Lana.

    Dotarli do śluzy powietrznej statku, a ona pochyliła się do przodu, by mała kamera mogła pobrać odcisk jej siatkówki. Zewnętrzne drzwi z sykiem wbiły się w kadłub. Polter była widoczna po drugiej stronie śluzy, a jej oczy spoglądały w górę przez wewnętrzną szybę pancernych drzwi. Obok nawigatora stał Zeno, pierwszy oficer androidów. Zaniepokojony głos Poltera odbił się echem w małej komorze, gdy weszli do środka i zamknęli śluzę. „Czy mamy ładunek powrotny?"

    „Myślę, że będziesz musiał skierować to pytanie do kapitana" - westchnął Skrat.

    „Przykro mi to mówić, ale Bóg wziął dzień wolnego - powiedziała Lana. „Będziemy działać na światłach, dopóki nie trafimy do następnego systemu.

    „Być może nie - odpowiedział Polter. „Nastąpiły zmiany, o tak".

    Rozwój? To nie brzmiało dobrze dla Lany. Ona była odpowiedzialna za rozwój. Jeśli ktokolwiek inny zaczynał się rozwijać, wiadomo było, że zaraz za nim pojawią się kłopoty. Hełm Lany zsunął się z sykiem uciekającego pod ciśnieniem powietrza, a ona odrzuciła do tyłu grzywę długich blond włosów i sięgnęła po opaskę Alice, by je upiąć, przesuwając palcami po lokach na krawędziach. Ludzie mówili, że dzięki tym włosom wyglądała jak cherubinek. Niestety, iluzja trwała tylko tak długo, jak długo Lana otwierała usta. „Nie chciałam nawet opuszczać Rose, by porozmawiać z mieszkańcami stacji. Słyszałeś, co mówiłam. Jestem tego pewna.

    „Jesteś zbyt ostrożny. Skrat przeładował duży pistolet, który miał przypięty do nogi, a Lana poszła w jego ślady. Jej pistolet szynowy był ustawiony na szesnaście, maksymalną moc, gdzie jedno z łożysk kulkowych znajdujących się w magazynku mogło zostać przyspieszone do prędkości rozrywającej powietrze, zdolnej do wywołania eksplozji na poziomie granatu. Być może to też była ostrożność. Nic tak nie wygrywało walki, jak pierwsze kinetyczne uderzenie w czyjś tyłek.

    „Jedno z nas musi myśleć o ograniczeniu strat - powiedziała Lana. Na pewno nie będziesz to ty, Skrat.

    Szkło wewnętrznych drzwi śluzy automatycznie odbiło się w lustrze, gdy rozpoczęła się procedura odkażania bakteryjnego śluzy. Lana zassała policzki. Nienawidziła własnego odbicia. Czy odziedziczyła po rodzicach klasycznie piękny, słowiańsko-nordycki wygląd? Do diabła, gdyby wiedziała. Jeśli kiedykolwiek ich spotkam, mogę o to zapytać. Wyglądała na zmęczoną, jej zielone oczy były zmęczone. Miała dopiero czterdzieści lat, a po zabiegach przeciwstarzeniowych wyglądała raczej na dwadzieścia pięć. Jak mogła wyglądać na tak zmęczoną? Kiedy się uśmiechała, uśmiech wypełniał jej twarz, jedną z jej niewielu ujmujących cech, ale od jakiegoś czasu nie miała ochoty się uśmiechać. Wewnętrzna śluza otworzyła się cyklicznie, a Polter zatańczyła podekscytowana na sześciu nogach, źrenice na przypominających kraby gałkach ocznych nawigatora były szerokie i podekscytowane. Zerknęła w stronę swojego androida. Zeno tylko wzruszył ramionami. Mimo swojej sztucznej, złotej skóry i drucianego afro na głowie, potrafił robić niewinne rzeczy. Rozpoznała to spojrzenie. Nie wiń mnie.

    Lana podniosła rękę i poprawiła swój zielony kombinezon. „Zostawiłam was tylko na kilka godzin. Polter, proszę, powiedz mi, że nie przekazałeś statku jako części zamiennych na fundusz dla lokalnych sierot?"

    „Sarkazm nie należy do twoich zalet, czcigodny kapitanie", zauważył Polter.

    „Co się dzieje? - zapytała Lana. „Widzę, że masz ochotę opowiedzieć mi o tym, jak wola Pana sprawiła, że coś nowego wylądowało na naszych kolanach".

    „Statek - powiedział Polter. „Przychodzący. O tak, nie ruch lokalny. Powinienem powiedzieć, że to statek kurierski.

    Lana jęknęła. „Szukasz nas?"

    „I proszą o pozwolenie na dokowanie między statkami. Powiedziałem im, że tylko błogosławiona kapitan Lana Fiveworlds może wydać na to pozwolenie, a ona jest obecnie zajęta".

    Lana rozważyła opcje. Wysyłanie pojedynczego statku z wiadomością dla handlarza było potwornie drogie, nawet jeśli miało się zarejestrowany plan lotu i dość dobre pojęcie o tym, gdzie może znajdować się odbiorca. Nie, gdy alternatywą było wysłanie darmowego e-maila do sfery danych i czekanie, aż rozprzestrzeni się na ścieżkę odbiorcy. Gravity Rose zadokuje i zsynchronizuje rdzeń komputera następnym razem, gdy znajdzie się w cywilizowanym miejscu. Statek kurierski oznaczał, że wiadomość była ważna i na tyle tajna, że jej nadawca nie chciał ryzykować zhakowania notatki krążącej po okolicy. Takie wiadomości lepiej ignorować.

    „To oferta kontraktu, powiedział Polter. „Czuję to w mojej duszy. Nasze ładownie są puste, a Holy of Holies chce, by przestrzeń została wypełniona.

    „Tak, a może to egzekwowanie prawa na zlecenie - powiedział Zeno. „Ile rachunków zostawiliśmy niezapłaconych na ostatniej planecie?.

    Lana potarła swój blady, piegowaty nos. „Jeśli to jest pogoń za opłatami za dokowanie, które pominęliśmy skacząc do tej dziury, to zapłacę temu facetowi siedzącemu tam wyłącznie za wytrwałość."

    Cała czwórka udała się na mostek, korzystając z wewnętrznego systemu kapsuł i transportu. Kapsuła CATS trzęsła się i drżała, a sekcje długiego na cztery tysiące stóp statku Lany pojawiały się i znikały z pola widzenia, gdy poruszali się po przezroczystej bocznej rurze. Czasami kapsuła przelatywała nad szarym, pokrytym pyłem kadłubem statku, a następnie opadała spiralnie w dół, przebijając się przez wewnętrzne komory statku - mijając dżunglę sklepień hydroponicznych, które zapewniały statkowi atmosferę i pożywienie, zapewniając załodze i pasażerom przestrzeń, której potrzebowali, aby nie oszaleć podczas długich lotów. Zgodnie z prawem, wszystkie statki kosmiczne potrzebowały takich komór. Gdyby jej silniki nadprzestrzenne kiedykolwiek zawiodły, musieliby prześlizgnąć się do najbliższego zamieszkałego świata w stylu statku pokoleniowego na swoich pędnikach antymaterii. Chociaż, biorąc pod uwagę obecną pstrokatą załogę Lany, nie chciała myśleć, jak będą wyglądać jej potomkowie. Choć kadłub jej statku był podziurawiony i zużyty przez wszechświatowy pył, który nigdy nie przekształcił się w planetę, Lana kochała swój statek z zaciekłością tygrysicy chroniącej swoje młode. Nie dlatego, że Gravity Rose była piękna: o to nigdy nie można było jej oskarżyć - to profil lotniskowca wyniesionego w przestrzeń kosmiczną. Eklektyczna kolekcja jednostek ładunkowych, łopatek nadprzestrzennych, kabin pasażerskich, modułów podtrzymywania życia, systemowych komór napędowych na antymaterię, paneli słonecznych, samoregenerujących się pancerzy, systemów sztucznej grawitacji i ładowni pochodzących z tuzina stoczni i producentów, zespawanych razem z nadzieją, optymizmem i wszelką wolną walutą, jaką Lana i jej poprzednicy mieli do dyspozycji. Nie, nie dlatego, że Gravity Rose był piękny, ale dlatego, że statek był domem Lany. I dlatego, że to, co uchodziło za dysfunkcyjną załogę statku, uchodziło również za jej rodzinę. Lana wyciągnęła nogi i wysunęła długie skórzane buty w kierunku przeciwległej ściany kapsuły, słysząc trzask kości każdego ze swoich lat. To nie wiek, kochanie, to okresowa niska grawitacja. Tak, powtarzaj to sobie. Statek też wyglądał na swój wiek. Gravity Rose wymagał wkrótce remontu, aby przejść kontrole władz i zachować status zdatnego do lotu. Bez tego żadna planeta nie chciała dopuścić Fiveworlds Shipping do handlu. Lana słyszała martwy głos biurokracji jęczący wewnątrz jej czaszki. „A co, jeśli twoje silniki skokowe się zablokują i zderzysz się z naszym światem? Chcesz, żebyśmy cię zestrzelili, chcesz tego?".

    Gdy Lana dotarła na mostek, uruchomiła łączność i zaproponowała, że przekaże wiadomość punkt-punkt na ciasnej linii laserowej, ale kurier odmówił, co w pewnym sensie miało sens. Jeśli byłeś na tyle paranoikiem, by nie ryzykować zhakowania cennej wiadomości w dziczy, nie zamierzałeś ryzykować, że ktoś będzie miał sondę wielkości kamyka zwisającą ciasno z kadłuba i próbującą przechwycić twoją komunikację laserową.

    Statek kurierski był zgrabną, matowo-czarną igłą unoszącą się w pustce, zawierającą niewiele więcej niż kabinę pilota i system podtrzymywania życia przed napędem skokowym i pionowymi silnikami reakcyjnymi, których używała do wyrzucania niewielkiego napędu. Z takim stosunkiem kadłuba do silnika mogła przedrzeć się przez ten samotny zakątek kosmosu. Szybciej niż Gravity Rose, to było pewne, nawet gdy Rose była pusta. Ponieważ prędkość była najważniejsza, Lana otworzyła drzwi do ładowni po prawej stronie Gravity Rose, a kurier nie mógłby posadzić jej bardziej słodko, gdyby statek Lany był lotniskowcem marynarki wojennej. Z kamer w ładowni zauważyła, że pilotem był inny kaggen, taki jak Polter. Wysoki na pięć stóp, czujący krab w kształcie masy religijnego niepokoju. Samice kaggenów były dwa razy większe od samców tej rasy, więc ten był młodzieńcem, podobnie jak ich nawigator.

    Lana poinstruowała kuriera, by przyszedł na mostek, co było przywilejem kapitana, zamiast spotykać się i witać w ogromnej, pustej ładowni. Istniały tradycje, których należało przestrzegać i nigdy nie zaszkodziło podkreślić, że poczucie pilności kuriera nie było jej problemem. W każdym razie jeszcze nie teraz. Nie, dopóki nie zacznie stawiać bekonu na jej stole, tak samo jak na stole kuriera. Kilka minut później posłaniec wleciał na mostek, a jego dwa wielkie, szczątkowe pazury zagięły się do tyłu wzdłuż jego górnej skorupy, aby wskazać, że przybył w pokoju i z Bogiem. Jak mali pacyfiści w każdym innym wydaniu. Podpisał prywatne pozdrowienie dla Poltera i kontynuował błogosławieństwo kag, nawet gdy zaczął rozmawiać z Laną, papuzim dziobem na miękkiej, mięsistej twarzy pod pancerzem warcząc z zadowolenia, że wytropił swoją zdobycz. Jego akcent był znacznie grubszy niż Poltera. „Mam zaszczyt zwrócić się do kapitan Lany Fiveworlds, właścicielki firmy Fiveworlds Shipping, zarejestrowanej na świecie protokolarnym Nueva Valencia, The Edge?

    „To będę ja i sądzę, że masz moje kody transpondera, plan lotu i licencję, aby to udowodnić, mały" - powiedziała Lana.

    Kurier skłonił się z szacunkiem na czterech z sześciu nóg. „Jestem Ralt Raltish z-

    „Oszczędź mi swojej diecezji i drzewa genealogicznego sięgającego czterdziestego pokolenia. Ta wiadomość jest tylko dla ciebie, czy...?". Lana wskazała na swoją załogę stojącą na mostku.

    „Nie określono. Ufasz swojej załodze?"

    „Ześlizgniesz się tutaj w inny sposób, a nie pożyjesz wystarczająco długo, by tego żałować - powiedziała Lana. „Utrzymanie się przy życiu to gra zespołowa. Przynajmniej tak jest, jeśli nie lecisz jakąś wypasioną kometą strzelającą szybciej niż fotony. To byłaby ta twoja igła siedząca w moim hangarze, mały.

    „W takim razie mogę przekazać ci moją wiadomość - powiedział kurier. „To od mojego najbardziej majestatycznego klienta Rexa Matobo, niech błogosławieństwo będzie nad nim".

    „Shizzle", Lana przeklęła pod nosem. Rex. „Po prostu wiedziałam, że to będą kłopoty. A wiadomość?"

    „Powiedział: „Byłbym wdzięczny, gdybyś przyszedł szybko.

    Lana potrząsnęła głową z niedowierzaniem. „To wszystko?"

    „Mam współrzędne świata, z którego pochodzi mój klient, z instrukcjami, aby ci je ujawnić".

    „Masz ochotę zdradzić, jak wiele interesów prowadziłeś z Rexem?".

    Kurier uniósł jedną z dwóch rąk manipulatora i poruszył kościstym palcem w pobieżny sposób, kaggenowski odpowiednik wzruszenia ramionami. „To nowy klient, niech będzie błogosławiony. Świat, z którego pochodzi, nie jest zbyt często odwiedzany. W rzeczywistości nie jest nawet uznawany przez Protokół.

    Założę się, że nie. Jak nazywa się ten świat, mały?"

    „Hesperus to jej nazwa zwyczajowa - powiedział kurier. „Standardowy odnośnik kartograficzny Hes-10294384b to formalny tytuł planety.

    Kiwnęła do Zeno, a android wyciągnął szczegóły z komputera na mostku. „Więc, Zeno, ten Hesperus wygląda jak miejsce, do którego chcemy się udać?"

    „Na pierwszy rzut oka nie wygląda to zbyt groźnie, kapitanie - powiedział Zeno. „Trochę za mało szczegółów na wiki. To upadły świat kolonii. Stracili bazę technologiczną w epoce lodowcowej i od wieków żyją w ciemnych wiekach. Na Hesperus można złapać czerwonkę, ale nikt nie będzie strzelał tam do nas rakietami. Nie będą nawet wiedzieć, czym jest broń, nie mówiąc już o statku kosmicznym".

    „Najciekawsze. Co ten twój stary przyjaciel robi w tak nieprzyjaznym miejscu?" Skrat zapytał Lanę.

    „Cholernie niedobrze, powiedziała Lana, „o ile go znam.

    „Wybierasz się do świata? - zapytał kurier. „Zapłacono mi za odesłanie negatywnej odpowiedzi, jeśli zdecydujesz się nie słuchać wiadomości mojego klienta.

    „Daj mi chwilę do namysłu - powiedziała Lana.

    „Ten Rex Matobo to człowiek? zapytał Skrat. „Nigdy o nim nie słyszałem?

    „Przed twoim czasem, powiedziała Lana. „Reszta załogi będzie go pamiętać. Ale raczej nie z sentymentu. „Co ty na to, Zeno? Chcesz znów zobaczyć Rexa?"

    Zeno dotknął swojej sztucznej skóry. „Do diabła, to nie mój nanomechaniczny tyłek będzie łapał czerwonkę".

    Lana jęknęła w środku, gdy zdała sobie sprawę, jak niewiele wyborów ma teraz przed sobą. Nie możesz narzekać, dziewczyno. Dlatego wciąż latasz jako niezależna. Jeśli zależy ci na cywilizowanym życiu, sprzedaj się jednej z korporacji i załatw sobie te wyrafinowane trasy w pustce Trójprzymierza.

    „Ruszamy, czcigodny kapitanie? - zapytał Polter, chcąc sprawdzić, czy jego przeczucie o otrzymaniu pracy się sprawdzi.

    „Tylko jeśli ten człowiek ma pieniądze" - upierał się Skrat.

    „Och, będzie miał pieniądze" - powiedziała Lana. Głównym problemem jest to, że większość z nich nie będzie jego.

    Najgorsze było to, że była winna Rexowi Matobo przysługę. I to nie taką, którą można było lekkomyślnie pominąć. Odchodząc na bok, Lana westchnęła i wskazała kurierowi potężną tablicę nawigacyjną swojego statku. „Załaduj te cholerne koordynaty skoku, mały, a potem możesz się stąd wynosić. Polter, przygotuj dane do translacji nadprzestrzennej, mamy małą sprawę do załatwienia.

    Spojrzała w stronę szerokiego widoku świata bez rachunków przymocowanego z przodu mostka, planety stworzeń kulistych, jej brązowej, owiniętej gazem kuli ledwo widocznej poza dziurawą przestrzenią stacji orbitalnej, którą właśnie opuścili. I tylko ten jeden raz, niech to nie będzie ten zły. Tylko ten jeden cholerny raz.

    2

    Świat zimy, świat wojny

    Calder Durk poczuł, że idą za nim przez zamieć, sześciu wojowników tarczy, może siedmiu. Wielcy, ciężko umięśnieni brutale z gwardii barona Halvarda. Byli świeży, a on wyczerpany. Nawet z ciężarem dwuręcznych mieczy, toporów, tarcz i kusz jego prześladowców, a Calder miał przy sobie tylko jeden sztylet myśliwski, z którym uciekł, mężczyźni wkrótce go dogonią. Jego służący, Noak, miał rumianą twarz i ciężko dyszał pod swoim niedźwiedzim futrem, ale wykazywał wszelkie oznaki bycia bardziej żwawym niż Calder, mimo że był dwa razy starszy od swojego młodego pana. Strach potrafi tak działać na człowieka. Calder nie bał się; nie mógł się doczekać zabijania. Nie mógł się doczekać, by poćwiartować chłopców Halvarda i zostawić zdradzieckie szumowiny zamarznięte w śniegu, by baron mógł je odnaleźć. Mężczyzna musi kiedyś umrzeć, prawda? Równie dobrze może to być tutaj.

    Noak rozpoznał zmarszczkę na zmarszczonych brwiach Caldera. Wiedział, że nadprzyrodzony zmysł łowiecki jego mistrza żyje i ma się dobrze. „Ilu za nami, mój książę?

    „Myślę, że sześciu. Uzbrojeni do walki i taka jest prawda".

    „Nie będzie dużo walki".

    Calder wspiął się po śniegu, ignorując ból nóg, napędzany adrenaliną i chęcią przetrwania.

    „Ty ze sztyletem, a ja tylko z plwociną - dodał służący, by młody książę nie pomyślał, że rozważa ucieczkę i porzucenie swojego podopiecznego. Oczywiście, z dziewięćdziesięcioma przyjaciółmi i załogą leżącymi zatrutymi na stołach w wielkiej sali ich tak zwanego gospodarza w zamku, ucieczka była prawdopodobnie najrozsądniejszym rozwiązaniem dla sługi w tej chwili. Ale jesteś zbyt lojalny, prawda? I chcesz żyć, by powiedzieć „a nie mówiłem", nieszczęśniku.

    „Jak myślisz, jak daleko jesteśmy od Zamarzniętego Morza? Calder zapytał Noaka.

    Służący potarł srebrzystą brodę i spojrzał za siebie. Nic tylko niekończące się lasy pokryte po pas śniegiem, każde drzewo twarde jak granitowy klif. Morze musi być niecałe dziesięć mil przed nimi, prawda?

    „Wystarczająco blisko, mój książę - powiedział Noak. „Ale tu nie ma żadnych portów. Jakie są szanse, że dostrzeżemy przepływający lodowy szkuner?" Było to pytanie czysto retoryczne.

    „Gdzieś pomiędzy piekłem a brakiem", westchnął Calder. To nie było sprawiedliwe, naprawdę nie było. Przetrwać wojnę, przetrwać długą podróż powrotną do domu. Cała ta droga, cała ta krew, tylko po to, by umrzeć tutaj, tak blisko... Gdy znów ujrzał nieskazitelnie nagie ciało Sibylli, jakiś głos w jego wnętrzu szepnął. Szybko go uciszył. Najpierw przetrwać, pocałunki z księżniczką później.

    Nad wzniesieniem i w dole leżała budowla, coś więcej niż niekończący się śnieg i las, które mijali do tej pory podczas desperackiej ucieczki. Okrągła kamienna chata obok wieży wiertniczej, z dwoma oślepionymi niewolnikami chodzącymi po okręgu w łańcuchach i napędzającymi w górę i w dół belkę pompującą szyb naftowy. Pokryty strzechą dach chaty nie obroniłby się przed bełtami z kuszy, ale kamienne ściany stanowiłyby wystarczającą osłonę przed zabójcami barona Halvarda. Oczywiście bez okien. Ktoś na tyle bogaty, by wstawić szyby w ścianach, nie doiłby ziemi tak daleko od miasta czy wioski. Ktokolwiek był właścicielem tej chaty, prawdopodobnie łowił ryby w przeręblu na rzece, którą minęli milę wcześniej. Komin chaty był zimny i bezdymny, a jedną rzeczą, którą wiedziało się o wiertaczach, było to, że zawsze mieli wystarczająco dużo oleju, aby rozpalić ogień.

    Calder odgarnął czarne kępki włosów z opalonej twarzy i wskazał na kamienną chatę. „Oto nasze szczęście. Zbiegamy w dół i mijamy ją, a potem idziemy po własnych śladach z powrotem do chaty i chowamy się w niej. Kiedy wojownicy barona przejdą obok, zajdziemy ich od tyłu". Może przy odrobinie szczęścia w środku znajdą się gliniane naczynia, które napełnimy olejem. Coś więcej niż ostre słowa pod adresem naszych oprawców... granaty olejowe. Obaj, młody książę i służący, potknęli się, schodząc ze wzniesienia w kierunku chaty.

    „Myślę, że powinieneś go użyć, mój książę."

    „Czego?"

    „Amulet".

    Dłoń Caldera powędrowała do kryształu wiszącego na łańcuszku pod jego pokrytą futrem tuniką. „A niech mnie."

    „Dano ci go, byś wzywał pomocy w potrzebie, mój książę. Jeśli to nie jest taki czas, to czy nie wystarczy, dopóki nie nadejdzie ciemniejsza godzina?".

    „Tak myślisz?" Calder splunął. „To ten bezużyteczny czarnoksiężnik, ten brudny śpiewak zaklęć, ten mętny mózg mętnych mózgów, który radośnie odprawił naszą flotę, gdy wyruszyliśmy w poszukiwaniu chwały. Jeśli tysiące naszych ludzi rozciągniętych jako blade trupy przed murami Narvalo naprawdę było jego planem, to prawdziwą chwałę przynieśliśmy z powrotem w jego imieniu. Myślisz, że dawni sojusznicy, tacy jak baron, przeszliby na stronę Narvalaków, gdybyśmy mieli dość rozsądku, by odesłać tego plugawego czarnoksiężnika z pchłą w uchu? Te same szumowiny, które nas ścigają, ciągnęłyby nasze sanie przez granicę do domu i wznosiły pieśni na naszą cześć!".

    Służący księcia nie wydawał się zgadzać z tą oceną. „Czarodziej jest potężny".

    „On jest śmiertelnikiem! Jego plany można pokrzyżować tak łatwo, jak narty na lodowym szkunerze. Gdyby było inaczej, trzęsąca się ręka kapłana z Narvalaku koronowałaby mnie teraz na króla świata, podczas gdy ty piłbyś w jakiejś splądrowanej tawernie na Narvalo".

    Dotarli do chaty. Calder miał zamiar zagrozić dwóm niewolnikom na zewnątrz morderstwem, jeśli nie zamilkną, ale wtedy zauważył powód, dla którego dwaj popychacze oleju wciąż byli tak skoncentrowani na postępie drewnianego koła, do którego byli przykuci. Ich policzki były puste od czasu, gdy dawno temu wycięto im języki. Byli też oślepieni. Nie mieli szczęścia. Chłopi powinni byli stawić większy opór, gdy wojownicy barona dotarli do jakiejkolwiek dziurawej wioski, w której mieszkali ci dwaj żartownisie. Zimą jest dużo ciemności. To było jedno z ulubionych powiedzeń ojca Caldera, zanim spadł z konia z bełtem z kuszy w lewym oku.

    Calder spojrzał na Noaka, który badał reduktor na szybie naftowym. Co on próbuje zrobić? Calder podniósł śnieżkę i rzucił nią w plecy służącego. „Znalazłeś kuszę ukrytą za rurami? Chodź, musimy przebiec obok chaty i zawrócić, zanim pojawią się miecze barona.

    Calder i jego służący postępowali zgodnie z planem. Przedarli się przez śnieg, mijając chatę wiertacza w sporej odległości, po czym ostrożnie wrócili po śladach na śniegu do chaty. Drzwi do chaty nie były zamknięte na klucz, ale można je było zaryglować od środka. Wejście było tylko wyłożone lekkimi deskami. Dobrze chroniły przed wilkami i niedźwiedziami na tyle długo, by można było zdjąć kuszę z pustego haka na ścianie. Calder mógł sam wyważyć drzwi, jeśli chciał poinformować zabójców o ich obecności w środku. Książę musiał mieć nadzieję, że dwójka bez broni przeciwko kompanii tarczowników to plan tak szalony, że element zaskoczenia będzie jedyną rzeczą, w którą będą uzbrojeni.

    „Sprawdź pokój - szepnął Calder Durk. „Zobacz, czy coś tu jest". Nie, żeby miało być. Kominek z rożnem do pieczenia. Trochę słomy do spania, kilka koców w rogu zagłębionej podłogi. Na ścianie wisiała zapasowa sieć i żyłka do łowienia ryb w rzece. Wszystko, co metalowe lub ostre, trafiło do rzeki wraz z mieszkającym tu wiertaczem barona.

    Calder uważnie obserwował szczyt wzniesienia, zerkając przez deski drewnianych drzwi. Dwaj niewolnicy wciąż pracowali przy głośnym, skrzypiącym kole, a wieża wiertnicza kiwała się w przód i w tył w rytm ich pracy. Czarna ciecz kapała do dużej drewnianej beczki z rury wbitej w otwór wiertniczy. Wygląda na to, że niewiele stamtąd wypływa. Może studnia prawie się wyczerpała? Calder nie zauważył na śniegu śladów sań, co oznaczało, że wiertacz, który tu mieszkał, odszedł pieszo. Był zbyt biedny, by trzymać własne psy i płacić za sanie i uprząż. O beczkę opierała się drewniana miarka, do połowy pokryta smołą. Wiertacz zanurzył ją w beczce, by zmierzyć jej zawartość i sprawdzić, czy jego para niewolników nie obijała się, gdy on łowił ryby na kolację. Nie był to ufny człowiek. Jego niewolnicy mogli być ślepi i niemi, ale Calder podejrzewał, że poczuliby trzask bata, gdyby przestali kręcić korbą studni.

    Noak przeszukał skąpy dobytek za nimi. „Żadnej broni.

    „Jakieś gliniane naczynia, coś, co moglibyśmy napełnić olejem, by spalić ich, gdy będą przechodzić?".

    Noak podniósł metalową patelnię. „Mogę ich tym walnąć".

    Calder roześmiał się, pomimo ich trudnej sytuacji. „Naprawdę jesteś już starą kobietą."

    „Tylko potrzyj amulet, mój książę, proszę - błagał Noak. „Zanim zabójcy Halvarda pojawią się i zobaczą światło czarów pod naszym dachem.

    A co mi tam. Za bryłę miedzi, za bryłę złota. Calder wyjął amulet z koszuli i położył dłoń na jego diamentowej powierzchni, intonując zaklęcie, które czarodziej kazał mu zapamiętać. Dopiero po sekundzie ciszę wypełnił złowrogi jęk. Upiorna

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1