Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Medjugorje – Siedem pierwszych dni
Medjugorje – Siedem pierwszych dni
Medjugorje – Siedem pierwszych dni
Ebook370 pages5 hours

Medjugorje – Siedem pierwszych dni

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Szczegółowa i obiektywna dziennikarsko-badawcza rekonstrukcja zdarzeń w formie wczesniej nie publikowanych materiałów i wywiadów ze świadkami rzuca nowe światło na wydarzenia pierwszych dni objawień medziugorskich, od 24 czerwca do 3 lipca 1981, których autentyczność została pozytywnie oceniona przez Watykan.

 

Medziugorje w Bośni i Hercegowinie jest jedynym miejscem na świecie, w którym Panna Maryja objawia się każdego dnia. Objawienia trwają 41 lat! Obecnie Medziugorjem kieruje Watykan poprzez specjalnego wysłannika papieskiego.

 

Pozycja "Medjugorje– Siedem pierwszych dni" została zainspirowana rezultatami prac Międzynarodowej Komisji Badawczej Stolicy Apostolskiej ds. Medziugorja, której powołanie papież Benedykt XVI. powierzył kardynałowi Camillo Ruiniemu i która wydała pozytywną opinię o autentyczności tych "pierwszych siedmiu", czyli dziesięciu dni objawień od 24 czerwca do 3 lipca 1981 roku.

 

Autorem jest wiodący chorwacki dziennikarz zajmujący się religią i Kościołem Katolickim -Darko Pavicic , który już od ponad 30 lat obserwuje medziugorski fenomen. Rozmawiał ze świadkami tego czasu: całą szóstką wizjonerów, franciszkańskim proboszczem ojcem Jozo Zovko, rodzicami wizjonerów, ich sąsiadami i przyjaciółmi, czyli ludźmi, którzy na początku objawień pozostawali najbliżej wizjonerów.

 

Oprócz tego wykorzystał całą dostępną literaturę z tego okresu oraz niepowtarzalny materiał –zapis audio rozmów, które proboszcz ojciec Jozo Zovko przeprowadził z wizjonerami podczas tych pierwszych dni, uwiecznił i które zachowały się do dnia dzisiejszego.

 

Książka jest odpowiednia dla sceptyków i tych osób, które po raz pierwszy spotykają się z medziugorskim fenomenem, a zawiera także garść nigdy wcześniej nie publikowanych szczegółów, nieznanych nawet dla miłośników Medjugorja.

LanguageJęzyk polski
PublisherDARKO PAVICIC
Release dateDec 15, 2023
ISBN9798215930564
Medjugorje – Siedem pierwszych dni

Related to Medjugorje – Siedem pierwszych dni

Related ebooks

Reviews for Medjugorje – Siedem pierwszych dni

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Medjugorje – Siedem pierwszych dni - DARKO PAVICIC

    Siedem pierwszych dni

    DLACZEGO?

    Po tym jak znany watykanista Andreo Tornielli opublikował na swoim blogu Vatican Insider w maju 2017 roku wyniki badań komisji Stolicy Świętej ds. Medjugorje, której przewodniczącym został – mianowany przez papieża Benedykta XVI – kardynał Camillo Ruini, rozpocząłem badania, co wydarzyło się w ciągu siedmiu dni objawień, ktore, jak zauważył Tornielli mogą się stać fundamentem do oficjalnego uznania medjugorskiego fenomenu. Wszyscy zapytali natychmiast, dlaczego tylko pierwszych siedem dni, a nie także kolejne, które po nich nastapiły, czy chodzi o symbolikę liczby siedem, jako doskonałej biblijnej cyfry, odpowiadającej liczbie dni, w których Bóg stwarzał świat, jak czytamy w Księdze Rodzaju.

    Komisja, jak napisał Tornielli, wyraziła się pozytywnie na temat autentyczności pierwszych objawień między 24 czerwca a 3 lipca 1981 roku, tzn. członkowie komisji trzynastoma głosami za uznali nadprzyrodzony charakter objawień, podczas gdy jeden członek komisji był przeciw, a drugi wstrzymał się od głosu. Jak wspomniał dziennikarz, komisja potwierdziła, że widzący byli zdrowi psychicznie, zaskoczeni tym, co ich spotkało oraz nie znajdowali się także pod wpływem franciszkanów z miejscowej parafii lub czegokolwiek innego z najbliższego otoczenia. Komisja stwierdziła jednocześnie, że mimo wielokrotnych przesłuchań na policji, widzący nie rezygnowali ze swoich zeznań, nawet pod groźbą śmierci.

    - Komisja odrzuciła też tezę o demonicznym charakterze objawień – napisał Andreo Tornielli.

    Papież Franciszek w samolocie podczas lotu z Fatimy w maju 2017 r. powiedział: „Pod koniec 2013 roku i na początku 2014 r. odebrałem rezultaty pracy komisji od kardynała Ruiniego. Brali w niej udział doskonali teolodzy, biskupi i kardynałowie... naprawdę najlepsi. Jak i cała komisja. Sprawozdanie Ruiniego również było dobrze przygotowane. Mimo tego w Kongregacji Nauki Wiary pojawiły się wątpliwości, dlatego uważali, że konieczne jest wysłanie tych dokumentów każdemu z członków Feria Quarta (trwające miesiąc spotkanie w ramach Kongregacji, podczas którego dyskutuje się o aktualnych przypadkach – przyp.red), również tych sprzecznych ze sprawozdaniem Ruiniego. Odebrałem wiadomość, pamiętam, że była to sobota wieczorem, dość późno... i coś mi się tu nie zgadzało. Miałem wrażenie, jakbym wystawiał na aukcję, proszę mi wybaczyć takie porówanie, sprawozdanie Ruiniego, które było naprawdę dobre. W niedzielny poranek prefekt przyjął mój list, decydując aby zamiast do Feria Quarta, osobiście wysłać swoje opinie bezpośrednio do mnie – powiedział papież.

    Komisja podzieliła wyniki badań na temat objawień na dwie części, a Tornielli mówił o „drugiej fazie objawień", tej po 3 lipca 1981 roku, nad którymi zawisł cień wątpliwości. Komisja umiejscowiła tę fazę objawień w kontekście konfliktu miejscowego biskupa i franciszkanów; stwierdziła także, że wydarzenia te były wcześniej zapowiedziane i zaprogramowane indywidualnie dla każdego z widzących.

    - Wizje trwały, mimo tego, że dzieci zapowiedziały, że się skończą, ale tak się nie stało. To kwestia „tajemnicy", o charakterze apokaliptycznym, którą zdaniem widzących, otrzymali podczas objawienia – napisał Tornielli, dodając, że we wspomnianej drugiej części komisja głosowała w dwóch kwestiach. Pierwsza objęła owoce duchowe Medjugorje, pozostawiając z boku kwestię zachowania dzieci uczestniczących w widzeniach. W tej sprawie sześcioro członków komisji opowiedziało się za pozytywnymi duchowymi owocami objawień, siedmioro, za mieszanymi z elementami pozytywnych, a troje, że istnieją mieszane pozytywne i negatywne duchowe owoce objawień.

    W drugim głosowaniu członkowie komisji wzięli pod uwagę także zachowanie widzących, w efekcie czego 12 z nich stwierdziło, że nie może się jasno wypowiedzieć w tej kwestii, dwoje głosowało przeciw, tzn. nie zgodziło się, aby objawienia uznać za autentyczne. Rownocześnie komisja zauważyła fakt, że widzący nie mieli stałej opieki duchowej, jak też to, że już od dawna nie współpracują jako grupa, tylko każdy oddzielnie.

    Stąd też, jak napisał Tornielli, komisja Ruiniego zaproponowała papieżowi, aby zniósł zakaz organizowania pielgrzymek do Medjugorje, ponieważ jak wiadomo, kapłani nie mogli tego robić, a jedynie sprawować duchową opiekę nad pielgrzymami. Komisja zaproponowała także, aby parafia w Medjugorje znalazła się pod bezpośrednim nadzorem Stolicy Świętej i w końcu stała się tzw. papieskim sanktuarium.

    - Podstawą takiej decyzji są powody duszpasterskie i troska o miliony pielgrzymów, ale także uniknięcie tworzenia „paralelnego kościoła" oraz przejrzystość w kwestii pytań ekonomicznych. To wszystko nie oznacza jednak uznania nadprzyrodzonego charakteru objawień – stwierdził Tornielli, a papież Franciszek, w święto MB z Lourd, 11 lutego 2017 roku, mianował Polaka, arcybiskupa Henryka Hosera swoim specjalnym wysłannikiem w Medjugorje, aby rok później mianować go także wizytatorem dla tamtejszej parafii właśnie w celu poprawy duszpasterstwa.

    Książka ta nosi tytuł „Medjugorje – siedem pierwszych dni, z podtytułem „Cała prawda od 24 czerwca do 2 lipca 1981 roku, ponieważ obejmuje prawie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w tych dniach, wszystko co zostało na ich temat napisane i wydrukowane, jak również rozmowy, jakie przeprowadziłem z ich głównymi bohaterami na temat tamtych wydarzeń oraz zapis rozmów o. Jozo Zovko z widzącymi. Po raz pierwszy w jednym miejscu na kartach tej książki możemy prześledzić całą dynamikę tamtych wydarzeń, zapoznać się ze wszystkimi wątpliwościami i lękami, wiarą, zdecydowaniem i dramatyzmem tej niebieskiej interwencji, która mocno naznaczyła czasy, w których żyjemy.

    JAK?

    Książka to owoc badań, poszukiwań, rozmów z widzącymi i tymi wszystkimi, którzy brali udział w tamtych pierwszych dniach objawień oraz analiza zarejestrowanych wówczas materiałów, jako klasyczna dziennikarska praca. W książce wykorzystałem wypowiedzi, rozmyślania i wspomnienia kilku „kręgów" świadków tamtych czasów. Pierwszy krąg to sami widzący, sześć osób, z którymi rozmawiałem osobiście:

    Ivan Dragičević, syn Zlaty i Stanka, ur. 25 maja 1965 r. w miejscowości Bijakovići, z zawodu restaurator; wizje otrzymuje codziennie, trwają one do dziś; Maryja powierzyła mu 9 tajemnic oraz modlitewną intencję wstawiania się za młodymi i kapłanami, jak również zleciła mu założenie wspólnoty modlitewnej. W młodości czuje powołanie do kapłaństwa, jest seminarzystą w Visokim i Dubrovniku, jednak z powodu braku zrozumienia jest zwolniony z obu seminariów.

    W Medjugorje w 1989 r. poznaje Amerykankę Lauren Murphy, z którą bierze ślub po pięciu latach przygotowań do małżeństwa. Mają czworo dzieci: Kristinę (1995), Mihaelę Michaylę (2000), Daniela (2001) i Matthew (2008). Mieszkają w Bostonie w USA i w Medjugorje.

    Vicka Ivanković – Mijatović, córka Zlaty i Pero, ur. w miejscowości Bijakovići 3 września 1964 r. Ma siedmioro braci i sióstr, jest technikiem włókiennictwa. Maryja powierzyła jej 9 tajemnic i poprosiła o modlitwę za chorych; objawienia otrzymuje codziennie do dziś. Maryja podyktowała jej swój życiorys, który Vicka spisała w trzech zeszytach, a następnie przygotowała do druku, co nastąpi w momencie, kiedy Maryja ją o to poprosi. W styczniu 2002 r. wyszła za mąż za Marijo Mijatovicia, z którym ma dwoje dzieci: Mariję-Sofiję (2003) i Ante (2005). Mieszkają w miejscowości Krehin Gradac niedaleko Čitluka.

    Marija Pavlović – Lunetti, córka Ivy i Filipa, ur 1. kwietnia 1965 r. w miejscowości Bijakovići. Ukończyła szkołę fryzjerską w Mostarze. Codziennie otrzymuje objawienia, które trwają do dziś. Jej również Maryja objawił 9 tajemnic. Przez nią Matka Boża przekazuje orędzia parafii i całemu światu każdego 25. dnia miesiąca. Jej powołaniem jest modlitwa za zakonników i zakonnice oraz za dusze w czyśćcu. W 1993 roku wyszła za mąż w Mediolanie za Włocha Paolo Lunetti, z którym ma czterech synów: Mijo Michele (1994), Franjo ( (1994), Marka (1998) i Ivana Giovanniego (2002). Mieszka z Monzi niedaleko Mediolanu oraz w Medjugorie.

    Mirjana Dragićević – Soldo, córka Mileny i Jozo, ur. 18 marca 1965 r. w Sarajewie, gdzie skończyła liceum i studiowała agronomię. Codzienne widzenia miała do 25 grudnia 1982 r., kiedy Maryja przekazała jej ostatnią dziesiątą tajemnicę i powiedziała, że odtąd będzie się jej objawiać tylko raz w roku 18 marca. Jednak od 2 sierpnia 1987r. otrzymuje wizje każdego 2. dnia w miesiącu. Jej powołaniem jest modlitwa za niewierzących, tzn. osoby, które, jak sama mówi, nie poznały miłości Bożej. Wyszła za mąż za Marko Soldo w 1989 r., z którym ma dwie córki Mariję (1990) i Veronikę (1994). Mieszkają w miejscowości Bijakovići i w Medjugorie.

    Jakov Čolo, syn Jaki i Anto, ur. w Sarajewie 6 marca 1971r., ale od dzieciństwa związany z miejscowością Bijakovići i Medjugorje. Z zawodu ślusarz; po skończeniu szkoły pomagał franciszkanom w kancelarii w Medjugorje. Dzisiaj kieruje stowarzyszeniem humanitarnym „Ręce Maryi („Marijine ruke). Maryja ukazywała się mu codziennie do 12 września 1998 r., kiedy po otrzymaniu ostatniej dzisiątej tajemnicy Maryja obiecała mu, że do końca jego życia będzie mu się objawiać raz w roku, w Boże Narodzenie. Jego powołaniem jest modlitwa za chorych. Po dwóch latach znajomości, w 1993 r. bierze ślub z Włoszką Annalisą Barozzi, pochodzącą z Asoli niedaleko Mantovy, którą poznał pracując przez pewien czas we Włoszech. Mają troje dzieci: Arijanę, Davida Emanuela i Mirjanę Klarę. Mieszkają w Bijakovići, ale dużo czasu spędzają także we Włoszech.

    Ivanka Ivanković – Elez, córka Jagody i Ivana, ur. 21 czerwca 1966 r. w Bijakovići, w Medjugorje. Ma starszego brata i siostrę. W czasie pierwszych objawień była uczennicą średniej szkoły ekonomicznej w Mostarze, ale szybko z niej zrezygnowała. Jako pierwsza zobaczyła Matkę Bożą, a codzienne objawienia otrzymywała do 7 maja 1985 r., kiedy to Maryja przekazała jej dziesiątą, ostatnią tajemnicę i zapowiedziała, że odtąd będzie się jej ukazywać raz w roku 25 czerwca w rocznicę pierwszego objawienia. Jej powołaniem jest modlitwa za rodziny. W grudniu 1986 r. wyszła za mąż za Rajka Eleza, z którym ma troje dzieci: córkę Kristinę (1987) oraz synów Juraja (1990) i Ivana (1994). Mieszkają w Miletini, w parafii Medjugorje.

    Drugi krąg świadków to najbliższe osoby z otoczenia widzących, tzn. te, które w pierwszych dniach objawień były z nimi codziennie, dzieląc z nimi ich los. Oprócz rodzin są to kapłani, ojciec Jozo Zovko, ówczesny proboszcz w Medjugorje, którego władze komunistyczne osądziły w pokazowym procesie na 3 lata ciężkiego więzienia. W grupie tej znajduje się także kapelan o. Jozo – o. Zrinko Čuvalo, sąsiedzi, m. in. Marinko Ivanković i jego żona Dragica, jak również Ivan Ivanković, którzy codziennie byli blisko widzących, za co prześladowała ich policja, a sąsiad Ivan Ivanković został nawet skazany na 3 miesiące więzienia za publiczne wystąpienie w fabryce przed robotnikami, podczas którego dawał świadectwo m. in. o tym, że w momencie objawienia dało się widzieć obracający się krzyż.

    Trzeci krąg świadków to osoby, które znajdowały się w pobliżu widzących w pewnych okresach, ale śledziły wszystkie wydarzenia związane z objawieniami. W tej grupie znajduje się m. in. Grga Kozina – technik radiowy, który nagrywał dźwiękowo pierwsze objawienia. Codziennie był na Wzgórzu Objawień, sumiennie rejestrując widzących.

    Przygotowując tę książkę rozmawiałem z większością tych osób, tzn. z żyjącymi do dziś świadkami tamtych wydarzeń lub czytałem materiały pisane (inspektor policji Ivan Turudić czy lekarka Darinka Glamuzina).

    W książce można także znaleźć nagrane materiały, tj.pierwsze rozmowy ówczesnego proboszcza o. Jozo Zovko z widzącymi. Te rozmowy zacytowałem dosłownie, nie zmieniając z ich treści ani formy gramatycznej (dzieci mówią w dialekcie, z podnieceniem opowiadając o tym co widziały). Ten element nadaje książce dodatkowej dynamiki i autentyczności.

    GDZIE?

    Podczas naszej wizyty w Nazarecie w Izraelu, pierwszego dnia podczas wieczornego spaceru poprosiłem swoją żonę: „Podnieś głowę i popatrz na niebo."

    „Dlaczego?", zapytała i spojrzała na rozgwieżdżone niebo nad nami.

    „Widzisz, Maryja także patrzyła na to samo niebo nd Nazaretem. Wszystko wokół nas się zmieniło, ale to niebo zostało takie samo."

    I tak patrzyliśmy na to samo niebo, na które patrzyła przed laty Maryja, Józef, Jezus...

    Dużo zmieniło się w Medjugorje od pierwszych dni objawień do momentu powstania tej książki. Na pewno zmienilo się otoczenie, bo małe wiejskie domy zamieniły się już nie tylko w pensjonaty dla pielgrzymów, ale dziś nawet w ogromne hotele. Zmienili się ludzie. Jako pierwsi, sami widzący, którzy w 1981 roku byli dziećmi, a dziś to już dorosłe osoby, rodzice dorosłych dzieci. Ale niebo nad Medjugorje zostało to samo. To to samo niebo, z tym samym układem gwiazd, jak tej nocy z 24 na 25 czerwca 1981 r., kiedy pierwsi widzący zobaczyli przepiekną, ubraną na biało kobietę na wzgórzu Podbrdo, będącym częścią pasma Crnica koło Bijakovići, medjugorskiej wsi. Tej nocy miłość w ich sercach zwyciężyła strach, rozlała się łaska, a ich historia życiowa stała się świadectwem dla całego świata.

    Przez te wszystkie lata Medjugorie, także w czasie, kiedy powstawała ta książka, a zapewne także teraz, kiedy czytasz tę książkę drogi czytelniku, jest jedynym miejscem na świecie, w którym niebo „spłynęło" na ziemię, prosto do człowieka i robi to codziennie. To miejsce, gdzie niebo otwarło się i dotknęło ziemi, tzn. gdzie niebo i ziemia połączyły się w jednym niewidzialnym transcendentnym punkcie w najbardziej tajemniczy sposób, czego do dziś nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć. Trzeba w to uwierzyć, albo nie. Tak jak pod wspomnianym wyżej nazaretańskim niebem, którego gwiazdy świeciły tak samo Jezusowi, Maryi i Józefowi i tym, którzy uwierzyli, jak i tym, którzy tego nie zrobili.

    W tym jednak momencie, w którym powstaje ta książka nie jest to konieczne. Dla mnie jako dziennikarza i publicysty, który już od 30 lat pisze jedynie na tematy religijne, wielkim wyzwaniem było zebrać i opracować materiały, które komisja kardynała Ruiniego oceniła jako autentyczne i właśnie te pierwsze dni objawień mogłyby się stać podstawą oficjalnego kościelnego uznania (autentyczności tych wydarzeń). Z perspektywy nieba nad Medjugorje nie ma znaczenia kiedy do tego dojdzie. A nawet czy kiedykolwiek się to stanie. Dlaczego? Dlatego, że w Medjugorje można zobaczyc i dotknąć Kościoła, który przez moc swoich sakramentów leczy cały świat.

    Jednak te pierwsze dni są ważne do zrozumienia wszystkiego, co będzie się później działo. Po pierwsze każdy z tych dni naznaczony jest symboliką tamtych trudnych czasów i wydarzeń, które dopiero później były odkrywane i przez lata prostowane. (Na kolejnych kartach tej książki będzie można to jasno zobaczyć). Pierwsze dni odkrywają wszystkie te niewiarygodne wydarzenia, do których doszło w momencie tej „niebieskiej ofensywy" na ziemię, od wyboru widzących, przez zniknięcia proboszcza z Medjugorje, tylko ustnych relacji z tych pierwszych dni objawień, ponieważ błyskawica spaliła pocztę i słupy telefoniczne, a mimo tego już w pierwsze dni wydarzenia w Medjugorje przyciągnęły do wsi setki tysięcy ludzi, mimo prześladowania policji i władz komunistycznych... aż po kontynuację rozpoczętych wtedy objawień, do dnia dzisiejszego, czyli momentu, w którym pojawia się ta książka.

    Pierwsze dni w Medjugorje są mocnym świadectwem tego, że kiedy przyjeżdżamy do Medjugorje, nieważne czy pierwszy czy kolejny raz, zawsze patrzymy na niebo nad tą wsią. Niebo, pod którym zmieniły się i czas i historia, ludzie i przeznaczenie, człowiek i jego wiara.

    Darko Pavičić

    PIERWSZY DZIEŃ – 24 CZERWCA

    Widzieliśmy Maryję!

    W to październikowe popołudnie, kiedy w Medjugorje było jeszcze przyjemnie ciepło wybrałem się do domu Marinko Ivankovicia. Łatwo go rozpoznam, mówili mieszkańcy, jeśli zatrzymam się tuż przed podejściem na Podbrdo, niedaleko starego domu Vicki i po prawej stronie, idąc drogą w stronę Niebieskiego krzyża odnajdę dom z napisem „Draga i Marinko". Tu mieszka małżeństwo Ivanković, w domu, który wynajmują także pielgrzymom.

    Podbrdo w medjugorskiej wsi Bijakovići jest oddalone od kościoła pw. św. Jakuba około 2 km., jakieś pół godziny spaceru. W drodze na Podbrdo spotykam dziś większe i mniejsze grupy pielgrzymów, które właśnie zmierzają na Wzgórze Objawień lub stamtąd wracają, najczęściej z różańcami w rękach. W Medjugorje często można spotkać pielgrzymów z różańcem w ręku, co trudno sobie wyobrazić w innych krajach świata, ludzie na spacerze na ulicy modlący się na różańcu. Wchodzą z nim do sklepów, restauracji, idą i się modlą... W tych pierwszych dniach nie było ani tych sklepów ani restauracji, a szczególnie hoteli i pensjonatów. Przechodząc medjugorskimi ulicami często próbuję przywołać myślami obraz tamtych czasów, skromnych domów, podwórek i ogrodów, z winnymi polami i tytoniem, twarze ludzi, którzy nawet nie śnili, że będą świadkami takich wydarzeń i że ich wieś, na prowincji malutkiej Hercegowiny stanie się duchowym centrum, do którego będą przybywać miliony ludzi ze wszystkich stron świata.

    Zmierzając do domu Marinka Ivankovicia, pierwszego sąsiada dzieci, którym objawiła się Matka Boża, przechodzą mi przez głowę pytania, które chciałbym mu zadać, związane z pierwszymi dniami objawień, w których jest tyle niezwyklych historii, które do dziś zadziwiają i wprawiają w osłupienie. Jak to możliwe, że Błogosławiona Maryja Dziewica, Matka naszego Pana Jezusa Chrystusa, ukazała się właśnie w tych dniach, na tym miejscu, zwykłym dzieciom, które spacerowały po kamiennym wzgórzu...? Jak to możliwe, że wybrała właśnie ich, a nie kogoś innego? Czy to była Ona czy ktoś inny, jakieś dziecięce wyobrażenie...? Co pomyślał dorosły człowiek, jak Marnko Ivanković, kiedy z dziecięcych ust usłyszał tę niewiarygodną historię...?

    Marinko nie wierzy Vicce i Mariji

    Marinko Ivanković jest może najważniejszą osobą z pierwszych dni objawień w Medjugorje, bo praktycznie całe dnie spędzał z widzącymi, towarzyszył im w drodze na Podbrdo, woził ich tam, opiekował się nimi i rozmawiał z nimi... Oprócz ich rodziców był tak naprawdę jedną z niewielu dorosłych osób, znajdującą się tak blisko dzieci, które od 24 czerwca 1981 roku codziennie spotykały się z Maryją w Bijakovići, części małej hercegowińskiej wsi Medjugorie.

    - Dado, gdzie jest Marinko? – zapytałem Darka Ivankovicia, młodszego syna Dragi i Marinka Ivanković, którego poznałem już wcześniej, a który teraz był zajęty z przyjaciółmi gotowaniem rakiji na podwórku obok domu, i ciął piłą elektryczną stare kawałki drewna, które dodawał do ogniska pod kotłem z rakiją.

    - Jest w domu, zaraz po niego pójdę. A ty przyjdź później na grilla, to nasz zwyczaj, zaprosić na grilla, kiedy się gotuje rakiję... – powiedział, kiedy wchodziliśmy po schodach na taras, gdzie przy drzwiach wejściowych do domu w wózku inwalidzkim siedziała Draga, z którą serdecznie się przywitałem.

    Marinko Ivanković, to opalony około 70-letni mężczyzna o bystrym spojrzeniu, silnej budowy i mocnym uścisku ręki.

    Pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj... – powiedział, kiedy siadaliśmy na krzesłach w jego jadalni, podczas gdy z zewnątrz dochodził dźwięk piły motorowej.

    Pracował wtedy w 1981 roku w firmie Autoremont w Mostarze jako mechanik samochodowy, każdego dnia dojeżdżając do pracy samochodem do oddalonego o 20 km. miasta, wożąc często sąsiadów i dzieci, którzy jechali tam do pracy albo szkoły. 25 czerwca 1981 r., drugiego dnia objawień wyjechał do Mostaru ze swoją żoną Dragą oraz z Vicką Ivanković i Mariją Pavlović, dziewczynkami, które mieszkały niedaleko nich i codziennie dojeżdżały do szkoły w Mostarze na dodatkowe zajęcia z powodu złych ocen na koniec roku.

    - Każdego ranka, wyjeżdżałem latem do pracy o piątej rano. Jeździłem wtedy minibusem Volksvagen. Nie było wtedy dużego ruchu, niewiele osób miało samochody, dlatego moje auto było zawsze pełne sąsiadów, którzy pracowali w Mostarze. Zbierało się około 15 osób. Tego ranka Vicka i Marija jechały ze mną na dodatkowe zajęcia do Mostaru, a kiedy przechodziliśmy obok kościoła, Marija powiedziała: „ Marinko, wczoraj wieczorem widziałyśmy Maryję!" – opowiada Marinko Ivanković.

    - Marija, nie baw sie Panem Bogiem i Matką Bożą, czy tego cię matka nauczyła! – powiedział ze złością Marinko, obrzucając dziewczyny srogim spojrzeniem.

    - To nie ja, to Vicka widziała – odpowiedziała Marija, wskazując na koleżankę, która siedziała tuż za siedzieniem kierowcy obok jego żony Dragi.

    - Vicka, czy to prawda? – zapytał głośno Marinko.

    - Tak – potwierdziła dziewczyna w charakterystycznym dla Hercegowiny dialekcie.

    - Mów szybko co i gdzie widziałaś! – prawie rozkazująco zapytał Marinko.

    - Vicka trochę zmieszana zaczęła opowiadać jak wczoraj po południu młodsza siostra Mariji, Milka, którą mama wysłała po owce na wzgórze, u jego podnóża spotkała dwie dziewczyny z sąsiedztwa, Mirjanę i Ivankę, które widziały cudowną Panią, o której od razu pomyślały, że to pewnie Błogosławiona Maryja Dziewica.

    - Idąc do góry, tam gdzie jest dzisiaj wspólnota Cenacolo, Ivanka patrzy na wzgórze i mówi do Mirjany: „Patrz, Maryja na górze. W tym momencie Mirjana uderza ją w ramię i mówi: „Nie bądź głupia, nie żartuj z Boga i Maryi – opowiada Marinko swoją rozmowę z auta, przypominając sobie wszystko, o czym mówiły Vicka i Marija, kiedy tego dnia wiózł je do szkoły do Mostaru.

    Ivanka pierwsza widzi Maryję

    Ivanka pierwsza zobaczyła Maryję, a zaraz po nniej Mirjana, po czym skierowały się w stronę wsi i po drodze spotkały Vickę, która najpierw uciekła, aby po spotkaniu dwóch Ivanów, wrócić do dzieci, które ze strachem wpatrywały się w świetlaną postać kobiety na Podbrdo.

    - Marinko, kiedy zobaczyłam Maryję, tak bardzo się przestraszyłam, że biegnąc do domu w japonkach gdzieś je zgubiłam. Kiedy weszłam do swojego pokoju czułam wielki pokój, tylko pokój i postanowiłam, że muszę tam wrócić. Na tym samym miejscu spotkałam Ivankę, Mirjanę, Milkę i dwóch Ivanów – opowiadała tego ranka swojemu sąsiadowi Marinko Vicka, jadąc z nim w stronę Mostaru, opisując Maryję, jak trzymała w rękach małego Jezusa i okrywała Go swoim welonem. Dwóch Ivanów, których wspomina Vicka to Ivan Ivanković (20), najstarszy z nich, który był na Podbrdo tylko tego pierwszego dnia i Ivan Dragičević, który wejdze do grupy sześciorga medjugorskich widzących.

    - Przywołała nas rękami, abyśmy do Niej podeszli, ale nikt tego wieczora nie miał odwagi tego zrobić – opowiadała Vicka sąsiadowi Marinko. Ten spojrzał na nią i odpowiedział: „Vicka, ja ci wierzę, ale jeśli Ivan potwierdzi mi, że też widział Panią, jemu jednemu uwierzę szybciej niż setce dziewczyn".

    Marinko był skłonny najbardziej uwierzyć świadectwu Ivana, ponieważ, jak mówi, był on skromnym i cichym chłopakiem.

    - Powiedzmy, że pracując w polu, jeśli przechodziłby obok mnie Ivan i pozdrowił mnie „Faljen Isus" (Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus), natychmiast by się oblał rumieńcem. Taki był zamknięty w sobie – opowiada Marinko, który właśnie we wstydliwości i szczerości chłopaka szukał potwierdzenia tego, że poprzedniego dnia wydarzyło się coś niezwykłego, w co sam mógłby uwierzyć.

    Mirjana i Ivanka u podnóża Podbrdo

    Tej środy 24 czerwca 1981 r. było wspomnienie św. Jana Chrzciciela i tak w Medjugorje, jak i w całej Hercegowinie był to wolny dzień, dlatego i dorośli i dzieci mieli więcej wolnego od codziennych obowiązków, pracy w polu, przy winnych i tytoniowych plantacjach. Tego dnia Mirjana Dragičević obudziła się radosna, bo nie musiała wychodzić w pole zbierać tytoń. Przyjechała do Medjugorje z Sarajewa na wakacje do wujka i ciotki. Bardzo lubiła te letnie miesiące i z niecierpliwością czekała na zakończenie roku szkolnego, żeby całe lato spędzić w Medjugorje.

    Już dzień wcześniej umówiła się z sąsiadką i przyjaciółką Ivanką, że razem spędzą ten dzień. Dom Ivanki był tuż obok domu wujka Mirjany. Kiedy się spotkały, umówiły się, że pójdą na spacer poza granice wsi, żeby spokojnie porozmawiać.

    - Ivanka i ja chciałyśmy być same, żebym mogła jej opowiedzieć wszystkie nowinki, a ona mi swoje, bo właśnie przyjechałam z Sarajewa. Spacerowałyśmy pod wzgórzem, które dziś nazywamy Wzgórzem Objawienia – opowiada Mirjana i zatrzymały się przed domem Vicki; chciały, żeby do nich dołączyła, ale dowiedziały się, że dziewczyna się zdrzemnęła i jak wstanie powiedzą jej, że przyjaciółki jej szukały.

    Idąc polną drogą, w cieniu Podbrdo, rozmawiały o burzy, która w ostatnim czasie przeszla nad wsią. Była tak wielka, że jedna z błyskawic, która uderzyła w pocztę spaliła linię telefoniczną i elektryczną, całkowicie oddzielając wieś od kontaktu ze światem. Rozmawiały o szkole, nowych przyjaźniach, modzie i innych nastoletnich tematach. Ich rozmowa przebiegała jednak w cieniu śmierci mamy Ivanki - Jagody, która zmarła niespełna dwa miesiące wcześniej, po krótkiej i nagłej chorobie. Jak wspomina Mirjana, to była święta kobieta. Ivanka, zgodnie z hercegowińską tradycją była na pogrzebie mamy. Mirjana czuła wielki smutek w głosie Ivanki i widziała ból w jej oczach i miała nadzieję, że może świeże powietrze przyniesie jej choć chwilową radość. I tak się stało, bo Mirjana zauważyła na twarzy koleżanki uśmiech.

    - W tym czasie nie było tu domów, wszystko było puste, więc kiedy się zmęczyłyśmy, usiadłyśmy pod wzgórzem. Ona patrzyła na wzniesienie, a ja siedziałam do niego tyłem. W pewnym momencie, mówi do mnie: „Myślę, że na szczycie jest Maryja" – opowiada Mirjana.

    Było między 17 a 18 po południu.

    Ivanka wciąż spoglądała w stronę wzgórza i powtórzyła: „Myślę, że widzę Maryję".

    Mirjana także widzi Maryję

    „Powiedziała tylko tyle. Ja nie patrzyłam, bo siedziałam tyłem. Dorastałyśmy w Jugosławii, w czasie komunizmu, szczególnie my w Sarajewie. Rodzice uczyli nas się modlić, codziennie wieczorem modliliśmy się na rożańcu, chodziliśmy na msze św., ale nie rozmawialiśmy dużo o wierze. Chyba najbardziej ze strachu, żebyśmy o tym nie mówili w szkole i żeby oni nie mieli później z tego powodu problemów. Dlatego nigdy nie słyszałam o Lourdes czy Fatimie... Nie wiedziałam też, że Maryja może przyjść na ziemię, że jest w niebie i że modlimy się do Niej. Więc kiedy Ivanka powiedziała, że widzi Maryję na wzgórzu, nawet nie popatrzyłam w tamtą stronę, tylko odpowiedziałam jej szorstko: „Tak, bo Ona nie ma nic innego do roboty, tylko przychodzić do mnie i do ciebie. Zostawiłam ją tam i chciałam wrócić do wsi, bo spróbujcie zrozumieć, tak nas wychowano, że nie wolno bez potrzeby wspominać imienia Bożego. Na przykład, jeśli mówisz bez potrzeby: „mój Boże, od razu dostaniesz od babci po głowie. Dlatego, kiedy powiedziała mi o Matce Bożej, nie za dobrze się z tym poczułam, jakbym popełniła grzech...", przypomina sobie Mirjana.

    Jednak, kiedy doszła do pierwszych zabudowań, jej serce opanowało silne odczucie, jakby coś kazało jej wrócić na Podbrdo. To było tak silne, że dziewczyna się zatrzymała i zawróciła.

    „Kiedy dotarłam do Ivanki, zobaczyłam ją w tym samym miejscu, i co mnie dotknęło, wyglądała tak jak ja, kiedy przyjeżdżałam z Sarajewa, blada, dlatego zawsze ze mnie żartowali, że jestem miejskim dzieckiem, a Ivanka zawsze miała rumieńce. Tym razem była blada, jak ja. Cała biała! „Popatrz teraz, proszę – powiedziała mi. Kiedy spojrzałam na wzgórze, zobaczyłam kobietę ubraną w długą szarą suknię, trzymającą na rękach dziecko. Nie mogłam dostrzec twarzy, ani jej ani dziecka. Wszystko wydawało się bardzo dziwne. Nie widziałam, aby ktokolwiek wchodził na wzgórze, a szczególnie ktoś noszący długą suknię (nie sądzę, aby ktokolwiek miał wtedy długą suknię!) i do tego z dzieckiem na rękach, nie było tam też drogi, wydeptanej dziś nogami pielgrzymów. Poczułam wtedy na raz wszystkie emocje jakie istnieją: strach i szczęście, niezrozumienie, czy żyję czy może umarłam, to było tak silne, że jedynym wyjściem z tej sytuacji była ucieczka. I uciekłam. Nic nie rozumiałam, więc uciekłam. Kiedy przyszłam do domu, zastałam tam babcię, której od razu powiedziałam, że myślę, że widziałam Maryję. Odpowiedziała mi: „Weź lepiej różaniec i pomódl się, zostaw Maryje w spokoju w niebie, tam gdzie jest. Nie miałam siły wyjaśniać jej co widziałam, chciałam być sama i modlić się, bo tylko tak przychodził pokój. Cały niepokój, który się we mnie kłębił, opuszczał mnie w czasie modlitwy. Tak spędziłam całą noc, prosząc Boga, aby pomógł mi zrozumieć co się dzieje, opowiada Mirjana.

    W czasie gdy Mirjana i Ivanka były na wzgórzu, w domu obudziła się Vicka i poszła się z nimi spotkać.

    - Tego dnia byłam w szkole w Mostarze, a po powrocie postanowiłam odpocząć. Kiedy się obudziłam, starsza siostra Zdenka powiedziała mi, że szukały mnie Mirjana z Ivanką, z którymi często spotykałam się latem na spacery, kiedy przyjeżdżały do dziadków na wakacje. Siostra Zdenka powiedziała im, że byłam w Mostarze i że położyłam się na chwilę, żeby odpocząć i że kiedy wstanę, powie mi, że mnie szukały. Kiedy wstałam, Zdenka powiedziała: „Vicka, Mirjana i Ivanka cię szukały i powiedziały gdzie idą. Poszłam za nimi. Tą drogą idzie się prosto do Cenacolo. Jeszcze w drodze Mirjana i Ivanka wołały do mnie z daleka: „Pospiesz się, szybko. – opowiada Vicka.

    Przychodzi Vicka

    Idąc w stronę wzgórza spotkała Mariję i zapytała czy chce iść z nią, ale koleżanka odpowiedziała, że musi pomóc mamie w polu, więc Vicka sama poszła do Mirjany i Ivanki.

    - Podchodząc do nich, słyszałam jak wołają: „Szybciej Vicka, szybciej!. Myślałam, że zobaczyły żmiję albo jakieś inne zwierzę, skoro tak mnie wołają. Podeszłam, a one powiedziały: „Vicka, Maryja! Zrzuciałam klapki i pobiegłam. Zaraz się odsunęłam, bo pomyślałam, że z nimi jest naprawdę coś nie tak. Jaka Maryja, o co chodzi? Za chwilę przyszedł Ivan. Nasz Ivan (kuzyn Vicki) grał w piłkę z Ivanem (widzącym). Przychodzi Ivan i siostra Mariji Milka i mówię im, że dziewczyny widzą Maryję i żebyśmy do nich poszli. W tym momencie, nie widziałam nic, bo

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1