Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Sekrety romantycznych serc
Sekrety romantycznych serc
Sekrety romantycznych serc
Ebook374 pages5 hours

Sekrety romantycznych serc

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Odkryj czarujące „Sekrety romantycznych serc", współczesną powieść romantyczną I. J. N., która przeniesie Cię w świat miłości, śmiechu i zachwycających niespodzianek.

Layla Dup

LanguageJęzyk polski
PublisherI J N
Release dateNov 4, 2023
ISBN9798868970221
Sekrety romantycznych serc

Related to Sekrety romantycznych serc

Related ebooks

Reviews for Sekrety romantycznych serc

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Sekrety romantycznych serc - I J N

    Sekrety romantycznych serc

    Ten tekst został pierwotnie opublikowany w Indiach w roku 2023.

    Zmiany i układ tej wersji są objęte prawami autorskimi © 2023

    by I J N

    Niniejsza publikacja nie jest powiązana z pierwotnym Autorem ani firmą wydawniczą.

    Sekrety romantycznych serc

    Ja J.N

    Indie
    2023

    ZAWARTOŚĆ

    Rozdział 1

    Rozdział 2

    Rozdział 3

    Rozdział 4

    Rozdział 5

    Rozdział 6

    Rozdział 7

    Rozdział 8

    Rozdział 9

    Rozdział 10

    Rozdział 11

    Rozdział 12

    Rozdział 13

    Rozdział 14

    Rozdział 15

    Rozdział 16

    Rozdział 17

    Rozdział 18

    Rozdział 19

    Rozdział 20

    Rozdział 21

    Rozdział 22

    Rozdział 23

    Rozdział 24

    Rozdział 25

    Rozdział 26

    Dwa lata później: „Ciąg dalszy epilogu".

    Rozdział 1

    – Nie jesteś tym, czego się spodziewałem.

    To było dość śmiałe twierdzenie ze strony mojego współtowarzysza. Przyjechaliśmy 45 minut spóźnienia, natychmiast po przybyciu tutaj zbesztaliśmy kelnerów, wypiliśmy dwa shoty „najtańszego dostępnego bourbona" i zamówiliśmy stek, nie pytając wcześniej, co miałby ochotę zjeść.

    Oh? Pozwalam mu na rozmowę i pozwalam jej toczyć się dalej. Może nie jest taki zły, jak się wydaje - kto wie?!? Zdarzały się dziwniejsze rzeczy niż ta... Na przykład wtedy, gdy ten facet zabrał mnie na kolację na koniu i powozie! Jak to? Brak pomysłu. – Czy zamiast tego mogę pójść z tobą na kolację? OK. Jak to? Gdzie?

    Pokrój deser na cztery równe porcje i staraj się okazywać minę sugerującą niejasne zainteresowanie, dopóki nie beknie, a następnie ponownie wybuchnie pięścią, porzucając moje próby wyrażenia.

    Mówi mi, że wyglądam ładniej. Jego wzrok powędrował do mojego dekoltu i zatrzymał się tam, po czym kontynuował: „Nie zdawałem sobie sprawy, że to wszystko ukrywasz. Swoim kręconym widelcem wskazuje na mnie, mówiąc: „Twoje zdjęcie profilowe nie oddaje twojej sprawiedliwości. To nie było przyjemne; więc zamiast tego wsunęłam do ust kolejny kęs marakui i kokosa i przełknęłam.

    „Bez wątpienia przy wszystkich twoich wysiłkach związanych z pieczeniem? Twoje słodkie smakołyki sprawiają, że jesteś gruby we wszystkich właściwych miejscach".

    „Tak, mam piekarnię". Moja piekarnia znajduje się na terenie farmy choinek bożonarodzeniowych, około czterdziestu mil na zachód stąd i jestem także jej współwłaścicielem. Spędzam dni na mieszaniu, galwanizacji, zwijaniu i pakowaniu w starej szopie na traktor, którą moja partnerka biznesowa Stella i ja przekształciliśmy w naszą piekarnię, gdy tylko kupiła to miejsce – z dużymi oknami sięgającymi od podłogi do sufitu, podłogami i ścianami wyłożonymi starym dębowym drewnem z przytulnymi kabinami z poduszkami i kocami sprawiają, że jest to moje ulubione miejsce na świecie!

    Każdy dzień w Lovelight Farms jest dla mnie jak życie w śnieżnej kuli – włączam światła i nakrywam stoły, tworząc wrażenie życia w wiecznej zimowej krainie czarów! Nawet podczas szczytowej wilgotności w lecie, kiedy moje włosy zaczynają się kręcić z powodu lepkich fal upałów, praca w Lovelight Farms pozostaje moją ulubioną częścią każdego dnia; praca z dwójką moich najbliższych przyjaciół w pracy dodaje mi dodatkowego, wyjątkowego blasku.

    Stella nadzoruje działalność gospodarczą, podczas gdy Beckett nadzoruje rolnictwo. Oboje są mili, kochani i piękni, a ich relacje sprawiają, że żałuję, że nie jestem ich... nawet jeśli ich urocze relacje sprawiają, że mam ochotę rzucać ciastami z zazdrości!

    Wymarzone romanse istnieją pomiędzy Bryce'em i mną.

    Nie poznałem go, kiedy podjechał pod mój dom; nasze małe miasteczko jest wystarczająco trudne do zlokalizowania, ponieważ wiele osób mija je w drodze na plażę. W pierwszej chwili pomyślałem, że samochód na moim podjeździe należy do Bryce'a; dopóki nie opuścił szyby i nie krzyknął: „HEJ, LAYLA". Ku mojemu niedowierzaniu dostałem się.

    Powinienem był to zakończyć wtedy i tam; w końcu ten facet miał na desce rozdzielczej figurkę chomika; komuś o tak skrajnych planach byłoby łatwo zabić mnie bez wahania.

    Przez całą naszą podróż na wybrzeże wpatrywałam się uważnie w jego twarz... jego zdjęcie profilowe z łatwością mogło przedstawiać wysoką brunetkę... a jednak coś było w nim nie tak...

    Przeczesuje dłonią ufarbowane w butelce blond włosy. Już. Pewnie uważa, że takie siedzenie wygląda uroczo; leniwie i luźno siedząc na siedzeniu, z knykciami pod brodą, musiał wydawać się taki czarujący. Na nieszczęście dla niego, w tej chwili bardziej niż on pociąga mnie moje ciepłe ciasto z sosem maślano-rumowym!

    Wzdycham i zerkam ponad jego ramieniem w stronę baru, mając nadzieję, że uda mi się złapać wzrok naszej zrozpaczonej kelnerki. Wcześniej wymieniliśmy współczujące spojrzenia, kiedy zbyt długo patrzył na rąbek jej spódnicy – prawdopodobnie dlatego przyniosła mi ten kawałek pijanego ciasta z marakui, o który nie prosiłem.

    – Więc pracujesz w Ellicott City?

    Pytam. Ku mojej uldze kiwa głową, po czym wrzuca kolejny kawałek steku do zaciśniętych ust, po czym zaczyna przeżuwać z otwartą szczęką i w odpowiedzi wyrzucać kawałki jedzenia podczas mówienia. Chcę, żeby między nami plexi lub niewidzialna ściana oddzielała mnie od tego, co może nastąpić: „Tam jest kancelaria prawna mojego taty. I pracujesz tam? / Z nim? – odpowiada nie zatrzymując się, aby dokończyć odpowiedź przed kontynuowaniem rozmowy:

    – No cóż, czy właśnie tego nie powiedziałem? W porządku. Zapadamy w kolejną niezręczną ciszę, gdy on przegryza stek, a ja przeciągam widelcem grubą warstwę bitej śmietany. Na pytanie, skąd oboje jesteśmy, odpowiedział: jest właścicielem firmy prawniczej, która organizowała pracę pro bono w całym regionie środkowoatlantyckim (wymawiane po-tay-to i po-tah-to) Wzruszam ramionami i odkrajam więcej kawałka ciasta aby spełnić jego prośbę: jednocześnie pytając, skąd oboje jesteśmy?

    Zapytał wtedy: „Skąd oboje jesteśmy?". Odpowiedziałem, że mój stan rodzinny.

    „Annapolis – odpowiadam zamiast „Piekło. Moje myśli wędrują do myśli o podjęciu działań przeciwko tym, którzy kłamią w Internecie lub źle traktują pracowników branży usługowej; wszystko wydaje się bardziej atrakcyjne niż utknięcie tutaj z Bryce'em na kolejną minutę lub dwie.

    „To moja trzecia pierwsza randka w tym miesiącu i jestem całkowicie wyczerpana przez mężczyzn, którzy są uprawnieni, małostkowi i ogólnie rozczarowują. Jakiego ducha obraziłam, przyprowadzając mnie na tak rozczarowujące randki? Płacę podatki; nie odchodź moje wiadro z popcornem wepchnięte pod siedzenie w kinie; przestrzegaj przepisów ruchu drogowego i przekaż darowiznę na rzecz tej jednej organizacji charytatywnej na rzecz trójnożnych kóz, o której Beckett ciągle mówi.

    Dlaczego nie mogę znaleźć nikogo, z kim mógłbym się połączyć? Moje kryteria nie są zbyt rygorystyczne: chcę kogoś, kto mnie rozśmiesza, kogoś, kto przejmuje się tym, co robię, mówię i myślę. Mój idealny scenariusz obejmowałby wspólne siedzenie na kanapie i cieszenie się błogą i idealną ciszą – z pizzą na stoliku do kawy, stopami schowanymi pod udem, pizzą dostarczoną prosto na naszą kanapę z Dominoes… i kimś, kto wręcza mi swoją gazetę, więc mogą czytać nagłówki, wręczając mi sekcję z przepisami podczas czytania nagłówków – dzieląc się wszystkimi moimi małymi, głupimi chwilami – i ktoś daje mi motyle…

    Patrzę, jak Bryce-który-kłamał-o-wszystkim oprócz-jego-imienia, skuba kciukiem coś w zębach, pozornie nieświadomy, że już nie istnieję.

    „Czy chodziłeś do college'u? W jego pytaniu nie ma śladu ciekawości ani szacunku, a zamiast tego wywołuje poczucie niepewności, które w odpowiedzi powoduje ucisk w żołądku.

    „Pojechałem do Salisbury".

    Śmieje się, jakbym opowiedział żart, po czym sięgnął widelcem przez stół, by ugryźć kawałek mojego ciasta – prawie sam po niego sięgnął – chociaż mój deser jest święty! Nagle wszystko nabiera sensu: Aha, imprezowa szkoła! To ma sens."

    „Co powoduje pękanie zębów? „Nic – brzmi moja odpowiedź.

    „Piekarze nie muszą uczęszczać na tradycyjne uniwersytety, aby odnieść sukces jako piekarze; szkoły cyrkowe mogłyby prawdopodobnie zapewnić równie efektywną edukację. Prawdopodobnie mogłeś tam otrzymać dyplom i świetnie się bawiłeś, piecząc codziennie pyszne smakołyki!" Małe smakołyki. Ups. Zbyt śmieszne.

    Ponieważ potrzebuję sekundy, aby się zorientować, gdy odpowiadam, w moim głosie słychać mieszankę zmęczenia i wściekłości. Jestem taki wyczerpany!

    „Ukończyłem studia z wyróżnieniem, uzyskując podwójny dyplom z matematyki i inżynierii, jednak nie powinno to mieć żadnego znaczenia. Jako piekarz i właściciel małej firmy założę się, że w godzinę zrobię więcej, niż ty jesteś w stanie osiągnąć w jeden dzień!

    „Zaśmiał się.

    Odłożyłem widelec z powrotem na stół. Ten wieczór trafił od razu na moją listę najgorszych randek w historii – jeszcze bardziej szokujący jest fakt, że specjalnie po to założyłem zieloną sukienkę. Co za okropna strata. „Myślę, że powinieneś odebrać czek.

    „Poczekaj, nie bądź taki wrażliwy. Nie chciałem cię zdenerwować". Podnosi obie ręce na powitanie.

    Ignoruję go i biorę z talerza kolejny kęs kokosa – sos rumowy naprawdę zmienia życie! Kiedy już tu skończymy, może uda mi się przekonać szefa kuchni, aby podzielił się swoim przepisem; z pewnością zapewniłoby to lepsze towarzystwo niż Bryce?

    Nie podejmuje żadnych prób wręczenia mi czeku zgodnie z prośbą. Kiedy to nastąpi, podejmuję szybkie działanie, zdejmuję serwetkę i kładę ją na stole, mówiąc mu: „W porządku, zamiast tego zapłacę przy barze. Ku jego niezadowoleniu wyraz jego twarzy złagodniał: przewraca oczami i mówi: „Nie musisz być taki niegrzeczny.

    Teraz jestem niegrzeczny. W porządku. Więc kontynuujmy: odsunąłem krzesło i ruszyłem w stronę baru na brzegu morza. Normalnie nie przyjeżdżałabym tak daleko na randki, ale Bryce nalegał, żeby wypróbować nowy bar tiki na wybrzeżu z nisko wiszącymi lampkami, płonącymi dużymi okrągłymi ogniskami, przypływem za starymi beczkami po winie wypełnionymi butelkami i poruszającymi się barmanami tam i z powrotem za przewróconą łódką wiosłową przekształconą w ławkę - idealnie!

    Jednak moja randka okazała się absolutnym koszmarem. Nasza kelnerka Celia patrzy ze współczuciem zza baru i natychmiast wręcza mi rachunek, pytając: „Czy deser przynajmniej pomógł?" przed przekazaniem go.

    „To była najlepsza część mojego wieczoru".

    Proponuje inną. Kiedy odmawiam, wydaje krótki, ale stanowczy dźwięk: „Ten facet to idiota – zasługujesz na kogoś lepszego".

    „Tak, masz rację. Niestety, w żadnym innym serwisie randkowym nie płacę wygórowanej miesięcznej składki, aby oferować lepszych mężczyzn; Bryce wydaje się być dość typowy dla nich wszystkich. Jakieś sugestie, gdzie moglibyśmy szukać?

    Jej wzrok powędrował z powrotem na moje ramię, gdy wyciągnęła z tylnej kieszeni grubą, wiecznie zieloną szmatkę i użyła jej do wypolerowania krawędzi szklanki. Jej twarz zmieniła się w coś błyszczącego z uznania, kiedy przechyliła głowę za mną: „Wygląda na to, że jest to doskonały punkt wyjścia".

    Rozdział 2

    Kończę podpisywanie czeku i podążam za jej spojrzeniem w stronę mężczyzny, który z łatwością manewruje pomiędzy stołami skupionymi razem na plaży. To nie moja randka? Oczywiście nie; Bryce nie jest dla mnie niczym niezwykłym, jak zmięte opakowanie po gumach, które znalazło się w mojej torebce.

    Nikt, kto się do nas zbliżał, nie był wysoki – miał ponad sześć stóp wzrostu i brązową, lśniącą, wspaniałą skórę, której nie widziałem dobrze, ponieważ byli zbyt zajęci oglądaniem się przez ramię na grupę, z której po prostu odszedł, krzycząc coś zabawny ze śmiechem. Jego kolorowa hawajska koszula powinna wyglądać śmiesznie, ale po rozpięciu trzech guzików widzę tylko jego obojczyki, ramiona i materiał naciągnięty tam zbyt mocno, jakby nie mógł go odpowiednio objąć.

    Zauważam, że moja uwaga wędruje w stronę tańczących ananasów na jego szerokiej klatce piersiowej. Przyciągają mój wzrok, gdy podchodzi bezpośrednio do mojego stolika barowego i kładzie obie ręce płasko na jego powierzchni; jego przedramiona napinają się z siły, gdy jego dłoń zbliża się, co sprawia, że moje dłonie mimowolnie opadają po obu stronach twarzy – o co w ogóle chodzi z tymi wszystkimi przedramionami?! J-E-S-U.

    „Proszę, czy mogę jeszcze jedną pina coladę; mój przyjaciel zaczyna się niecierpliwić". Celia wydaje się być więcej niż chętna do wywiązania się z tej prośby, więc ukrywam uśmiech za opuszkami palców, po czym rzucam szybkie spojrzenie na jego twarz, tylko po to, by niemal sapnąć ze zdziwienia na widok tego, co tam widzę.

    – Kaleba?

    Od pięciu lat spotykam Caleba Alvareza co najmniej dwa razy w tygodniu, nie poświęcając mu zbyt wiele uwagi, jeśli chodzi o jego klatkę piersiową. Przychodzi w każdy poniedziałek, środę i piątek, zamawiając dokładnie jednego croissanta i kawę (ze śmietanką). Teraz Caleb jest daleko od nas, w barze na plaży w Meksyku.

    Pod jego prawie rozpiętą hawajską koszulą kryje się mężczyzna ubrany w coś, co mi wygląda na nieprzyzwoicie rozpiętą hawajską koszulę. Przyłapuję się na tym, że obserwuję, jak jego głębokie, intensywnie brązowe oczy rozszerzają się, ocieplają się, odsłaniając bursztynowy pierścień wokół tęczówki – nigdy w życiu nie widziałem zauważył kolor oczu tego mężczyzny; Nigdy w życiu nie zwróciłem na nie uwagi, aż do teraz! Jego włosy potargane oceaniczną bryzą unoszą się swobodnie wzdłuż jego ciepłej oliwkowej skóry, wszystko na pokaz – sprawia, że chcę więcej, zanim się uśmiechnę. Podkradając się kącikiem jego ust, unosi kąciki, po czym zmusza mnie do trzykrotnego wyprostowania się. Nie mogę już dłużej napawać się całym tym pięknem, zanim przełknąć trzy razy z rzędu ze strachu, że w przeciwnym razie zabierze mi oddech.

    Woła moje imię ze zdziwienia i zachwytu, tak jak zawsze to robi, ale brzmi to inaczej, gdy mam w ustach całą sól i piasek. „Layla" – wykrzykuje zaskoczony, po czym szybko powtarza to z podekscytowaniem, jakby moje usta wyschły od nadmiernego opalania. Sucho mi w ustach.

    – Hej, Calebie. Wskazuję na jeden z ananasów otoczony jasnopomarańczowymi kwiatami na jego piersi i jestem całkowicie urzeczony trzema malutkimi guzikami przypiętymi do jego koszuli. Mój umysł staje się zupełnie pusty, gdy wypowiadają swoje prawdziwe myśli: „Ładna koszula".

    Caleb miał na sobie bluzę z okrągłym dekoltem kilka razy. Nosił dżinsy i sznurowane buty; w miesiącach letnich zamiast tego nosił T-shirty. Nigdy nie miałem z tego powodu problemu, a jednak oto on, przesuwa dłonią po guzikach, a jego różowe policzki świecą pod jego dłonią i mówi: „No cóż, Alex nalegał".

    Caleb unosi brodę nad stołami, przyciągając moją uwagę do Alexa Alvareza – naszego cichego, niepozornego właściciela księgarni w małym miasteczku – tańczącego pijacką wersję salsy z piękną rudowłosą ubraną w hawajskie koszule.

    „Stało się to tradycją" – oświadcza Caleb i szybko stało się jasne, że to święto musi trwać bez przerwy.

    „Woli odważne wzory o spójnych motywach".

    To wydaje się wystarczająco rozsądne. Wystawy Alexa zawsze przyciągały wzrok, a w zeszłe Halloween pojawiła się nawet w Internecie petycja w sprawie graficznych interpretacji The Rocky Horror Picture Show. Kiedy o tym myślę, przypominam sobie koszulę Caleba.

    „To prawda" – stwierdziła Celia, uśmiechając się ciepło do Caleba. Caleb zaciska dłoń na swojej szklance, gdy Celia oddała ją i z wdzięcznością skinęła głową, po czym dała Calebowi kolejne wdzięczne skinienie, po czym ponownie westchnęła zgodnie.

    Jakie są szanse? Opiera łokieć na blacie baru i posyła mi powolny uśmiech, z widocznymi dołeczkami w obu policzkach. TO jest coś, czego zdecydowanie nie zauważyłem we wszystkich barach, które często odwiedzam! „Ze wszystkich barów".

    – Tak – odpowiadam, wciąż lekko rozproszony. Mój mózg próbuje dopasować tę wersję Caleba do tego, co siedzi w mojej głowie, ale coś nie działa zbyt dobrze.

    Co za magia kryje się w tej hawajskiej koszuli?"

    Jego oczy zatrzymują się na chwilę na mojej zielonej sukience, po czym rozpływają się w szczerym uśmiechu z głęboko różowymi policzkami, które pogłębiają się w bogaty, rubinowoczerwony odcień. Wyglądasz oszałamiająco.

    „Dziękuję" – odpowiadam, powstrzymując się od odchrząknięcia. Bryce ani razu mi nie powiedział, że dobrze dzisiaj wyglądam, poza jego komentarzem, że moje zdjęcie profilowe nie oddaje tego, jaka jestem ładna – ale cóż to był za niezwykły komplement.

    Dziś wieczorem starałem się wyglądać jak najlepiej. Ubrałam się w miętowozieloną sukienkę z cienkimi ramiączkami i rozcięciem z boku aż do rozcięcia na udzie, żeby wyglądać ładnie dla Bryce’a, ale zamiast tego wydałam wszystko na niego.

    – Jesteś tu ze Stellą i Beckettem?

    Przez chwilę moje myśli krążą do Becketta, naszego rezydenta, bardziej zrzędliwego głównego rolnika, marszczącego brwi i popijającego napój kokosowy. Ale wkrótce potem westchnąłem zirytowany, zerkając w stronę miejsca, gdzie porzuciłem stolik: „No cóż, technicznie rzecz biorąc… tak".

    „Wygląda na to, że w pobliżu nie ma nikogo oprócz Bryce’a. Nasz stół jest pusty, zniknęło trochę sztućców i wygląda na to, że nawet mój talerz deserowy zniknął!" I kto mógłby mnie winić, skoro przy naszym stole nikt nie siedzi! Okropny.

    Caleb wygląda na zdezorientowanego. Dlaczego tu jestem?

    Odpowiadam, że nie ze mną, ale z kimś, kto nazywa się Big Ol' Turd, który je obiad i biegnie; jak tylko wyjdą, wiem, że czeka mnie kosztowna podróż Lyftem do domu. Caleb w końcu odpowiada: „Och, czekaj. Podwiózł mnie na kolację".

    Wyszedł? Twarz Caleba ciemnieje i zmienia się w wściekłą chmurę burzową; szczęka zaciska się, a dołeczki znikają tak szybko, jak się pojawiły.

    „Zaufaj mi – zapewniam Bryce’a. „To jest poprawa. Nie wyobrażam sobie siedzenia w samochodzie przez trzydzieści minut jazdy z powrotem do Inglewild i tęsknego wpatrywania się w figurkę chomika na desce rozdzielczej – Bryce może zamiast tego zagrać w Ace of Base lub, co gorsza, w Nickelback!

    „Nie powinien był cię zostawiać" – to wszystko, co mówi Caleb, wpatrując się tępo w pusty stół i uważnie wpatrując się Calebowi w oczy. Wygląda na to, że może wpaść na parking, by wymierzyć sprawiedliwość strażnikowi – pomysł, który w jakiś sposób wydaje się atrakcyjny.

    „Nie martw się, zabiorę do domu Lyfta". Zerkam z powrotem na Celię, która wciąż stała za barem i jej oczy błądziły to od Caleba do mnie. – Chyba wezmę dodatkowy kawałek na wynos.

    Caleb delikatnie owija palce wokół mojego łokcia i ściska raz, jego dotyk jest miękki, a dłoń ciepła. „Daj mi chwilkę" – obiecuje. – Odwiozę cię do domu.

    Bez problemu. Kiedy zerkam na Alexa, któremu dokucza jego partner w tańcu i ich wzajemny śmiech wypełniający bar, zdaję sobie sprawę, że przy ich stole stoją ludzie w hawajskich koszulach pasujących do tych, które noszą rodzina Alexa i kuzyn Benjamin, który nosi krawat wysoko przewiązany w talii jak jakiś rodzaj turbanu z krótkim topem. Uśmiecham się ciepło: „Nie odchodź, są urodziny twojego brata".

    – Czy to Charlie? Caleb odwraca wzrok, nie odpowiadając; zamiast tego odpowiada, nawet nie zawracając sobie głowy podążaniem za moim spojrzeniem: „O tak. Tak".

    Przyrodni brat Stelli tańczył, trzymając oba drinki. Zapytałem Caleba, który obiecał, że Alex nie będzie pamiętał nic sprzed godziny. Caleb trzymał rękę na moim ramieniu i utrzymywał kontakt wzrokowy, gdy jechaliśmy razem do domu. – W takim razie pozwól, że podrzucę ci drinka. (Alexowi został jeden). Kiedy już to skończymy, będziemy mogli wyjść razem.)

    – Jak wróci do domu? Oczywiście, że tak; Caleb rzuca mi kolejne nieśmiałe spojrzenie, a jego rumieniec pogłębia się i mówi: „On naprawdę lubi tropikalne motywy. Uśmiecham się, gdy moje wargi stykają się ze sobą, tworząc własny uśmiech: „Czy w takim razie będziemy kraść ten autobus?

    Wygląda na zaskoczonego. „Nie – jest zaskoczony i wpada w panikę. „Jechałem osobno. Na pytanie, czy choć trochę nienawidzą Jimmy'ego Buffetta (ktoś zawsze tak robi!), jego oczy rozjaśniają się ze zdziwienia:

    Caleb Alvarez uśmiechnął się szeroko. Byłam zaskoczona, jak szybko pojawił się jego promienny uśmiech, tak nagły i piękny, że musiałam przypomnieć sobie, żeby oddychać. Dołeczki powoli powróciły w jego policzkach; miał szczęście, że tylko wytrzymał. Pocierając kciukiem mój łokieć – nieplanowany, bezmyślny dotyk – Caleb przechylił głowę do przodu, a ciemne włosy opadły mu na czoło – zacząłem zadawać sobie pytanie, kiedy Caleb Alvarez stał się taki atrakcyjny! Kiedy Calebowi Alvarezowi zrobiło się tak gorąco?

    – Jeśli jesteś pewien – wymamrotałem cicho. W tym momencie mój umysł był wystarczająco podekscytowany mocnym bicepsem Caleba i koszulą z obracającymi się palmami, o których nie mam pojęcia. Jakie sekrety ujawni Caleb w następnej kolejności? Czy potrafi grać na harmonijce ustnej? Czy on też ma jakąś dziwną zwierzęcą figurkę na desce rozdzielczej swojego samochodu? Czy dowiem się, czy jeździ cicho, czy nie lubi muzyki? Nikt tak naprawdę nie był w stanie przewidzieć. Przynajmniej nie na tym etapie – jego silny biceps otworzył mi szeroko umysł.

    Jestem pewny. Jego głos był stanowczy, gdy odsunął palce od mojego ramienia i wziął stojącą przed nim owocową miksturę. Z wielkim zainteresowaniem patrzyłem, jak jego koszula rozciąga się na piersi; nagle ten niepozorny pan, który regularnie przychodził do mojej piekarni z niemal wojskową precyzją, wydał mi się egzotyczną łodzią marzeń w hawajskiej koszuli. „Daj mi chwilkę – zapewnił – „i zaczynamy.

    Kiedy na to patrzę, przechodzi obok, przechodząc między stolikami, nie sprawiając przy tym wrażenia śmiesznego. Każda kobieta i kilku mężczyzn w lokalu również patrzy, jak wychodzi, łącznie ze mną i Celią (nawet nie zdawałem sobie sprawy, że wciąż tam stoi), gwiżdżąc cicho, gdy ona mówi: „To była szybka robota". – Nie wyglądaj tak głupio! ostrzega go z irytacją:

    Caleb próbuje wyrwać Alexa z jego niezręcznego rytmu salsy; Alex próbuje wykonać manewr uniku, podczas gdy Charlie w odpowiedzi agresywnie macha pięścią. Caleb mówi Alexowi: „Mieszkamy w tym samym mieście. Znam go, podczas gdy Charlie mruczy: „Chciałbym go lepiej poznać, po czym mruczy pod nosem:

    – Nie zatrzymuj mnie – odpowiedziałam, unosząc obie brwi. Ale ona machnęła lekceważąco ręką: „Nie. Wyczułam wibracje".

    „To był po prostu niezwykle miły facet" – mówię, znam go i widziałem, jak pomaga starszym paniom przechodzić przez ulicę, co roku uczestniczy w wolontariacie podczas Dnia Kopania na naszej farmie, kiedy mieszkańcy miasta pomagają w przygotowaniu naszych pól na nowy sezon , zamawiaj rogaliki maślane w lokalnych firmach, które wspiera lub po prostu wywołują u niego uśmiech – Stella nazwała go kiedyś chronicznie życzliwym; słodki i zabawny, zawsze znajdował czas, aby bez skargi załadować siedem 50-funtowych worków cukru do mojego hatchbacka!

    Dane, szeryf z naszego miasta, cztery miesiące temu zwolnił jednego ze swoich zastępców za bycie zbyt miłym. Z tego, co słyszałem, przyjęli zbyt wiele płatności w formie IOU zapisanych na starych rachunkach; według Matty'ego z pizzerii niektóre z nich były dość jednoznaczne.

    Wkrótce potem Alex zaczął uczyć w szkole średniej i od tego czasu uzupełnia zajęcia. Wszyscy ludzie zgromadzeni wokół mojego stołu wiwatowali, gdy Alex próbował zanurzyć swojego starszego brata. Uśmiecham się i myślę: wydaje się być niesamowitym facetem.

    Bez problemu. Celia odłożyła na bok szklankę, którą polerowała przez piętnaście minut, i sięgnęła po następną. Postanowiła, że zrobi dwa kawałki na wynos.

    Calebowi w końcu udało się ułożyć Alexa w pozycji nieruchomej, a ja patrzyłem, jak oboje trzymają głowy razem, skulone blisko siebie. Caleb powiedział coś, co rozbawiło Alexa; po czym Alex próbował wspiąć się z powrotem na stół, zasłaniając oczy jedną ręką, mimo że słońce zaszło kilka godzin temu. Kiedy mnie zobaczył przy barze, zaczął krzyczeć z całych sił: „LAAAAAAAAYLA!"

    Caleb wygląda na zawstydzonego. Aby zapobiec dalszym atakom pociskami na bar na plaży, szybko podchodzę do stołu, zanim zdąży wystrzelić więcej pocisków. Gdy Caleb jest już wystarczająco blisko, Caleb w imponującym łabędziu nurkuje ze szczytu stołu i ląduje u moich stóp; owijając obie ręce wokół moich nóg, zanim ponownie wykonam kolejne spektakularne nurkowanie!

    Zaczął od wykrzykiwania mojego imienia „Laylaaaaa, przywołując jednocześnie swoje najlepsze wrażenie, jakie zrobił Eric Clapton: „Dziękuję za przybycie na moje przyjęcie urodzinowe! Doszedłeś! – zawołał podekscytowany.

    – Layla – Charlie odetchnął głęboko, przyciskając swoją dużą twarz do mojego ramienia. Próbowałem pomóc go unieść ramionami, ale zablokowała nas ogromna, sześciostopowa ściana mięśni, która nagle pojawiła się między nami obojgiem. Kiedy całowaliśmy się na pożegnanie, Charlie mocno pachniał alkoholem – jego wielkie, pijane usta wpiły się w moje w pełnym uścisku, jego pijana twarz przyciskała moje ramię, gdy zatrzymywałam się obok niego. „Layla" – wykrzyknął bliski łez. „Wspaniale jest wrócić.

    – Widział mnie w ostatni weekend, ty brutalu! Dociskam dłoń do jego czoła i odpycham go od siebie.

    Stella i Luka zorganizowały kolację, a ja miałem wyraźną przyjemność być świadkiem, jak moi najlepsi przyjaciele mdleją sobie nawzajem. Charlie wyszedł w ciągu 15 minut, powołując się na skurcze żołądka; jeśli chodzi o mnie, mój wieczór zakończył się idealnie butelką sauvignon blanc i domowymi ciasteczkami krówkowymi z masłem orzechowym, które składały się na moją randkową noc!

    Charlie mruczy do siebie. Jego duże niebieskie oczy rozszerzają się, gdy się odsuwa, ma na sobie kokosowy stanik z przyczepionym kwiatkiem za uchem i duży pierścionek z łupin orzecha kokosowego przed nim – wygląda śmiesznie. – Chcesz strzelić? Tak! Charlie odpowiada zgodnie.

    Alex ponownie wydaje ten wysoki pisk, co skłoniło wszystkich w grupie Alvareza do rozpoczęcia strzelania jeden po drugim. Czuję dwie silne ręce delikatnie prowadzące mnie z dala od otaczających mnie pijanych robali miłosnych.

    Caleb mruczy do siebie: „może nie powinniśmy byli się żegnać", gdy jeden z jego wujków próbuje podać mu kieliszek z dwoma małymi kieliszkami. Caleb robi minę i kręci głową, po czym spogląda ponad moją głowę i dodaje: „Chryste, wygląda na to, że Charlie zachęca ludzi, żeby robili mu zdjęcia ciała.

    – Wierzę ci na słowo – odpowiedziałem, nie chcąc patrzeć. Kiedy wyciągnął rękę dłonią do góry, splotłam jego palce i zaczęłam biec z nim do przodu przez wydmy.

    Rozdział 3

    Caleb z ulgą odkrył, że na desce rozdzielczej jego samochodu nie ma żadnych podejrzanych przedmiotów.

    Stella zaczęła niedawno sprzedawać na swoim gospodarstwie sosnowe odświeżacze powietrza z logo Lovelight, a także stare gazety wciśnięte między konsolę a siedzenie kierowcy – a pudełka z mojej piekarni szybko chowają się za siedzeniem, kiedy wchodzę do jego Jeepa.

    Kiedy Caleb usadowił się na swoim miejscu, zauważyłem, jak reguluje nawiewy powietrza, tak aby wiało mi w nogi, a nie w twarz. Jak zwykle sprawdził lusterka wsteczne i boczne; i uśmiechnęłam się, wiedząc, że Caleb robi to za każdym razem, gdy wchodzi. I na pewno zna też ciśnienie w oponach?

    – Obcięłeś sobie fryzurę? Z pełną świadomością przeczesuje palcami zamki, po czym odpowiada: „Nie". Na koniec zapytałem, czy urósł – odpowiedź, która wprawiła mnie w jeszcze większy niepokój. – Czy to znaczy, że ja też powinienem taki dostać? Zastanawiałem się głośno.

    – Nie urosłem ani o centymetr, odkąd skończyłem osiemnaście lat. W odpowiedzi jego oczy się zwężają. Kiedy zapytałem dlaczego, wyglądał na urażonego moim pytaniem o operację nosa lub wymianę stawu biodrowego:

    On to wyśmiewa. „Nie. Co się dzieje?"

    Caleb ciągle majstruje przy ustawieniach sterownika, jakbyśmy mieli wylecieć w kosmos, na wszelki wypadek ubrany w hawajską koszulę. Opieram się z powrotem na swoim miejscu i obserwuję, jak Caleb wprowadza zmiany, przygotowując się do naszej przyszłej podróży. Tak czy inaczej, jego hawajska koszula odgrywa swoją rolę.

    „Jestem zaskoczony".

    Rzuca mi niepewne spojrzenie kątem oka, po czym zabiera mnie swoim samochodem do domu. Wygląda na to, że może pożałować, że zaproponował mi podwiezienie do domu. Przez co? Pytam.

    – Że nie chciałeś jechać autobusem do Margaritaville.

    Caleb znowu śmieje się głośno. Uważam, że jego uśmiech jest zaraźliwy, ale jego śmiech jest rzadko słyszalny; kiedy to nastąpiło, odprężyłem się na swoim miejscu z ulgą na dźwięk tego dźwięku; jego ciepło sprawia, że moje siedzenie jest jeszcze cieplejsze. „Nie. Od świateł boli mnie głowa, a ponieważ dzisiaj późno wyszłam ze szkoły, spóźniłam się na autobus".

    Jest w tym stwierdzeniu ironia. – Jak sprawy z nauczaniem? „Dobrze, inaczej i uczę się. Dzięki Bogu, Katie Metzler zdecydowała się wyruszyć w podróż w poszukiwaniu duszy do Florida Keys!"

    „Szkoła potrzebowała nauczycieli języka hiszpańskiego na czas zajęć letnich i nie obchodziło ich, że w zasadzie nie mam żadnych kwalifikacji. Dlatego podczas tymczasowego zastępstwa obecnie zdobywam certyfikat, aby zostać członkiem personelu, jesienią. Biorąc wszystko pod uwagę, że mogłoby to nastąpić nie poszło mi lepiej!"

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1