Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Jan Paweł II i krach komunizmu: polski mesjanizm i losy świata
Jan Paweł II i krach komunizmu: polski mesjanizm i losy świata
Jan Paweł II i krach komunizmu: polski mesjanizm i losy świata
Ebook156 pages1 hour

Jan Paweł II i krach komunizmu: polski mesjanizm i losy świata

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Książka przedstawia „polskie drogi” Karola Wojtyły – kapłana, poety i… męża stanu, spadkobiercy tradycji duchowej Kochanowskiego, Skargi, Mickiewicza, Słowackiego i Norwida. Przedstawiciel tragicznego pokolenia Polaków, dotkniętych zarówno brunatną, jak i czerwoną zarazą, umiał znaleźć w narodowej tradycji receptę na potęgę ducha, zdolną kruszyć mury, nawet… wbrew jakimkolwiek rachunkom prawdopodobieństwa.

Jana Pawła II kształtowała polska chrześcijańska tradycja, znaczona nazwiskami Mieszka, Chrobrego, Stanisława, Jadwigi, Sobieskiego, Kościuszki, Piłsudskiego. Karol Wojtyła - ostatni być może reprezentant polskiego mesjanizmu, odniósł błyskotliwy sukces – przyczynił się do upadku czerwonego „imperium zła”. Książka pokazuje źródła duchowej mocy papieża „z dalekiego kraju” i mechanizm zaskakujących sukcesów politycznych mistyka na papieskim tronie.

Książka szczególnie interesująca może być dla młodzieży szkolnej, która żyje dziś w zupełnie innym świecie niż niegdyś młody Karol Wojtyła. Być może będzie trudno młodym Polakom wejść w krąg języka Skargi, Kochanowskiego czy księdza Jakuba Wujka – ale warto taki trud podejmować, by zrozumieć tradycje własnego kraju i takich niezwykłych postaci, jak Jan Paweł II.

Książka jest jednocześnie polemiką z zachodnimi krytykami polskiego mesjanizmu i romantycznego ducha – usiłuje przekonać, że „w tym romantycznym szaleństwie jest metoda”, a czasami – droga do zwycięstwa.
LanguageJęzyk polski
Publishere-bookowo.pl
Release dateSep 19, 2013
ISBN9788363080853
Jan Paweł II i krach komunizmu: polski mesjanizm i losy świata

Read more from Jan Kochańczyk

Related to Jan Paweł II i krach komunizmu

Related ebooks

Reviews for Jan Paweł II i krach komunizmu

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Jan Paweł II i krach komunizmu - Jan Kochańczyk

    Bibliografia

    Wstęp

    MESJANIZM: - przekonanie o wyjątkowym posłannictwie narodu lub jednostki wobec ludzkości – na przykład przeświadczenie o zbawczej misji narodu polskiego, zwanego „mesjaszem narodów, którego niewinne cierpienia zadawane przez zaborców miały odkupić całą ludzkość („Słownik języka polskiego).

    I UMĘCZONO NARÓD POLSKI i złożono go w grobie, a królowie wykrzyknęli: zabiliśmy i pochowaliśmy Wolność.

    A wykrzyknęli głupio [...] Bo naród polski nie umarł, ciało jego leży w grobie, a dusza jego zstąpiła z ziemi... do otchłani [...]

    A trzeciego dnia dusza wróci do ciała i Naród zmartwychwstanie, i uwolni wszystkie ludy Europy z niewoli (Mickiewicz – „Księgi pielgrzymstwa polskiego").

    JAN PAWEŁ II do studentów krakowskich: „Macie przekazać przyszłości całe ogromne doświadczenie historyczne, związane z nazwą ‘Polska’. Ciężkie to doświadczenie. Może jedno z najcięższych w świecie, w Europie, w Kościele. Ale nie lękajcie się trudu [...] Z tego ciężkiego doświadczenia, które wiąże się z nazwą ‘Polska’, można pozyskać lepszą przyszłość" (1979 rok).

    Don Kichot – zwycięski?

    Polska – przedmurzem chrześcijaństwa!

    Polska Chrystusem narodów!

    W wieku dwudziestym sami Polacy niekiedy wzruszali ramionami na takie hasła. Zamieniali je na inne: „Polska Don Kichotem narodów".

    Polski mesjanizm: poczucie dziejowej misji – zderzał się często z mesjanizmami innych narodów. Prawosławni Rosjanie też uważali siebie za naród wybrany, broniący chrześcijaństwa przed agresywnym islamem. Przez stulecia popularna była idea Moskwy – Trzeciego Rzymu; stolicy prawosławia po upadku Konstantynopola. Natomiast oświeceni Niemcy już w czasach Fryderyka Wielkiego chcieli przy pomocy bata, karabinu i fałszywych pieniędzy cywilizować polskich „prymitywnych tubylców" (jak mawiał pruski król) i nieść im prawdziwą kulturę. Ten niemiecki mesjanizm przybrał brunatne barwy w czasach Hitlera, kiedy jego naród wybrany chciał panować nad całym światem.

    Dziwne, że po przegranej drugiej wojnie światowej niektórzy Niemcy nadal ze wstrętem pisali o polskim poczuciu misji dziejowej. Hans Kohn w książce „Słowianie i Zachód zwracał uwagę, że Polska po rozbiorach słusznie z powodu swego zacofania i pyszałkowatości była na Zachodzie traktowana „ze współczuciem i drwiną, a potem dopiero klęski kolejnych powstań wyniosły ją (bez sensu!) do roli „ulubieńca stronnictw postępowych" w Europie.

    Po wyborze Polaka na papieża polski mesjanizm – w ocenie niemieckich krytyków – przybrał na sile. Horst Herrmann pisał w książce „Jan Paweł II złapany za słowo":

    „Polska, ojczyzna wybrańca, nie posiadała się z radości. Wyglądało na to, jakby ten wybór zmył część upokorzeń, jakie ten kraj musiał znosić w swojej historii. I oto stało się. Wszędzie rozlegały się dzwony kościołów, w Krakowie olbrzymi tłum zebrał się na placu przed byłym kościołem biskupim Wojtyły i większość ludzi płakała. Niezapomniane proroctwo poety Juliusza Słowackiego (1809 – 1849), który przepowiedział – dla ocalenia świata – słowiańskiego papieża, najwidoczniej spełniło się po stu trzydziestu latach oczekiwania i nadziei.

    Nie omieszkano w tych dniach przypomnieć o marzeniu całego narodu, wyśnionym w męczarniach ucisku. Nie chodziło tu jedynie o reminiscencję historyczną. Również i Kościół krajowy odwołał się do pewnych wytycznych polskiego mesjanizmu. Nigdy nie przepadły nadzieje Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego (1812 – 1859) i przede wszystkim Adama Mickiewicza (1798 – 1855), upatrujące w Polsce, nie bez wpływu apokaliptycznej i mistycznej literatury, ukrzyżowanego Chrystusa narodów.

    Zachował się więc przy życiu fantastyczny dogmat religijny, mieszczący w sobie elementy mistyki katolickiej, mesjanizmu narodowego i antyrosyjskiej rewolucyjności [...]

    Trudno się jednak dziwić, że takie polskie mesjanizmy prędzej czy później zderzą się z dążeniami i realną potęgą narodów sąsiadujących z Polską".

    Zabrzmiało to jak groźba (niemieckie wydanie książki Herrmanna ukazało się w roku 1995) – bo wtedy jeszcze nie było wiadomo, jak się rozwinie sytuacja w Polsce, Rosji i innych krajach dawnego bloku wschodniego.

    Ostatnia w dwudziestym wieku fala „polskiego mesjanizmu" wyzwolona przez działalność Jana Pawła II, przyniosła raczej dobre owoce dla całej Europy. Także dla rosnących w potęgę Niemiec (pokój im służy!); także dla Rosji, która z kosmosu Lenina wróciła na ziemię.

    Polski mesjanizm u schyłku XX wieku przybrał rzeczywiście niezwykłe rozmiary. I rzeczywiście inspirowały go poczynania papieża Jana Pawła II. Przybrał kształt „Solidarności" – robotniczego związku zawodowego, buntującego się przeciw socjalistycznemu państwu... robotników!

    Rozrabiacze i palacze

    Wałęsa, przywódca robotników z planety Marksa i Lenina zaszokował świat, pokazując się publicznie z różańcem i wizerunkiem Matki Boskiej. Andrzej Wajda opowiadał:

    - Jest to zupełnie niezrozumiałe na Zachodzie, kiedy widzi się go z wizerunkiem Matki Boskiej, z różańcem. Wielki reżyser hiszpański Bunuel, kiedy zobaczył Wałęsę w telewizji z różańcem, powiedział do swego scenarzysty, z którym teraz pracuje [1981 - przyp. JK], a który pisał dla niego scenariusze znanych filmów („Dyskretny urok burżuazji, „Pamiętnik panny służącej): „Nie, to jest nieprawdopodobne, jak przywódca robotniczy może być religijny, to jest jak gdyby sprzeczność merytoryczna". A jednak Wałęsa, religijny Wałęsa nie przestaje być człowiekiem, który myśli w kategoriach materialistycznych, upomina się o robotnicze prawa...

    Duchowym patronem polskich robotników podczas wielkich akcji strajkowych roku 1980 był Jan Paweł II. Jego portrety zdobiły bramę Stoczni Gdańskiej. Dziennikarzy zachodnich szokowała oprawa buntu polskich robotników. Andrzej Drzycimski pisał:

    „Podczas strajku codzienne publiczne modły, spowiedzi i komunie oraz niedzielne msze święte stanowiły potwierdzenie i umocnienie w wierze. W jednym z pierwszych wywiadów po strajku mówił Wałęsa: ‚Sam jestem wierzący. Z wiary czerpię siłę, ona jest motorem mego życia. Dawałem temu stale publiczny wyraz, jednak jeśli ktoś myśli inaczej, to mu nie przeszkadzam. Natomiast w czasie strajku niektórzy, w tych specyficznych warunkach przy stałym napięciu psychicznym przypomnieli sobie podstawowe wartości moralne i etyczne, w jakich się wychowywali. A tę moralność podtrzymuje Kościół, który głosi jednocześnie prawdę. Tej prawdy właśnie nam brakowało. Stąd jej szukanie w słowie Bożym głoszonym przez Kościół („WTK", 5 X 1980). Kiedy indziej dodał: ‚Wielu wówczas zrozumiało, że to, co Kościół mówił już od dwóch tysięcy lat, jest tym, o co my walczymy’.

    Tej postawie dawał wyraz w każdym dniu strajku, gdy się modlił, przyjmował komunię świętą, intonował pieśni religijne czy, gdy z różańcem na szyi podpisywał długopisem z portretem papieża porozumienie, które kończyło strajki, a zaczynało nowy etap w naszym życiu - oczyszczenie. Pierwszą też jego czynnością w pierwotnej, parodniowej siedzibie związku było zawieszenie krzyża przyniesionego z sali, gdzie obradowali delegaci strajkujących, oraz umieszczenie obrazów z drugiej bramy stoczni".

    Elektryk z Gdańska nie wierzył w elektryczność. Wierzył w Boga! Ten absolwent Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Lipnie (który bardzo często dostawał dwóje z historii!) - „rozrabiacz i palacz, w roku 1967 przyjechał do Gdańska i rozpoczął pracę jako elektryk. W roku 1970 wziął czynny udział w strajku, jaki rozpoczął się w stoczni po podwyżce cen. Szybko zyskał opinię „pracownika trudnego do współpracy. Krytykował władze. Wzywał robotników do wspólnego budowania pomnika poświęconego ofiarom Grudnia’70. Niepokornego Wałęsę zwalniano z różnych zakładów. Do rozpoczęcia strajku z sierpnia 1980 roku pozostawał bez pracy. Często musiał ukrywać się przed panami z „bezpieki". Słynął z nadzwyczajnej pobożności. Sąsiedzi z bloku w Gdańsku-Stogach opowiadali:

    - W każde święto kościelne Wałęsowie wystawiali w oknach obrazy. Ludzie się dziwili: kto tam mieszka, czy czasem nie Jehowi? Bardzo religijna rodzina. Często z gromadką dzieci szli do kościoła. W całej dzielnicy nie było tak religijnej rodziny, jak ta... Dużo dzieci, małe mieszkanie, żyli skromnie.

    Przyszedł rok 1980 i ów przedziwny strajk w scenerii narodowych symboli...

    Zdumiewające, że ogromną popularność wśród strajkujących robotników zdobył masowo powielany - na ich życzenie - tekst „Pieśni konfederatów" Słowackiego! Tekst sprzed 150 lat!

    Nigdy z królami nie będziem w aliansach,

    Nigdy przed mocą nie ugniem szyi;

    Bo u Chrystusa my na ordynansach,

    Słudzy Maryji!

    Dwudziestowieczny „Słowacki polskiego kina, reżyser Andrzej Wajda, mówił, że Lech Wałęsa podczas wydarzeń sierpniowych wydawał mu się idealnym kandydatem do roli „małego rycerza Wołodyjowskiego!

    - Z tymi wąsami, z tym poczuciem humoru, z taką czasem nawet i melancholią... To jest właśnie „mały rycerz. Nie jest to więc żaden produkt robotniczej kultury, której całkowitą odrębność próbowano nam wmówić. Wałęsa jest produktem polskiej kultury. Żeby mógł ukształtować się taki człowiek i zebrać takie żniwo, potrzebne były tradycje tej kultury. Np. musiał istnieć Sienkiewicz, żeby napisać swoją „Trylogię, potem musieli istnieć ci, którzy w najczarniejszym okresie stalinowskiego ucisku uznali, że jest to książka, która nie może zginąć i musi być wydana (bo przecież były zakusy, żeby tego nie czynić). To wszystko służyło kształtowaniu świadomości naszej narodowej odrębności... Robotnicy jak gdyby zostali wciągnięci w krąg tej kultury, którą reprezentuje inteligencja. To jest wspaniałe, wielkie zwycięstwo. I Wałęsa nie musi mówić, że czytał jakiekolwiek książki, oglądał filmy, że interesował się jakimikolwiek dyskusjami. To nie jest ważne. Ważne, że to w jakiś sposób do niego dotarło i że jest wyrazicielem tej, a nie innej linii.

    Przypomniały się znów ofiary polskich zrywów narodowych, wojen światowych, powstania warszawskiego...

    Wojenne pokolenie

    Karola Wojtyłę, przyszłego papieża, dotknęła brunatna zaraza. Hitlerowska okupacja; wojenne cierpienia narodu przyczyniły się do odrodzenia polskiego mesjanizmu. Czy zbiorowe dramaty mają jakiś głębszy sens? Młody Karol Wojtyła pisał pod koniec roku 1939:

    „Przeczytałem całą prawie mistykę Słowackiego, potem wiele z Mickiewicza, teraz znowu Wyspiańskiego ab ovo. Poza tym Pismo Św. Stary Testament".

    Rok 1940.

    W okupowanym przez hitlerowców Krakowie muzyka Chopina była zakazana. Polakom nie wolno było mówić językiem Mickiewicza, Słowackiego czy Norwida. Niemiecki minister propagandy Joseph Goebbels orzekł, że polski system rozpowszechniania wiadomości i kultury musi być zniszczony. „Polakom nie należy pozostawiać aparatów radiowych, lecz tylko czysto informacyjne dzienniki; żadnej prasy, która wyrażałaby pewne poglądy"! - mówił. Zamknięto szkoły, teatry, muzea, biblioteki. Naród bez pamięci przestaje istnieć.

    Niemcy rozpoczęli systematyczne niszczenie polskiej kultury. Tropili obrazy Matejki. Cudem udało się uratować i ukryć „Bitwę pod Grunwaldem i „Hołd pruski. Burzono pomniki Mickiewicza, Kościuszki i pomnik Grunwaldzki w Krakowie. Likwidowano zbiory muzealne Warszawy. Zajmowało się tym spec-kommando profesora Paulsena, wykładowcy historii na Uniwersytecie

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1