Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA
SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA
SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA
Ebook318 pages3 hours

SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

W kadym czowieku yje sze hipostaz:Odwaga i tchórzostwo; gniew i yczliwo; cynizm i chciwo.Wszystkie te waciwoci maj róne proporcje w skadzie emocjonalnym kadego z nas.Tak te jest w bohaterze tej powieci. Czytelnik bdzie zainteresowany obserwacj z boku, jaka jest mieszanka naszego bohatera.Co czeka go w prawdziwym wiecie, w którym jest wszystko, od bogactwa po ubóstwo, od mioci po nienawi, od litoci po cynizm...
LanguageJęzyk polski
PublisherSUNRAY
Release dateApr 29, 2021
ISBN9783985225118
SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA

Related to SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA

Related ebooks

Reviews for SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA - SIERGIEJ

    ф

    TREŚĆ

    Okładka

    Stopka

    Prolog

    Kryminalne showdown w duchu Pentagonu

    W ostatnią drogę

    Odważny

    Znów będziemy wolni

    Przesłuchanie trwało

    Było ich trzech

    Cynik

    Kreacja Dr Moreau

    Brakuje mi go

    Zły

    Dobrotliwy

    Jak mogłeś to zrobić

    Kim jest sportowiec

    Teoria

    Gwóźdź

    Słoneczny poranek

    Litość czy życzliwość

    Budynek sądu

    Znowu ta sama firma

    Ach tu jesteś

    Wszystkim nam znak

    Przyszłość społeczeństwa

    Skinhead

    Ukrzyżowanie Jezusa

    Niech zawiedzie

    Muszę iść.

    Grzebię Złego

    Wczoraj w sądzie

    Do czego się zabrać

    Syn

    Córka

    Nadine w sądzie

    Dzień przed sądem

    Wrzątek

    Napięcie rośnie

    Tutaj nic się nie zmienia

    Cholera weź

    Odchodzę

    Tchórza prowadzą

    Głos Jezusa

    Najważniejsze, aby wstać

    Za czerwoną linią

    Uciekam po chleb

    Opowieści dorosłych facetów

    Własną linia

    Przed piątkiem

    Cień

    Dbaj o siebie

    Twój udział

    Amulet

    Teraz każdy sam za siebie

    Strzelanina w Pentagonie

    Nie strzeli

    Nie było łatwiej

    Przechytrzyć wroga

    Gościnność Laurela

    Spróbuj zagrać z przeznaczeniem

    Epilog

    Kontynuacja

    SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA

      © 2021 Siergiej / właściciel praw autorskich.

    Wszelkie prawa zastrzeżone.

    Autor: Siergiej Żuraw

    AR8FSI@GMAIL.COM

    ISBN 9783985225118

    SZEŚĆ Z JEDNEGO JAJKA

    POWIEŚĆ PSYCHOLOGICZNA

    Z NIEOCZEKIWANYM ZAKOŃCZENIEM

    SERGIY

    ZHURAVLOV

    SUNRAY 2021

    Prolog

    Człowiek, który pokonał swój strach, staje się odważny.

    Cynik zna cenę wszystkiego, ale nie chce wiedzieć nic o ludzkich wartościach.

    Dobro jest intencją lub działaniem człowieka, realizowanym przez jego wolną wolę tworzenia.

    Zło przeciwieństwem dobra

    Kryminalne showdown w duchu Pentagonu

     Dzisiaj, w kwietniu 2021 r., gdzie nie patrzeć na wszystkich kanałach, na wszystkich miejskich pokazach wideo, we wszystkich sieciach społecznościowych wszelkie informacje były blokowane co kilka minut, nawet reklamy i informacje pojawiały się:

    W południe, na skrzyżowaniu ulic pacyfistów i poszukiwaczy przygód, w kawiarni Ducha Pentagonu, w strzelaninie zginęło dziesięć osób. Wśród zabitych są pracownicy firmy ochroniarskiej, holdingu budowlano-handlowego Tytan. Wszyscy, którzy wiedzą coś o tym incydencie, proszeni są o dzwonienie na numer 1551, 5115 lub po prostu 112…

    ... Kryminalne showdown w duchu Pentagonu.

    O godz. 21.00 zobacz wywiad z zastępcą komendanta wojewódzkiego policji…

    ... Pod zarzutem udziału w morderstwach w Pentagonie poszukiwani są: Mężczyzna w wieku trzydziestu-trzydziestu pięciu lat, wysportowana budowa ciała, metr wzrostu osiemdziesiąt pięć, metr dziewięćdziesiąt. Włosy ciemne. Ubrania są ciemne. Możliwa rana postrzałowa;

    A także dziewczyna średniej budowy ciała, ciemne włosy, metr wzrostu siedemdziesiąt siedemdziesiąt pięć, ubrana w światło. Na lewym ramieniu tatuaż w kształcie żurawia. Kto wie coś o tych osobach proszę dzwonić na numer 1551, 5115, lub po prostu 112…

    W ostatnią drogę

    Rano świeciło słońce, dzień zapowiadał się jasno i ciepło, ale do obiadu pogoda się pogorszyła, padał deszcz. Właśnie po dotarciu na cmentarz niewielka procesja ukrywała się pod parasolami. Czterech mężczyzn zamykających grupę żałobną podniosło kołnierze swoich peleryn. Nie mieli parasoli. Włosy facetów zmokły i dlatego po zmęczonych i cienkich twarzach jak łzy spływały strumienie wody.

    W tych ludziach było coś wspólnego, ale jeśli przyjrzysz się bliżej ich postaciom, ruchom i spojrzeniom, posłuchasz fragmentów ich cichej mowy, możesz być zaskoczony, jak zwodnicze jest pierwsze wrażenie. Nie tylko różniły się od siebie, były wyraźnie przeciwieństwami. Być może dlatego oni sami i inni od dawna zwracali się do nich nie po imieniu, ale po tym, jak określają ich istotę, cechy charakteru.

    Zmarły miał z nimi coś wspólnego. Duchowny spóźniał się, więc zmarły leżał ponad godzinę w ciągłym deszczu. Pewne subtelne, niewytłumaczalne, a jednocześnie oczywiste podobieństwo było między tym martwym a tymi czterema żywymi.

    Laurel pojawił się, gdy nabożeństwo żałobne dobiegło końca. Odsunięty od siebie ochroniarzy, wyszedł do centrum żałobników. Sługa kościoła szczerze oddał mu pokłon, uśmiechnął się, optymistycznie zapragnął duszy zmarłego podążać za wyznaczonymi współrzędnymi, a następnie wycofał się.

    Laurel, stał przez chwilę przy trumnie, patrząc na młodą bladą twarz, pocałował zmarłego w czoło, wyprostował lekko wygięty kołnierz na koszuli, po czym podszedł do krawędzi grobu i spojrzał w dół.

    Kto kopał?zapytał cicho.

    Kto kopał?szeptali w tłumie eskortujących.

    Kto kopał?zaniepokojony rozlegał się z różnych stron.

    Kto kopał?!kilka głosów krzyknęło niecierpliwie.

    Pół minuty później Brodaty mężczyzna został doprowadzony do Laurel, z wyraźnymi oznakami alkoholika. Pogrzebacz był przerażony, jego ręce drżały, szczęka drżała.

    To on! Kopał, " ktoś krzyknął w tłumie.

    Laurel podszedł do grobowca, wyprostował mu pasmo siwych, mokrych włosów i jak Syn Ojca przytulił go: zbudowałeś dobry dół, powiedział wzruszająco, płyty kontynentalne zbiegają się w tym grobie. Granit i glina? Ciężko pracowałeś i jesteś bardzo zmęczony.

    Piasek, kopanie to przyjemność, pogrzebacz odpowiedział szeptem do ucha Laurel.

    Cóż, i tak dobrze. Dobra robota, prawda?!Laurel zwrócił się do tłumu.

    Tak! Tak, natychmiast się z nim zgodzili.

    Działa na chwałę, powiedział ciężki mężczyzna z tłumu, zaglądając do dołu i ugniatając w dłoniach, właśnie podniesioną przez niego mokrą garść ziemi.

    Laurel nie spieszył się z uwolnieniem grabarza z uścisku: rano towarzysz przyszedł, odezwał się, patrząc na przerażoną, pomarszczoną twarz kopacza, potem poszedł do banku, zrealizował intencje, Laurel rzucił okiem na wszystkich i kontynuował. Potem do burmistrza, po nim na mega budowę. Sam widzisz bracie, prawie się spóźniłem.  Biznes, ciągłe negocjacje, wszystko to głupkowaty zgiełk. A teraz, na wszystko, pada deszcz. Ty już idź staruszku, powiem pożegnalną mowę po zmarłym. Odsuwając od siebie zakręconego grabarza, Laurel, zwracając się do tłumu, krzyknął. Wszyscy, niech odejdzie!

      Dwie kobiety w czarnych chustach natychmiast poderwały go pod ramiona i odciągnęły na bok.

    Niech odejdzie!zawołał Laurel wymagająco, groźnie. Ale ten krzyk wcale nie odpowiadał jego pełni i niewielkiemu wzrostowi.

      Starzec zakuwał w dal między grobami. Laurel wspiął się na ławkę, okrążając wzrokiem zgromadzonych. Czterech przemoczonych mężczyzn stało ze spuszczonymi głowami, pozostali patrzyli na niego szeroko otwartymi, promiennymi oczami, a ich usta uśmiechały się.

    Wszyscy, ktoś wcześniej, ktoś później opuścimy ten świat, powiedział uroczyście Laurel, ktoś, kogo zapamiętamy jako szanującego prawa sumienia obywatela fizycznego, za jego aktywność i celową prawdomówność. Ktoś zrywa z drzewa i daje dziecku jabłko. Będziemy go pamiętać. Wczoraj w parku klęczałem przed pomnikiem wojownika z mieczem a moje łzy dumy nawadniały zabytek!zmiótł krople deszczu z twarzy. Obrzucił wszystkich wzrokiem i krzyknął!Chwała Bohaterom!w tłumie klaskali w dłonie. Laurel podniósł rękę do góry, wszyscy ucichli, kontynuował mowę. Historia nie zapomni uczciwego urzędnika i szlachetnego drwala. Ktoś zostanie zidentyfikowany w majtkach i zdrajcach za sprzedaż i spowodowanie nierównowagi w kierunku wroga. Będzie też ten, który zostanie wyznaczony hipokrytą. Znaliśmy zarówno dusze, jak i rozpustników, a także wiele innych niegodnych zaufania śmieci! Ale na świecie nie ma straszniejszego piętna niż piętno dłużnika!wypowiedział ostatnie zdanie, podnosząc intonację. Zatrzymałem się, patrząc z góry na opuszczonych głów mężczyzn. "Dłużnik myśli, że wziął Nie swoje, ale cudze! Nie! W zamian oddał swoje! Za każdą sekundę swojego bezwartościowego, nierentownego życia dłużnik płaci swoją duszą, coraz bardziej zamieniając się w ciało bez sumienia.

    Dłużnik przyszedł do Ciebie i zapytał: Daj mi pieniądze, naprawdę potrzebuję. I dałeś. Dłużnik wziął pieniądze i wydał. Przyszedłeś i powiedziałeś: Oddaj mi pieniądze. Odpowiedział: Nie mam!Laurel zamilkł, jego twarz stała się ponura i zła. Wsunął ręce do kieszeni i przez chwilę kołysał się od pięty do palców i przesuwał się powolnym spojrzeniem nad głowami zgromadzonych. Właściwie skończyłem przemówienie pożegnalne!Laurel powiedział głośno, zeskoczył z ławki i dodał. Może ktoś inny ma coś do powiedzenia? Mimo to mężczyzna nie żyje. Czy są tu jego przyjaciele, czy ci, którzy go dobrze znali?  Może ty?zwrócił się do jednego z czterech mężczyzn, którzy stali na uboczu.

    Ja?zdziwił się przygarbiony, krótko strzyżony mężczyzna, wpatrując się zmieszany w swoich ponurych towarzyszy w poszukiwaniu wsparcia.

    A kto? Jesteś tutaj najbardziej ludzkim obywatelem, chociaż mówią na Ciebie Tchórz. Ale nie wierzę. Ponieważ mówią. A kto im teraz uwierzy. A ty powiedz. Tylko szczerze, z serca, powiedz o zmarłym i jego istocie.

    Z serca?zapytał przerażony przygarbiony.

    Chodź, mów tak, aby każde wypowiedziane słowo przecinało świadomość jak sierp w żyłach!Laurel zdecydowanie pociągnął tchórza za rękaw, wypychając Togo na środek.

    Zdezorientowany mężczyzna nazywał się tchórzem. Miał trzydzieści, trzydzieści pięć lat. Może z powodu szczupłości, może z powodu niezdecydowania w ruchach i litościwego spojrzenia, ale z całej czwórki wydawał się najmłodszy i jakoś bezbronny. Gdy znalazł się w centrum uwagi, nie wiedział, gdzie patrzeć, co jakiś czas wsuwał i wyciągał ręce z kieszeni.

    Odważny

    Chodź, teraz Laurel pocieszył go ledwo zauważalnym uśmiechem.

    To był najodważniejszy i najbardziej lekkomyślny człowiek, jakiego kiedykolwiek spotkałem w moim życiu, przerywając słowa, zaczął. Ukradkiem spojrzał na swoich przyjaciół i kontynuował, ale bardziej lekkomyślny niż odważny. Tak. Bo wtedy byłoby inaczej.  Ale stało się, co się stało. Mówiłem mu, że to się źle skończy. Ale nigdy mnie nie słuchał. I nikogo nie słuchał.  I nie żyje. Nazywał mnie też tchórzem, ale nie obraziłem się. A raczej obraziłem się, ale zrozumiałem, że on i ja mamy różne skale w linii postrzegania świata.

    Cóż, to nie jest tak interesujące, Laurel poklepał tchórza po ramieniu. Najważniejsze, najważniejsze-dlaczego tak się stało?

    Ponieważ odważny przekroczył czerwoną linię. I idź za czerwoną linią, wszyscy to wiedzą, nie możesz. Ale przekroczył linię I wtedy" …

    To zrozumiałe. Dobrze to ogłaszasz. Ale chcę usłyszeć od Ciebie coś innego. Kim był, jako jednostka, jako kontyngent?Laurel był przesłuchiwany u tchórza, a ten drżał albo z zimna, albo ze strachu".

    Był śmiałkiem. Był przystojny. Był kobieciarzem! Miał wiele kobiet, prawdopodobnie wszystkie tu są, przygarbiony mężczyzna podniósł wzrok i rozejrzał się. Znałeś go?zwrócił się do patrzącej na niego przez zasłonę, starszej kobiety".

    Nie, Nie, pani go nie znała, rzucił za nią Laurel.  - Zaprosiłem ich! Powiedz mi, co najważniejsze. Najważniejsze jest to, wiesz? Kim on był? Kim on był? Kto?"

    Mówca wzruszył ramionami niepewnie i tchórzliwie wypowiedział:

    Zasadniczo nie ma tu nikogo z jego fanów.

    Zgadza się, to już zrozumiałe. Co Ty ciągniesz! Jesteś Tchórzem? Więc kim on jest?

    Tchórz, wciągając głowę w ramiona, ledwo usłyszał jęk: dłużnik!

    Laurel, w końcu czekając na odpowiedź, której potrzebuje, odetchnął z ulgą, podniósł palec wskazujący: Woo-o-OT! Właśnie o tym mówiłem. Nie klikałem go, on sam, sam tę myśl zrestrukturyzował. Myślisz, że tak to wziąłem i odkryłem, co mam w czaszce? Nie. To jego myśli. To są Twoje myśli. I bardzo mi przykro, że pierwszą i jedyną rzeczą, która kształtuje mózg, patrząc na wczoraj pełne życia ciało jest dłużnik.  I nie ma nic do powiedzenia. I szkoda. I wstyd. I jedna pociecha nie wszyscy jesteśmy tacy - stojąc trochę w ciszy, Laurel zażądał przyniesienia czterech łopat. Wręczając je tym samym czterem towarzyszom, nakazał im zakopać zmarłego. 

    Trumnę zasypano ziemią. Ubito i uformowano kopiec. Laurel długo nie mógł znaleźć swoich okularów i poprosił o wykopanie grobu.  Trumna została podniesiona. Otworzyli pokrywę. Jak się okazało, całując zmarłego upuścił okulary w zagłówku trumny.

    Laurel Znowu posłał po księdza, bo ceremonia jest zepsuta i trzeba zacząć wszystko od nowa. I znowu mówił coś o długach i o błędnej niewiadomości zmarłego. dopiero po południu, gdy ustał deszcz i na mokrej trawie rozbłysły promienie słoneczne, kolumna eskortujących sięgnęła do miasta. 

    Ludzie szli prostą, szeroką jak pas startowy betonową drogą, otaczającą kałuże i dziury. Z lewej i prawej strony ciągnęły się dwie czerwone linie. Wkrótce jedna z linii gwałtownie odeszła w lewo w kierunku jeziora, druga prostymi kątami wyznaczająca podstawy pierwszych domów, odchodziła w głąb miasta, gubiąc się w jego dzielnicach.

    Pół godziny później na wieszaku pijanego Ducha Pentagonu wisiały cztery przemoczone, od spodu poplamione błotem Płaszcze. Było tu ciepło i przytulnie. Tutaj grał Bee Jeese, pachniał winem, a antyczne lampy LED zatopione w dymie papierosowym.

    Siwowłosy barman, wysoki, żylasty Murzyn w zamyśleniu klikał na klawiaturę i niezadowolony z języka, robił krótkie komentarze. Natomiast za ladą siedziała para " chłopak i dziewczyna, pili piwo, przytulali się i rozpraszali starca pustymi rozmowami.

    Właściciele wspomnianych płaszczy zajmowali jeden stolik, w odległym rogu od wyjścia. Na czerwonym, perkalowym obrusie stały dwie butelki koniaku. Obok nich stały dwie pełne butelki czerwonego i białego wina. Dwaj mężczyźni rozmawiali, pozostali dwaj byli pochłonięci sobą i prawie nie wykazywali w nich zainteresowania.

    Osobiście jest ci łatwiej. Prędzej czy później zostaniesz zwolniony. Wiesz, że zostaniesz wypuszczony, więc jesteś taki spokojny, skarżył się z drżeniem w głosie, już znany nam garbiony, o szczupłej i bladej twarzy mężczyzna.

    Laurel nazwał przygarbionego mężczyznę tchórzem. Jego rozmówca natomiast sprawiał wrażenie człowieka silnego i zdrowego. Włosy nosił długie, oczy jego były duże brązowe, usta pełne i blade. Prawie zawsze się uśmiechał, odsłaniając równe, białe jak śnieg zęby. Można go nawet nazwać pięknym, ale duży, garbaty nos go psuł.

    Jesteś dobry, miły, wszyscy cię kochają, kontynuował garbiony, wszyscy wiedzą, że nie masz z tym nic wspólnego. A Laurel patrzy na Ciebie w szczególny sposób. Nie chcą cię osądzać. Jesteś z nami, za towarzystwo. Powiedz mu, że na pewno Cię posłucha. Tchórz też jest przypadkowym człowiekiem.  Kiedy Laurel powie Ci odejdź, Zabierz mnie ze sobą. Powiedz mu tylko: Niech ten ze mną idzie, a on mnie puści. Gdzie mam takie coś zrobić? Jestem tchórzem, wszyscy wiedzą. Boję się ciemnych pokoi. Nie rozmawiam z nieznajomymi. Boję się wyjść na zewnątrz zimą wieczorem. Obawiam się, że to okropne?!  A tu taki przekręt zawinąć. Straszny. Głowa może szaleć ze strachu. Gdzie mam to zrobić? Możesz to zrobić? Nie, ty też nie mogłeś fizycznie, psychicznie być może, ale w rzeczywistości, aby naprawdę nie.  I nie mogę o tym myśleć-okraść takiego człowieka. Nigdy bym się na to nie zdecydował, ani ja nie jestem tobą, ale on, Tchórz spojrzał na siedzącego naprzeciwko potężnego, o szorstkich rysach mężczyzny. Tutaj mógłby. Chciwy i zły. Taki zły typ to nawet morze po kolana. Widzisz, jak na nas patrzy. Ukradł pieniądze Laurelowi, a my za niego dmuchamy. Torba była u złego, niósł ją, dał torbę i ... najpierw ukrył ją pod sobą, a potem oddał włamywaczom. Sam widziałem.

    Nie tylko Tchórz, ale także kłamca, rzucił z niechęcią w odpowiedzi zły, " wszyscy szepczą, mają tajemnice. Znam wszystkie twoje tajemnice. Kiedy Laurel każe mi cię zabić, nie mrugnę okiem, natychmiast zakopę żywcem w ziemi. Zabicie dwóch razem będzie mi przykro - dodał z uśmiechem.

    Dobry poklepał tchórza po ramieniu.

    Zły tylko przeraża, nie bój się go, nie dam ci urazy. A torbę zło dał tym włamywaczom w maskach, sam widziałem. Ani ty, ani ja, nikt z nas nie jest winny. Nawet, gdy myślałem, czy iść do ciebie, czy nie, zważyłem zalety i wady i zadałem sobie pytanie, czy ufam tym ludziom? I sam sobie odpowiedział-ufam. A potem ufał, a teraz nie przestał wierzyć. Co ci się stało? Podejrzewasz, że to, to drugie, nie jest możliwe.  Nikt nie mówi, że to Ty ukradłeś pieniądze.

    Mówię ci, że to on ukradł pieniądze!wtrącił się zły. Tchórz z rabusiami w tym samym czasie. Może złodzieje nie dali mu udziału, tylko obiecali. A może dostał dziesięć sztuk. Teraz bandyci dzwonią w nocy i szepczą mu do ucha: oddaj wszystkie pieniądze, bo będzie gorzej! ... Zgadłeś? Powiedz, co zgadłem?! Jak dokładnie to zauważyłem! Patrzcie, jak się trzęsie. Wie, że jego sytuacja została ujawniona. Drań! Nienawidzę!  Jestem jak pluskwa!Zły zaskrzypiał zębami i z siłą uderzył pięścią w stół.

    Przestańcie gadać językiem głupoty!wykrzyknął mężczyzna w okularach.

    Ten człowiek do tej chwili cały czas milczał i patrzył na innych. To był pulchny mężczyzna w złotych okularach na grzbiecie nosa. Jego twarz była podkreślona piękną bródką i dlatego wyglądała na wydłużoną. Cienkie palce kończyły się zadbanymi paznokciami. Biała skóra została przekazana arystokracji. To był typowy intelektualista.

    Od kiedy wystarczy?!Zły patrzył na tchórza. Spójrz, jak tchórz ma oczy, a twarz jest czerwona, jakby się paliła! Rozwiązałem cię, więc szybko poszedłem i przyniosłem pieniądze!

    Zostaw go!jeszcze natarczywiej domagał się intelektualista.

    Bronisz? Więc jesteś z nim w tym samym czasie! Przewidziałem to. Nie przegapisz swojej karty atutowej. Jesteś typowym cynikiem. Dziś pierwszy został pochowany. Ale nie obchodzi cię to, niech wszyscy zostaną zabici. Nie będziesz miał strasznych snów. Bóg, miłosierdzie, kara to dla Ciebie bzdura, prawda?! Pieniądze są prawdziwe! To tacy jak ty, w nocy babcie duszą prześcieradła ze względu na dziedzictwo. Dziwolągi! Puste, bezduszne kaleki wokół. Nie masz wiary i do niczego nie wychowujesz swojego sumienia. Nienawidzę was!

    Wszystko powiedziałeś?cynik powiedział żrąco.

    Powiem więcej. Powiem o każdym. Przeglądam Cię na wskroś! Jesteś dla mnie, że to ta szklana butelka!Podniósł jedną butelkę po koniaku i machając nad głową, z siłą rozbił ją o podłogę.

    Co to za pojedynek między wami?zmęczony, krzyknął barman zza lady. Zachowuj się dobrze i rozmawiaj jak przyzwoici ludzie nie chcesz?

    Wszystko pod kontrolą!pospiesznie uspokoił swojego cynika.

    Trzymał za rękę złego i nie pozwalał stanąć na krześle. Kiedy mu się to udało, spojrzał z niedowierzaniem na dobrego.

    Naprawdę wierzysz w to, co mówisz? Ufasz wszystkim i wszystkim?Cynik zapytał z uśmiechem. Nie rozumiem cię w żaden sposób, jesteś głupi czy bardzo przebiegły? Może jesteś miły. Mówią, że dobry, Nie wiem. Ale bycie miłym nie oznacza bycia idiotą.

    I rozmawiam o tym samym. Nie jest idiotą, publicznie się nim udaje! Za całym tym rabunkiem stoi właśnie dobry, odezwał się zły, trochę się uspokajając. Zorganizował wszystko i wziął pieniądze. Zrozumiałem to od razu, a teraz przekonałem się definitywnie: hipokryta, Podhale i bezwartościowe zwierzę! Nienawidzę go od włosów po paznokcie u stóp. Z jaką przyjemnością zmiażdżyłbym go jak muchę na stole.

    Jestem bardzo szczery, miły odpowiedział intelektualistom. Laurel nie jest łatwy do nadmuchania, nie pozwoli nikomu go odłożyć. Nie sądzę, żeby wśród nas byli ludzie tak głupi, by w to wątpić. Laurel na pewno odzyska swoje pieniądze. Przecież to jego Miasto, on tu jest prawem i władzą!następnie skierował wzrok na szlochającego tchórza. Kiedy Laurel znajdzie tych złodziei, pozwoli nam wszystkim odejść.

    Puści?zapytał Tchórz.

    Znów będziemy wolni

    "Na pewno pozwoli nam wszystkim odejść.  Znów będziemy wolni. Przekroczymy czerwoną linię I będziemy iść cały dzień. Obok pól z żółtymi kwiatami i niebieskimi motylami. Wszystko, co złe, pozostanie za nami i natychmiast zniknie w promieniach słońca. Zło stanie się blade i niezauważalne. Oczyścimy

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1