Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Uwierz Mi: Historia Narcyza
Uwierz Mi: Historia Narcyza
Uwierz Mi: Historia Narcyza
Ebook250 pages2 hours

Uwierz Mi: Historia Narcyza

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Kennedy Karl Kilpatrick dorastał w świecie przywilejów. Jako jedynak wierzył, że ma prawo do wszystkiego i wszystkiego, czego zapragnie. Jego rodzice spóźnili się z próbami zdyscyplinowania syna.

 

Ken uwielbiał być w centrum uwagi i często przechwalał się, jak wspaniały jest. Z drugiej strony jego rodzina wolała być sama. Kiedy zdecydował się kandydować na prezydenta, najgorszego obawiała się jego żona i dzieci.

LanguageJęzyk polski
Release dateJan 1, 2022
ISBN9798201026394
Uwierz Mi: Historia Narcyza

Related to Uwierz Mi

Related ebooks

Reviews for Uwierz Mi

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Uwierz Mi - Tracilyn George

    To jest fikcja. Nazwiska, postacie, biznes, wydarzenia i incydenty to wytwory wyobraźni autora.

    Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób, żywych lub martwych, lub rzeczywistych wydarzeń jest przypadkowe.

    1

    Clancy Kilpatrick stał na molo, wpatrując się niebieskimi oczami w horyzont. Życie w Irlandii było dla niego ciężkie, ale zawsze wierzył, że jego przyszłość jest świetlana.

    Jako syn rybaka w dziesięcioosobowej rodzinie pieniądze były minimalne. Jeśli chcieli czegoś więcej niż jedzenia i schronienia, musieli na to zapracować.

    Nienawidził myśli o opuszczeniu rodziny, ale; chciał więcej, niż mógł zaoferować Quigley's Point. Stany Zjednoczone dały mu szansę na lepszą.

    „Jeśli ktokolwiek może to zrobić, ty możesz, Boyle" – powiedział mu ojciec. „Twoja matka i ja jesteśmy z ciebie dumni. Wychowaliśmy cię najlepiej, jak potrafimy. Masz odpowiednie nastawienie i etykę pracy, aby to zrobić.

    Jego matka mocno go uściskała, zanim wszedł na pokład statku do Nowego Jorku. – Bądź tam ostrożny. To dziwny, nowy świat. Nie będziesz w stanie odróżnić dobra od zła".

    Clancy pocałował ją w policzek. – Nic mi nie będzie, mamo. Ale wiem, że nie pomogłoby mi powiedzieć ci, żebyś się nie martwił.

    Uścisnął ją mocno. "Kocham Cię, mamo. Ty też, tato.

    Clancy pomachał, wchodząc po desce na statek. Walczył ze łzami, kiedy po raz ostatni widział swoich rodziców.

    Clancy potraktował ogrom miasta jako wyzwanie, by je podbić. Mężczyzna nie bał się zaczynać od dołu ani brudzić sobie rąk.

    Irlandczyk wyszedł z pensjonatu wczesnym rankiem na Manhattan. Zdał sobie sprawę, że znalezienie pracy będzie dla niego trudne, ponieważ nie miał dużego doświadczenia i ponieważ był Irlandczykiem. Przynajmniej miał pozytywne nastawienie i zdecydowanie.

    Do południa chciał przyznać się do porażki, chociaż nienawidził nawet o tym myśleć. Zatrzymał się w małym sklepie z bajglami na szybką przekąskę.

    Jego wzrok przyciągnęła ciemnowłosa piękność za ladą. Rozpromienił się, składając zamówienie na szynkę żytnią i szklankę mleka.

    Bertha spojrzała na niego stalowoszarymi oczami, uśmiechając się w zamian. „Czy mogę cię kiedyś zabrać na obiad?" on zapytał.

    Potrząsnęła głową w szoku. „Może", odpowiedziała z grubym niemieckim akcentem.

    Fantastyczny! wykrzyknął z uniesieniem. – Dlaczego więc nie wyjdziemy dziś wieczorem? Kiedy powiedziała tak, Clancy zapomniał o swoim obiedzie i wybiegł ze sklepu. Wrócił do poszukiwania pracy. W ciągu pół godziny zobaczył na drzwiach agencji reklamowej napis „Potrzebna pomoc".

    Clancy poprawił krawat, wchodząc z pewnością siebie. Zaproponowała mu miejsce, podczas gdy recepcjonistka zniknęła, by znaleźć kierownika.

    Wróciła z korpulentnym mężczyzną po czterdziestce. Husky dżentelmen uśmiechnął się, wyciągając rękę.

    – Nazywam się Kennedy Carmichael. Wejdź do mojego biura. Kennedy przytrzymał drzwi otwarte dla Clancy'ego i czekał, aż młody człowiek usiądzie.

    Zachowanie Kennedy'ego uspokajało Clancy'ego. „Więc opowiedz mi o sobie" – poprosił Kennedy. W jego głosie zabrzmiała nuta szkockiego śpiewu.

    – Nazywam się Clancy Kilpatrick – odpowiedział głosem pełnym irlandzkiego akcentu. „Przyjechałem tu wczoraj z Irlandii, szukając czegoś więcej".

    Brązowe oczy Szkota rozbłysły ciepłem. „Przyjechałeś sam czy z rodziną?"

    Mężczyzna Clancy uśmiechnął się. „Cóż, przyjechałem sam, ale dzisiaj spotkałem uroczą młodą damę w sklepie z bajglami na ulicy. Zaprosiłem ją nawet na randkę. W przeciwnym razie nikt.

    Kennedy wybuchnął śmiechem. Coś w siedzącym przed nim mężczyźnie pociągało Szkota. Chłopiec zasłużył na szansę.

    — No cóż, młody Clancy. Szukamy kogoś do pracy w naszej kancelarii. Nie opłaca się dużo, a godziny są długie. Czy byłbyś zainteresowany?"

    Clancy próbował powstrzymać swój entuzjazm. „Czy kiedykolwiek!" wykrzyknął z zachwytem. Musiał jak najlepiej wykorzystać tę okazję i udowodnić swojemu nowemu pracodawcy słuszność pokładania w nim wiary.

    Fantastyczny. Do zobaczenia jutro rano o 9. Kennedy wyciągnął rękę. Clancy chwycił go, potrząsając energicznie.

    Wyskoczył z krzesła i wrócił do sklepu z bajglami, żeby porozmawiać z Berthą. Kiedy przybył, szarooka dziewczyna wciąż była za ladą.

    „Wróciłeś na lunch? Wybiegłeś stąd tak szybko, że zastanawialiśmy się, czy nie jesteś głodny.

    Clancy uśmiechnął się. „Byłem głodny, ale tak mnie podnieciłeś, że zapomniałem, że zamówiłem coś do jedzenia. Dobra wiadomość jest taka, że ​​przypomniałem sobie I znalazłem sobie pracę! Kto by pomyślał, że spotkanie z tobą przyniesie mi szczęście?

    Bertha zaczerwieniła się jak burak. Pochlebstwo było czymś, czego nigdy wcześniej nie spotkała. Podała mu talerz.

    "Tutaj. Zjesz to, zanim staniesz się bardziej majaczący.

    – Nadal planujesz dziś wieczorem wyjść ze mną, czy to był podstęp, żebym zostawił cię w spokoju? Patrzył, jak wierci się za ladą.

    „Nie martw się, jeśli nie chcesz iść. Nie obraża mnie.

    Uśmiechnęła się pół. „Niech pomyślę o tym przez chwilę. Zatrzymała się. Dobra. Myślałem o tym. Pojedziemy dziś wieczorem.

    Clancy uśmiechnął się radośnie. Fantastyczny!

    Zjadł późny lunch i wrócił do internatu, żeby się przebrać. Przybył do sklepu z bajglami około szóstej, aby odebrać swoją randkę.

    Bertha spotkała go w drzwiach, ubrana w prostą niebieską sukienkę i dopasowane buty na płaskim obcasie. Poza odrobiną czerwonej szminki nie miała makijażu.

    Clancy uznał ją za uderzającą. Zarumieniła się, kiedy powiedział jej, że uważa ją za piękną.

    Spędzili wieczór w małej knajpce w pobliżu jego pensjonatu, bardziej rozmawiając niż jedząc. Opowiedziała mu o swoim życiu w Niemczech i dlaczego przyjechała do Stanów Zjednoczonych. Opowiedział jej o powodach wyjazdu z Irlandii.

    Niedługo potem zorientowali się, że mocno się dla siebie zakochali. W ciągu miesiąca poślubili sędziego pokoju, którego świadkami byli Kennedy i Alistair.

    Kennedy był pod wrażeniem silnej etyki pracy i poświęcenia Clancy'ego. Clancy zawsze pojawiał się na czas, nigdy nie opuszczał dnia pracy i był przyjazny dla wszystkich w agencji.

    Sześć miesięcy po pierwszym dniu pracy Kennedy wezwał Clancy'ego do biura. Był zdenerwowany, bo bał się utraty pracy.

    Lubił pracować dla Carmichaelów. Byli jowialną rodziną i traktowali swoich pracowników jak swoich.

    Clancy potarł dłonie o spodnie, starając się jeździć na nich z potu nagromadzonego na dłoniach. Kennedy wszedł kilka minut później i usiadł.

    – Odpręż się, Clancy, nie masz kłopotów. Jego oczy błyszczały w zwykły, ciepły sposób. „Czy byłbyś zainteresowany stażem?"

    Urzędnik pocztowy nie miał pojęcia, o co pyta jego szef. „Co to jest staż?"

    „Poznasz biznesową stronę reklamy. Widziałem gryzmoły i szkice, które zrobiłeś i myślę, że masz potencjał. Pokazałem je Alistairowi, a on się zgadza. Jego zdaniem dobrze sobie poradzisz w tym biznesie. Chce cię wziąć pod swoje skrzydła i pokazać ci liny.

    Czy byłbyś zainteresowany? Kennedy pochylił się nad biurkiem, spojrzał w oczy Clancy'ego i uśmiechnął się.

    Clancy poczuł wdzięczność. Tak, jestem zainteresowany! Nigdy nie sądziłem, że moje małe rysunki zabiorą mnie gdziekolwiek.

    Fakt, że jego szefowie myśleli, że miał potencjał, pochlebiał mu. Szansa na awans w firmie była dla niego podekscytowana.

    Kennedy uwielbiał widzieć radość na twarzy Clancy'ego. Kochał pasję mężczyzny do uczenia się nowych umiejętności i jego oddanie firmie.

    "Fantastyczny! Idź do biura Alistaira. On na ciebie czeka, chłopcze.

    Kennedy zachichotał, patrząc, jak Clancy wbiega na górę. Ten dzieciak będzie jednym do oglądania, pomyślał. Pewnego dnia będzie zarządzał tym miejscem. Albo prowadzenie własnej firmy.

    2

    Bertha Strum dorastała w Berlinie, jedyne dziecko Agathy i Karla Strum. Jej rodzice zgłosili się na ochotnika w czasach kryzysu i nie dyskryminowali swoich sąsiadów.

    Strumowie posiadali małą fabrykę. Bertha pracowała w zakładzie, obok chrześcijan i Żydów.

    Ona, podobnie jak jej rodzice, traktowała ich jak równych sobie i nie widziała między nimi różnicy. Wierzyli, że ludzie powinni móc oddawać cześć tak, jak uznają to za stosowne. Wszyscy inni musieli pilnować swoich spraw.

    Strumowie bronili swoich pracowników, gdy spotykali się z nienawiścią. — Zostaw je — krzyknął Karl. „Nikogo nie krzywdzą".

    Tłum przed jego fabryką stał się bardziej hałaśliwy. „Żydzi niszczą nasz kraj! Musimy ich eksterminować!"

    „Nic takiego nie robią" — odparł rozwścieczony Karl. „Jeśli ktokolwiek niszczy Niemcy, to Hitler i jego przeklęta partia nazistowska. A teraz wynoś się z mojej posesji, zanim zadzwonię na policję.

    Przywódca mafii zaśmiał się kwaśno. Zacząć robić! odważył się. – Będą tylko po naszej stronie. Nie mają pożytku z żydowskich sympatyków".

    Karl chciał chronić swoich pracowników, ale stanął w obliczu sytuacji bez wyjścia. Wezwał wszystkich na środek hali fabrycznej, ogłaszając zamknięcie fabryki.

    „Ale wynagrodzę wam wszystkim. I zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zabrać was wszystkich w bezpieczne miejsce.

    Dotrzymując słowa, Karl przeniósł ich z Niemiec do Stanów Zjednoczonych. Wysłał z nimi Berthę, doradzając jej, aby na nich uważała.

    Zapewnił swojej córce więcej niż wystarczająco pieniędzy na życie. „Zostań kobietą biznesu, córko, tak szybko, jak możesz. Daliśmy Ci umiejętności, aby odnieść sukces. Nie martw się o swoją matkę io mnie. Poradzimy sobie ze wszystkim, co stanie na naszej drodze, dobre lub złe."

    Bertha wykonała polecenie ojca. Z dokumentacją w ręku wsiadła na łódź do Ameryki. Przyjęła stanowisko urzędniczki w lokalnym sklepie z bajglami.

    Chciała się założyć przed założeniem własnej firmy. Rodzice dobrze ją nauczyli, a ona uczyła się na poważnie.

    Zgodnie z obietnicą znalazła domy dla byłych pracowników ojca i pracę w fabrykach w mieście. Bertha poinformował potencjalnych pracodawców, jak ciężko pracują. Okażą się lojalni wobec swoich nowych szefów.

    Zaniedbywali nauczanie jej o miłości io tym, jak miłość może zmienić jej koncentrację. Kiedy Clancy poprosił ją o zabranie jej na kolację, zbiło ją to z tropu.

    Zgodziła się na miejscu. Jego niebieskie oczy i irlandzki akcent sprawiły, że została zauroczona.

    Od pierwszej randki para stała się nierozłączna. Ich przyjaciele i współpracownicy upierali się, że są bratnimi duszami.

    – Co myślisz, Bertie? Czy powinniśmy się złamać i zawiązać węzeł? - zapytał Clancy. „Wszyscy mówią mi, że powinniśmy".

    Przewróciła oczami, jakby musiała się nad tym zastanowić. Po kilku minutach udzieliła odpowiedzi. Zróbmy to!

    Po pięciu latach ciężkiej pracy i długich godzinach Bertha założyła dwie agencje zatrudnienia. Swój pierwszy założył w Nowym Jorku, obsługując Nowy Jork i Newark.

    Drugi w Waszyngtonie obsługiwał obszar DC i Baltimore. Rozszerzyła nawet sklep z bajglami do 20 lokalizacji w całym kraju.

    Clancy awansował po szczeblach kariery do wiceprezesa Carmichaels. On również włożył wiele godzin i ciężkiej pracy, a oni nagrodzili jego poświęcenie awansem.

    Ze względu na ich wiarę w niego, Clancy odwzajemnił ich lojalność w naturze. Miał też ukłucie winy.

    Duża część niego chciała wyjść na własną rękę. Carmichaelowie dali mu szansę, której nikt inny nie chciał.

    Zdecydował, że musi porozmawiać z Kennedym. Ten człowiek był dla niego jak drugi ojciec i był mu to winien.

    Clancy szanował człowieka, który go powitał i uczynił go częścią rodziny. Zapukał do drzwi Kena.

    „Hej, Ken. Czy mogę z tobą porozmawiać przez minutę lub dwie?

    Szkot błysnął swoim charakterystycznym szerokim uśmiechem. „Zawsze, chłopcze. Wchodź."

    Clancy usiadł naprzeciwko swojego szefa, załamując ręce. Jego żołądek skręcał się z niepokoju.

    Kennedy spojrzał na niego ze swoim zwykłym ciepłym magnetyzmem. „Co się dzieje, chłopcze? Nigdy nie brakuje ci słów.

    Clancy wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze. „Chciałem wam wszystkim powiedzieć, jak bardzo kocham was wszystkich i moją pracę. Chodzi o to, że mam tę dokuczliwą chęć wyruszenia na własną rękę. Chciałbym móc wyrazić, jak bardzo jestem winny z tego powodu".

    Kennedy, zawsze jowialny, utrzymywał swobodną postawę. „Zawsze myślałem, że masz ambicję. Nie byłoby cię powstrzymywać, kiedy ogień w tobie zostanie rozpalony. Tak wiele wniosłeś do naszej małej firmy i nie chciałbyś widzieć, jak odchodzisz.

    Jego szef kontynuował. — Ale jesteś przeznaczony do większych i lepszych rzeczy, chłopcze. Mam tylko nadzieję, że zabierzesz ze sobą wszystko, czego się tutaj nauczyłeś, mając do czynienia zarówno z klientami, jak i pracownikami".

    Kennedy uśmiechnął się. „Pozwól, że dam ci radę; sekretem sukcesu jest to, jak je traktujesz. Jeśli okażesz lojalność i szacunek, odwdzięczą się. Jeśli potraktujesz je jak zwykłe pionki, nie będziesz w stanie ich zatrzymać na długo.

    To ostatnie stwierdzenie mocno uderzyło Clancy'ego. Rozpoznał, że Kennedy miał to na myśli jako ojcowska rada, ale i tak bolała. Nienawidził zawieść jedynej osoby, która dała mu szansę na sukces.

    „Idź dalej" – odpowiedział Kennedy. — Nie zdradzasz nas, chłopcze. Gdybyś wyruszył na własną rękę, nie mówiąc nam o tym, pomyślelibyśmy, że nas zdradzasz. Ale szanowałeś nas wystarczająco, by powiedzieć nam, jak bardzo byłeś skonfliktowany. Mam nadzieję, że okażesz taki sam szacunek, kiedy zdecydujesz, że jesteś gotowy do odejścia.

    Kennedy zawsze sprawiał, że Clancy czuł się swobodnie. Clancy cenił sobie lojalność i przyjaźń szefa. Zawsze był bezpośredni i służył radą w razie potrzeby.

    Przed wyjazdem w następnym roku poinformował Kennedy'ego i Alistaira, zanim ogłosił to reszcie firmy. Kiedy wszyscy zebrali się w sali konferencyjnej, Clancy wygłosił krótkie przemówienie.

    „Chciałem wam wszystkim powiedzieć, wyruszam na własną rękę. Jestem jednocześnie przerażona i podekscytowana. Ken i Al dali mi swoje błogosławieństwo. Jestem zaszczycona ich wiarą we mnie i dała mi szansę sprawdzenia się tutaj."

    Clancy wziął głęboki oddech. „Chciałem im nie tylko podziękować za ich lojalność, ale także podziękować Wam wszystkim za fantastyczną pracę i oddanie firmie. Wszystkich was będę wspominał z sentymentem. Dbajcie o siebie i bądźcie najlepszymi, jakimi możecie być."

    Wszyscy życzyli mu dobrze, a Clancy przysiągł, że zapamięta wszystko, co dla niego zrobili.

    3

    Ciąża Berthy była szokiem. Ona i Clancy nie planowali mieć dzieci. Po dziesięciu latach małżeństwa nie dyskutowali o możliwości powiększenia rodziny.

    Nie dlatego, że myśleli, że będą złymi rodzicami. Nigdy o tym nie myśleli. Byli zajęci budowaniem swojego imperium biznesowego.

    Clancy milczał przez kilka minut, kiedy przekazała mu wiadomość. Podniósł wzrok znad kanapy i uśmiechnął się. „Cóż, czy to nie cudowne!" wykrzyknął.

    Bertha uwielbiała widzieć, jak szczera wydawała się być jego radość. Jej szare oczy zaszły łzami, gdy mąż chwycił ją i obrócił. – Spokojnie – ostrzegła go.

    Clancy pocałował ją w policzek. „Mały Kilpatrick jest w drodze! Jak my go nazwiemy?

    Berta zachichotała. – Jesteś pewien, że to chłopiec.

    "Tak, jestem. Chłopak nie pozwoli mi owinąć się wokół swojego małego palca jak mała dziewczynka.

    Jego żona mocno go uściskała. – Masz jakieś przemyślenia na temat tego, jak powinniśmy go nazwać?

    Clancy zastanowił się przez chwilę. „Chciałbym nazwać go Kennedy na cześć jedynego człowieka, który pomógł mi rozpocząć karierę".

    "Dobry pomysł. Chcę też uhonorować mojego ojca. Możemy użyć Karla jako drugiego imienia.

    Niebieskie oczy jej męża błyszczały. „Nie mogę się doczekać, kiedy go poznam".

    Bertha już miała się zgodzić, ale w jej głowie pojawiła się przerażająca myśl. „Zdałem sobie sprawę, że jego inicjały to KKK. Czy powinniśmy się tym martwić?

    Clancy skrzywił się, marszcząc nos. Nie. Będzie dobrze.

    Jego żona odetchnęła z ulgą. – Chyba będzie dobrze – zgodziła się.

    „Ale powinniśmy zatrudnić nianię. Przy naszych harmonogramach pracy nie będziemy w stanie poświęcić mu pełnego czasu."

    Clancy mocno ją przytulił. „Niania byłaby pomocna, ale będzie potrzebował naszej uwagi. Powinien być naszym najwyższym priorytetem".

    Kilka miesięcy później Bertha i Clancy powitali małego Kennedy'ego Karla Kilpatricka. Kilka niani przejęło opiekę nad chłopcem po jego urodzeniu. Pomimo chęci poświęcenia czasu swojemu dziecku, byli zbyt zajęci swoją pracą.

    Ken okazał się kłótliwym dzieckiem, trudnym i niesfornym od chwili przyjścia na świat. Clancy z frustracją potarł skronie. „Ile niań przeszliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat?"

    Bertha usiadła obok męża. „Było tak wiele, straciłem rachubę. Nie rozumiem,

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1