Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Dzieci w Biblii
Dzieci w Biblii
Dzieci w Biblii
Ebook129 pages1 hour

Dzieci w Biblii

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

W książce zawarte jest sześć opowiadań dotyczących postaci dzieci zarówno ze Starego jak i z Nowego Testamentu. Narracja obejmuje relację z Pisma Świętego, jak i interpretację wydarzeń dokonaną przez autorkę.
W przykładach biblijnych dzieci mogą rozpoznać samych siebie i spotkać się z Bogiem. Wybrano postacie dzieci i młodzieży, aby ich rówieśnicy – wiele, wiele wieków później mogli się z nimi utożsamić, postawić w ich sytuacji, a także zastanowić się, co wtedy i dziś jest wspólnego i jak budować przyjaźń z Bogiem.
Tamte dzieci też miały swoje plany, marzenia, problemy, trudności, rodzinę i  rówieśników. Pewnego dnia spotkały Boga. Jak to odmieniło ich życie? W jakich okolicznościach doszło do spotkania? Co się z nimi działo? Ktoś im towarzyszył, czy byli sami? Jaką można dać odpowiedź na obecność Boga w życiu?
Książka jest doskonałą pomocą w pracy z dziećmi. Historie są wzbogacone o część przeznaczoną zarówno dla dzieci i rodziców – znajdują się tam przykładowe pytania, zadania i  odniesienia do Pisma Świętego – tzw. Listy do rodzica.
Oprócz pracy w domu może być wykorzystana na lekcjach religii bądź spotkaniach dla dzieci organizowanych przez  wiele wspólnot działających w Kościele.
Opowiadania mogą być doskonałą pomocą w wychowywaniu dziecka w świecie wartości chrześcijańskich. Pokazują w jaki sposób Biblia może być zrozumiała dla współczesnego dziecka.
„Dzieci w Biblii” zainteresuje czytelników między 6 a 12 rokiem życia i ich rodziców.
LanguageJęzyk polski
Release dateAug 30, 2018
ISBN9788395196416
Dzieci w Biblii

Related to Dzieci w Biblii

Related ebooks

Reviews for Dzieci w Biblii

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Dzieci w Biblii - Bogumiła Wróblewska

    dzieci.

    Chłopiec z rybami

    Przyjęcie zaproszenia

    Beniamin to niewysoki krępy chłopiec z burzą czarnych loków i smagłą cerą, ubrany podobnie jak jego ojciec. Nosi brązową tunikę i brązowe sandały. Rodzina chłopca żyje podobnie jak większość rodzin w Betsaidzie. Ojciec pracuje jako rybak, a mama zajmuje się domem. Beniamin ma też młodszego brata – Rufusa, który jest jeszcze niemowlęciem. Przeważnie śpi w drewnianej kołysce.

    Żyją w otoczeniu rodziny i znajomych. To pobożni Żydzi którzy chodzą do synagogi, słuchają rabinów i wyznają wiarę w jedynego Boga.

    Od jakiegoś czasu w wiosce jest głośno o niezwykłym Nauczycielu z Nazaretu, za którym poszło kilku rybaków. Jednak ludzie mają różne zdanie na ten temat. Rodzice Beniamina szukają prawdy. Sami chcą się przekonać kim jest tajemniczy Nauczyciel.

    Mieszkają w niewielkim domku, niewyróżniającym się od innych. Przed ich domem stoi ławeczka, na której ojciec często siada z chłopcem wieczorami, rozmawiają albo modlą się. Za domem rośnie mały gaj oliwny, w którym Beniamin widywał pogrążoną w modlitwie matkę w chwilach pomiędzy domowymi obowiązkami. Podczas pracy w domu mama Beniamina zazwyczaj śpiewała psalmy. Syn lubił tego słuchać, bo mama miała piękny i czysty głos. Beniamin wychował się w religijnym środowisku, gdzie ważny jest Bóg i miłość rodzinna.

    Beniamin niedługo skończy jedenaście lat. Kiedy będzie miał dwanaście lat w żydowskiej tradycji przestanie być chłopcem, a stanie się młodzieńcem. W społeczności rodziny i przyjaciół rozpocznie się jego bar micwa. To bardzo ważne wydarzenie w życiu każdego żydowskiego chłopca. Oznacza obrzęd przyjęcia go do grona dojrzałych młodzieńców i dorosłych mężczyzn. Od tego momentu będzie mógł uczestniczyć we wszystkich modlitwach w synagodze. Beniamin, podobnie jak jego koledzy z wioski nie może doczekać się już tej uroczystości.

    Jest ciepły wieczór, promienie zachodzącego słońca migotliwie zaglądają przez okna jakby chciały zapowiedzieć, zaprosić do jakiegoś niezwykłego wydarzenia.

    Do domu Beniamina właśnie wchodzi ojciec. Niewiele się odzywa, drapie się po głowie i nerwowo skubie czarną brodę – nieomylny znak, że coś go trapi. Matka – niewysoka uśmiechnięta kobieta w jasnej sukni, odwraca się od stołu, przy którym nakrywa smakowitą kolację.

    – Połów był udany? – pyta męża.

    – Co? – ocknął się. – Tak, tak udany.

    – O czym myślisz tato? – zagaduje Beniamin. Spogląda na ojca orzechowymi oczami, odgarnia niesforny kosmyk z grzywki ciemnej, jak u ojca. Poprawia na sobie brązową tunikę.

    – Pamiętasz Szymona Piotra i Andrzeja, braci, rybaków z naszej wioski?

    – O tak, dobrze ich pamiętam. Andrzej miewał dla nas łagodne słowo, a czasami łakocie. – W głosie Beniamina, kiedy mówił o Andrzeju, słychać było szacunek i podziw.

    Ojciec kiwnął głową na znak, że potwierdza słowa syna. Beniamin często przychodził do ojca na brzeg Jeziora Genezaret. Pomagał mu rozładować sieci, sprzątnąć łódź. Lubił patrzeć na innych rybaków. Pod koniec dnia pracy koło wielu z nich kręciły się dzieci. Beniamin pamiętał Andrzeja, który zawsze miał czas odpowiadać na pytania dzieci. Często pomagał im rozwikłać nurtujące ich problemy. Pocieszał, niekiedy skarcił, ale zawsze z życzliwością. Czasami częstował łakociami. Nigdy się nie spieszył. Żadnemu dziecku nie odpowiedział „Nie mam czasu, przyjdź kiedy indziej". Wiadomo też było, że Andrzej nigdy nie wyśmieje i nie powtórzy nikomu tego, o czym się z nim rozmawiało. Był kimś w rodzaju dobrego wujka dla dzieci z Betsaidy.

    Również Szymon Piotr rozmawiał z dziećmi, z tym że był surowszy. Czasami na któreś krzyknął. Ale pod tą powierzchownością kryło się dobre serce.

    – No więc właśnie Szymon i Andrzej – kontynuował ojciec – jak wiesz poszli za Nauczycielem.

    – Jakub i Jan też się przyłączyli – dodała matka. – Wczoraj spotkałam Zebedeusza. Nadal trochę narzeka, że został sam z łodzią i rodzinnym interesem.

    – Tak, poszli we czterech, Andrzej, Szymon, Jakub i Jan.

    – Tato opowiedz jak to było – poprosił Beniamin.

    Znał co prawda tę historię, ale lubił jak ojciec ją opowiadał. Pewnie też dlatego, że znał rybaków, których dotyczyła. A może fascynował go Nauczyciel?

    – Cóż, to był dzień po nieudanym połowie. Mieliśmy puste sieci, siedzieliśmy i naprawialiśmy je. Nauczyciel przechodził właśnie obok Szymona i Andrzeja. Powiedział do nich:

    – „ Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi".

    – A oni wstali i poszli – wyszeptał Beniamin. Słyszał tę historię już wiele razy.

    – Tak. Dalej siedział Jakub i Jan, naprawiali sieci ze swym ojcem Zebedeuszem. Ich też powołał. To znaczy również im powiedział, aby zostali Jego uczniami. A oni za Nim poszli.

    – Co to znaczy „rybakami ludzi"? – zapytał chłopiec.

    – Nie wiem, synku – ojciec bezradnie rozłożył ręce. – Wiem, że ludzie zwą ich teraz apostołami albo uczniami, a i oni sami tak o sobie mówią.

    – „Rybakami ludzi" – powtórzył Beniamin. – To musi być związane z łowieniem ludzi – głośno myślał. – Ale jak? Jakiej sieci trzeba użyć do takiego połowu? Jak złowić ludzi?

    – Naprawdę nie wiem – odparł ojciec. – Ale będziesz miał szansę się dowiedzieć.

    Beniamin patrzył na ojca i czekał co powie. Matka kończyła nakrywanie do stołu.

    – Podobno jutro Nauczyciel ma nauczać na brzegu Jeziora Genezaret. Wybiera się trochę ludzi z wioski, ja nie mogę pójść.

    – Dlaczego?

    – Umówiłem się z innymi rybakami, że kilku z nas pójdzie, a reszta zostanie. Mamy swoje obowiązki. Musimy łowić, z tego żyjemy – wyjaśnił ojciec.

    Beniamin pokiwał głową na znak, że rozumie.

    – Jestem bardzo ciekaw tej nowej nauki. Na początku myślałem, że Andrzej, Szymon, Jakub i Jan szybko do nas wrócą. Tak się jednak nie stało – przyznał ojciec.

    – Ta nowa nauka musi być fascynująca, a podobno sam Nauczyciel przyciąga do siebie tłumy. Nazywają Go Mistrzem – wtrąciła matka.

    – A czego On uczy? – zapytał chłopiec.

    –Sam jestem ciekawy. Dlatego pomyślałem – ojciec zwrócił się do syna – że ty mógłbyś jutro pójść posłuchać.

    – Ja? Ale sam? – zdziwił się Beniamin.

    – Tak. Jesteś już dużym chłopcem. Poradzisz sobie. Ja muszę pracować. Rufus jest za mały, aby mama poszła z nim i z tobą.

    – No dobrze. Pójdę – odparł Beniamin z uśmiechem.

    – Wiedziałem, że się ucieszysz. – Ojciec pogłaskał go po głowie. – Dziś w nocy wyrusza Maciej, ale nie chciałbym, abyś szedł nocą. Dlatego wyruszysz jutro o świcie, a wrócisz wieczorem razem z Maciejem.

    – Dobrze tato – zgodził się chłopiec. – Tak się cieszę na tę wyprawę.

    – Kobiety mówiły, że za Nauczycielem idą tłumy. Czy Beniamin odnajdzie Macieja w takiej gromadzie – powątpiewała matka.

    – Nie wiem. Zobaczymy. Zaufajmy Bogu, że będzie miał w opiece naszego dzielnego syna. Siadajmy do posiłku.

    I zasiedli do kolacji, najpierw odmówili modlitwę. Ojciec co chwila mówił o czymś co sobie przypomniał o nowej nauce. Wśród rybaków często o tym rozmawiano, było nie było czterech rybaków z Betsaidy poszło za Jezusem.

    Po wspólnej wieczornej modlitwie, już leżąc na swoim posłaniu Beniamin rozmyślał o tym wszystkim co dziś usłyszał. Postać Nauczyciela intrygowała go. Myślał o nadchodzącym dniu, a przez to długo nie mógł zasnąć.

    Droga na spotkanie z Jezusem

    Beniamina zbudziło delikatne dotknięcie matki.

    – Wstawaj synku.

    – Dobrze mamo – przetarł zaspane oczy, ziewnął i wstał.

    Na stole już czekało na niego śniadanie.

    – Najpierw modlitwa –

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1