Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

EEL. Genesis II: Miłość
EEL. Genesis II: Miłość
EEL. Genesis II: Miłość
Ebook105 pages1 hour

EEL. Genesis II: Miłość

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Trylogia o hybrydach – Eel – to Biblia pisana na nowo w dwudziestym trzecim wieku. Na kartach powieści pojawią się takie postacie jak Jan Chrzciciel, Maria Magdalena czy Judasz. Nie zabraknie także dwunastu apostołów oraz nowego Mesjasza.
Genesis II – to trzecia część trylogii o hybrydach – Eel – powieści ukazującej wydarzenia biblijne w nowej perspektywie.
LanguageJęzyk polski
Publishere-bookowo.pl
Release dateJul 19, 2017
ISBN9788378598367
EEL. Genesis II: Miłość

Read more from Krzysztof Bonk

Related to EEL. Genesis II

Related ebooks

Reviews for EEL. Genesis II

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    EEL. Genesis II - Krzysztof Bonk

    powrotnej.

    II. PRZESTRZEŃ

    Lue cały czas siedziała z powagą w obszernych goglach, skrywających górną połowę jej twarzy. Roe stał koło niej, opierając się ręką o fotel kobiety. Drugą ręką co raz przeczesywał swoje byla jak ostrzyżone, kasztanowe włosy średniej długości. To znów drapał się po kilkudniowym niezbyt gęstym zaroście. Te nadmiarowe ruchy pozwalały mu odreagować nadmiar wrażeń. Bo chociaż w życiu naprawdę wiele już przeszedł i był świadkiem wielu niezwykłości, to podróż przez galaktykę latającym spodkiem wespół z ludzką hybrydą nawet na nim robił niemałe wrażenie.

    *

    – Ciągle nic? – zagadnął w pewnym momencie, wpatrując się w mijaną przez spodek planetę o karmazynowej barwie.

    – To bez sensu. Skanery niczego nie wychwytują. Niczego tu nie ma – odparła bez wiary Lue.

    – Żadnych drzwi, przez które można by wrócić do domu?

    – Żadnych.

    – Więc poszukajmy następnego.

    – Domu…?

    Roe, jakby pytania Lue nie usłyszał. Naraz odżyły w nim bolesne wspomnienia. Oczyma wyobraźni zobaczył obrazy: miejsce, gdzie się wychował – przedmieścia Vancouver, zamieszkiwaną tam przez jego rodzinę ruderę. Potem spalający wszystko ogień i widok jego gorejącej matki wynoszącej na rękach z płomieni jego siostrę. Inne obrazy z przeszłości, powiązane z jego późniejszym domem, także rozdzierały mu serce.

    – Domu? Mamy poszukać domu? – Do rzeczywistości przywrócił Roe pretensjonalny głos Lue.

    – Tak, powinniśmy poszukać planety do zamieszkania – odparł zdecydowanie, gdy zdusił w sobie bolesne wspomnienia.

    – Po co nam dom? Miejsce do zamieszkania? – dopytywała Lue.

    – Nie wyjaśniłaś mi jeszcze, kim jesteś. Ale każda istota ma w sobie wolę przetrwania. Mimo wszystko.

    Kobieta podniosła na moment gogle. Spojrzała z uwagą na swego rozmówcę i twierdząco pokiwała głową.

    – Lecimy zatem do kolejnego układu – rzekła. Ten posiada tylko jedną planetę, którą spalają promienie słońca.

    – Spalają… – powtórzył w zadumie Roe. Potrzasnął głową i postarał się zmienić temat. – Więc czym, kim jesteś? – zapytał. – Jeszcze mi tego nie wyjaśniłaś.

    – Mówiłam ci już. Hybrydą.

    – Obawiam się, że spędzimy ze sobą sporo nadchodzącego czasu. Może nie masz w naturze bycia zbyt wylewną, doceniam to. Jednak osobiście wolę wiedzieć, z kim dzielę pokład – nie ustępował Roe.

    Lue odpowiedziała pozbawionym emocji głosem:

    – W ziemskiej kulturze dość popularny jest wątek uprowadzeń przez obcych, zgadza się?

    – Rządy nigdy tego oficjalnie nie potwierdziły, ale… tak.

    – Obcy przybywali na twoją planetę, aby badać jej zasoby i pozyskiwać materiał genetyczny. Interesowali się przede wszystkim ludźmi.

    – Czemu?

    – Ponieważ łatwo uczynić z was inteligentne narzędzia, których w odpowiednim czasie można użyć do zbierania tego, co pozostawił po sobie Pożeracz Światów.

    – Chcesz powiedzieć, że odwiedziny obcych miały związek z tym czymś, co zniszczyło Ziemię? – zainteresował się Roe.

    – Tak. Życie w opuszczonej przez nas galaktyce zamiera. Nikt nie wie, co obecnie stało się z Pożeraczem. Ale aż do tej pory przemieszczał się z systemu do systemu. Zbierał wodę, biomasę i rudy metali. Najczęściej w ogóle rozrywał planety na strzępy, aby dostać się do płynnego rdzenia. Jeżeli jednak nie naruszył jądra i tak pozostawiał za sobą tylko zgliszcza. Na wyjałowionych planetach życie odchodziło nieuchronnie w niebyt. Ekosystemy przestawały istnieć, zanikały atmosfery. Ale tuż po porzuceniu zdewastowanej planety była ona łakomym kąskiem dla tych, których światy także zostały zniszczone, a którzy poruszali się za Pożeraczem w gwiezdnych flotyllach. Są nimi między innymi ci, których zwiecie szarymi. To oni stworzyli mnie na bazie ludzkiego

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1