Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Wciągnięty do gry wideo
Wciągnięty do gry wideo
Wciągnięty do gry wideo
Ebook125 pages1 hour

Wciągnięty do gry wideo

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Odkryj porywającą historię Jana, nastolatka, który jest zapalonym miłośnikiem gier wideo z przygodą i mocnymi wrażeniami. Od najmłodszych lat jego pasja do wirtualnych światów przewodzi nad wszystkim innym, nawet nad nauką. Mimo nieustannych ostrzeżeń rodziców i spadających wyników w szkole, Jan pozostaje wierny swojemu marzeniu o zostaniu testerem i projektantem gier wideo.

Jego życie ulega zmianie, gdy tajemniczy "Czarodziej", znany programista gier wideo, pojawia się w jego klasie. Wykorzystując tę unikalną okazję, Jan przekonuje dwóch swoich najlepszych przyjaciół, równie zapalonych do gier wideo, Jakuba i Kacpra, aby dołączyli do niego na prywatne spotkanie z tym guru gier. Tam Czarodziej odsłania im swój ostateczny projekt, obiecując zrewolucjonizować ich życie w niewyobrażalny sposób.

Oczarowani tą szansą, trzej przyjaciele rzucają się na głęboką wodę w to, co zapowiada się jako ekscytująca przygoda. Ale nie mają pojęcia o błędzie, który zaraz popełnią...

"Wciągnięty do gry wideo" to wir przygód, łączący rzeczywistość i fantastyczność. Poprzez zacięte walki w kosmosie, starcia z mitycznymi stworzeniami i wkraczanie w wielkie bitwy historyczne, nasi bohaterowie będą musieli wykazać się odwagą, sprytem i wytrwałością.

LanguageJęzyk polski
Release dateDec 10, 2023
ISBN9798223533290
Wciągnięty do gry wideo

Related to Wciągnięty do gry wideo

Related ebooks

Reviews for Wciągnięty do gry wideo

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Wciągnięty do gry wideo - Józef Wójcik

    «ODEPA»

    – Na to słowo, oznaczające pomoc w języku Talshhtar, roj czarnych, lepkich owadów zaczął atakować potwory zmierzające w stronę Tomasz'a. Te dzikie bestie pożerały wnętrzności zombie, które upadały na ziemię. Waleczny wojownik mógł na chwilę odetchnąć, ale gra była daleka od zakończenia. Na horyzoncie pojawiały się kolejne potwory, a Tomasz nie mógł przywołać stworzeń odépa przez kilka minut. Ścisnąwszy mocno swój miecz, odważnie czekał na następną falę ciemności...

    – Jan! To trzeci raz, jak do ciebie wołam!

    – Tak, Mama, prawie skończyłem grę, to poziom, który mam problem z przejściem.

    – Nie chcę nic słyszeć, przyjdź tu teraz, inaczej wyłączę prąd!

    – Dobrze... Już idę.

    Jan upuścił kontroler, a Tomasz, stojąc nieruchomo, mieczem w ręku, pozwolił potworom zbliżać się, aż dotarły do jego pozycji... i go pożarły. Mały chłopiec, obrażony tą porażką, przybył do swoich rodziców z nadąsaną miną. Marszczył brwi i jadł w milczeniu. Jego ojciec zapytał go:

    – Jan, jak idzie szkoła?

    – Dobrze, odpowiedział chłopiec szorstko.

    – Odpowiesz mi w innym tonie, Jan. Jestem cierpliwy, ale nie nadużywaj tego.

    – Dobrze, przepraszam, tato, tak, wszystko idzie dobrze, tylko jest wiele rzeczy, których nie rozumiem, ale...

    – Nie ma ale, odpowiedział ojciec. Przestaniesz grać w swoje gry wideo i zaczniesz się uczyć.

    – Ale ja, szkoła, nie obchodzi mnie! Później chcę tworzyć i testować gry wideo. Nie muszę znać tabliczki mnożenia ani zasad koniugacji.

    – Dosyć, Jan! Dzisiaj się uczysz i koniec.

    – Ale...

    – Nie ma ale! krzyknął ojciec, tracąc cierpliwość. Nie chcę już słyszeć ale! W wieku trzynastu lat robimy to, co rodzice nam mówią. Nawet nie znasz tabliczki mnożenia, a nie potrafisz odmienić prostego czasownika! Powinieneś się wstydzić! Czy naprawdę myślisz, że twórcy gier wideo są słabi w szkole? Jeśli tak myślisz, nigdy nie osiągniesz swojego celu.

    – Tak, tato, odpowiedział Jan, opuszczając głowę.

    Jan skończył jedzenie bez słowa. Nie odważył się spojrzeć na swojego ojca, a oczy miał przyklejone do talerza. Po zakończonym posiłku nastolatek wrócił do swojego pokoju i zobaczył na ekranie telewizora wieczne Game Over, skazujące go na powtarzanie tego poziomu raz za razem. Zobaczył, jak jego ojciec kieruje się do salonu, aby obejrzeć wieczorny film, i próbował ponownie chwycić za kontroler, ale ojciec go zatrzymał:

    – Wiem, co masz na myśli, Jan, nawet o tym nie myśl.

    Zrezygnowany, uczeń gimnazjum wyłączył konsolę i z największym rozpaczą otworzył podręcznik do koniugacji. Powtarzał zasady w głowie, nucąc, próbując rozjaśnić te trudne formułki. Jego jedynym pragnieniem było włączenie konsoli i przejście tego poziomu Tomasz'a, wikinga wojownika, który blokował go od zbyt długiego czasu. Jego ojciec oglądał stary film w telewizji, a dopóki nie poszedł spać, Jan musiał udawać, że się uczy... Więc uczył się i uczył, przeglądając wzrokiem nudne i monotonne lekcje zawarte w tej piekielnej książce, aż jego ojciec, Michał, wszedł do pokoju:

    – No i jak? Jak idą te lekcje?

    – Tak, tato, wszystko dobrze zapamiętałem. Myślę, że z ostatnim małym przeglądem jutro, wszystko będzie na stałe zakotwiczone w mojej pamięci.

    – No widzisz! Kiedy chcesz, potrafisz! Jutro zaczynasz o dziesiątej, możesz trochę pograć w swoją grę, ale bez dźwięku; twoja mama i ja idziemy spać. Bądź w łóżku za godzinę. – Tak! Super! Jan nie musiał się dwa razy prosić, aby zamknąć swój podręcznik do koniugacji i rzucić się na konsolę. Powinien był iść spać około dwudziestej trzeciej, ale przestał grać dopiero o czwartej nad ranem, kiedy zasnął na swoim fotelu, stojącym przed telewizorem w jego pokoju.

    O dziewiątej, oparty o fotel, śliniąc się na policzek, został obudzony przez ojca, który energicznie go potrząsał:

    – Wstawaj, czas iść do szkoły.

    – Hej... Ta... Tato... nie jesteś w pracy?

    – Nie, wziąłem dzień wolny, mam ważne spotkanie. Zresztą, dobrze, że wziąłem dzień wolny, inaczej ty byś wagarował...

    – Nie ma euh.... Wiem dobrze, że nie poszedłbyś do szkoły. Więc idź się umyć i pospiesz się.

    Jan, z zamglonym wzrokiem z powodu nagłego przerwania snu, z trudem wstał i skierował się do miejsca, które nie cieszyło się jego sympatią: łazienki.

    Rozdział 2

    Po pobieżnej, ale wystarczającej toalecie, aby ukryć późne wstawanie, Jan skierował się do szkoły. Wiedział, co go dzisiaj czeka: sprawdzian z trygonometrii. Słowo zbyt barbarzyńskie, aby męczył swoją głowę nieznośnymi formułami, które to słowo wywoływało. Po drodze spotkał swojego najlepszego przyjaciela, Jakuba:

    – Cześć Jakub! Udało ci się przejść czwarty poziom Vinzela?

    – Cześć Jan. Próbowałem, ale to jest zbyt trudne! Za każdym razem jestem eliminowany. Gdybym tylko miał kod, aby mieć nieskończoność odépa, łatwo bym przeszedł ten poziom.

    – Tak, ja też. Wczoraj mój ojciec zmusił mnie do nauki lekcji koniugacji.

    – Ah tak, pechowy jesteś, kolego! A uczyłeś się trygonometrii?

    – Och, daj mi spokój z tymi twoimi rzeczami dla kujonów, odparł Jan. Widzisz mnie liczącego kąty czy coś?

    – Tak, ja też próbowałem zrozumieć, ale to jest zbyt skomplikowane, przyznał Jakub.

    Obaj przyjaciele dotarli do szkoły, rozmawiając o swojej grze i strategiach, które należy zastosować, aby przejść poziom, który ich blokował. Pierwsza lekcja była matematyki. Nauczyciel, pan Kamiński, nieco zgorzkniały starszy człowiek pełen manii, poprosił uczniów o schowanie rzeczy i pozostawienie na stole tylko cyrkla, ołówka i kątomierza.

    Gdy test został rozdany, Jan z niedowierzaniem spojrzał na zadane pytania:

    Oblicz kosinus kąta BÂC, biorąc pod uwagę, że (BÂC) wynosi AC na BC.

    Jan w ogóle nie zrozumiał zadanej pytania. Ani tego, ani żadnego innego zresztą. Zrobił kilka odpowiedzi prawie na chybił trafił i oddał swoją pracę, świadomy katastrofalnej oceny, którą otrzyma. Następna lekcja była nauką przyrody. Słuchał nauczyciela mówiącego o trzęsieniach ziemi na Dalekim Wschodzie, nie zwracając większej uwagi na treść lekcji.

    Podczas przerwy na lunch, Jan, w towarzystwie Jakuba i Kacpra, nie przestawał mówić o tym nieosiągalnym poziomie, który pochłaniał całą jego uwagę. Ale coś, a raczej ktoś, zdołał odwrócić jego myśli od gry: Zofia. Była to młoda dziewczyna o takim pięknie i jasności, że za każdym razem, gdy ją widział, prawie zapominał o swoich grach. Jak co dzień, przeszła obok niego, nie zwracając się do niego, nie dając mu nawet spojrzenia, i skierowała się do stołu, gdzie czekały na nią jej przyjaciółki, Anna i Ewa. Jakub i Kacper wiedzieli, że Jan ma słabość do tej uczennicy. I choć robili wszystko, aby to ukryć, nie powiedzieliby nie małemu pocałunkowi od tej ładnej blondynki. Jakub dał Janowi łokciem:

    – Hej, Ken idzie. Jeśli zobaczy, jak patrzysz na jego dziewczynę, będziesz miał kłopoty.

    Słowa Jakuba wystarczyły, aby Jan odwrócił wzrok od Zofia. Miał rację, jeśli Ken zauważyłby, że ktoś zerka na jego dziewczynę, pewnie skończyłoby się to za szkolnymi toaletami, miejscem, gdzie ten szkolny boss rozstrzygał swoje sprawy.

    Po zakończeniu posiłku, trzej przyjaciele udali się na następne zajęcia, które Jan najbardziej obawiał się: lekcje języka.

    Uczniowie czekali na panią Kowalski , nauczycielkę języka, która była również wychowawczynią klasy.

    Uczniowie usiedli, a nauczycielka poprosiła:

    – Dzieci, wyjmijcie wasze podręczniki i otwórzcie na stronie z koniugacją. Jan przeszukał swój plecak, a jego przerażenie było ogromne, gdy zdał sobie sprawę, że nie włożył z powrotem książki do koniugacji do plecaka poprzedniego wieczoru, po tym jak ojciec pozwolił mu grać.

    – Jan! Czekamy na ciebie, zawołała nauczycielka.

    – Eee... tak, pani, ale... właściwie, ja...

    – Czyżbyś zapomniał swojej książki?

    – Eee... tak.

    – Dobrze, skoro nie wydaje ci się, że ten kurs jest poważny, zapraszam cię do opuszczenia sali. Przynajmniej nie będziesz przeszkadzał swoim kolegom, którzy chcą się uczyć.

    – Ale co mam robić? zapytał Jan.

    – To nie jest mój problem. Idź tam, gdzie ci się podoba.

    Jan, niepewny co do swoich uczuć, szybko spakował swoje rzeczy i opuścił salę w ciszy. Błąkając się po korytarzach, minął

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1