Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Lily Bowers i Nieproszony Gość
Lily Bowers i Nieproszony Gość
Lily Bowers i Nieproszony Gość
Ebook249 pages2 hours

Lily Bowers i Nieproszony Gość

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Dziesięcioletnia Lily Bowers odkrywa, że ma niezwykły dar – potrafi rozmawiać ze zwierzętami!
Kiedy więc Matce Naturze grozi niebezpieczeństwo, tylko Lily może ją uratować.

Aby to osiągnąć, będzie jej jednak potrzebna pomoc nowych, tajemniczych przyjaciół, zamieszkujących jej ukochany las. Ten sam, po którym wcześniej przechadzali się bracia Grimm.

Najpierw jednak Lily musi zmierzyć się z nękającym ją w nowej szkole dręczycielem.

Dobrze wie, jak bardzo dzielna musi być, aby przekonać wszystkich, że to natura jest najważniejsza.

Lily Bowers i Nieproszony Gość to pierwsza powieść z nadchodzącej serii, która odkrywa przed młodymi czytelnikami prawdę o tym, jak duży wpływ mają na otaczający ich świat i, co najważniejsze, że potrafią go zmienić, a zarazem uratować zwierzęta.

Premiera pierwszej części przygód Lily miała miejsce 24 kwietnia 2019 roku, w Światowy Dzień Zwierząt Laboratoryjnych. Wydana najpierw w języku angielskim powieść ta w sposób przyjemny i przystępny porusza niełatwy temat testowania na zwierzętach. A wszystko to po to, by zainspirować młode dusze do bycia dobrymi i do zabrania głosu w imieniu zwierząt laboratoryjnych. Również dorośli znajdą w tej opowieści coś dla siebie.

Tekst tej magicznej opowieści został opatrzony 42 cudownymi ilustracjami utalentowanej Antonii Drews, a sama powieść osadzona jest w nowatorskim nurcie eko-fantastyki.

Szczególne podziękowania kierujemy do Pameli Basary, która przetłumaczyła „Lily Bowers and the Uninvited Guest” z języka angielskiego na polski oraz do Katarzyny Gąsiorek i Moniki Osuch – Gąsiorek, które dokonały redakcji i korekty tłumaczenia. Poznałyśmy się za pośrednictwem We Make Change, organizacji, która łączy przedsiębiorców społecznych z pełnymi pasji wolontariuszami.

W książce znajdziesz również:
1) 15 łatwych do podjęcia kroków, dzięki którym Ty i Twoje dzieci możecie stać się tak bardzo potrzebnym dziś głosem zwierząt.
2) Informacje o Celach Zrównoważonego Rozwoju ONZ, które mają na celu szerzenie świadomości.
3) Słynne cytaty o poszanowaniu wszystkich form życia i zdrowej bioróżnorodności.
Przeczytaj przygody Lily Bowers już dziś!

LanguageJęzyk polski
PublisherJess Lohmann
Release dateNov 11, 2021
ISBN9783982063973
Lily Bowers i Nieproszony Gość
Author

Jess Lohmann

Jess Lohmann, Speaker for the animals, envisions a kind world of healthy choices and opportunities for all animals, humans included.One where animals are no longer used and abused for our entertainment or to produce the foods, clothes, meds and products we consume.Where all humans are connected with nature once again.Does she believe in fairy dust? Absolutely!She also believes in the power of people and our ability to create change together.*****Born and raised on Long Island, New York, Jess learned from her parents to respect nature and all animals.She went on family camping trips, helped her mom care for and release rescued wild animals and worked as a vet’s assistant and caretaker during high school and college.In 1995, she moved to Germany and currently lives just a few blocks away from a forest rich with wildlife and spiritual beauty.Not only does she enjoy writing and voice acting, she also helps nature-protecting visionary leaders create an impactful non-manipulative marketing strategy at Ethical Brand Marketing.In the summer of 2022, Jess was shortlisted for the Lush Prize 2022 in the category of ‘Public Awareness' for ‘Lily Bowers and the Uninvited Guest’ which is also available in German, Italian and Polish.Read more about her work here: jesslohmann.com

Related to Lily Bowers i Nieproszony Gość

Related ebooks

Reviews for Lily Bowers i Nieproszony Gość

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Lily Bowers i Nieproszony Gość - Jess Lohmann

    1

    Pogoń

    Biegnąc tak szybko, jak tylko mogła, Lily ledwo wciągała w płuca wystarczająco dużo powietrza. Czuła, że z każdą próbą złapania oddechu jej serce ściskało się coraz mocniej.

    Lily była w niebezpieczeństwie, a mimo to jej długie nogi nie chciały współpracować i zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Były całkowicie bezużyteczne!

    Lily chciała nieco przyspieszyć, więc zaczęła dziko machać rękami – na próżno. Nie odważyła się jednak odwrócić, żeby sprawdzić, czy w dalszym ciągu ją gonił.

    Jednak on wciąż tam był.

    Prawdę mówiąc, był całkiem blisko. Doganiał ją. Był nie tylko ogromny, ale i bardzo zwinny.

    Skręciła gwałtownie obok pni drzew z prędkością ważki przelatującej nad wodą. Nie było jednak mowy, żeby mogła przed nim uciec, choć była już prawie w domu. Może jeszcze się uda! Musiała przecież tylko dotrzeć do drzwi wejściowych…

    Mimo że znała tę część Reinhardswaldu (choć był to jeden z największych niemieckich lasów) i to lepiej niż własną piwnicę, nie była w stanie niczego rozpoznać. To przeraziło ją jeszcze bardziej.

    Gdzie podział się świerk? Co stało się z tamtym wielkim dębem? Albo z rzeką? Gdzie ulotnił się ten słodki zapach klonu? Zastanawiała się gorączkowo.

    Wszystko, co tak bardzo kochała w drogim jej lesie, zniknęło. Wciąż była w środku lasu, ten jednak nie przypominał już wyglądem tego, który wcześniej zdążyła poznać. Miała wrażenie, jakby było to inne miejsce, w zupełnie innym świecie, a ten nowy, inny las był zamieszkany przez nieznane jej stworzenia – przerażające i wielkie.

    Lily czuła, że się zbliża, doganiał ją nieuchronnie. Nie zdołała powstrzymać lekkiego okrzyku. Jego głośne i ciężkie sapanie nie wróżyło nic dobrego, wręcz przeciwnie, pozbawiało ją zupełnie nadziei na bezpieczne dotarcie do domu.

    Pot spływał jej z czoła, ten zaś mieszał się ze łzami paraliżującego ją strachu.

    Zobaczyła leżący na drodze powalony pień martwego drzewa i skoczyła tak wysoko, jak tylko potrafiła. Czubek jej buta utknął jednak tuż pod gałęzią, a dziewczynka gruchnęła na ziemię.

    – Ała! – Wyglądało na to, że Lily skręciła kostkę. To koniec – pomyślała.

    Poprzez półprzymknięte oczy zobaczyła, jak ślina kapie mu z pyska i to wprost na jej brodę. Nie odważyła się jednak podnieść ręki, aby ją zetrzeć.

    Pochylił się nad nią i otworzył pysk, obnażając swoje ostre kły. Głębokie warczenie zagłuszało ciężkie bicie serca Lily.

    Spróbowała się ruszyć, nadaremno. Olbrzym ważył co najmniej dwukrotnie więcej od niej. Jakikolwiek ruch mógłby jej tylko jeszcze bardziej zaszkodzić.

    Była nie tylko uwięziona, ale i całkowicie sparaliżowana strachem.

    On ponownie obnażył swoje kły, warcząc niczym wściekły pies, a następnie cofnął się – był gotowy do ataku.

    Lily poczuła potężne szarpnięcie.

    Co to mogło być? – Zastanowiła się i rozejrzała się dookoła. Wokół panował mrok i przenikliwa cisza. Lily leżała bezpiecznie w łóżku, w swoim własnym pokoju. Czy to był sen? Och, co za ulga! – Lily odetchnęła głęboko i otarła kropelki z czoła. Ręce jej drżały, a serce waliło niczym bęben wygrywający afrykańską muzykę plemienną.

    Chciała wstać, jednak nie zrobiła tego. Panujący wokół złowieszczy mrok nie przywodził na myśl nic dobrego, może nawet napawał ją złymi przeczuciami. Wczołgała się z powrotem pod kołdrę i spróbowała zasnąć.

    Na nic się jednak zdały jej wysiłki. Towarzyszące jej uczucie niepokoju, które pojawiło się wraz z nocnym koszmarem, skutecznie uniemożliwiło jej ponowne zaśnięcie. Włączyła lampkę nocną i sięgnęła po książkę, którą i tak planowała przeczytać - zanim za dwa dni na nowo rozpocznie się szkoła. Była dopiero w połowie lektury, więc równie dobrze mogła poświęcić trochę czasu na dokończenie jej właśnie teraz. Jutro i tak by nie zdążyła, jedzie przecież z rodzicami do wesołego miasteczka – a była to jedna z jej ulubionych rozrywek.

    Litery i słowa na stronie, którą czytała, nie wydawały się jednak zbyt wyraźne. Za nic nie mogła skupić się na czytaniu. Zamknęła książkę i niczym przestraszone zwierzątko, mały łuskowiec, zwinęła się w kłębek i zamknęła oczy.

    Niewiele później otworzyła je jednak, żeby sprawdzić, która była godzina. Zegar wskazywał dwadzieścia cztery po piątej nad ranem. Westchnęła głośno. Panująca wokół ciemność potęgowała jej strach, budzik miał zadzwonić już za godzinę, a ona tak bardzo bała się wstać z łóżka! Ten przenikający ją na wskroś strach był nowym uczuciem, a już na pewno takim, z którym nie chciała mieć więcej do czynienia.

    Dryń. Dryń. Dryń. Spojrzała na zegarek – wybiła szósta trzydzieści.

    Nareszcie będzie bezpiecznie. Zaczyna się dzień – pomyślała.

    Lily spędziła pełen przygód dzień z rodzicami. Przejechali się kolejką górską, zjedli lody i obejrzeli występy na żywo. Mimo to Lily nie mogła wymazać z pamięci tego przerażającego obrazu, który pojawił się w jej śnie poprzedniej nocy - wciąż miała przed oczami pochylającego się nad nią stwora. Napawało ją to większym przerażeniem niż kolejka górska i nawiedzony dom razem wzięte.

    Gdy tylko wrócili do domu, Lily poszła prosto do swojego pokoju i położyła się w łóżku, rozmyślając o swoim śnie.

    A co, jeśli ten sen to znak, że coś jest nie tak? Coś w moim lesie? Czy ten koszmar coś oznacza? – myśli tłoczyły się w głowie Lily. Niemijający niepokój sprawił, że Lily postanowiła upewnić się, że wszystko jest w porządku. Na zewnątrz wciąż było jasno, więc zapytała swoich rodziców, czy może przejść się na spacer do lasu.

    – Tylko pamiętaj, by wrócić do domu najpóźniej o wpół do ósmej! – powiedziała mama. – Znasz zasady. A poza tym jutro czeka Cię wielki dzień – dodała.

    – Dzięki, mamo! – Lily wybiegła z domu tak szybko, że nawet nie zdążyła włożyć na siebie kurtki. Gdy tylko dotarła do lasu, zatrzymała się, żeby głęboko zaczerpnąć leśnego powietrza.

    Och, od razu lepiej! – Lily natychmiast poczuła się spokojniejsza. Była teraz w swoim lesie – a to było jej ulubione miejsce na ziemi.

    Rozglądała się pomiędzy drzewami, zeszła nawet nieco ze ścieżki, ale nie mogła dostrzec niczego, co odbiegałoby od normy, wszystko było w jak najlepszym porządku. Ani śladu stwora. Koszmar senny wydawał się jedynie dalekim wspomnieniem. Wspomnieniem czegoś, co nigdy się nie wydarzyło.

    Odczuwając ogromną ulgę, Lily zeszła w dół rzeki i przez długi czas siedziała na dużym kamieniu.

    Jej wzrok przykuła ważka. Lily wodziła za nią wzrokiem raz w jedną, raz w drugą stronę, metodycznie podążając oczami za ruchami owada, który latał nad powierzchnią wody. Nagle zatrzymał się i podleciał do niej. Zawisł tuż przed jej twarzą i w pierwszym odruchu Lily podskoczyła lekko. Szybko się jednak uspokoiła i znieruchomiała, nie chcąc wystraszyć swojego towarzysza. Pod wpływem bliskości ważki oczy Lily zaczęły się po pewnym czasie męczyć, a owad, jakby widząc to, cofnął się nieco, aby jej ulżyć.

    Lily uśmiechnęła się na widok jego fluorescencyjnego i lśniącego niebieskiego piękna. Ostrożnie wyciągnęła swój palec, oferując go jako miejsce lądowania. Ważka skorzystała z zaproszenia bez wahania i ujmując palec Lily swoimi czarnymi, odrobinę kłującymi nóżkami, zaczęła szaleńczo machać skrzydełkami, jakby próbując podnieść ze sobą Lily.

    Dziewczynka zaśmiała się i wstała, aby zapewnić ważce więcej rozrywki, jednak ta wtedy odfrunęła. Świst, świst, świst – okrążyła Lily kilka razy i odleciała łapać, raczej żywy, obiad nad rzeką.

    Ważki są niesamowite, są takie piękne. – zadumała się Lily. Od razu przypomniał jej się film dokumentalny poświęcony ich niezwykłym umiejętnościom latania i polowania. Powiał chłodny wiatr i Lily pożałowała swojego pośpiechu – nie miała ze sobą kurtki! Potarła pokryte gęsią skórką ramiona i spojrzała na zegarek.

    Och, jak późno! Muszę się pośpieszyć! – Lily zauważyła, że czas wracać do domu.

    Błoto rozbryzgiwało się pod jej kaloszami, gdy pośpiesznie szła wąską ścieżką, którą wcześniej wytyczyła sobie sama, idąc w drugą stronę. Droga wiła się pomiędzy pniami drzew, przypominając nieco ślady węża w piasku.

    Z zadumy wyrwał ją gwałtowny dźwięk telefonu.

    „Lily, to ostatnie ostrzeżenie! Wracaj do domu, czas szykować się do spania!" – Przeczytała wiadomość od mamy.

    Teraz naprawdę musiała już wracać. Ciemne cienie drzew pochylały się nad nią, ale Lily to nie przerażało, był to przecież jej las. Las, w którym spędzała każdą wolną chwilę – uważnie poznając jego kałuże, drzewa, dzikie kwiaty.

    Brnęła przez gęsty dywan liści spadających z monstrualnego dębu i buków.

    Zatrzymała się, po czym zamknęła swoje duże brązowe oczy, odchyliła głowę i wzięła głęboki oddech. Ach, ten zapach słodkiego klonu! Marley był jedynym klonem na tej ścieżce, stał tam dumny i rozłożysty.

    Lily nie nazwała wszystkich drzew w lesie, ale było w nim kilka takich, które jej zdaniem zasługiwały na imię. Na przykład Ol’Eldridge – duży, grudkowaty dąb, stojący samotnie na niewielkiej polanie. Lily nazwała także brzozę, nadała jej imię Bernie. Pewnego lata Bernie uderzył Lily prosto w głowę wielkim kawałkiem odpadającej kory.

    Tymczasem słońce powoli zachodziło i żegnało się z Lily, widziała jego przebłyski pomiędzy gałęziami drzew, które pokrywały niemal całe niebo. Włączyła latarkę w swoim telefonie, żeby lepiej widzieć i szła dalej.

    Jutro czeka mnie wielki dzień. Naprawdę wielki dzień. Koniec z podstawówką. Koniec z użeraniem się z pierwszakami, a to takie beksy. Lub z głośnymi, awanturniczymi i obrzydliwymi chłopcami. Nie mogę się doczekać, aż pójdę do nowej szkoły. – Dumała.

    Tak, jutro Lily nareszcie zacznie piątą klasę i to w nowej szkole. Będzie się uczyć w tym samym budynku, co uczniowie z dwunastej klasy.

    Czy to nie dziwne? – myślała. Była jednocześnie podekscytowana i przestraszona, miała wrażenie, że jej żołądek robił salta na trampolinie. Nie bój się – kopnęła patyk w powietrze. Pamiętaj, że nigdy nie jest tak źle, jak się nam wydaje, że będzie.

    Tak przynajmniej mawiała jej mama. Będzie tak, jak wtedy, kiedy przeprowadzili się z Colorado w Stanach Zjednoczonych do Niemiec, gdy tata dostał nową pracę. Zanim się obejrzy, będzie miała mnóstwo przyjaciół i zapomni, że kiedykolwiek się tym przejmowała.

    Będzie dobrze. Ta nowa szkoła na pewno okaże się w porządku. Lily wiedziała, że przyjdzie taki moment, kiedy będzie musiała samą siebie do tego przekonać i zacząć wierzyć w te słowa.

    Pani Flens była jej ulubioną nauczycielką ze szkoły podstawowej i Lily już za nią tęskniła.

    Czy moja nowa nauczycielka będzie miła? A może jednak będzie surowa, tak, jak ta, która była u nas na zastępstwie, pani, pani…jak jej tam było? Byliśmy na nią skazani przez cztery miesiące. Ech! To byłoby straszne!

    Lily szła pomiędzy drzewami, luźne kosmyki włosów opadały jej na oczy. Z nisko pochyloną głową przeszła przez małą polanę, która wkrótce miała wypełnić się jesiennymi kolorami. Sprawnie ześlizgnęła się ze śliskiego i błotnistego wzgórza i skręciła tuż za okazałym świerkiem. Drzewo rosło tuż obok płaskiego kamienia, na którym Lily przysiadła na chwilę, by po krótkim odpoczynku przedrzeć się przez krzaki i przejść utorowaną przez siebie już wcześniej drogą na skróty. Droga, oddalając się od ścieżki, prowadziła w stronę podwórka domu, w którym dziewczynka mieszkała razem z rodzicami.

    Te krzaki były wszystkim, co dzieliło dom Lily od jej pięknego lasu. Z pewnością nie stanowiły one wystarczającej ochrony przed przechadzającymi się pod osłoną ciemności dzikami, jednak Lily wcale się nie bała.

    – O ile nie zbliżysz się do dzika za bardzo i nie będziesz stanowić dla niego zagrożenia, nie wyrządzi ci żadnej krzywdy. Jeśli jednak podejdziesz za blisko, a on ruszy do ataku, odsuń się w ostatniej chwili, to go zmyli. Rozejrzyj się też za dużym kijem, którym będziesz mogła się obronić oraz za drzewem w okolicy, na które w razie czego będziesz mogła się wspiąć. Wtedy zadzwoń do mnie, a ja przyjdę po Ciebie – tłumaczyła kilkukrotnie mama.

    Ostrzegała Lily również, aby ta nie zostawała w lesie po zmroku.

    Były to proste zasady, których Lily nigdy wcześniej nie złamała. Aż do dzisiaj.

    2

    Nowy przyjaciel Lily

    Lily nie była gotowa na pierwszy dzień w nowej szkole, a rok szkolny zaczynał się już jutro. W lesie czuła się bezpiecznie i uczucie to trwało tak długo jak tam była. Dla tego poczucia komfortu, które towarzyszyło jej w lesie, warto przecież było złamać zasady ten jeden jedyny raz.

    To nie tak, że nie czuła się bezpiecznie we własnym domu. Po prostu las oferował jej coś, czego nie mogli jej dać ludzie – ciszę. Całkowicie inny świat. Świat spokoju i natury. Oraz czystego piękna.

    Lily widziała piękno w każdej żyjącej istocie. Nawet kiedy była zupełnie małą dziewczynką, fascynowały ją małe owady, które pełzały po ziemi lub latały w powietrzu. Albo pająki, które pracowicie tkały pajęczyny.

    Ponad wszystko uwielbiała jednak odgłosy, jakie wydawał las – ćwierkanie, szum spadających z drzew jesiennych liści, odległe nawoływania drapieżnych ptaków. Podczas bardzo cichych nocy Lily mogła czasem usłyszeć wyjącego z oddali wilka.

    Po tym jak pod koniec XIX wieku populacja wilków została wytępiona przez myśliwych, niemieckie lasy ucichły, a ludzki strach przed wilkiem osłabł. Jednak teraz, na całe szczęście, wilki zaczęły powoli wracać, a to napawało serce Lily ogromną radością.

    Jej tata zwykł mawiać, że Lily wychowała się w wilczej rodzinie, ponieważ cały swój czas wolny spędzała w lesie. Czasem z przyjaciółmi lub z rodzicami, jednak najczęściej sama.

    Gdy tylko Lily przekroczyła próg domu, usłyszała swoją mamę, która odetchnęła z ulgą i natychmiast skarciła córkę:

    – Mówiłam ci, żebyś nie zostawała tak długo na zewnątrz! To zbyt niebezpieczne, Lily!

    – Przecież nie było jeszcze bardzo ciemno, a las wcale nie jest niebezpieczny. No, ale dobrze. Przepraszam, mamo. Straciłam poczucie czasu.

    – To nie jest żadne wytłumaczenie! Jeszcze raz się spóźnisz, a dostaniesz szlaban, rozumiesz?

    – Tak, mamo. Przepraszam. – Lily spuściła głowę.

    Jej tata czytał gazetę w swoim fotelu. Spojrzał na Lily i mrugnął do niej porozumiewawczo. Lily odmrugnęła ojcu i poszła na górę, aby przyszykować się do snu. Tata zawsze był spokojniejszy od mamy, jeśli chodziło o takie rzeczy.

    Po jakimś czasie rodzice weszli na górę, aby utulić Lily do snu.

    – Mamo, powiedz mi, jak

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1