Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Więzienie
Więzienie
Więzienie
Ebook59 pages1 hour

Więzienie

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Maksim Gorki

Rosyjski powieściopisarz, dramaturg i publicysta, uważany za prekursora socrealizmu. Przewodniczący Związku Pisarzy ZSRR (1934-1936).
Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Alieksiej Maksimowicz Pieszkow. Po śmierci rodziców wychowywała go babcia, już w wieku 11 lat musiał zarabiać na siebie. Pracował jako dziennikarz, próbował też swoich sił na uniwersytecie w Kazaniu. W środowisku studenckim zapoznał się z literaturą marksistowską i został aktywistą, wkrótce aresztowany, znalazł się pod stałym nadzorem policyjnym.
Debiutował w 1892 r. opowiadaniem Makar Czudra, opisującym tragiczną miłość dwojga młodych Cyganów.
W 1896 r. ożenił się; na świat przyszło dwoje dzieci, po kilku latach jednak małżeństwo rozstało się, a od 1904 r. towarzyszką życia Gorkiego była aktorka i działaczka polityczna Maria Andrejewa (1868-1953). Pierwsza żona, Jekatierina Pieszkowa (1876-1965), zajmowała się pomocą więźniom politycznym, także polskim.
W 1900 r. Gorki zawarł osobistą znajomość z Antonem Czechowem i Lwem Tołstojem, niedługo potem z Leninem. W styczniu 1905 za deklarację rewolucyjnych przekonań został aresztowany, w lutym zwolniono go za kaucją pod presją zachodnioeuropejskiej opinii publicznej (głos w jego sprawie zabrali m.in. Anatole France, Auguste Rodin, Edmondo de Amicis i Giacomo Puccini). Brał udział w rewolucji burżuazyjnej 1905 r., wstąpił do Rosyjskiej Socjal-Demokratycznej Partii Robotniczej. W 1906 r. odwiedził Amerykę.
W latach 1906-1913 ze względów politycznych i zdrowotnych przebywał we Włoszech, na Capri, prowadził tam szkołę partyjną dla robotników, a w 1910 zaprzyjaźnił się z Feliksem Dzierżyńskim, był redaktorem bolszewickich czasopism.
Wybuch rewolucji bolszewickiej przyjął z dystansem, krytykował metody, starał się zmieniać nastawienie rewolucjonistów do inteligentów.
Od 1921 r. Gorki przebywał znowu na emigracji, najpierw w Niemczech, następnie we Włoszech. W 1926 r. powstał w Związku Radzieckim film Matka na podstawie powieści 1926 (fabułę filmowano jeszcze dwukrotnie, w latach 1955 i 1989). Na cześć pisarza nazywano w Rosji ulice, fabryki, a nawet miasto i samolot (Tupolew ANT-20). Sam Gorki odwiedzał ZSRR, a w 1932 r., na osobiste zaproszenie Stalina, wrócił tam na stałe i został pierwszym przewodniczącym Związku Pisarzy. Nasilające się stalinowskie represje jego również dotykały, m.in. przebywał w areszcie domowym. W 1934 r. zmarł Maksim Pieszkow, syn Gorkiego. W dwa lata później umarł sam pisarz, na pogrzebie jego trumnę nieśli Stalin i Mołotow. Odpowiedzialność za jego śmierć przypisywano NKWD, pod takim zarzutem skazano i rozstrzelano Gienricha Jagodę, ówczesnego szefa aparatu bezpieczeństwa ZSRR.

Ur. 28 marca (16 marca wg starego stylu) 1868 w Niżnym Nowogrodzie
Zm. 18 czerwca 1936 w Moskwie
Najważniejsze dzieła: Matka, Mieszczanie, Wrogowie, Na dnie, Dzieciństwo
LanguageJęzyk polski
PublisherBooklassic
Release dateAug 5, 2016
ISBN6610000010905
Więzienie

Related to Więzienie

Related ebooks

Reviews for Więzienie

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Więzienie - Maksim Gorki

    Więzienie

    I

    ...Dzień był wilgotny, chłodny; nad miastem zawisły nieruchomo ponure szare chmury; na brudną ziemię padał bezdźwięcznie i leniwie drobny deszcz, spowijając ulice w spłowiałą, drżącą tkaninę...

    Otoczony zwartym łańcuchem policjantów, tuląc się do zimnych i wilgotnych ścian domów, szedł powoli po mokrym trotuarze gęsty tłum mężczyzn i kobiet, a nad nim niezdecydowanie i bezsilnie drżał głuchy, niewyraźny gwar.

    Szare, posępne twarze, mocno zaciśnięte szczęki, oczy opuszczone ponuro, ktoś uśmiecha się błędnie i żartuje z niedbałą pewnością siebie, siląc się ukryć upokarzające ciężkie poczucie niemocy. Chwilami rozlega się stłumiony krzyk oburzenia, ale dźwięczy matowo i niepewnie, jak gdyby ów człowiek nie wiedział, czy czas się oburzać, czy też już za późno.

    Zmęczone twarze policjantów są zakłopotane, rozzłoszczone, niektóre zaś tylko obojętne, niby wyrobione z drzewa. Drobne krople dżdżu błyszczą matowo na ich czapkach i wąsach. A ponad dachami domów zwisa ciężko beznadziejne szare niebo przepojone zimną wilgocią, i na tłum ludzi — pokonanych bez walki, jak ponury smutek, padają wraz z deszczem duże lepkie płatki śniegu.

    — Zapędzać na podwórze! — zawołał ktoś ochrypłym głosem.

    Przemoczonych, zgnębionych ludzi stójkowi zaczęli popychać brutalnie we wrota dziedzińca. Powstał tłok, ludzie jak owce, cisnąc się do siebie, wlewali się na podwórze czarną strugą. Głosy oburzenia zadźwięczały mocniej, bardziej nerwowo, dały się słyszeć przenikliwe okrzyki rozjątrzenia i cienkie głosy kobiet zadźwięczały łzami...

    Wesoły, dziarski chłopak — student pierwszego kursu¹, Misza Malinin, szedł pośrodku tłumu i naiwnymi niebieskimi oczami patrzał na blade, złe, zafrasowane twarze wokół siebie. Krzyki kobiet, śmiech nerwowy, głuchy pomruk podniecały go; dusząc się w ciasnocie, pełen przygnębiającego uczucia wstydu, gotów płakać z oburzenia, rozpychając ludzi naokół, usiłował przejść czym prędzej na podwórze, aby się tam ukryć, odłączyć od wszystkich, pozostać w samotności.

    ...Czyjeś małe drobne ręce uchwyciły się mocno jego rękawa od palta — ujrzał przed sobą bladą twarz z wielkimi wilgotnymi oczyma. Ta twarz, mokra od łez czy deszczu, przysunęła się do jego twarzy i purpurowe, konwulsyjnie wykrzywione wargi, zaszeptały gorąco, ze drżeniem:

    — Ja — nie pójdę!... nie mogę, nie chcę! On mnie pchnął... nie ma prawa... niech pan mu powie...

    Dziewczynie brakło tchu, trzęsła głową, i czarna fala włosów nieposłusznie spływała na jej mokre policzki i białe wysmukłe czoło.

    — Niech się nie waży! — krzyknęła raptem, górując swoim głosem nad całym zgiełkiem, machnęła ręką, wyprostowała się jak stalowa sprężyna i oczy jej zapłonęły.

    Wówczas w piersiach Miszy zapalił się ogień, piekącymi pasemkami rozlał się po żyłach, wypalił wstyd, na chwilę oślepił oczy i napełnił pierś dziką młodzieńczą odwagą. Misza szarpnął się naprzód — czarna masa ludzi rozstąpiła się pod jego naciskiem jak błoto, w które wpada kamień... Ujrzał przed sobą wysokiego człowieka w szarym szynelu, i dźwięczącym głosem zawołał:

    — Niech się pan nie waży bić!

    — Ta-ek! Któż tu bije?

    Jego zmęczona twarz z rudymi wąsami wykrzywiła się w niedbałą minę i, kładąc rękę na ramieniu Miszy, rzekł:

    — No, proszę pana... idźże pan!

    Misza widział to wykrzywienie jego twarzy, i uczuł w sercu ostre ukłucie krzywdy.

    — Ja — nie pójdę! — zawołał rozwścieczony. — Nie pójdziemy... myśmy nie stado! Dość gwałtów.

    Wszystkie piękne i silne słowa, jakie słyszał o wolności, o godności ludzkiej, popłynęły z jego piersi gorącym strumieniem i błysnęły nad ludźmi, zapalając w jednych oburzenie, w innych — gniew.

    Pijany dźwiękiem swego głosu, oszołomiony wichrem różnorodnych krzyków, zakręcił się w tłumie niby iskra w czarnej chmurze dymu i nie spostrzegł, jak go złapano, wyciągnięto z tłumu — ocknął się dopiero w dorożce w drodze do cyrkułu.

    Szeroko

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1