Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Kura salonowa
Kura salonowa
Kura salonowa
Ebook109 pages1 hour

Kura salonowa

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Tylko ludzie niezwykli, ludzie z wielką charyzmą, potrafią zainspirować innych do działania.
Małgorzata Kotwica jest kobietą niezwykłą. Liderka łódzkiego Klubu ONA Agaty Młynarskiej, inicjatorka wielu akcji społecznych, współorganizatorka festiwali. Ambasadorka przedsiębiorczości.
Małgosia dzieli się wszystkim co ma (poza swoim mężem i akurat się nie dziwię) - łączy kobiety z różnych środowisk, przekonuje je, że bez względu na to, gdzie teraz jesteśmy, zawsze możemy pójść dalej, wejść wyżej. Nawet jeśli nie widzimy celu, bo jest za daleko, to przecież to wyłącznie kwestia optyki - my i tak wiemy, że on jest. A każdy krok będzie nas do tego celu przybliżał. Jeśli nie idziesz, cofasz się. Małgosia idzie i sprawia, że kobiety chcą maszerować z nią.
„Kura salonowa” to szansa dla kobiet, które dawno temu schowały coś na dnie serca, a teraz mogły to wydobyć, zmierzyć się z przeszłością, spojrzeć na nią z perspektywy czasu, by odkryć, że wciąż jest teraźniejszością lub zwyczajnie się z tego pośmiać.
Historie, które tu znajdziecie, to zarówno prawda, jak i literacka fikcja. Ale to nie ma znaczenia, bo najważniejsze są emocje, którymi te opowiadania są przepełnione.

„Kura salonowa“ to także pomoc innego rodzaju - zyski ze sprzedaży tego zbioru opowiadań powędrują na konto Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Łodzi.


Dobrej lektury, Drogi Czytelniku i Czytelniczko ;-)

Aha, jeszcze coś.
„Są tylko takie dwa dni w roku. Tylko dwa, kiedy już nic nie możesz zrobić.
To wczoraj i jutro. Dziś to właściwy dzień, by działać, kochać, wierzyć, żyć.”
Dalajlama XIV


Monika Sawicka

WPROWADZENIE
Babskie gadanie Maria Moz
Cena marzeń Justyna Kmiecik
Chciałabym Basia Andrysiak
Cień Di Kej
Do Ciebie Di Kej
Pomiędzy Di Kej
Domek dla lalek Justyna Kmiecik
(Dwie) matki Gąska Balbinka
Zapukało na chwilę – Szczęście Anna Brędowska
Migdały Mirosława Salam Warchoł
Jantar Maria Moz
Kasztany - czyżby miłość? Di Kej
Puccini Erydyka
Z pamiętnika kobiety, żony, matki Urszula Kowalska
Magda Maria Moz
Boże, tylko nie ukarz mnie mężem alkoholikiem… Dorota Kmiecik
Prawo jazdy Grażyna Ill
Sprawa „Namiętnej podwiązki” Di Kej
W windzie Di Kej
Wieczorem Basia Andrysiak
LanguageJęzyk polski
Publishere-bookowo.pl
Release dateNov 8, 2014
ISBN9788378594208
Kura salonowa

Related to Kura salonowa

Related ebooks

Reviews for Kura salonowa

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Kura salonowa - Praca zbiorowa

    Sawicka

    Babskie gadanie

    Maria Moz

    Znów razem w samochodzie. Po dwudziestu pięciu wspólnych latach nawet niespecjalnie jest o czym rozmawiać. Mąż jest czymś tak mocno wtopionym w życie i tak nieodzownym, jak torba. Nigdy nie ma w niej tego, co akurat jest potrzebne, ale przecież nie można nie mieć torby!

    Maria była związana z mężem w jeszcze inny sposób – naprawdę się nią opiekował. Nie wyobrażała sobie braku porannej kawy, podanej do łóżka, braku obiadu, podanego po powrocie z pracy. Teraz oczywiście dbał o psa – i za to była mu głęboko wdzięczna. Kochała to niesforne zwierzę, choć zupełnie się nim nie zajmowała. Dobrze jest wiedzieć, że mąż, ten nieudany mąż, zawsze się nim zajmie, nakarmi, wyprowadzi. Oczywiście straszliwie przy tym namarudzi się, ale zrobi co swoje. Dawniej zajmował się dziećmi – nieudolnie i niedokładnie, ale jednak najlepiej, jak potrafił. Czy on postrzegał te czynności jako pracę? Nigdy o tym nie rozmawiali, temat tabu.

    Taki mąż jest jak powietrze – nie dostrzega się go, ale bez niego nie sposób żyć.

    To chyba coś znacznie więcej niż tak zwana miłość. Miłość może się pojawić, rozbuchać, rozhulać, zniszczyć to i owo – i ze wstydem zniknąć. Chyba że z niej zrodzi się potomstwo, które już rokuje nadzieję na przeistoczenie się miłości w przyjaźń. To niestety nie jest częste – częściej nabrzmiewają wzajemne pretensje, miłość przeradza się w nienawiść, a wspólna radość – we wspólne trwanie.

    Maria ma już to za sobą. Przeszli niejedną burzę i niejeden potop. I suszę. Mimo to są razem. Czyja to zasługa? Pewnie wspólna, choć każde z nich przypisuje ją sobie.

    Doprawdy, to cud, że ich małżeństwo obroniło się, mimo tak niesprzyjających zdarzeń.

    – Spójrz, tak niedawno tędy jechaliśmy i nic tu się nie działo. A teraz? Na każdym kroku coś! Ale ruszyli!

    – Tylko szkoda, że to wszystko wyłącznie z powodu mistrzostw! Czy nie można tego robić jakoś inaczej, a nie tak zrywami? Bez sensu to wszystko. Zaraz się okaże, że ktoś coś ukradł, że coś zostało źle skalkulowane, no i obowiązkowo ktoś wziął za to dużą łapówkę…

    – Daj spokój! To nie tak. No, może rzeczywiście całą tę przebudowę drogi zainicjowano z powodu mistrzostw, ale przecież mistrzostwa miną, a droga zostanie! I wiesz, to jest pierwszy łodzianin, który robi coś dla Łodzi. Ministrem infrastruktury był również Krzysiek Opawski. Wiesz, opowiadałam ci, mój kolega ze studiów. No, właściwie mój nauczyciel akademicki – na pierwszym roku miał z nami ekonomię polityczną kapitalizmu. Fajny przedmiot, no nie? Teraz brzmi to niezwykle egzotycznie, ale tak właśnie było. Zaczynaliśmy od kapitalizmu, żeby na drugim roku oduczyć się ekonomii i przejść kurs ekonomii politycznej socjalizmu. Po tych wszystkich latach zupełnie nie pamiętam, czego nas na tym uczyli. Zresztą, jakie ma to znaczenie? Nikogo już dziś nie interesuje ekonomia polityczna. Jest po prostu ekonomia i tyle. A człowiek – każdy bez wyjątku – jest homo economicus i robi to, co mu się opłaca.

    Tak. Tak właśnie Maria myśli. Oczywiście nie chodzi o to, żeby się opłacało finansowo. No może to akurat najczęściej, ale chodzi o to, żeby się w ogóle opłacało. Maria często robi rzeczy, które opłacają się jej (a przynajmniej tak właśnie myśli) w nieco inny sposób. Każdy zna piramidę Maslowa: najpierw zaspokajamy potrzeby fizjologiczne. To jest właściwie poza wszystkim, bo przecież musimy jeść, myć się, korzystać z toalety. No niby tak, ale jedni musza jeść kaszankę, a inni kawior. Czy kawior jest jeszcze na poziomie potrzeb fizjologicznych? Maria nie odczuwa potrzeby jadania takich potraw. Właściwie to nie odczuwa spożywania żadnych wyszukanych potraw. Jedzenie męczy ją i przeszkadza. Nie, nie jest gruba i o tym wie, ale wciąż pragnie schudnąć. Nie daje rady, bo jest całkiem przeciętna, a przeciętni ludzie są dość słabi w realizacji swoich postanowień.

    Ale potrzeby fizjologiczne to dla niej na pewno nie jedzenie kawioru. Trzeba jeść, aby żyć, ale robienie z jedzenia fety? Urządzanie imienin, urodzin i innych bzdurnych uroczystości, w czasie których trzeba jeść, bo przecież nie ma nic innego do roboty, jest pozbawione jakiegokolwiek sensu.

    – Marysiu, a co robimy z imieninami?

    – Wiesz co? Jest okazja się wywinąć, bo przecież jeszcze jestem w okresie pooperacyjnym i mam prawo nie móc imienin zrobić. Wiem, że główny ciężar spada na ciebie, ale przecież nadchodzi taki moment, że trzeba to wszystko poukładać, poustawiać, naszykować – no i to już jest wyłącznie moja działka. Nie robimy i już.

    Nasiadówki przy stole. Bezsensownie spędzony czas. Pławienie się w obżarstwie, dogadzanie podniebieniu, kosztem wątroby i żołądka. Jedyne, co może człowieka uratować w takiej sytuacji, to upicie się. Ale jak tu pić, kiedy serce rozkołatane? Niestety, nie w przenośni. To już na pewno nie jest zaspokajanie potrzeb fizjologicznych, ale jakich? Zaraz, zaraz, co było dalej? A, potrzeba bezpieczeństwa, potrzeba przynależności, potrzeba uznania. No chyba te „stołowe nasiadówki", zwane też uroczystościami rodzinnymi, są realizacją potrzeby przynależności, albo może nawet uznania, bo przecież ktoś, kto nie ma żadnych innych osiągnięć potrzebuje choćby takiej formy uznania! Że przyjdą, nażrą się do oporu, przy okazji pokłócą przy stole, ale wychodząc powiedzą, że było dużo i dobrze.

    Maria nie chce myśleć o innych sprawach, które wkręcają się nachalnie. Nie. Nie wolno. Już wszystko za mną. Nie mam prawa do żadnych głupawych miłostek. Jestem przecież poważną osobą.

    A dzień taki piękny! Słońce zalewa wszystko i czyni z brudnych, pozostałych po zimie krajobrazów, jeden wielki krzyk radości: ja żyję! Czuję! Pragnę!

    Wróćmy na ziemię. Mąż. Jak mu to wynagrodzić, że ze mną jest? Maria tego nie wie, ale może fakt, że nadal są małżeństwem, że to ona utrzymuje dom i rodzinę, że pracuje – naprawdę ciężko – przez tyle lat wystarczy? Przecież to największy dowód na jej oddanie i przywiązanie. Było raz tak, że właściwie gotowa była na rozstanie. Zgodnie z jej filozofią życiową, według której rozstać się z mężczyzną należy dopiero wtedy, kiedy ma się stuprocentową pewność, że z nim jest znacznie gorzej niż bez niego… Musiał to być rzeczywiście trudny moment. Wtedy nauczyła się wprowadzać samochód do garażu – bo skoro on już tego nie robił… Przełamała resztki barier i oporów. Uznała, że mężczyzna może być, ale nie musi. Można go zastąpić całkowicie i w każdym wymiarze.

    Czy w każdym? Czy można żyć bez miłości? Czy przywiązanie, szacunek, przyjaźń są w stanie zastąpić to radosne oczekiwanie i szczęście oddychania drugim człowiekiem? Co jest ważniejsze? Przecież życie jest tylko jedno!

    Maria już wie. Decyzja podjęta. Pojadą dalej razem.

    Cena marzeń

    Justyna Kmiecik

    Magda. 26 lat. Dwa fakultety. Ekonomia i filologia angielska. Już na studiach wiedziała, że nie pasuje do pracy w dużej korporacji. Chciała pisać. Rok pracowała prawie za darmo. Chciała być dziennikarką. Dziennikarstwo pojawiło się w jej życiu dwa razy. Po raz pierwszy w liceum, kiedy odkryła, że pisanie przynosi jej ogromną satysfakcję i może się w nim spełniać. Drugi raz pomyślała o dziennikarstwie po studiach ekonomicznych i po roku pracy w szkole. Bliscy mówili Magdzie: Daj sobie spokój. Co to za praca. Nie będzie z tego pieniędzy. Nie utrzymasz się z pisania. To nie jest praca dla kobiety. Ona jednak postawiła na swoim. Na pierwszym stażu w jednym z łódzkich kwartalników poznała wielu młodych i kreatywnych ludzi. Patrzyła, jak pracują, jak spotykają się ze znanymi osobami i później o nich piszą. Zafascynowała ją praca nad pismem. Miała wtedy szansę podszkolić

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1