Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Ryzyko Bezwzględności
Ryzyko Bezwzględności
Ryzyko Bezwzględności
Ebook213 pages2 hours

Ryzyko Bezwzględności

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Zapraszam Cię w podróż, w której słowa „To niemożliwe” nie będą znaczyć więcej niż wyrzucony przed chwilą niedopałek papierosa. W tych ośmiu historiach opowiem Ci o ludziach takich jak my, podejmujących decyzje, które na zawsze odmienią ich życie.

Jednak uważaj, w tych opowieściach nie natrafimy tylko na postaci, które moglibyśmy spotkać w naszym świecie.

„Michał posiadł talent do pisania wciągających i mrocznych historii w krótkich formach. Jego teksty opublikowane na łamach portalu do dziś cieszą się dużą poczytnością!
Z czystym sumieniem mogę polecić lekturę jego opowiadań, które najtrafniej zdefiniować można trzema słowami: pomysłowe, zaskakujące, nietuzinkowe!”
- Patryk Korcz, właściciel portalu Straszne-Historie.pl

OPIS PUBLIKACJI I FABUŁA
Co znajdzie pod powierzchnią wody zdesperowany poszukiwacz podwodnych skarbów?
Czemu smukłonogiej pasażerce tak zależy na walizce spoczywającej na tylnym siedzeniu samochodu?
Jaki mroczny sekret skrywają stacje drogi krzyżowej ukrytej w górskim lesie?
Dlaczego kanar w nocnym autobusie może popijać whisky z butelki i decydować o losie nieprzypadkowych ludzi?
Co zakłóci nocny odcinek pustynnego rajdu Dakar?
Na te pytania znajdziesz odpowiedzi w tej książce (A także wiele innych, ale o tym już za chwilę). Nie nastawiaj się na ckliwe historie, tutaj raczej czeka na Ciebie szalona jazda z wciśniętym gazem do dechy. Wsiadasz? No to zapnij pasy, wsłuchaj się w radio i przygotuj na podróż, w której racjonalne podejście do znanego nam świata zostało w chmurach kurzu za nami.
Klucz w stacyjce, ruszamy?

INFORMACJE O PUBLIKACJI:
Dostępna w kilku formatach (Epub, MOBI, PDF)
Kupując książkę otrzymujesz od razu dostęp do wszystkich formatów (3w1)!
Książka posiada zintegrowany spis treści - wystarczy kliknąć tytuł opowiadania i automatycznie wczyta się dana historia (lub kliknij tytuł na początku opowiadania, a wrócisz do spisu treści)
Zachęcam do przeczytania darmowej wersji DEMO – jednego z ośmiu opowiadań zamieszczonych w książce (link do pobierania dostępny na tej stronie)
Wersję elektroniczną książki możesz czytać na komputerze, smartfonie, czytniku E-book'ów i tablecie lub wydrukować.

"Wow, po prostu wow! Marzy mi się zobaczyć film na podstawie tej opowieści"
"Historia jest absolutnie niesamowita i w dodatku świetnie napisana. Zasłużone 10/10!"
"Zdecydowanie nadaje się na stronę główną. Bardzo mi się podoba, genialne! Bardzo rzadko to piszę - 10/10"
"To jest super! No i świetny temat! Więcej opowiadań tego typu!"
"Dawno nie czytałam tak świetnej opowieści, wspaniale napisane i trzymające w napięciu, gratuluję"
- opinie czytelników poszczególnych opowiadań

LanguageJęzyk polski
Release dateSep 9, 2019
ISBN9788395522307
Ryzyko Bezwzględności

Related to Ryzyko Bezwzględności

Related ebooks

Reviews for Ryzyko Bezwzględności

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Ryzyko Bezwzględności - Michal Fuglewicz

    tytulowajpg

    Ryzyko Bezwzględności - Zbiór opowiadań wybranych

    Copyright © by Michał Fuglewicz

    Projekt okładki (dzięki!): Agnieszka Skulicz

    Autor: Michał Fuglewicz 

    Projekt typograficzny i skład: Michał Fuglewicz

    All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.

    Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody autora i wydawcy.

    Wydanie I, Wrocław 2019

    ISBN: 978-83-955223-0-7

    Spis Treści 

    1. Od autora

    2. Pod powierzchnią

    3. Rajd Dakar

    4. Słupek nr 240491

    5.  Biały barman

    6. O dwojgu takich co poszli do lasu z jamnikiem i wrócili bez

    7. Dziewczyna z bagażnika

    8. Przerwa na obiad, czyli jak nie rzucać palenia 

    9. Pasażerka

    Moim Rodzicom,

    Dziękuję Wam za pogodne dni pełne radości i szczęścia,

    za to, że zawsze mogłem liczyć na Waszą 

    pomoc i za to, że zawsze mnie wspieraliście

    w każdej chwili mojego życia.

    Dziękuję, że jesteście.

    Od autora

    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zdecydowałeś lub zdecydowałaś się przeczytać moją debiutancką książkę. Długo nad nią pracowałem i mam nadzieję, że spełni Twoje oczekiwania. 

    Parę ważnych spraw zanim zaczniemy. Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że wszystkie występujące tutaj postaci oraz wydarzenia są wymyślone i nie ma tutaj żadnych nawiązań do osób prawdziwych. Także poglądy, słownictwo, działania i decyzje bohaterów oraz bohaterek tych opowieści mają na celu urealnić ich wizerunek, a nie zakładać i wyrażać opinię co jest dobre, złe, poprawne politycznie i społecznie, czy zgodne z naturą przeciętnego człowieka (a także nie mają nakłaniać do podobnych zachowań, ale to chyba oczywiste).

    Druga ważna rzecz, to specjalistyczne nazewnictwo i zasady działania niektórych urządzeń (jak choćby funkcje sprzętu nurkowego i fizyka podwodnego świata w opowiadaniu Pod powierzchnią), które tutaj uprościłem tak, aby osoba nieobeznana w danym temacie nadal mogła w pełni cieszyć się fabułą historii. Specjaliści w występujących tutaj tematach pewnie w mig wyłapią te różnice, jednak bardzo bym prosił o pamiętanie, że mamy tu do czynienia z prozą, a nie podręcznikiem szkoleniowym.

    No dobra, mniej gadania, więcej opowieści, w końcu właśnie po to tutaj jesteśmy! Przygotuj swoją ulubioną kawę albo szklankę preferowanego alkoholu i zajmij wygodny fotel, ławkę, czy leżak. Usiądź wygodnie i przerzuć kartkę, gdy będziesz gotów. Zaczynamy? Zapraszam Cię w podróż po świecie, gdzie wszystko może być względne.

    "Ludzie już nie czytają.

    Taki jest smutny stan rzeczy. 

    Czytanie to jedyna rzecz, która 

    pozwala ci używać wyobraźni. 

    Gdy oglądasz filmy, to wizja kogoś 

    innego, czyż nie?"

    – Lemmy Ian Kilmister, lider zespołu Motörhead

    Jedyną tajemnicą życia jest to, dlaczego piloci kamikaze nosili hełmy.

    – Al McGuire

     Pod powierzchnią

    Mężczyzna zatrzymał się na ostatniej desce pomostu i cisnął torbę w stronę metalowej konsoli. Z głuchym łoskotem odbiła się od pokładu i wtoczyła pod kierownicę przycumowanej motorówki.

    Wskoczył do środka. Łódź zachwiała się pod jego ciężarem. Poczuł lekkie uderzenia fal o burtę. Spokojne kołysanie morskiej wody zapowiadało dobrą pogodę na początek wyprawy. Wokół przybrzeżnego mola unosił się zapach glonów i zbutwiałego drewna.

    Dzień zapowiadał się tak pięknie...

    – Myślisz, że tak ŁATWO z tobą wytrzymać? Jak wychodzisz i trzaskasz drzwiami?

    Nie zamierzał się odwracać. W tej chwili nawet nie miał ochoty na nią patrzeć. Oznaczałoby to kolejną konfrontację. Kolejną rozmowę bez większego sensu, która za dzień, dwa straci jakiekolwiek znaczenie i będą wspominali ją jako jedną z wielu nic nieznaczących kłótni.

    Staruszek z pobliskiego straganu przesunął palcem po siwym wąsie i przyglądał im się wyczuwając przedstawienie znacznie ciekawsze od trzymanej w ręce otwartej gazety.

    – Słuchasz mnie w ogóle?

    Nie wytrzymał. Odwrócił się. 

    No teraz już nie oderwie od niej wzroku. Wysoka blondynka około trzydziestki szła pomostem w jego stronę. Wyglądała na porządnie wkurzoną. Miała na sobie krótkie jeansowe szorty i w pośpiechu narzuconą na siebie rozpinaną bluzkę.

    Wybiegła z mieszkania od razu za nim. Nie zatrzymując się podwijała białe rękawy do wysokości łokci. Robiła tak zawsze, gdy szykowała zabójczy huragan oskarżeń zmiatający jego pewność siebie w jednej kanonadzie jadowitych słów.

    Pod prześwitującym materiałem jej koszuli odznaczały się kontury pomarańczowego bikini. 

    Opalała się akurat na balkonie, gdy zaczęli się kłócić. Zapragnął natychmiast wyjść. Zerwała się z leżaka i pobiegła za nim. Jej ciemna skóra na zgrabnych nogach jeszcze lśniła nałożoną wcześniej oliwką do opalania. 

    Tak, wyglądała teraz seksownie. Ale jego ogarnięty w tym momencie ślepym wkurwem umysł udawał, że tego nie zauważa. Teraz znowu była powodem bólu. Okropnego bólu w głowie, problemem nie do rozwiązania, który nie pozwalał mu spokojnie usiąść i pomyśleć. A ona nawet nie zdawała sobie sprawy w jakich są tarapatach. 

    Chciał znaleźć się daleko, gdzieś daleko, gdzie nie będzie musiał słuchać jej wrzasków i oskarżeń.

    – Paweł, dociera coś do ciebie? Lecę za tobą przez całą ulicę i ...

    Spojrzał jej w oczy. Zakryła je czarnymi okularami przeciwsłonecznymi, ale nauczył się już widzieć przez nie. Zatrzymała się.

    Przypomniał mu się dzisiejszy poranek, jak nadzy nie pozwalali sobie wyjść z łóżka. Ależ ta chwila wydała mu się teraz odległa...

    (przestań)

    Zaraz będzie na morzu. Zdawał sobie sprawę, że nie ma sensu wracać do ich kłótni. 

    Oboje mieli ciężkie charaktery. Nawet nie pamiętał o co na początku poszło. Pewnie o jakąś pierdołę, ale ona już wiedziała o ich problemach finansowych. Wiedziała, że ich wspólne konto bankowe jest prawie całkowicie puste, a całe zainwestowane pieniądze pójdą na dno wraz z ich łajbą i całym sprzętem poszukiwawczym.

    Niestety nie rozumiała, że robi wszystko co w jego mocy, żeby wyciągnąć ich z tej podbramkowej sytuacji. Nie zauważała, że spędza każdy dzień na tej cholernej krypie, pochylony nad sonarem i lustruje każdy centymetr greckiego wybrzeża w poszukiwaniu łutu szczęścia. Zamiast tego grzała się na słońcu i narzekała, że nie może kupić nowych ciuchów. Tak, coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że jest z kobietą, która potrafi zepsuć wszystko, nawet długo wyczekiwaną przeprowadzkę na grecką wyspę.

    Nie pomogły nawet klimatyczne domki i uliczki wyspiarskiej miejscowości. Myślał, że urokliwe tawerny w Chanii i spokojne życie, tak inne od zatłoczonej Warszawy, uratuje ich związek. Poczuł jak dreszcz przechodzi mu po plecach.

    (nie myśl o tym)

    – Wypływam – mruknął i zaczął odwiązywać cumy.

    Blondynka zaśmiała się i oparła dłonie na swoich smukłych biodrach.

    – Tak po prostu, taki z ciebie mężczyzna? Wiejesz?

    – ZAMKNIJ SIĘ, IZA! – ryknął. Kilka zainteresowanych twarzy w małej marinie odwróciło się w ich stronę.

    Dziewczyna skuliła się zaskoczona. Rzucił cumę w kąt łodzi.

    – Potrafisz spierdolić nawet najlepsze wakacje swoimi fochami i jęczeniem.

    Nie odpowiedziała. Zastygła w miejscu i tylko patrzyłana niego. Popołudniowy wiatr poruszał jej prześwitującą koszulą. Nic nie mógł wyczytać z jej twarzy.

    Wybuchnął za głośno. Tonem, którego starał się unikać i nie pozwalać, żeby wydostawał się na światło dzienne z jego wnętrza.

    Ale czasem nie wytrzymywał.

    Nie mówił racjonalnie. Gniew. Po prostu.

    Nie mógł teraz rozmawiać. Musi znaleźć się gdzie indziej, gdziekolwiek i ochłonąć. Gdzieś, gdzie będzie mógł się wyciszyć.

    Znaleźć spokój. Wszedł na motorówkę.

    – Wrócę później – burknął i odwrócił wzrok. Podszedł do pomostu i chwycił okutą metalem walizę. Czarny kufer przypominał boksy do przewożenia sprzętu muzycznego. Jednym sprawnym ruchem ściągnął go z drewnianej konstrukcji i przerzucił na pokład.

    – Czyli kiedy? – wyczuł jak w głosie jego narzeczonej pojawia się niepokój. 

    – Zobaczę.

    Zapalił pięćdziesięciokonny silnik Hondy z tyłu łodzi. Zabulgotało w baku, z rury wydechowej buchnął kłąb czarnego dymu i mechanizm zaskoczył. Śruba zakręciła się pod wodą. Poczuł jak miarowy dźwięk rozgrzewającego się do pracy silnika zaczyna uspokajać jego umysł.

    Zerknął na Izę. Nic nie powiedział, tylko popatrzył jej prosto w oczy. Otworzyła usta, ale nie wydała z siebie żadnego głosu. Wiatr poruszył jej kręcone włosy, częściowo przysłaniając twarz.

    Odwrócił się i przesunął wajchę do regulacji prędkości. Slinik zawył i biała łódka wyrwała do przodu.

    Robił wszystko. Zorganizował genialny wyjazd na Kretę dla nich, żeby czuła się jak najlepiej. Ona potrafi nawet to zepsuć.

    Wybrzeże malało w oczach z każdą sekundą. Blondynka w białej bluzce też. Jednak nawet stąd widział jadowicie pomarańczowe końcówki jej stroju kąpielowego.

    Wkurwiła go. Wkurwiła go tak, że nawet nie miał ochoty się z nią normalnie pożegnać, jak ze swoją narzeczoną.

    Ale niestety, jak zawsze, musiał pojawić się jakiś problem, przez który wybuchła ich kolejna kłótnia. Problem, który uznałby za bardzo błahy, gdyby wiedział, że właśnie widzi ją po raz ostatni.

    ***

    Był już na pełnym morzu. Powoli zaczynał znikać port i górująca nad Chanią latarnia morska. Niebieskie niebo przecinały tylko pojedyncze cirrusy. Zaklął pod nosem. Wiedział co to znaczy. Zapowiadały załamanie pogody i sztorm.

    – Cirrus na niebie, pogoda się zjebie – mruknął sam do siebie marynarskie przysłowie.

    Tak jak jego wyjazd, pomyślał po chwili. 

    Przyjechali do Chani sześć dni temu. Znalazł tutaj dobre miejsce dla swojej pracy. Nie korzystali z usług biur podróży, tylko wszystko sam zorganizował. Znalazł tanie bilety lotnicze linii Ryan Air na Kretę i fajny apartament w pobliżu zabytkowego portu.

    Iza była wniebowzięta. Na początku.

    Od razu wiedział, że to miasteczko rybackie będzie idealnym miejscem na odpoczynek. Niskie domki ze słynnymi na całe świat niebieskimi okiennicami. Dopływająca z uchylonych okien grecka muzyka i gwar rozmów z mijanych restauracji i portowych tawern. 

    Najbardziej podobał mu się miejscowy, mały port z żaglówkami, podłużnym molem z czarnego kamienia i drewnianymi pomostami. Od razu wiedział, że tam będzie cumował swoją motorówkę. 

    Znajdowała się w nim jego ulubiona tawerna. Jej nazwa - Jack Sparrow, trochę odstraszała, ale w środku okazywało się, że właściciel nie zamierzał tworzyć kolejnej plastikowej restauracji pod turystów. Stoliki ustawiono przy samym brzegu zatoki, a gości chroniły przed słońcem trzcinowe parasole. Prawie co wieczór siedzieli w niej patrząc na statki, palili skręcane papierosy i delektowali się schłodzonymi drinkami. Leciały w niej klasyczne rockowe kawałki, takie jak Good Thing Paula Revere & The Raiders. Czasami barman puszczał nawet całą dyskografię zespołu Foghat. Raj.

    – Utracony – mruknął zapominając, że wszystkie problemy miał zostawić tam, na lądzie.

    Skierował łódź bardziej na zachód, jeszcze bardziej oddalając się od brzegu. Miała sześć metrów długości, małą nadbudówkę z kierownicą i chroniącą od słońca niebieską bimini rozciągniętą na metalowych rurach. To był dopiero początek sezonu, więc dostał za nią bardzo dobrą cenę wynajmu w wypożyczalni jachtów.

    Ustawił pełną prędkość motorówki. Silnik zaryczał i wystrzelił za łódką fontannę piany. Dziób łodzi ślizgowej podniósł się wyżej. Sięgnął po paczkę niebieskich Cameli i zapalił papierosa.

    Włączył sonar. Ekranik rozbłysł niebieskim światłem i wydał pojedynczy pisk. Zaczął wczytywać zapisane wcześniej dane poprzednich ekspedycji.

    Kurwa, nawet nie pamiętał o co poszło. Pamiętał tylko, że zaczęło się od planów na jutro. 

    To na szczęście się już nie liczy. Otaczający go szum morza i dźwięk równej pracy silnika motorówki uspokajał go. Poczuł jak ślepy gniew gdzieś odchodzi, znika zostawiając za sobą ciszę. I pustkę. Podrapał się po kilkudniowym zaroście i zaciągnął papierosem. Nawet przez sekundę się uśmiechnął. 

    (Będzie dobrze)

    Wyrzucił niedopałek do wody i chwycił obiema rękami kierownicę łodzi motorowej.

    Płynął już ponad godzinę.

    Sonar zakończył wczytywanie danych i wyświetlił wirtualną mapę dna. Zerknął na ekran. Zauważył dwie ławice ryb. Wyglądały na całkiem duże. Ale nie przypłynął tutaj na wędkowanie.

    Szukał czegoś zupełnie innego.

    Zmniejszył prędkość, ustawił ciągły kurs i odszedł od kierownicy. Sonar wydawał piknięcia w odstępach około dziesięciu sekund.

    Wyciągnął okutą metalem walizę. Otworzył zamki i podniósł wieko. 

    Zaczął wyciągać i rozkładać na pokładzie suchy skafander i sprzęt nurkowy. 

    Rozejrzał się dookoła. Wokół nie było żadnego statku. Daleko na horyzoncie majaczyło wybrzeże Krety i święcący punkt ponad dachami budynków, którym musiała być latarnia morska wskazująca wejście do portu.

    W kilka minut przygotował swój akwalung i ubrał się w skafander. Sprzęt był prawie nowy, udało mu się go dorwać w świetnej cenie od znajomego nurka. 

    Wręcz, aż za niskiej cenie w stosunku do jego wartości, pomyślał. Tak jakby ten gość chciał się go pozbyć.

    Sonar nagle wydał serię pisków. Podbiegł do konsoli.

    (Jest!)

    Podłużny kontur na ekranie oznaczał jedno.

    Dokładnie pod nim na dnie znajdował się wrak statku. Jakieś trzydzieści metrów długości kadłuba na głębokości czterdziestu trzech metrów.

    Przez chwilę patrzył na migający kontur. 

    Miał ze sobą pięćdziesięciometrową linę z kotwicą. Oby wystarczyło. Jeden uskok i klapa.

    Wyłączył silnik i przeszedł na dziób łodzi. 

    Zamachnął się i rzucił kotwicę do wody. Przeleciała kilka metrów i wpadła do morza wzniecając fontannę  kropel. Sznur podążał za metalowym ciężarem i znikał w morskiej głębi.

    (wystarczy, wystarczy, wystarczy?)

    Lina dalej uciekała mu przez ręce. Gdzie to dno? Miały być czterdzieści trzy metry...

    Gdy cała szpula była już prawie pusta, nagle lina zatrzymała się. Pociągnął ją, żeby sprawdzić, czy kotwica zablokowała się. Trzyma. Sonar nie kłamał.

    Wrócił do akwalungu. Zaraz będzie pod wodą. Myśl o czekającej go przygodzie sprawiła, że dzisiejsza kłótnia z Izą sprawiała wrażenie odległej i niemającej żadnego znaczenia. Zaraz o tym zapomni. Czegoś mu jednak brakowało. A raczej kogoś.

    Nagle zdał sobie sprawę, w czym tkwił poważny problem. Zawsze jak schodził pod wodę, Iza zostawała na łodzi, czytała książkę albo opalała się. 

    Miała tylko jedno zadanie. Pilnowała liny, do której był przywiązany. Jeśli odpływał za daleko lub pojawiało się niebezpieczeństwo, pociągała za nią dając mu znak, żeby natychmiast wracał.

    (Żaden problem, poradzę sobie bez niej)

    Przywiązał linę do metalowej poręczy na burcie motorówki. Drugi koniec przymocował do pasa kamizelki BCD, do której była podczepiona butla z gazem do oddychania. 

    Założył akwalung i maskę nurkową. Dwukrotnie sprawdził cały sprzęt, zapas powietrza w butli i włączył komputer nurkowy na lewej ręce. Rozbłysły na

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1