Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Leonce i Lena
Leonce i Lena
Leonce i Lena
Ebook67 pages29 minutes

Leonce i Lena

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Georg BüchnerNiemiecki działacz rewolucyjny, przyrodnik, pisarz i dramaturg okresu romantyzmu; jako literat zasłynął dopiero w XX wieku.Pochodził z rodziny lekarzy, cenionych chirurgów, kontynuując więc tradycję rodzinną, po ukończeniu gimnazjum rozpoczął w 1831 r. studia medyczne na Uniwersytecie w Strasburgu, które od 1833 r. kontynuował na Uniwersytecie w Giessen (z nakazu wielkiego księcia Fryderyka I, wszyscy jego podwładni, a Büchner do nich należał, byli zobowiązani kończyć studia w ojczystej Hesji).W Strasburgu zaręczył się z Minną Jaegle, córką poety Jana Jakuba Jaegle, u którego się stołował, pozostawał zanurzony w atmosferze ożywionych dyskusji filozoficznych, będąc gościem na zebraniach stowarzyszenia "Eugenia" w domu adwokata Stoebera, liberała i francuskiego patrioty. Tam też na fundamencie materializmu i przyrodoznawstwa ukształtował się jego światopogląd. Wydział medyczny uniwersytetu w Strasburgu był wówczas ośrodkiem republikańskiej opozycji politycznej; Büchner zaangażował się w jej dyskusje i działalność. Był zwolennikiem rewolucji, która miałaby dokonać się nie w wyniku spisku elit, ale poprzez bunt mas; podzielał po części poglądy Babeufa i Saint-Simone'a.Powrót w rodzinne strony był dla Büchnera niczym zesłanie, w porównaniu z ożywieniem intelektualnym i pozostającym pod wpływem kultury francuskiej Strasburgiem, Giessen było prowincjonalne i konserwatywne; wkrótce wskutek przygnębienia Büchner podupadł na zdrowiu i przeszedł zapalenie mózgu. Powróciwszy do zdrowia, zaangażował się w działalność polityczną, współpracując z Friedrichem Weidigiem, rektorem szkoły w Butzbach, liberalnym chrześcijańskim demokratą, od którego miał znacznie radykalniejsze poglądy. Założył partię pod nazwą Towarzystwo Praw Człowieka (Gesellschaft der Menschenrechte), do której, na jego wniosek, oprócz studentów należeli mieszczanie i rzemieślnicy. W maju 1834 r. napisał manifest polityczny p.t. Goniec Heski (Der Hessige Landbote), akcentujący sprzeczność interesów między klasami posiadającymi i nieposiadającymi, występujący przeciw monarchii, dobremu samopoczuciu burżuazji i liberalizmowi, pokazujący zakłamanie ówczesnego parlamentaryzmu; był to najbardziej radykalny dokument, jaki powstał przed ogłoszeniem Manifestu Komunistycznego; przed jego opublikowaniem Wedig wprowadził zmiany, łagodząc wymowę pisma. Adresatem manifestu w intencji Büchnera miała być klasa najuboższa: chłopi, bez których jego zdaniem rewolucja nie mogła się obejść.W tym czasie na terenie Niemiec, podzielonych po kongresie wiedeńskim na 34 drobne księstwa tworzące Związek Niemiecki kontrolowany przez Prusy i Austrię, panował Metternichowski klimat polityczny - obowiązywały uchwały karlsbadzkie z 1818 r., na mocy których osoby podejrzane o udział w niemieckim ruchu narodowym określano jako "demagogów", śledzono, poddawano kontroli policji i prewencyjnym aresztowaniom, a druki cenzurowano. Tuż po publikacji drugiego nakładu Gońca Heskiego, jesienią 1834 jeden z członków Towarzystwa, Minnigerode, zostaje aresztowany (nie powiodły się późniejsze próby jego uwolnienia; popadł w obłąkanie w więzieniu), skonfiskowano przy nim 150 egzemplarzy manifestu autorstwa Büchnera, który też stał się obiektem zainteresowania policji. Przeprowadzono rewizję w jego mieszkaniu, został wezwany do sądu naprzesłuchanie; chwilowo uwolniony od zarzutów, na wezwanie ojca przenosi się do Darmstadt, do domu rodziców, gdzie spędza kilka miesięcy od sierpnie 1834 do marca 1835. W tym czasie, w ciągu zaledwie pięciu tygodni, napisał dramat Śmierć Dantona, w którym dotychczasowy przywódca rewolucji staje się kontrrewolucjonistą, hamując rewolucję plebejską i dlatego musi zginąć, ustępując miejsca tym, którzy poprowadzą dalsze konieczne przemiany. Pisząc w pośpiechu swoją sztukę, Büchner liczył na to, że honorarium za jej wydanie pozwoli mu na ucieczkę przed policją, będącą już na jego tropie. Nadzieje te zostały zawiedzione, Karl Gutzkow, który zajął się publikacją, nie mógł zaoferować niez
LanguageJęzyk polski
PublisherBooklassic
Release dateAug 5, 2016
ISBN6610000007295
Leonce i Lena
Author

Georg Büchner

Karl Georg Büchner (17 October 1813 – 19 February 1837) was a German dramatist and writer of poetry and prose. He was also a revolutionary, a natural scientist, and the brother of physician and philosopher Ludwig Büchner. He was a major forerunner of the Expressionist school of playwriting of the early 20th century and his work voiced the disillusionment of many artists and intellectuals after World War I. He is now recognised as one of the outstanding figures in German dramatic literature and it is widely believed that, had it not been for his early death, he might have joined such central German literary figures as Johann Wolfgang von Goethe and Friedrich Schiller at the summit of their profession. His works include Woyzeck, left incomplete at the time of this death; his first play, Danton's Death, and the comedy Leonce and Lena.

Related to Leonce i Lena

Related ebooks

Reviews for Leonce i Lena

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Leonce i Lena - Georg Büchner

    itd.

    AKT PIERWSZY

    O, gdyby błaznem być!  

    Jedyna ma ambicja to pstry kubrak.  

    Jak wam się podoba⁵.

    SCENA PIERWSZA

    Ogród.

    Leonce niedbale spoczywa na ławce, Ochmistrz.

    LEONCE

    Czego waszmość ode mnie chcesz? Przygotować mnie do przyszłego zawodu? Robota pali mi się pod palcami. Nie wiem, do czego naprzód przyłożyć rąk. Przypatrz się acan, wpierw muszę trzysta sześćdziesiąt pięć razy opluć ten oto kamień. Waszmość tego nie wypróbował? Szkoda, nie byle jaka to rozrywka. A teraz spójrz waść na tę garść piasku! sięga po piasek, podrzuca w powietrze i chwyta wierzchem dłoni Oto podrzucam ją do góry. A może się założymy? Ile ziarenek mam na ręku? Liczba parzysta czy nieparzysta? Jak to, acan się uchyla? Jest poganinem? Nie wierzy w Boga? Zazwyczaj zakładam się sam z sobą, całymi dniami, całymi dniami. Jeśli waszmość znajdzie kogo, kto miałby niekiedy ochotę pójść ze mną o zakład, wielce mnie zobowiąże. Nadto — gubię się w dociekaniach, jak by to uskutecznić, aby choć raz spojrzeć na własną głowę. O, gdyby raz jeden spojrzeć na siebie z góry! To jeden z moich ideałów. Poprzestałbym na tym. I jeszcze — i jeszcze — nieskończenie wiele w tym rodzaju. Czyż jestem próżniakiem? Brak mi zatrudnienia? O, tak, to smutne...

    OCHMISTRZ

    Bardzo smutne, wasza wysokość.

    LEONCE

    Że chmury od trzech tygodni płyną z zachodu na wschód. Ogarnia mnie melancholia.

    OCHMISTRZ

    Bardzo ugruntowana melancholia.

    LEONCE

    Czemu, na miły Bóg, nie zaprzecza mi aść? Acana niezawodnie wzywają obowiązki? Przykro mi, że tak długo go zatrzymałem.

    Ochmistrz oddala się z głębokim ukłonem.

    Przyjmij waszmość powinszowania, nogi waćpana tworzą w ukłonie figurę niezapomnianą.

    sam jeden, wyciąga się na ławce

    Pszczoły tak gnuśnie kołyszą się na kwiatach, blask słońca tak leniwie włóczy się po ziemi. Panoszy się tu straszliwe lenistwo. Nieróbstwo to początek wszystkiego złego. Czegóż z nudów nie imają się ludzie! Zatapiają się w wiedzy z nudów, modlą się z nudów, kochają, żenią i mnożą się z nudów i wreszcie umierają z nudów — a to właśnie jest pełne humoru — czynią to z najpoważniejszymi minami, nie domyślając się dlaczego, a Bóg jeden raczy wiedzieć, o czym też roją. Wszyscy ci bohaterowie, geniusze, durnie, święci, grzesznicy, przykładni ojcowie rodzin to w gruncie rzeczy wyrafinowani wałkonie. Czemuż ja właśnie wiem o tym? Czemu nie potrafię brać siebie na serio i żałosną kukłę przywdziać we frak, i dać jej parasol do ręki, aby była wielce stateczna i wielce pożyteczna, i wielce moralna? Zazdrościłem jegomościowi, który mnie opuścił, o mało go nie wygrzmociłem z zawiści. Och, móc być kimś innym! Choćby przez chwilę.

    Valerio wchodzi, nieco podchmielony.

    Jak ten gamoń umyka! Gdybyż cokolwiek pod słońcem mogło mnie jeszcze skłonić do takiego biegu!

    VALERIO

    staje tuż przed Księciem, przykłada palec do nosa i wlepia weń wzrok

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1