Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Cień Ogara
Cień Ogara
Cień Ogara
Ebook115 pages1 hour

Cień Ogara

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Zmasakrowane ciało młodej kobiety znalezione w lesie zdaje się jednoznacznie wskazywać na motyw zabójstwa. Wyłaniająca się postać mordercy nie przekonuje jednak komisarza Vincenta Germano, który decyduje na zwrot w prowadzeniu śledztwa. 

LanguageJęzyk polski
PublisherBadPress
Release dateMar 15, 2018
ISBN9781633399662
Cień Ogara
Author

Claudio Ruggeri

Claudio Ruggeri, 30岁。出生于Grottaferrata (罗马)。现为从业人员,前裁判员。他遍游各地,在美国呆了很久,2007年回到意大利。写作是一直以来他的最大爱好。

Read more from Claudio Ruggeri

Related to Cień Ogara

Related ebooks

Related categories

Reviews for Cień Ogara

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Cień Ogara - Claudio Ruggeri

    Uwagi od autora

    Ta książka jest fikcją

    Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych zdarzeń i/lub osób, które pojawiają się w jej treści,

    są zupełnie przypadkowe.

    Spis treści

    Poniedziałek, 12 sierpnia, godzina 19.00

    godzina 20.00

    godzina 21.00

    godzina 22.00

    godzina 23.00

    godzina 24.00

    godzina 1.00

    godzina 2.00

    godzina 3.00

    godzina 4.00

    godzina 5.00

    godzina 6.00

    Poniedziałek, 12 sierpnia, godzina 19.00

    -  Bardzo proszę Cię Vincent, nie zapomnij o tym golfie. Najlepiej od razu włóż go do walizki.

    -  Spokojnie, Arianno, włożyłem aż dwa. Wystarczą mi.

    -  Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna. Lato w San Francisco nie jest takie ciepłe jak w Rzymie...

    -  Arianno... przecież urodziłem się w San Francisco...

    Vincent podczas rozmowy z żoną kontynuował przymierzanie niedawno zakupionego kompletu T-shirtów. Po chwili namysłu zdecydował, że w jaśniejszym jest mu bardziej do twarzy. Zadowolony z wyboru zwinął koszulki i wcisnął je do walizki.

    Komisarz Vincent Germano wraz z rodziną przygotowywał się do wyjazdu na urlop. Wszyscy zgodnie zdecydowali, że w tym roku wakacje spędzą u rodziców Vincenta, w Kaliforni. Samolot odlatywał następnego dnia w południe, więc czasu na ostatnie przygotowania pozostawało niewiele.

    - Ok... ja moją walizkę już spakowałem, mogę ją nawet zamknąć. A jak z twoją, Arianno?

    - Haha! Widziałam jak ją spakowałeś! Daj mi te koszulki, złożę ci je porządnie... Ja moją już prawie skończyłam, jeszcze tylko buty i mogę zamknąć. Ale słuchaj, Vincent...

    - Tak?

    - Podczas gdy ja zajmę się porządnym spakowaniem twojej walizki, to ty mógłbyś zacząć przygotowywać kolację?

    - Co ty chcesz od mojej walizki? Jest dobrze spakowana. Ale jeśli chcesz kolację... to może zacznę podsmażać olej z czosnkiem... może zjedlibyśmy penne all’arrabbiata?

    - Doskonały pomysł... ty zajmij się „wściekłą" pastą, a ja zajmę się porządnie twoją  walizką!

    - No widzę, że z tobą nie wygram, moja pikantna kobieto...! Ach, żebym nie zapomniał...

    - Czego?

    - Muszę przekazać Parisiemu papiery z namiarami na ostatnie śledztwa, jakie on teraz musi przejąć...  Trochę się martwię jak on sobie poradzi, przecież nigdy dotąd nie pozwalałem sobie aż na trzy tygodnie urlopu.

    - Jestem pewna, że niepotrzebnie się martwisz, przecież Angelo tyle spraw prowadzi samodzielnie... No ale idź już, bo wątpię, żebyśmy zdążyli zjeść przed dziesiątą...

    - Dobrze skarbie, w takim razie idę... Będę za pół godziny.

    - Do zobaczenia... komisarzu.

    Vincent udał, że nie słyszy ironicznego tonu w słowach żony. Wiedział, że sama myśl o wielogodzinnym locie samolotem wprawiała ją w zły humor już tydzień wcześniej. Zawsze wtedy starał się ją jakoś udobruchać, ale bez skutku.

    Chociaż komisarz znał na wskroś wszystkie uliczki Castelli Romani, cudownej krainy zamków łączącej podrzymskie miejscowości, uwielbiał delektować się ich widokiem każdokrotnie gdy tędy przejeżdżał. Dzisiaj jednak miał niewiele czasu. Wyludnione jak zawsze w połowie sierpnia ulice, pozwoliły mu dotrzeć na komisariat w przeciągu pięciu minut, gdzie powitał go miły uśmiech posterunkowej Pennino.

    - Panie komisarzu, a pan nie na urlopie?

    - Cześć Mario, spokojnie, przyszedłem tylko z wizytą grzecznościową. Wiem, jak bardzo będziecie za mną tęsknić, więc nacieszcie się mną, póki jestem! Czy wiesz, gdzie obraca się sierżant Parisi?

    - Jest u siebie w biurze. Od rana siedzi tam zamknięty.

    - Idę go odwiedzić. Do zobaczenia potem.

    - Do zobaczenia.

    Germano pokonał dwa półpiętra schodami, które prowadziły prosto do biura kolegi. Rozglądnął się wokół, wypatrując go na korytarzu, lecz nie widząc dokoła żywej duszy, zapukał do drzwi.

    -  Kto tam?

    -  Można?

    -  Ach, to ty, Vincent. Proszę, wejdź.

    - Przepraszam, że odrywam cię od twojego drogiego śledztwa, ale prawie zapomniałbym o tych papierach... Ty od jutra tu rządzisz...

    -  Myślisz, że to zabawne?

    - Raczej kształcące. Gdyby to ode mnie zależało, to każdy musiałby przepracować dzień, a nawet tydzień, jako dowódca.

    Jestem pewien, że jeśli ostatni z klawiszy spróbowałby mojego stołka, to wnet skończyłyby się wszelkie dyskusje...

    -  Masz rację... no ale co z tymi papierami?

    -  Pierwsze akta dotyczą handlu narkotykami w gimnazjum.

    -  W minionym tygodniu przesłuchałem dwie osoby... szczegóły mogą ci się przydać. Natomiast druga teczka dotyczy tych nigeryjskich prostytutek, które aresztowaliśmy za nielegalną imigrację. Nie mam jeszcze nazwisk ich protektorów, ale trzeba dotrzeć do nich jak najszybciej.

    -  Zrozumiałem, a jeśli chodzi o panienki, czy mamy je ciągle obserwować?

    -  Tak, ale nie dłużej niż dwa dni. Nie cierpię, gdy praca policjantów sprowadza się do czuwania nad prostytutkami. Jeśli coś znajdziesz, to dobrze, w przeciwnym razie będziesz musiał zużytkować trochę sił.

    -  Jasne. Vincent, zanim sobie już pójdziesz, to chcę ci przypomnieć o dżinsach.

    -  Angelo, mówiłeś mi o nich dwadzieścia razy! Pamiętam... przywiozę ci te portki, spokojnie!

    -  Dobra, możesz iść...

    -  Ach, mogę...?

    -  Wyślij widokówkę z Ameryki, nie zapomnij!

    -  Ok, ale z Alcatraz...

    -  Do zobaczenia we wrześniu!

    -  Żegnaj, Angelo!

    Komisarz zszedł ze schodów i zatrzymał się na chwilę przy automacie z kawą pod pretekstem rozmowy z kolegami i pożegnania się z nimi przed wyjazdem. Pochłonięty rozmową nie słyszał ani rozdzwonionego na centralce  telefonu, ani jak go do niego wzywano. Dopiero zamaszyste gesty ręki posterunkowej Pennino zwróciły jego uwagę.

    - Co się stało, Mario?

    - Nie wiem, komisarzu,  sekundę temu zadzwonił sierżant Parisi z pytaniem, czy pan już wyszedł, chciał z panem rozmawiać.

    - Och, pewnie znowu jakieś wątpliwości i pytania...

    - Sądząc po głosie, nie powiedziałabym...

    Germano nie czekał, aż posterunkowa dokończy, wszedł na główny korytarz i przeskakując po dwa schodki naraz, znalazł się pod drzwiami biura Parisiego. Chciał jak najszybciej załatwić wszystkie sprawy i wrócić wreszcie do domu. 

    - Angelo, co tam jeszcze? – zapytał, otwierając energicznie drzwi.

    -  Vincent, znaleźli trupa...

    -    Gdzie?

    -  W lesie, blisko Rocca Priora, to kobieta. Z pierwszych informacji wiadomo, że została oszpecona, czy coś takiego.

    -  No to powodzenia!

    -  Jak to powodzenia...? Jedziesz ze mną!

    -  Ale co ty! Ja... naprawdę...

    -  Tylko na oględziny, Vincent, potem sobie wrócisz do domu.

    -  Widzisz, jak jestem ubrany? Zresztą nie chcę ci mieszać w papierach, teraz to twoja sprawa i ty się nią zajmij na twój sposób, bez  mojej ingerencji. Jak wrócę, złożysz mi raport.

    -  Vincent, na dole czeka radiowóz.

    Komisarz w końcu dał się namówić i zdecydował, że pojedzie z

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1